środa, 22 marca 2017

Chapter twenty-six



“Is it just our bodies?
Are we both losing our minds?
Is the only reason you're holding me tonight
'Cause we're scared to be lonely?”

WSZECHWIEDZĄCY NARRATOR

Hotel L’Ermitage, La Baule, Francja, czwartek,  23.06.2016r. godz. 19:00
Dwa dni przed niezwykle ważnym meczem ze Szwajcarią wydawało się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Pomiędzy Zuzią i Bartkiem panowała istna sielanka. Klara i Łukasz również dogadywali się idealnie i wprost nie potrafili oderwać się od siebie. Joanna czuła się naprawdę dobrze (o dziwo, nawet nie dokuczały jej ciągłe mdłości jak w ciąży z Amelką). Łukasz skakał przy swojej żonie jak zawsze. Angela w końcu doczekała się na telefon od Adriana, który był nieobecny na meczu z Ukrainą ze względu na obowiązki służbowe i byli umówieni na dzisiejszy wieczór. Arek non stop zachwycał się uśmiechem Alicji, który był nieodłącznym atrybutem dziewczyny. Piłkarze cierpliwie i w skupieni czekali na spotkanie z reprezentacją Szwajcarii.
Wszystko wydawało się płynąć niezachwianym, zgodnym rytmem, tylko jednego z bohaterów opanowały zgryzoty. Bartosz Salamon, bo o nim mowa, był od kilku dni nieustannie molestowany przez swoją przyjaciółkę z dzieciństwa, Anastazję, licznymi prośbami o spotkanie.
Dla piłkarza znacznie milej byłoby, gdyby zaproszenia te pochodziły od Klary, ale wiedział, że w obecnej sytuacji są to tylko pobożne życzenia. Wyszukiwał różne wymówki, jednak worek pomysłów powoli sięgał dna. A jemu po prostu było cholernie niezręcznie spotkać się sam na sam z Nastką, zwłaszcza po licznych sugestiach Ziela, że dziewczyna na niego leci.
Anastazja chyba czytała Bartkowi w myślach, ponieważ akurat w tym momencie, gdy zastanawiał się nad kolejną wymówką, odezwał się jego telefon. Szatynka tym razem wysłała mu wiadomość o wymownej treści: „Dzisiaj idziesz ze mną na drinka. Nie przyjmuję żadnych wymówek. Wiem, że już jesteś po treningu. Tym razem się nie wywiniesz. Będę pod Waszym hotelem o 20. ;-)”.
Blondyn westchnął głośno odczytując sms-a i czuł, że znajduje się w pułapce i tym razem faktycznie będzie musiał stawić czoło problemowi. By ukoić skołatane myśli poszedł pod prysznic. Chłodna woda rozjaśniła jego umysł i troszkę poprawiła nastrój.
Jakąś godzinę później Bartek ubrany w granatową koszulę i beżowe spodnie wychodził właśnie z windy hotelowej i kierował w stronę wyjścia. Na swoje nieszczęście jego oczom ukazał się Zielu i jego dziewczyna Luiza.
- Salmi, a co ty się tak wystroiłeś jak stróż w Boże Ciało? – zarechotał pomocnik Empoli. Bartosz w odpowiedzi przewrócił oczami, ale jego kumpel nie dawał za wygraną. – Ach, no tak, przecież Anastazja stoi pod hotelem. Czyżby jakaś randka?
- Wiesz co, Zielu? Weź skocz po wino i nie wracaj.  – obrońca był wyraźnie zirytowany podśmiechujkami Piotrka.
Tymczasem Luiza poruszyła nosem jak pies tropiący i szturchnęła łokciem swojego chłopaka.
- Widzisz, Kochanie, jakie Bartuś, ma piękne perfumy? Mówiłam, żebyś sobie takie kupił.
Zieliński skrzywił się i z powątpiewaniem spojrzał na wybrankę.
- Stary, nie wierzę, że o to pytam, ale co to za zapach?
- Szary Hugo Boss. – odpowiedział Bartek. – Dobra, muszę lecieć. – dodał i oddalił się od pary.
Na dworze powoli zaczynało się ściemniać, jednak chłopak od razu zauważył swoją towarzyszkę wieczoru. Była ubrana dosyć wyzywająco, ale z drugiej strony przecież nie szli do kościoła, tylko do baru. Ona też go zauważyła i teatralnie rzuciła mu się na szyję.
- Bartuś! – głośno cmoknęła go w policzek. – Nareszcie się zgodziłeś.
- Stwierdziłem, że w końcu muszę się chociaż trochę rozerwać. – uśmiechnął się słabo.
- Dwie ulice dalej odkryłam świetny klub. Myślę, że uda ci się odpowiednio zrelaksować w moim towarzystwie. – uśmiechnęła się do niego promiennie i odrzuciła włosy do tyłu.
Blondyn popatrzył chwilę na jej postać i zastanowił się. Nastka była niewątpliwie niezwykle kobieca i potrafiła pokazywać swoje atuty. W innej sytuacji byłby dumny, że obok niego kroczy taka piękność, jednak w jego sercu zagościł ktoś inny i nic nie wskazywało na to, żeby to miało się zmienić.
Dziewczyna przez całą drogą do klubu opowiadała mu coś, jednak on był myślami całkowicie gdzie indziej. Czasami tylko przytakiwał udając, że jej słucha, jednak gdyby poprosiłaby go, żeby powtórzył to, co przed chwilą powiedziała, nie byłby w stanie tego zrobić. Cały czas po głowie chodziła mu trochę niedorzeczna myśl, że może w klubie spotka Klarę. Nie widział brunetki już do kilku dni i myślenie o niej stawało się już dla niego z lekka obsesją, która bardzo go męczyła.
- Bartek, czy ty mnie w ogóle słuchasz? – Nastka właśnie pstryknęła mu palcami przed oczami, co momentalnie wyrwało go z zadumy.
- A, tak, tak. – wzdrygnął się. – Przepraszam, myślałem o meczu ze Szwajcarią. – skłamał, a szatynka przyjrzała mu się uważnie.
