środa, 22 lutego 2017

Chapter twenty-four




“I never wanted to need someone
Yeah, I wanted to play tough
Thought I could do all just on my own
But even Superwoman
Sometimes needs the Superman's soul”

WSZECHWIEDZĄCY NARRATOR

Hotel L’Ermitage, La Baule, Francja, piątek, 17.06.2016r. godz. 19:00
- Puk, puk, można? – Klara wychyliła się za zza drzwi prowadzących do pokoju rozrywki (jak go nazywali piłkarze). Brunetka postanowiła zrobić niespodziankę Łukaszowi i sama przyjść do niego. Wyciągnęła też ze sobą Zuźkę, która od paru dni nie miała zbyt dobrego humoru.
- Szwagierka! – wyszczerzył się na jej widok Piszczu i z rozłożonymi ramionami kierował się w jej kierunku. W drodze do dziewczyny ubiegł go jednak jego imiennik i to on po chwili przytulał (nomen omen) swoją dziewczynę, co poskutkowało tym, że obrońca Borussii musiał uściskać powietrze.
Jednak nie tylko ci dwaj piłkarze ucieszyli się, że Klara ich odwiedziła. Jej widok przyprawił o niesamowite bicie serca również Bartosza Salamona, który teraz stał i patrzył na brunetkę z ogromnym uśmiechem na ustach. Nie uszło tu uwadze bardzo spostrzegawczego Kamila Glika.
- Ty, młody, a co on tak rozpromieniony? – zapytał po cichu Piotrka Zielińskiego. – Nie pomyliło mu się coś? Myślałem, że Klara chodzi z Teodorczykiem.
- Bo chodzi. – wycedził przez pomocnik Empoli. – Ale… To długa historia. – machnął ręką, a stoper naszej reprezentacji wzruszył ramionami w odpowiedzi.
Tymczasem Bajkowska zachęcona przez chłopaków dołączyła do ich gry w piłkarzyki. Szybko okazało się, że wraz z Teodorczykiem stanowią naprawdę zgrany duet - koncertowo ograli Piszczka i Kubę.
- Lara, nie wiedziałem, że masz tak ogromny talent. Jestem naprawdę pod wrażeniem. – kiwnął z uznaniem głową Błaszczu. Jego przyjaciel od razu nerwowo zareagował na jego słowa.
- Przegrałeś z babą i jeszcze ją chwalisz?! Chyba już całkiem upadłeś na głowę! – złościł się Łukasz.  7
- Oj, Miszczu-Piszczu, niepotrzebnie się denerwujesz. – Kuba próbował uspokoić kumpla.
- Szowinista. – sarknęła jeszcze Klara i wypięła język szwagrowi.
Zuzia natomiast stała i przyglądała się ich grze. Zachowywała się co najmniej dziwnie, ponieważ w ogóle nie włączała się do dyskusji i nie komentowała ich poczynań. Cierpliwie czekała, aż Kapustka, który zapamietale walczył z Karolem Linettym w FIFĘ w końcu zauważy. Niestety tak się nie stało.
- Dobra, mam dość. – oznajmiła tylko przyjaciółce.
Klara nie musiała pytać, żeby wiedzieć, o co chodziło Zuzi i wściekła postanowiła zastosować terapię szokową. Szybko podeszła do Bartka, dosłownie wyrwała mu z rąk pada.
- Zuzia właśnie sobie poszła, bo ty oczywiście wolisz grać zamiast spędzać czas z nią! – warknęła, a Kapustka szybko skonstatował, o co chodzi brunetce i ruszył za Zuźką. Dopadł ją dopiero pod hotelem, gdy ta stała i paliła papierosa.
- Nie wiedziałem, że palisz... – zaczął nieśmiało spoglądając na nią ukradkiem i przestępując z nogi na nogę.
Zuźka głęboko zaciągnęła się papierosem i wypuściła dym patrząc mu prosto w oczy.  
- Jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz. – sarknęła.
Spojrzał na nią pytająco zdziwiony tym, że Zuzia jest wyraźnie na niego zła. Problem w tym, że nie miał pojęcia dlaczego. Kobiety...
Iwaszkiewicz ponownie zajęła się papierosem i zaczęła rozglądać wokoło skrzętnie unikając patrzenia na Bartka. Udawała, że go tam nie ma.
- Zrobiłem coś nie tak? – zapytał w końcu cicho, chociaż bał się jej reakcji. Z drugiej strony sam wplątał się w relację z tak temperamentną dziewczyną.
- Oczywiście, że nie. Wy, faceci, nigdy nie robicie niczego złego. – powiedziała niby obojętnie, a każdy uważny obserwator zauważałby, że gotuje się ze złości i coś wyraźnie ją męczy od środka. Kapustka, oczywiście, uważnym obserwatorem nie był. To tylko facet – prosta konstrukcja.
- Niczego już nie rozumiem… - wyszeptał, ale ona go usłyszała.
Zuzanna ze wściekłością rzuciła resztkę papierosa na ziemię, przydeptała go mocno butami na szpilce i podeszła do Bartka wyraźnie wściekła.
