You got something that I ain't seen
before
You've opened a million doors
You've opened a million doors
KLARA
- No i się rozłączył. Burak
jeden. – powiedziałam sama do siebie i wróciłam do rodziny, która nie odzywała
się ani słowem i czekała na relację z rozmowy z Teodorczykiem.
- I co, i co? – wyrwało się
mamie, która w trybie natychmiastowym zerwała się z fotela i podbiegła do mnie.
Usiadłam ciężko na kanapie i
westchnęłam.
- I nic. Powiedział, że ten
artykuł ma pozostać dla „potomnych”. Ja nie wiem, co ten idiota ma głowie?
Totalne siano.
- Ale jak to tak? – mama
kucnęła przy mnie. – Nazwał cię swoją dziewczyną i co dalej?
- No Irena zachowujesz się
jakbyś niczego nie wiedziała o życiu. – spokojny zwykle tata wyraźnie się
zdenerwował. – On po prostu wykorzystał naszą córkę! Niech no ja go tylko
dorwę!
- Spokojnie, tato. – tym razem
do rozmowy włączył się Piszczek. – Ja to załatwię.
No nie, tego było za wiele.
- Dość! – wrzasnęłam. – Nikt
już nie będzie decydował o moim życiu. Sama nawarzyłam tego piwa, więc teraz
muszę je wypić.
W salonie zapadła cisza. Nikt
nie odezwał się ani słowem. Może i zareagowałam zbyt emocjonalnie, ale miałam
już serdecznie dość tego, że od paru tygodni wszyscy starają się sterować moim
życiem, a ja przecież byłam już dorosła.
Spojrzałam jeszcze na całą
czwórkę (bo Amelka dalej biegała po całym domu i wydawała z siebie dzikie
okrzyki) i wyszłam z domu. Musiałam zaczerpnąć świeżego powietrza. Nie chciałam
zostawać w naszym ogrodzie, bo pewnie zaraz pojawiłby się ktoś z mojej
rodzinki, żeby zakopać topór wojenny. Ostatecznie nogi powiodły mnie pod dom
Zuźki, jedynej, która nigdy nie zawodziła. Zadzwoniłam do niej i poprosiłam,
żeby zeszła na dół. Po kilka minutach siedziałyśmy u niej na ławce w ogrodzie.
- Ale tutaj pięknie, prawda? –
spojrzała w niebo i zaciągnęła się czystym powietrzem. Uniosłam brwi ze
zdziwienia, bo moja przyjaciółka nigdy się tak nie zachowywała.
- Czy coś jest z tobą nie tak?
– zapytałam nieufnie.
- O co ci chodzi? – skrzywiła
się, ale oczy miała takie inne, jakby rozmarzone?
- Bo jeszcze nigdy nie
widziałam, żebyś zachwycała się przyrodą.
- Wiesz, bo generalnie świat
jest piękny.
- Tak, tylko ludzie kurwy. –
sarknęłam. – Zuzia, Słońce, czy ty się przypadkiem najarałaś?
- Nie, no przestań. – wydawało
się, że się obudziła. – Bo wiesz, dzisiaj przydarzyła się dziwna rzecz, bo…
- Bo?
- Bo Bartek do mnie napisał. –
zaczęła, a we mnie coś drgnęło. No bo jak to tak, Salamon miałby napisać do
Zuźki?
Przełknęłam głośno ślinę.
- Salamon? – wychrypiałam.
- Nie, głupia. Kapustka. –
odpowiedziała, a ja nie wiem dlaczego odetchnęłam z ulgą. Może dlatego, że
poczułabym się dziwnie, gdyby moja przyjaciółka i mój kumpel coś tego? Nieee,
oni zupełnie do siebie pasowali. Co innego Kapustka.
- I co w związku z tym?
- I pisze do mnie takie
słodkie smsy. – wyraźnie się rozmarzyła. - I wiesz, w sumie, to ja mu już
wybaczyłam, że chciał mieć mnie za przyjaciółkę.
O B O Ż E. Zuźka ewidentnie
wyglądała na zakochaną. Ale zaraz… Prędzej ja zostanę zakonnicą (co w obecnych
okolicznościach przyrody jest całkiem prawdopodobne) niż ona poczuje do
jakiegoś faceta coś więcej niż tylko pociąg seksualny. Przecież ona nie była z
żadnym chłopakiem dłużej niż 2 tygodnie! Powinnam była ją zapytać, kim jest i
co zrobiła z moją przyjaciółką, ale ostatecznie tylko odchrząknęłam głośno.
- A co z tą jego dziewczyną? –
zapytałam, a ona od razu poruszyła się nerwowo i spojrzała na mnie z mordem w
oczach.
- O Jezu, Klara! Ty jak zawsze
o jednym i tym samym. To nie jest ważne. Zresztą jeżeli ją zdradza to jego
problem, nie mój. Ja tylko po raz kolejny chcę się zabawić.
- Zuzia! Przecież ślepy by
zauważył, że ewidentnie się nim zauroczyłaś . – oświadczyłam chcąc ją jeszcze
bardziej podpuścić.