- Nie masz się czym martwić. Trochę analizowałam to, jak wasi przeciwnicy sprawują się na EURO i macie spore szanse na wygraną.
- Może masz rację. – przytaknął jej chłopak, a po chwili znaleźli się tuż przed klubem.
Przepuścił Nastkę w drzwiach i od razu po wejściu ogłuszyła go głośna klubowa muzyka.
- Rozmawiać to się tutaj raczej nie da. – mruknął pod nosem, ale zrozumiałe jest, że dziewczyna tego nie usłyszała. Zamiast tego wzięła go za rękę i pociągnęła w kierunku schodów. Weszli na górę i po chwili znaleźli się w pomieszczeniu ze szklanymi szybami, które dobrze chroniły przed hałasem. Znajdowały się tam dwie wygodne kanapy i drewniany stolik. Mieli stamtąd świetny widok na cały parkiet klubu.
- Idę do baru. Czego się napijesz? – zapytała go Nastka.
- Nie wiem, może soku pomarańczowego? Wiesz, że nie mogę alkoholu. – wzruszył ramionami i usiadł na jednej z kanap. Patrzył rzewnie w kierunku parkietu i zastanawiał się, jakby to było teraz trzymać Klarę w ramionach. Na pewno byłoby to nieziemskie uczucie, jednak nie jemu przeznaczone.
Sapnął głośno i w chwili, gdy w duchu postanowił sobie, że będzie się dzisiaj po prostu dobrze bawił, na parkiecie ujrzał pewną parę. Ona wiła się obok mężczyzny prowokacyjnie, a on co chwilę kładł swoje męskie dłonie na jej opalonym ciele. Widać było pomiędzy nimi ogromną chemię. Oboje porozumiewali się dotykiem i gorącymi spojrzeniami, a po ich zgodnych ruchach można było stwierdzić, że są dla siebie stworzeni. Bartosz poczuł delikatną zazdrość, że tak świetnie dogadują się ze sobą i mrużąc oczy podszedł do szyby, żeby przyjrzeć im się bliżej. Niestety był to zły ruch, ponieważ gdy dziewczyna odsłoniła twarz, którą jak do tej pory w części przesłaniały włosy, piłkarz rozpoznał w niej Klarę. Mimowolnie poczuł ukłucie w sercu, a chwilę później do pomieszczenia wróciła Nastka.
- Teo tutaj jest. – oznajmiła stawiając na stoliku dwie szklanki. Usiadła na kanapie, Bartek zrobił to samo.
- Serio? – przełknął głośno ślinę starając się, żeby jego głos brzmiał normalnie. Jednak tak się nie stało i Anastazja, która jak każda kobieta miała intuicję, wyczuła jego podenerwowanie.
- Z Klarą. – wyartykułowała powoli patrząc uważnie na swojego przyjaciela. Słysząc imię brunetki cień przebiegł po jego twarzy.
- Aha. – odparł niezbyt mądrze piłkarz.
Anastazja znowu zaczęła mu coś zawzięcie opowiadać, jednak on ponownie odleciał myślami i praktycznie jej nie słuchał. Cały czas miał w głowie obraz, który widział jakieś kilkanaście minut temu i nie potrafił się go pozbyć. Było mu cholernie przykro, jednak nie względu na to, że kobieta, która jest dla niego istnym cudem tańczyła z innym, tylko dlatego, że widział, że jest naprawdę szczęśliwa z Teodorczykiem. Był na takim etapie, że już nie pomagało tłumaczenie sobie, że najważniejsze jest dla niego szczęście Klary. W którym momencie stracił nad sobą kontrolę? Kiedy pozwolił, że ta drobna brunetka tak zawładnęła jego życiem? Czy już wtedy w Juracie, kiedy zobaczył ją po raz pierwszy? A może te wspólne rozmowy tak zbliżyły go do niej? Bo że ona go tylko bardzo lubi, był tego pewien. Jednak przyjaźń damsko-męska to niebezpieczne uczucie.
- Mam tego dość! – oświadczyła wesoło Nastka i uderzyła dłońmi o uda. – Idziemy tańczyć! – wstała i pociągnęła za rękę Bartka.
Blondynowi zabiło mocniej serce, gdy pojawili się na dole, a Klara i Łukasz dalej ze sobą tańczyli. Zapatrzył się na brunetkę, a ta zauważyła go i z uśmiechem na ustach pomachała do niego. Piłkarz poczuł, że rozpływa się w środku. Tymczasem Anastazja zaczęła poruszać się w rytm muzyki. Zachowywała się odrobinę prowokująco - błądziła dłońmi po jego ciele, starała się patrzeć mu namiętnie w oczy, jednak jego spojrzenie cały czas mimowolnie uciekało w stronę pewnej pary również znajdującej się na parkiecie. W pewnym momencie poczuł na swoich ustach czyjeś wargi. Odruchowo odwzajemnił pocałunek, jednak, gdy zorientował się, że była to jego przyjaciółka z dzieciństwa odepchnął ją i wściekły zaczął kierować się w stronę wyjścia.
Wyszedł na dwór i odetchnął chłodnym nocnym powietrzem. Ogrom emocji kłębił się w jego głowie i sprawiał, że zaczynał tracić normalny ogląd sytuacji.
- Dlaczego uciekłeś? – nagle usłyszał obok siebie głos szatynki.
- Dlaczego mnie pocałowałaś? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Chciałam ci pomóc. – wzruszyła ramionami. – Widziałam jak na nią patrzysz. Głupi by się domyślił, że jesteś w niej zakochany.
Jeszcze do niedawna może by zaprzeczył, jednak teraz włożył ręce do kieszeni spodni, spuścił powieki i odparł:
- Tak, kocham ją. – wydusił z siebie. – I cholernie boli mnie, że ona należy do niego.
Anastazja spojrzała na niego ze współczuciem w oczach i pogładziła go po ramieniu. Nie potrafiła pomóc przyjacielowi. Jedyne co mogła mu zaoferować to jej obecność przy nim. Tylko tyle.