- Wiesz co, Bartek? – spojrzała mu prosto w twarz. – Mam już tego wszystkiego serdecznie dość. Mam dość tych głupich gierek, ciągłego uwodzenia facetów, półuśmiechów, niewerbalnych gestów, powłóczystych spojrzeń, nic nieznaczących pocałunków i upojnych nocy, po których budzę się zazwyczaj sama. Też jestem kobietą i chciałabym, żeby ktoś mnie w końcu przytulił i powiedział, że po prostu cieszy go moja obecność. Ale niestety to nie jest mi przeznaczone. Do końca życia będę cholerną singielką, która w tygodniu zaharowuje się na śmierć, byle tylko nie wracać do pustego mieszkania, w weekendy pije do upadłego, idzie do łóżka z nieznajomym, a w niedzielę rano ma kaca jak stąd do Tokio. Gdy Cię poznałam, myślałam, że będzie to kolejna fajna, ale nie znacząca zbyt wiele znajomość. No bo błagam, piłkarz ma się okazać księciem z bajki? Nie ma mowy. I sama tego chciałam. Bo fajnie tak pieprzyć się bez zobowiązań, prawda?!
- Zuzia, posłuchaj… - przerwał jej delikatnie.
- Nie, to ty mnie posłuchaj. Te cholerne noce z tobą, których nigdy nie zapomnę, każda rozmowa, każda chwila spędzona z tobą, każde spojrzenie, którym mnie obdarzyłeś, każdy uśmiech, skierowany do mnie przewróciły moje życie do góry nogami. I to jest właśnie dla mnie najtragiczniejsze. Bo sama się w to wpakowałam. – nagle przerwała swój monolog, westchnęła głośno i wydusiła z siebie resztę słów, które miała wypowiedzieć. – Nienawidzę cię, Kapustka. Zawróciłeś mi w głowie, rozkochałeś w sobie. Jestem pieprzoną kretynką, która dała się nabrać na czułe słówka, ale nie martw się, miało być bez zobowiązań i będzie. Nic od ciebie nie chcę i poradzę sobie. – oznajmiła na koniec i szybko oddaliła się od niego, żeby nie widział potoku łez, który po chwili popłynął z jej oczu.
A Bartek tymczasem stał jak taki słup soli i powoli przetwarzał w głowie słowa, które usłyszał przed chwilą. Zastanawiał się, czy aby na pewno jego zmysły zadziałały odpowiednio i przed chwilą Zuzia wyznała mu miłość. Nie potrafił przyjąć tego do wiadomości i teraz stał jak zaczarowany i patrzył nieprzytomnym wzrokiem. Po chwili jak z zaświatów usłyszał dziewczęcy chichot. To Klara w towarzystwie Łukasza i Kamila Grosickiego wychodziła właśnie z hotelu. Widząc Bartka stojącego nieruchomo od razu podeszli do niego.
- Bigos, a tobie co? – Grosik bez ceregieli klepnął Bartka po plecach i dzięki temu pomocnikowi zaczęła wracać jasność umysłu.
- Ona… Zakochała się… - wyszeptał niewyraźnie.
- Co powiedziałeś? – Kamil skrzywił się i pochylił ku młodszemu koledze z drużyny.
- Zuzia… Ja zawróciłem… - ciągnął dalej Kapustka, jednak nikt nie wiedział o co mu chodzi.
- Ty, a może lekarza potrzebujesz? – zainteresował się Teo, który jak do tej pory widział jedynie Klarę.
- Dobra, zostawcie go. – oznajmiła brunetka i podeszła do młodego piłkarza. – Bartek, co się stało? Gdzie Zuzia?
- Zuzia… Zakochana… We mnie…
Bajkowska otworzyła szeroko w oczy. W przeciwieństwie do chłopaków od razu zorientowała się co się stało – jej przyjaciółka chyba wyznała miłość Bartkowi!
- Bartek, spójrz na mnie. Gdzie jest Zuzia?
- Zuzia… Poszła…
- Chłopaki, mamy nieciekawą sytuację. – Klara zwróciła się do Łukasza i Kamila. – Wydaje mi się, że Zuzia powiedziała coś ważnego Bartkowi i ten chyba doznał szoku.
- Chyba zespołu stresu pourazowego. – prychnął Teo, a brunetka od razu skarciła go wzrokiem. – Jasne, Kochanie, masz rację.
- A że jej tutaj nie ma, to znaczy, że pewnie poszła do hotelu i podejrzewam, że znajduje się w podobnym stanie psychicznym jak on, także muszę wracać do siebie.
Chłopaki zgodnie skinęli głową.
- Odprowadzę cię. – oznajmił Łukasz, ujął dziewczyną za rękę i szybko skierowali się w stronę jej hotelu. 
***
- Klara, mogę cię o coś zapytać? – ciszę, która od kilku minut trwała między nimi przerwał napastnik Dynama Kijów.
- Jasne. – brunetka uśmiechnęła się ciepło.
Łukasz głośno wypuścił powietrze z ust.
- Nie zrozum mnie źle, ale przyjaźnisz się z Salamonem, prawda?
- Tak. Mam nadzieję, że nie masz z tym problemu? – Bajkowska przyjrzała mu się uważnie.
- Nie, tylko obawiam się, że być może on uważa cię za kogoś ważniejszego… Wiesz, nie będę ukrywał, że jestem zazdrosny jak cholera.
- Łukasz… - Klara stanęła nagle i spojrzała mu głęboko w oczy. – Uwierz mi, że to jedynie twoje głupie domysły. Należę tylko do ciebie.
Te słowa wystarczyły, żeby Teodorczyk pozbył się niepotrzebnych myśli. Jego ciało momentalnie zapłonęło, przywarł swoimi ustami do warg Klary i całował ją długo i namiętnie.
Dobrze, że nie wiedział, że on sam zasiał w brunetce ziarno niepewności. Już za dużo osób mówiło Klarze o tym, że być może Bartek czuje do niej coś więcej niż zwykłą sympatię. Dziewczyna poczuła się co najmniej dziwnie.