“But she said "Where'd you wanna go? How much you wanna risk?
I'm not looking for somebody with some superhuman gifts
Some superhero, some fairytale bliss
Just something I can turn to somebody I can kiss"

Hotel Mercure Saint Etienne Parc de l'Europe, Saint-Etienne, Francja, sobota  25.06.2016r. godz. 8:00
To była zaledwie druga randka, a już druga noc spędzona razem. Dziewczyna nie potrafiła oprzeć się niewątpliwemu urokowi bruneta, który mógłby zrobić z nią, co tylko zechce. Sprawiał, że przestawała racjonalnie myśleć i ostatecznie liczyło się dla niej jedynie to, żeby nadal ją dotykał, całował, pieścił w sposób, w jaki przedtem nikt nigdy tego nie robił. Nie mogłaby stwierdzić, że już zdążyła się w nim zakochać, bo na takie porywy serca była już za stara, ale mężczyzna zdecydowanie zaczął powoli siać spustoszenie w jej już wcześniej niepoukładanym życiu.
Brunet wziął głęboki wdech, podłożył jedną rękę pod głowę, a drugą pogładził się po idealnie umięśnionym brzuchu.
- Chciałbym, żebyś poznała moją siostrę. – powiedział nagle, a jego słowa sprawiły, że Angela, która właśnie kierowała się w stronę łazienki, stanęła jak słup.
- T-taaak? – wyjąkała, przełknęła głośno ślinę i odwróciła się powoli patrząc na niego przerażonymi oczami.
- Jasne, co w tym dziwnego? – zaśmiał się. – Wyglądasz jakbym właśnie zaproponował ci co najmniej ślub i trójkę dzieci.
- N-nieeee. Masz rację. – rzekła słabo kręcąc się niemiłosiernie i przestępując z nogi na nogę. – Bardzo chętnie poznam twoją siostrę.
- Chodź tutaj do mnie. – uśmiechnął się do niej ciepło i wskazał miejsce na łóżku tuż obok niego.
Angelika posłusznie zbliżyła się do Adriana i usiadła na krawędzi materaca. Tymczasem mężczyzna ujął ją za rękę, spojrzał głęboko w oczy i powiedział:
- Moja siostra jest dla mnie bardzo ważna i chciałbym, żeby poznała kogoś, kto również staje się ważną częścią mojego życia.
Słysząc te słowa, brunetka poczuła, jak w jej brzuchu nagle odzywa się stado motyli i tylko ręka Adriana, która trzymała jej dłoń uniemożliwiała jej w tym momencie odlot wprost do nieba.
- Nie mam już 15 lat i w sumie to większość moich kolegów dawno już ustatkowała się i założyła rodziny. Mi nie było to dane. – kontynuował. – Nie zamierzam obiecywać ci złotych gór, mam jednak nadzieję, że ty również chciałabyś kontynuować naszą znajomość.
Dziewczyna uśmiechnęła się słabo i tylko kiwnęła głową.
- Tak prawdę mówiąc, to chyba już znacie się z Alicją. – zachichotał, czym wprawił Angelę w jeszcze większe osłupienie. Brunetka bowiem do tej pory nie wybaczyła sobie swojego zachowania po rozstaniu z Arkiem, gdy robiła kilka głupich rzeczy. – I uwierz mi, ona nie ma ci za złe nawet tej dziwnej sytuacji, gdy powiedziałaś jej o tym, że Arek jest biseksualny. W sumie to było nawet śmieszne.
Angelika skrzywiła się słysząc to i mimowolnie jęknęła. A więc on o wszystkim wie? Jezu, co ją podkusiło do tego, żeby robić taki cyrk? A on, Adrian, teraz śmiał się z tego. Żartował z sytuacji, która była jej największą życiową porażką. To świadczyło tylko o jednym – skoro on wie o wszystkim i nadal z nią tutaj jest i chce kontynuować ich znajomość jest zdecydowanie nienormalny. A ona nigdy nie lubiła normalności, co dobrze zwiastowało ich ewentualnej wspólnej przyszłości.
Dziewczyna pokręciła głową z dezaprobatą i dosłownie rzuciła się na niego. Zamknęła mu usta pocałunkiem, żeby już więcej nie musieć słuchać niczego na ten temat. 
KLARA
Stade Geoffroy-Guichard, Saint-Etienne, Francja, sobota  25.06.2016r. godz. 14:00
- Klara, czy ty widzisz to samo co ja? – Zuźka właśnie szturchnęła mnie łokciem i ruchem głowy wskazała Angelę i jej amanta siedzących obok (!) Alicji i Arka.
- Łohohoho! No istna sielanka. – stwierdziłam z uśmiechem na ustach. – Fajnie, że się jej układa.
- Ale nam go nie przedstawiła. – odparła buńczucznie moja przyjaciółka.
- Jeszcze do niedawna miałaś jej serdecznie dość, a teraz chcesz, żeby przestawiała nam swojego nowego faceta? – zachichotałam.
Zuźka wzruszyła ramionami i fuknęła.
- Phi! Wiesz co? W sumie to przyzwyczaiłam się do jej towarzystwa.
Pokręciłam głowa uśmiechając się na myśl, jak zaczęła się moja znajomość z Angeliką. Delikatnie rzecz mówiąc nie było miło, a teraz proszę nawet się zaprzyjaźniłyśmy.
- My tu gadu-gadu, a tam nasi mężczyźni czekają na wsparcie. – Zuzia uderzyła dłońmi o uda i wstała nagle. – Idziemy?
- Jasne. – odparłam i zgodnie zeszłyśmy do podziemi stadionu, żeby porozmawiać z chłopakami.