“I'd love to hold you close, tonight and always
I'd love to wake up next to you”

Hotel Mandarin Oriental, Paryż, Francja, sobota, 18.06.2016r. godz. 07:00
Otworzyła oczy, przypomniało jej się, co wydarzyło się w nocy i mimowolnie poczuła pulsowanie w dole brzucha. Obok niej spokojnie spał mężczyzna z jej marzeń. Gdy tylko zobaczyła go wtedy na stadionie, wiedziała, że zrobi wszystko, żeby był jej i teraz leżeli razem w jednym łóżku po wspólnej upojnej nocy.
Wczoraj wieczorem poszli do eleganckiej restauracji w centrum Paryża. Rozmawiało im się tak cudownie, że po cichu liczyła na to, że ich spotkanie nie zakończy się tam, a w jego pokoju hotelowym. Cały wieczór kokietowała bruneta, jednak on nie pozostawał jej dłużny i roztaczał swój urok. Musiałaby być naprawdę twarda, żeby nie ulec tej romantycznej otoczce wieczoru spędzonego w stolicy Francji i nie oponowała, gdy mężczyzna zapytał ją, czy pójdą do niego. Była pod ogromnym wrażeniem w jakim hotelu się ulokował. Musiał naprawdę dużo zarabiać, jednak teraz to nie było dla niej ważne. Zdawała sobie jednak sprawę z tego, że ten facet był zdecydowanie z wyższej półki i górował nad nią we wszystkich aspektach życia. A dodatkowo, był od niej starszy o co najmniej dziesięć lat.
Tak więc teraz z bólem serca po cichu wstała z łóżka i zaczęła zbierać ubrania, które były dosłownie rozsypane po podłodze. Szybko skierowała się do łazienki, umyła twarz, żeby nie straszyć ludzi na ulicy i wróciła do pokoju, żeby się ubrać. Założyła majtki i właśnie zapinała haftki od koronkowego biustonosza, gdy usłyszała seksowny, męski głos.
- A dokąd to? – Angelika aż podskoczyła zaskoczona na dźwięk głosu Adriana. Odwróciła się nagle i głupkowato uśmiechnęła.
- Yyy… Ja… - zaczęła się jąkać, a mężczyzna przekręcił się na bok, oparł głowę na dłoni i z bezczelnym uśmiechem na ustach przyglądał się jej.
- W bieliźnie też wyglądasz niesamowicie seksownie, ale jednak wolę cię bez niej. – zaśmiał się, a brunetka dalej stała jak posąg i nie wiedziała, co ze sobą zrobić. – Wracaj do mnie. – polecił, a Angela posłusznie wróciła tam gdzie jej miejsce, czyli pod kołdrę.
- Myślałam, że to tylko była zabawa i teraz nasze drogi się rozchodzą. – brunetka w końcu wydusiła kilka słów, kładąc głowę na poduszce.
Tymczasem Adrian w odpowiedzi wycisnął na jej ustach mocny pocałunek i roześmiał się.
- Nie zamierzam wypuszczać z moich sideł tak cudownej istoty. – oznajmił, a oczy mu zabłyszczały. Angelika poczuła się totalnie zdezorientowana. Więc to jednak nie była jednorazowa przygoda? Bała zapytać go o to wprost.
- Możesz mi wierzyć, albo i nie, ale jesteś pierwszym facetem, z którym poszłam do łóżka na pierwszej randce. Przez 5 lat byłam z jednym mężczyzną i do czwartku czułam się taka niekompletna. – Angela nagle poczuła, że musi usprawiedliwić, że tak łatwo mu uległa. Chociaż może to nie było do końca usprawiedliwienie, a komplement dla mężczyzny, że jako pierwszy zaciągnął ją do łóżka po jednym spotkaniu.
- Wiem kim jesteś. – odpowiedział nad wyraz spokojnie, jakby prosił w sklepie o bochenek chleba, a przecież rozmawiali o uczuciach. – Jesteś byłą dziewczyną mojego piłkarskiego idola, który teraz spotyka się z moją siostrą.
Brunetka głośno się roześmiała.
- To szaleństwo, prawda?
- Totalne. – pokręcił głową z rozbawieniem. – Skoro już tak szalejemy, to może teraz dla odmiany zrobimy coś normalnego i zjemy razem śniadanie?
- Oczywiście. – uśmiechnęła się dziewczyna. Coś w duchu podpowiadało jej, że jest to ich pierwsze, ale nie ostatnie wspólne śniadanie i bardzo podobała jej się ta perspektywa. 