WSZECHWIEDZĄCY NARRATOR

- Nie sądzisz, że Klara i Bartek pasują do siebie? – Marta Glik zagadnęła siedzącą obok niej na trybunach Dominikę Grosicką.
Blondynka zdjęła okulary przeciwsłoneczne i przyjrzała się parze rozmawiającej na murawie.
- Marta, czy tobie przypadkiem coś się nie pomyliło? – skrzywiła się blondynka. – Przecież ona jest z Łukaszem.
- I co z tego? To nie zmienia faktu, że ładnie razem wyglądają. – kontynuowała niezrażona Glikowa.
- Taaaa… On wysoki, ona niska. On ma niebieskie oczy, ona brązowe. On jest blondynem, ona brunetką. – żona Grosika zaczęła wyliczać niewątpliwe antagonizmy pomiędzy Klarą i Bartkiem.
- Swoją drogą, wiesz, że z takich par rodzą się rude dzieci?
- Ale oni nie są parą, powtarzam ci…
- W sumie to Teo jest równie jasny jak Bartek. Więc i tak, i tak Klara ma przerąbane. – Marta kontynuowała już sama do siebie. – I potem urodzi się taki rudzielec, rodem z Irlandii.
- O kim gadacie? – zagadnęła Joanna Piszczek, która z Amelką przy boku właśnie pojawiła się obok dziewczyn i usiadła na wolnym miejscu przy Dominice.
- No powiedz jej, co takiego mądrego wymyśliłaś. – Grosicka teatralnie przewróciła oczami, a Asia spojrzała na nie pytająco.
- Oj, bo mówiłam Dominice, że twoja siostra i Bartek Salamon ładnie razem wyglądają. Zresztą sama zobacz. – odpowiedziała spokojnie Marta.
Piszczkowa spojrzała w dół, gdzie Klara rozmawiała z piłkarzem i zaczęła się im przyglądać. Przekręciła głowę najpierw w lewo, potem w prawo, zmrużyła oczy, potem je szeroko otworzyła i w sumie to blondynka miała rację – naprawdę pasowali do siebie pod względem fizycznym.
- Może coś w tym jest. – zaśmiała się Joanna. – Ale błagam cię, Marta, mój ojciec nie przeżyłby trzeciego zięcia w ciągu kilku miesięcy.
Dziewczyny ryknęły zgodnym śmiechem, a tymczasem do rozmowy włączyła się Amelka.
- Mamusiu, a kto to jest zięć? – zapytała patrząc na matkę ogromnymi brązowymi oczami.
- Zięć to taki ktoś jak tatuś dla babci i dziadka, czyli mąż albo chłopak córki. – Asia wzięła córkę na kolana i powoli jej wytłumaczyła. Malutka zgodnie kiwnęła główką.
- Aha, więc wujek Łukasz też jest zięciem babci i dziadka?
- Powiedzmy. – przytaknęła brunetka.
- Ale wiesz, mamusiu, ja baldzo lubię wujka Łukasza.
- Wiem, Kochanie, powtarzasz to ciągle.
- Ja wiem, że  jestem dzieckiem, ale pewne zecy lozumiem i widzę, że wujek tam samo patzy na ciocię jak tata na ciebie. – oznajmiła bardzo mądrze Amelka.

***

Mecz ze Szwajcarią należał do gatunku horrorów, które po czasie wspomina się niezwykle przyjemnie. Było to spotkanie historyczne, ponieważ Polacy nigdy wcześniej nie awansowali do fazy pucharowej mistrzostw Europy.Nasi piłkarze podeszli do tego spotkania maksymalnie skoncentrowani na jednym celu - pokonania Szwajcarów.Trener postawił na sprawdzonych zawodników i pierwsza jedenastka wyglądała identycznie jak w spotkaniu z Niemcami.
Polacy już w pierwszych minutach mogli uzyskać prowadzenie. Arkadiusz Milik skorzystał z błędu w obronie rywali i znalazł się na linii pola karnego. Niestety nasz napastnik przestrzelił i ostateczne piłka nie znalazła się w bramce. Kolejna okazja do wyjścia na prowadzenie pojawiła się na sześć minut przed końcem pierwszej połowy. Tym razem piłkę otrzymał Kuba Błaszczykowski i bez zastanowienia uderzył pomiędzy nogami szwajcarskiego bramkarza. Kuba wyszedł zwycięsko z tego pojedynku i celnie trafił do bramki rywali. Dzięki temu na przerwę Polacy schodzili z jednobramkowym prowadzeniem. Je można było jednak poddawać się euforii i druga połowa również wymagała od naszych piłkarzy pełnej koncentracji. Szwajcarzy znacznie przyspieszyli tempo, a dodatkowo zaczęli grać bardziej agresywne, konsekwencją czego były liczne faule na "biało-czerwonych". Niestety gorsze chwile dla naszej drużyny przyszły w 82. minucie. Xherdan Shaqiri uderzył z przewrotki z odległości 17 metrów i niestety był to strzał nie do obrony. Regulaminowy czas gry zakończył się remisem 1:1 i sędzia zarządził dogrywkę.
Najciekawsze było to, ze jak do tej pory nasz trener nie dokonał ani jednej zmiany. Dopiero w 101. minucie meczu w miejsce Krzysztofa Mączyńskiego na boisko wszedł Tomasz Jodłowiec. Trzy minuty później na murawie pojawił się tez Sławomir Peszko zmieniając Kamila Grosickiego. Szwajcarzy nadal grali bardzo ofensywnie, na szczęście co chwilę trafiali na naszych obrońców i wyczyniającego cuda Łukasza Fabiańskiego. Ostatecznie również dogrywka nie przyniosła rozwiązania i obydwie drużyny czekały rzuty karne.
Strzelanie rozpoczęli nasi rywale i od razu wykorzystali pierwsza szansę. Robert Lewandowski jednak nie pozostał im dłużny i po chwili doprowadził do wyrównania wyniku. Szwajcarzy z pewnością wstrzymali oddech, gdy do bramki nie trafił Xhaka. Później było juz tylko lepiej. Swoje szanse wykorzystali Arek Milik, Kamil Glik i Jakub Błaszczykowski. Gdy do piłki zbliżał się Grzegorz Krychowiak na tablicy widniał remis 4:4. Krycha zachował się w tym momencie jak profesjonalista i dokończył dzieła trafiając do bramki. Kibice na trybunach dosłownie oszaleli, euforii nie było końca. Polacy po raz kolejny dokonali niemożliwego i awansowali  ćwierćfinału EURO 2016.
------------------------------------------------------------------------------------------ 
Cześć Dziewczyny! :*

Po ponad dwutygodniowej nieobecności przybywam z kolejnym rozdziałem :) 

I od razu chciałabym Was poinformować, że kolejny rozdział będzie ostatnim z tej pierwszej części opowiadania :) Druga część, będzie pewnie trochę krótsza niż pierwsza, ale już teraz mogę Was zapewnić, że nie będzie nudna :) I oczywiście druga część będzie pod tym samym adresem, co poprzednia ;)

Mam nadzieję, że podoba się Wam dzisiejszy rozdział :)

I mam nadzieję, że pamiętacie o niedzielnym meczu? :)) Ja już nie mogę się doczekać :D
A po drodze jeszcze loty narciarskie w Planicy :)) Czymże byłoby życie bez sportowych emocji? Niczym :D

A na deser gol Kuby i zdjęcie, które jest baaardzo wymowne :) 


niedziela, 5 marca 2017

Chapter twenty-five





„Cause I got issues, but you got 'em too
So give 'em all to me and I'll give mine to you
Bask in the glory of all our problems
'Cause we got the kind of love it takes to solve 'em”

WSZECHWIEDZĄCY NARRATOR

Stade Moreau Defarges, La Baule, Francja, niedziela, 19.06, godz. 17
- Bartek! Ogarnij się i zacznij grać! – wrzasnął właśnie Nawałka na Kapustkę, podczas niedzielnego treningu piłkarzy przed meczem z Ukrainą.
Pomocnik jakby drgnął na słowa trenera. Jedynie on był w stanie jakoś pobudzić go do życia, bo tego właśnie brakowało brunetowi.
- A jemu co? – Krychowiak szturchnął łokciem swojego najlepszego kumpla, Szczęsnego.
- Ja nic nie wiem. – bramkarz naszej reprezentacji uniósł ręce w obronnym geście. Grzegorz jednak poczuł się do obowiązku dowiedzieć się, co dzieje się z Bartkiem i podszedł do Zielińskiego.
- Zielu, a co on odwala? – zapytał wskazując na Kapustkę.
Piotrek sapnął głośno i przewrócił oczami.
- Sprawy sercowe. Najpierw zapieprzał jak dziki na siłowni, a teraz chyba czas na letarg. Ma humory jak kobieta. A sam sobie nawarzył tego piwa.
- Ale co dokładnie się stało? Możemy możemy mu jakoś pomóc?
- Nie wiem, szczerze wątpię. Chyba najpierw on sam musi się ogarnąć. Generalnie to, jakbyś się zachował, gdyby jakaś dziewczyna wyznała ci miłość?
- Hmmm… Zależy jaka byłaby to dziewczyna. – wyszczerzył się Krycha.
- Powiedzmy, że taka, w której sam jesteś zakochany.
- Pewnie powiedziałbym, że ja też ją kocham. – wzruszył ramionami Grzegorz.
- No i właśnie i w tym tkwi problem. – sapnął Zielu. – Bo Kapi stał w tym momencie jak taki debil i nie powiedział nic, a dziewczyna stwierdziła, że w takim razie ma go gdzieś i go zwiała. Nie muszę chyba dodawać, że teraz nie chce go znać?
- Ja pierdolę. – Krychowiak zrobił facepalma. – Typowy Bigos. Ale spoko, wszystko da się załatwić.
- Wierzysz w to? – Piotrek naprawdę powątpiewał w umiejętności kolegi.
- Rozwiążę to wszystko i pomogę Kapiemu, w końcu nazywam się Grzegorz Krychowiak. – uderzył się dumnie w pierś, po czym przybił „piątkę” Zielowi. Blondyn najpierw spojrzał na niego spod oka, ale w końcu stwierdził, że dla Krychy nie ma rzeczy niemożliwych. A jemu samemu nie pozostało nic innego, jak dołączyć do szalonego planu kolegi z drużyny. 