KLARA

Hotel Mercure, La Baule, Francja, sobota, 18.06.2016r. godz. 07:00
- Zuzia? – zapytałam delikatnie do drzwi pokoju mojej przyjaciółki. Odezwała się jednak głucha cisza, więc od razu zaczęłam walić mocniej. – Iwaszkiewicz, otwieraj natychmiast!
- Czego? – zza drzwi wyłoniła się Zuźka. Wyglądała okropnie – rozmazany makijaż (pewnie nie zmyła go wieczorem), przekrwione i podkrążone oczy, poplamiona lodami czekoladowymi (które wczoraj jej przyniosłam) piżama. Totalny obraz nędzy i rozpaczy.
- Wpuścisz mnie? – zadałam pytanie, a ta tylko odsunęła się i mogłam wślizgnąć się do jej pokoju. A samo pomieszczenie wyglądało jak po przejściu tajfunu.
Zuźka położyła się do łóżka i nieobecnym wzrokiem patrzyła w ścianę.
- Dobra, dosyć tego. – usiadłam na fotelu, klepnęłam dłońmi o uda i spojrzałam na nią ostro. – Wczoraj ci odpuściłam, ale dzisiaj musimy poważnie porozmawiać.
- Czego ty ode mnie chcesz? – wychrypiała słabo Iwaszkiewicz.
- Najpierw grzecznie pójdziesz do łazienki i się ogarniesz. Nie da się na ciebie patrzeć. – poleciłam, a sama zajęłam się sms-owaniem z Łukaszem.
Właśnie przekomarzaliśmy się w wiadomościach, kiedy mamy się spotkać, gdy nagle zadzwoniła do mnie mama.
- Cześć mamo.
- Cześć, córeczko. Klara, dziecko, wszystko u ciebie w porządku?
- Jasne, mamo. Wszystko jest w jak najlepszym porządku.
- To dobrze, bardzo dobrze. Bo wiesz, ojciec pokazał mi taki filmik z naszą reprezentacją w Internecie. To prawda, że tam cały biega taki chłopak z kamerą i nagrywa wszystkich?
- Tak. To Łukasz z „Łączy nas piłka”.
- Boże kochany, same Łukasze na tym świecie. Jakby innych imion nie było. Ale nieważne. Nawet jesteś na jednym z tych filmików.
- Serio?!
- Grałaś w piłkarzyki. Wiesz co, Słoneczko? Coraz bardziej podoba mi się ten twój Łukasz. Naprawdę z daleka było widać, że jest w tobie zakochana. Tylko nadal szkoda mi tego blondynka. Jak on na ciebie patrzy…
- Mamo! Czy wy się dzisiaj wszyscy zmówiliście?! – wrzasnęłam zirytowana.
- Sama obejrzyj to nagranie i zobacz. Już ci nie przeszkadzam. Pa! – i od razu rozłączyła się.
Obejrzeć ten filmik czy nie? To było dobre pytanie. W końcu ciekawość wzięła górę i odpaliłam kanał „Łączy nas piłka”. Filmik pokazywał wczorajszy krótki trening chłopaków, rozmów z kilkoma z nich, a na koniec to co wczoraj działo się w pokoju rozrywki. W sumie nie było tam niczego dziwnego i ku mojemu zadowoleniu wyszłam nawet korzystnie, jednak po raz pierwszy złapałam się na tym, że faktycznie chciałam sprawdzić czy podejrzenia mamy i Łukasza są potwierdzone.
Spojrzałam na Bartka i coś we mnie drgnęło. On chyba faktycznie patrzył na mnie trochę inaczej niż mi się wydawało. Przekręciłam telefon we wszystkie możliwe strony, przybliżałam go i oddalałam, ale z każdej perspektywy to wyglądało tak samo. Miałam nadzieję, że z jego strony to tylko chwilowe zaćmienie. A tak bardzo chciałam mieć przyjaciela-faceta…
Nagle z łazienki wyłoniła się moja przyjaciółka. Wyglądała o niebo lepiej. Momentalnie wyłączyłam filmik. Jeszcze tego by brakowało, żeby zaczęła to komentować po swojemu. A spostrzegawcza była, tego jej nie można odmówić.
- Co tam oglądałaś? – zapytała od razu. – Chyba nie jakiegoś pornola?
- Idiotka. Chyba wraca ci humor. – sarknęłam. – A tak serio, taki tam filmik na „Łączy nas piłka”. – próbowałam ją zbyć.
- Jesteśmy tam gdzieś? Pokaż. – poleciła. Wpadłam w lekką panikę, na szczęście po chwili Zuźka klapnęła na łóżku. – Chociaż nie, nie chcę widzieć na oczy tego kretyna. – odparła zrezygnowana, a ja odetchnęłam z ulgą.
- Dobra, a może teraz opowiesz mi, co wydarzyło się wczoraj? Bo z tego co zdążyłam wywnioskować wyznałaś mu miłość.
- Zwariowałaś?! – warknęła i wpadłam w totalną konsternację. Więc jednak Kapustka kłamał? – Wygarnęłam mu wszystko począwszy od tego, że mam dosyć moich dotychczasowych relacji z facetami przez to, że jest kretynem, bo zawrócił mi w głowie aż po stwierdzenie, że miało być bez zobowiązań i będzie.
- Nieźle… - skrzywiłam się.
- Ale ja wczoraj pieprzyłam głupoty. – zamyśliła się Zuźka. – Ja pierdolę, jednak jestem kretynką.
- Ja tak nie uważam. – pokręciłam głową. – Dobrze zrobiłaś, że mu wszystko wygarnęłaś.
- Klara, ale to i tak niczego nie zmieniło. A czujesz to, ten kretyn stał tam jak taki debil i nic nie mówił. Boże, jaki dramat. Chyba zaraz umrę.
- Umrzeć to może Kapustka jak go dorwę w swoje ręce. – zirytowałam się. Faktycznie Bartek był idiotą – wszyscy dookoła wiedzieli, że zakochał się w Zuzi i zamiast wczoraj odwzajemnić jej uczucia on się zabawił w jakiś tam szok. I to ma być facet? Byłam po prostu zniesmaczona całą tą sytuacją.
- Jak ja go nienawidzę.
- Bo go kochasz.
- Wypluj to okropne słowo, które nie istnieje w moim słowniku. – szatynka wkurzyła się nie na żarty.
- Dobra, już dobra. Powiedzmy, że on „zawrócił ci w głowie”. – specjalnie zaakcentowałam te ostatnie słowa. – I co zamierzasz teraz zrobić?
- Jak to co? Wracam do domu. – odparła bez cienia zastanowienia, a ja wpadłam w panikę. No bo jak to tak? Ja bez Zuzi? To nie mogło się wydarzyć. Byłam pewna, że muszę coś zrobić, żeby oni szybko się pogodzili. Przecież byli dla siebie stworzeni.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć Kochane! :* 