KLARA

Godzinę później, Hotel Mercure, La Baule, Francja, niedziela, 19.06
- Asiaaaa… - jęknęłam przeciągle patrząc na mojąsiostrę, która właśnie upiła łyk kawy z filiżanki. – I co ja mam teraz zrobić?
Brunetka rozłożyła bezradnie ręce.
- Nie wiem. Póki Bartek sam się nie ogarnie, ta sytuacja raczej się nie zmieni. W sumie to nie dziwię się Zuzi, że nie chce go znać.
- Niestety masz rację… - stwierdziłam smutno. – Ale przecież to jest pierwszy facet, w którym zakochała się Zuźka! To cud!
- Znając życie pewnie nadal będzie go kochała, a on dalej nie będzie się do niej odzywał i oboje będą cierpieć z powodu nieszczęśliwej miłości. – westchnęła Joanna.
- Nie no, ja nie mogę tak tego zostawić. – wstałam nagle z fotela i nerwowo zaczęłam przechadzać się po pokoju. – Na wszystko jest przecież sposób. Ponad miesiąc temu ja z całego serca nienawidziłam Łukasza, a teraz co? Jesteśmy parą i to na poważnie.
- Klara… - moja siostra spojrzała na mnie z powątpiewaniem. – Jest jedna zasadnicza różnica – Łukasz się o ciebie starał i to bardzo.
Nagle coś mnie tknęło. Najlepszy pomysł właśnie wpadł do mojej głowy i musiałam go od raz wykorzystać.
- Asiu, jesteś genialna! – ucałowałam siostrę w obydwa policzki i szybko wybiegłam z pokoju zostawiając ją całkowicie zdezorientowaną.
Już nawet nie dbałam o to, żeby się przebrać, tylko szybciutko popędziłam w stronę hotelu chłopaków. Pytacie pewnie, na jaki świetny pomysł wpadłam? Otóż rozwiązanie było bardzo proste – wystarczyło przymusić Kapustkę do tego, żeby zaczął starać się o Zuzię.
Proste w teorii, w praktyce spodziewałam się czynnego oporu.
Po kilku minutach jak burza wpadłam do holu hotelowego i traf chciał, że akurat zobaczyłam Kubę Błaszczykowskiego.
- Cześć! Gdzie mieszka Piotrek Zieliński? – zapytałam od razu.
- Cześć, Klara. – odparł powoli. Jemu nie spieszyło się w ogóle, mi wręcz przeciwnie. – Jak to gdzie… W Ząbkowicach Śląskich. Pracuje w Empoli, a obecnie znajduje się w hotelu. – zachichotał.
Przewróciłam oczami w odpowiedzi. Już wiem, dlaczego przyjaźni się z moim szwagrem. Obaj są tak samo irytujący.
- Wiesz, że nie o to mi chodzi? W którym pokoju?
- A co, znowu zmieniłaś faceta? – drążył temat z głupim uśmieszkiem na ustach. Miałam ochotę go w tym momencie zamordować, jednak bardzo potrzebowałam tej informacji.
- Kubuś, powiesz mi czy nie? – uśmiechnęłam się słodko.
- 315. – puścił mi oczko, a ja niewiele myśląc ruszyłam do windy.
Wjechałam na trzecie piętro i szybko odnalazłam pokój Piotrka. Zapukałam energicznie i już po chwili drzwi otwierał mi blondyn.
- Klara? – szczerze zdziwił się na mój widok. – Nie pomyliłaś pokoi?
- Cześć, Piotrek. – uśmiechnęłam się. – Mogę wejść?
- Jasne… - odpowiedział bez przekonania i przepuścił mnie w drzwiach.
Stanęłam na środku pokoju i odwróciłam się w stronę piłkarza.
- Musisz mi pomóc. – oznajmiłam – Chcę pogodzić ze sobą Zuzię i Bartka.
Po drugim wypowiedzianym przeze mnie zdaniu, pomocnik wyraźnie się rozchmurzył.
- A więc o to chodzi. – wyszczerzył się. – Powiem ci, że już mamy z Krychą wstępny plan.
- Naprawdę? – ucieszyłam się. – Ale zaraz… Co w tym wszystkim robi Krycha?
- Też się nad zastanawiam. – Zielu wzruszył ramionami. – Ale to nieważne. Ważne jest, że chce pomóc. Bartek musi być w dobrej formie na meczu z Ukrainą i na kolejnych również.
- Masz rację. A więc, może wtajemniczysz mnie w wasz plan? – zapytałam i po chwili Piotrek zaczął mi krok po kroku tłumaczyć, jak zamierzają z Grześkiem doprowadzić do pogodzenia się Zuzi i Bartka.

15 minut później…
Nie powiem, ich plan był dosyć odważny i nie byłam pewna, czy wypali. Chciałam w jakikolwiek sposób pomóc im, jednak Zielu stwierdził, że wystarczy, że przyprowadzę Zuzię na mecz. On sam obiecał, że wspólnie z Krychą zajmą się resztą planu.
- No i to chyba byłoby na tyle. – oznajmił Piotrek.
- Moment. A Kapustka wie o waszym planie?
Piłkarz spojrzał na zegarek i oznajmił:
- Grzesiek chyba właśnie zaczyna mu go tłumaczyć.
Zaśmiałam się tylko w odpowiedzi i zaczęłam zbierać się do wyjścia. Zamknęłam za sobą drzwi od pokoju blondyna, gdy nagle w jednym z pokoi nieopodal dało się słyszeć podniesione głosy, a raczej jeden głos.
- Jak można być takim kretynem?! Dziewczyna mówi ci, że cię kocha, a ty stoisz jak idiota! Sacrebleu! Ale już ja cię nauczę męskiego zachowania! – Piotrek miał rację, Krycha niewątpliwie zaczynał przedstawiać Bartkowi ich plan odzyskania Zuźki.
Zaśmiałam się w duchu i kierowałam się w stronę windy, gdy usłyszałam głos, którego kilka dni temu słuchałam przez pół nocy:
- Czy mam się czuć zazdrosny?
Od razu zrobiło mi się momentalnie gorąco i odwróciłam się powoli w stronę Łukasza. Na jego twarzy jak zwykle gościł nieprzenikniony uśmiech, a niebieskie oczy przeszywały mnie na wylot. Mimowolnie poprawiłam włosy, a on podszedł do mnie i złożył na moich ustach delikatny pocałunek.
- Oczywiście, że nie. – uśmiechnęłam się patrząc mu głęboko w oczy.
- A tak poważnie, to co tutaj robisz?
- Mam misję pogodzenia Zuzi i Bartka. Ciężko będzie, ale mam sprzymierzeńców w osobie Piotrka i Grześka.
- Gdybyś potrzebowała pomocy, wiesz, że jestem w pogotowiu?
- Wiem… - odpowiedziałam i widziałam, że Łukasz znowu powoli pochyla się nade mną.
- Czy ten pan i pani są w sobie zakochani? Czy ta pani tego pana chce? – zabrzmiał nagle głos Glika przechodzącego obok nas.
Z uśmiechem na ustach pokręciłam tylko głową, po czym Łukasz wziął mnie za rękę i pociągnął w stronę swojego pokoju.


“I'm sitting eyes wide open and I got one thing stuck in my mind
Wondering if I dodged a bullet or just lost the love of my life”

KLARA

Stade Velodrome, Marsylia, Francja, wtorek, 21.06, godz. 17
- Nie wiem naprawdę, co ja tutaj robię. – jęknęła po raz kolejny w ciągu zaledwie kilku minut Zuzia.
Wcześniej aż tak nie wymawiała mi, że zabrałam ją ( a raczej zmusiłam do przyjechania) na mecz naszej reprezentacji. Dopiero na trybunach zrobiła się nieznośna. Zresztą nie dziwię się jej, ja pewnie reagowałaby znacznie gorzej na jej miejscu. Wszystko jednak działo się w imię wyższych celów, które miały nastąpić tuż po meczu, na szczęście moja przyjaciółka nie wiedziała o tym. W przeciwnym razie pewnie szybko wzięłaby nogi za pas, a tego przecież nie chciałam.
Ile musiałam się naprosić, żeby namówić ją, żeby pojechała ze mną na ten ostatni mecz, to tylko ja wiem. Początkowo żadne argumenty do niej nie trafiały. Dopiero, gdy obiecałam jej, że po tym meczu dam jej spokój i pozwolę wrócić do Polski, zgodziła się. Ja jednak miałam nadzieję, że po tym starciu zmieni zdanie. I o ile cały plan chłopaków wypali, będzie wniebowzięta. Z drugiej jednak strony Zuźka miała wybuchowy charakter i to co miało wydarzyć się po meczu w najgorszym wypadku mogłoby się jej bardzo nie spodobać. Trochę martwiłam się, że wtedy Iwaszkiewicz mogłaby pokazać swoje prawdziwe oblicze. Na szczęście jednak urodziłam się optymistką i myślałam już tylko o tym, jak szczerze zaskoczona będzie moja przyjaciółka.
- Oj Zuzia, obiecałam ci przecież, że jutro już wracasz do domu. – uśmiechnęłam się delikatnie.
- Ale… - głos jej się nagle załamał. – Ja nie wiem, czy chcę jechać do Polski… - zawyła. No jeszcze tego brakowało, żeby spłynął jej cały misterny makijaż, jaki jej wykonałam.
- Zuźka, proszę cię, tylko bez łez. Wyjdziesz brzydko na kamerze. – powiedziałam i od razu ugryzłam się w język. Nieopatrznie mogłabym się zdradzić, że coś wiem, a przecież ona nie mogła się o niczym wcześniej dowiedzieć.
- Kamerze? Jakiej kamerze? – załkała.
- Oj no, takiej telewizyjnej. Przecież transmitują mecz i może akurat pokażą nas na trybunach. – wymyśliłam na poczekaniu. – Chyba nie chcesz, żeby mama się za ciebie wstydziła?
- No nie. Stara Gawlicka od razu obgadałaby mnie na wsi. – zachichotała i wytarła twarz chusteczką. Po chwili jej twarz nabrała jednak myślicielskiego wyrazu. – Ale wiesz co, Klara? Jak to jest, że w matematyce wszystko jest takie logiczne i poukładane? Dlaczego w życiu tak nie może być?
- Bo życie to nie bajka. – odpowiedziałam i zaraz roześmiałam się z własnego stwierdzenia.
- Powiedziała to szczęśliwie zakochana dziewczyna. – oznajmiła z przekąsem Zuzia.
Spojrzałam na nią poważnie.
- Mam ci przypomnieć, jak wiele złych rzeczy wydarzyło się w moim życiu w ciągu ostatnich kilku miesięcy?
- Nie musisz. – szatynka odparła smutno. – Boże, ja chyba już wtedy po imprezie, gdy potraktował mnie w tak dziwny sposób i nawet nie chciał ze mną przespać, zakochałam się w nim. Co za cholerne bagno…
- Jakie bagno? – wtrąciła się Angela, która nagle pojawiła się obok i usiadła pomiędzy mną a moją przyjaciółką.
- Mogę jej powiedzieć? – zapytałam Zuzi, a tak tylko smutno kiwnęła głową. – Otóż, Zuzia wyznała Bartkowi miłość, a on tego nie odwzajemnił. Ba, on nawet nie powiedział ani jednego słowa.
- No, a nie mówiłam, że kapusta to głowa pusta? – prychnęła Angelika.
- Odezwała się ikona mądrości. – odburknęła Zuzia. A jednak jeszcze broniła Bartka, to dawało nadzieję.
- Oj, Kochana, nie martw się. Co to jeden Bartek na świecie? Ja jeszcze do niedawna nie wyobrażałam sobie na miejscu Arka nikogo innego, a teraz proszę.
- A ty już tak na poważnie z tym brunetem? – Zuźka spojrzała na brunetkę spod oka.
- No… - zawiesiła się Angela. – Byliśmy na jednej randce i w sumie to poszliśmy do łóżka… - zaczęła nieśmiało. – Mówię wam, dziewczyny, było nieziemsko!
- Kochana cieszę się twoim szczęściem, ale w obecnej sytuacji myślę, że mogłabyś się powstrzymać od zdawania szczegółowej relacji.
 - No dobra, wasza strata. – Angelika wzruszyła ramionami, a ja zauważyłam, że z boiska Piotrek Zieliński wysyła mi dziwne znaki dymne.
- Angela, zajmiesz się chwilę Zuzią? Muszę wyjść do toalety. – zapytałam, a brunetka kiwnęła głową.
Ja natomiast skierowałam się w stronę stadionowych podziemi i w pobliżu szatni odnalazłam Piotrka.
- Mam nadzieję, że wszystko gotowe? – uśmiechnęłam się.
- Tak. Grzesiek zrobił Kapiemu prawdziwą szkołę życia. Chłopak stał się nie do poznania. – zachichotał, a ja już to sobie wyobraziłam. Wystarczyło, że wczoraj usłyszałam zaledwie kilka zdań, jakie Krycha kierował w stronę Bartka. Chłopak nie miał lekko, to pewne.
- Super. Zuzia trochę mi marudzi, ale jeszcze nie jest aż tak wściekła na Bartka, żeby nasz plan nie wypalił.
- Jestem ciekawy jej reakcji. – wyszczerzył się pomocnik.
- Ja też. – westchnęłam głośno i wróciłam na swoje miejsce.