Nareszcie wróciłam na stałe :D Sesja zdana i to powiedziałabym, że naprawdę bardzo dobrze, także teraz mogę ponownie skupić się na pisaniu dla Was :)

Dzisiaj trochę mało naszej głównej bohaterki, najwięcej jest Zuzi i Bartka. 

Następny rozdział pojawi się w przyszłym tygodniu. Nie jestem tylko pewna w jaki dzień. Będę Was o tym informowała w komentarzach pod tym rozdziałem :)

Zaległości na Waszych blogach zacznę nadrabiać w tym tygodniu, jednak będzie się to odbywało bardzo powoli, bo mam sporo zajęć w tym semestrze, także dajcie mi proszę trochę czasu :*

Tak więc zapraszam Was do czytania i komentowania :) Mam nadzieję, że będzie to dla Was fajna rozrywka :)

A dzisiaj na deser oczywiście Zuzia i Bartek :)




środa, 15 lutego 2017

OGŁOSZENIE PARAFIALNE

Kochane, zaglądacie jeszcze czasem tutaj? 

Dobra, nie musicie kłamać i tak, wiem, że zaglądacie (statystyki bloga nie kłamią) :D
W każdym razie, wiem, że zawaliłam na całej linii. Miałam pojawić się tutaj 2 tygodnie temu i do tej pory mnie nie ma, ale musicie mi wybaczyć, bo to nie do końca moja wina. 
Sesja zmorą studentów jest, a ja jestem na takim a nie innym kierunku studiów, gdzie egzaminy sieją istne spustoszenie. Niestety ja w sesji wpadam w taki tryb, że oprócz nauki i jedzenia praktycznie cały świat dla mnie nie istnieje. I przysięgam, że nie zapomniałam o Was i o opowiadaniu, tylko po prostu pokonał mnie brak czasu. 
Uwierzcie mi, wkuwanie ustawy o podatku VAT na zmianę z rozkminianiem sądowego ustalania ojcostwa nie działają pozytywnie na wenę... :(

Dobra, nie chcę Was zanudzać, tylko przyszłam poinformować, że w przyszłym tygodniu, a dokładniej w środę WRACAM z pięknym, nowym, emocjonującym rozdziałem :D
Nie martwcie się, choćbym zniknęła na kilka tygodni znowu (czego na razie nie planuję) i tak skończę to opowiadanie, ponieważ tak bardzo przywiązałam się do bohaterów, że czuję obowiązek przedstawienia Wam dalszych losów Klary i naszej wesołej ferajny :D 

Dajcie znać w komentarzach (koniecznie), że JESZCZE mam dla kogo pisać :))

Całuję Was mocno, ściskam i na deserek podaję Wam Piszcza. Bo Piszczu jest dobry na wszystko, prawda? 💔