WSZECHWIEDZĄCY NARRATOR

Jakieś 15 minut później…
Rozbrzmiały hymny obydwu państw, co było oznaką tego, że już za kilka minut rozpocznie się ostatnie starcie w fazie grupowej EURO zarówno dla drużyny polskiej, jak i ukraińskiej. Tuż przed tym spotkaniem nasza reprezentacja była praktycznie pewna awansu do 1/8 finału. Nikt nie wierzył w najbardziej czarny scenariusz, w którym Polacy przegrywają z Ukrainą, a Irlandia Północna wygrywa z Niemcami.
Na trybunach marsylskiego stadionu zasiadło aż 30 tysięcy polskich kibiców, co stanowiło ogromne wsparcie dla naszych piłkarzy. Trener tymczasem zdecydował się na kilka zmian w składzie. W pierwszej jedenastce pojawili się Thiago Cionek, Tomasz Jodłowiec, Bartosz Kapustka, Piotr Zieliński. Szczególnie ten przedostatni na wczorajszym treningu był niezwykle pobudzony i zmazał złe wrażenie, jakie zostawił po sobie w niedzielę w LA Baule.
Mecz zaczął się zdecydowanie lepiej dla Polaków. Zarówno Arek Milik, jak i Robert Lewandowski mieli dwie okazje do strzelenia goli, jednak… ich nie wykorzystali. Dalej do głosu doszli Ukraińcy, który nie mieli wiele do stracenia i z pewnością chcieli jeszcze pokazać się na EURO z dobrej strony. Nasi rywale powoli się rozpędzali i pod koniec pierwszej połowy to oni mieli wyższe posiadanie piłki, a zdarzały się chwilę, gdy nasi piłkarze nie potrafili wyjść ze swej części boiska. Niestety na murawie niezbyt dobrze radził sobie Piotrek Zieliński, który chyba za bardzo myślał o tym, co ma wydarzyć się po meczu. Pomocnik został w przerwie zmieniony przez Kubę Błaszczykowskiego i był to totalny strzał w dziesiątkę.
To właśnie on w 54. minucie zdobył jedynego gola w tym spotkaniu. Mimo to, Ukraińcy nie ustawali w bojach, żeby jeszcze zmienić oblicze tego meczu. Na szczęście dla nas, zdecydowanie brakowało im skuteczności.
W drugiej połowie dosyć dziwnie zachowywał się Bartosz Kapustka. Piłkarz strasznie krzywił się i robił dziwne miny w stronę trenera. Nawałka zastanawiał się, co się dzieje z młodym piłkarzem, jednak gdy ten zaczął łapać się za brzuch, postanowił, że w jego miejsce wejdzie Kamil Grosicki. W 71. minucie Kapustka dosłownie zbiegł z boiska, szybko podziękował trenerowi, że go zmienił i od razu pobiegł w stronę toalety. Rewolucje żołądkowe bowiem były nie do zniesienia.
Na szczęście mecz zakończył się wynikiem 1:0 dla Polski i nasza reprezentacja mogła cieszyć się z awansu do 1/8 finału Mistrzostw Europy.
Jakieś 10 minut po meczu, gdy kibice powoli schodzili z trybun, a dziewczyny jeszcze na nich siedziały, nagle rozbrzmiał ulubiony kawałek Zuzi, czyli „Use Somebody” Kings of Leon. Szatynka spojrzała dziwnie na przyjaciółkę, a tymczasem na murawie pojawiło się czworo dzieci niosących w rękach transparent ze znamiennym napisem: „Zuzia, kocham Cię,. Wybacz mi.”
Klara przerażona spojrzała na przyjaciółkę, jednak w oczach szatynki pojawiły się łzy. Dziewczyna wstała powoli i jak urzeczona patrzyła na boisko, na którym po chwili pojawił się Bartek Kapustka z mikrofonem w ręku. Muzyka delikatnie ucichła, a piłkarz przemówił:
- Jest dzisiaj na trybunach najpiękniejsza dziewczyna świecie. Nigdy tego nie zakładałem, ponieważ tylko się przyjaźniliśmy, ale nieoczekiwanie dla samego siebie zakochałem się w niej. Ona przewróciła moje życie do góry nogami. Jednak ja zrobiłem coś, co bardzo ją zraniło. Może nie jestem ideałem, ale kocham cię, Zuziu i proszę o wybaczenie.
- Idź do niego! – Angela szturchnęła łokciem szatynkę, a ta jak w amoku zaczęła kierować się w stronę boiska.
Gdy tylko pojawiła się na dole, polscy kibice zaczęli skandować „Wybacz mu! Wybacz mu!”. Zuzia totalnie zalała się łzami, jednak cały czas powoli kierowała się w stronę Bartka. Ten patrzył na nią jak zaczarowany, a gdy tylko złapał szatynkę w ramiona, zaczął ją namiętnie całować. Kibice zaczęli bić brawa, a Zuzia wyszeptała:
- Wybaczam ci, ale już nigdy nie rób takiego cyrku.
--------------------------------------------------------------------------------------- 
Cześć dziewczyny! :*

Witam Was z nowym rozdziałem, w którym sporo się dzieje :) Mam nadzieję, że podobał się Wam, bo ja pod koniec pisania nawet uroniłam kilka łez wzruszenia. 

Zaległości na Waszych blogach postaram się nadrobić w tym tygodniu :)

Przypominam też, że w aplikacji Spotify znajdziecie playlistę ze wszystkimi piosenkami, które pojawiły się jako ścieżka dźwiękowa w opowiadaniu :) 
"Tell it to my heart" - taka jest nazwa :)

Dzisiaj oczywiście nie mogło zabraknąć pięknego gola Kuby! <3