- No nie, ty zupełnie
oszalałaś! – wrzasnęła. – Wiesz co może zmieńmy temat? Bo przyszłaś do mnie
chyba nie po to, żeby podziwiać piękno natury?
- Masz rację. – kiwnęłam
głową. – Muszę ci coś pokazać. – wyjęłam telefon z kieszeni, włączyłam
przeglądarkę i znalazłam ten felerny artykuł. Zuzia zaczęła czytać, a podczas
lektury po jej twarzy cały czas błąkał się głupi uśmieszek.
- Wiesz co? W sumie to ci
trochę zazdroszczę. – oznajmiła, gdy skończyła czytać.
- Ale zaraz bez żadnych: „co
za idiota”, „wykorzystał moją przyjaciółkę”, „ja mu dam”?!
- Może i tak, co nie zmienia
faktu, że jesteś w gazecie i stałaś się sławna.
- Aha. Świetnie. Zero
wsparcia. – burknęłam.
- Klara, niepotrzebnie
dramatyzujesz. Przecież nic takiego się nie stało. – oceniła. – Z drugiej
strony Krystianowi oczy zbieleją, jak zobaczy cię w objęciach Teodorczyka.
Niech wie, że masz teraz wyższe standardy.
- Taaa. Wracam do punktu
wyjścia. – mruknęłam. Ale z drugiej strony fajnie tak zagrać na nosie mojemu
byłemu. Niech wie, że nie płaczę po nim.
Zuzia skinęła głową i zapadła
cisza.
- Idę do domu. Zadzwonię
później. – oznajmiłam i skierowałam się w stronę domu.
WSZECHWIEDZĄCY
NARRATOR
Kilka godzin później, gdy
emocje już opadły, Klara starała się przywyknąć do myśli, że według opinii publicznej
ma chłopaka piłkarza, a Piszczek powoli szykował się do wyjazdu do Arłamowa,
Amelka postanowiła rozpakować swoje zabawki. W tym celu przyciągnęła z
przedpokoju ogromną torbę podróżną (swoją drogą skąd u małego dziecka tyle
krzepy?) i rozsunęła zamek. Powoli zaczęła wyjmować niezliczone ilości lalek,
maskotek, klocków i innych różności, jednak jeden element jej tutaj nie
pasował. Wzięła w swoją małą rączkę pewien jasny przyrząd i zaczęła mu się
przyglądać z zainteresowaniem, bo wcześniej nigdy nie widziała czegoś podobnego,
a już na pewno nie była to jedna z jej zabawek. Obracała w dłoniach ten przedmiot,
ale nie potrafiła dojść do ostatecznego wniosku, co to takiego.
W końcu jednak postanowiła
zapytać kogoś dorosłego, co to za ciekawa rzecz i czy to może nowa zabawka, którą
mama wrzuciła do jej torby. Pobiegła do kuchni, gdzie jej babcia właśnie
wyjmowała naczynia ze zmywarki.
- Babciu, babciu! Co to jest? –
podbiegła do niej Amelka, a Irena widząc przyrząd z widocznymi dwoma czerwonymi
kreskami z wrażenia upuściła talerz, który rozbił się w drobny mak.
- Jezus Maria, dziecko, daj mi
to! – poleciła, a wnuczka podała jej w trzęsące dłonie ten tajemniczy przedmiot,
jakim był pozytywny test ciążowy. – Klara, Klara! Chodź tutaj szybko!
Jej młodsza córka po kilku
sekundach doczłapała do kuchni.
- Co jest? Pali się czy co? –
jęknęła.
- Gorzej! – westchnęła Irena
Bajkowska. – To twoje?! – zapytała Klarę, w której oczach zabłysły ogniki.
- Nie no, mamo, za kogo ty
mnie masz?!
- Kamień z serca. – sapnęła matka
Klary i po chwili uświadomiła sobie, do kogo należał test.
Wybiegła z kuchni jak z procy
i rzuciła się na szyję starszej córki.
- Córciu, tak bardzo się cieszę!
– oznajmiła z ogromną radością w głosie, jednak skonsternowana Joanna nie
wiedziała, co się dzieje. Zrozumiała dopiero, gdy zobaczyła, co dzierży w dłoni
jej rodzicielka. W jednej chwili poczerwieniała.
- Mamo! – syknęła do ucha
matki. – Bądź cicho! Łukasz jeszcze nic nie wie.
- No to, na co ty czekasz,
dziecko?! – oburzyła się Irena, ale Joanna tylko wzruszyła ramionami.
Tymczasem Amelka była
niezwykle rozczarowana, bo nadal nie dowiedziała się, co to był za przedmiot.
Pociągnęła babcię za rękaw i zapytała:
- Babciu, a powies mi w końcu,
co to jest?
Irena otworzyła szeroko oczy,
rozejrzała się i zastanowiła, jak zgrabnie wytłumaczyć wnuczce, co to jest test
ciążowy.
- Wiesz, Kochanie, to jest
taki przyrząd, który pokazuje, czy będziesz miała rodzeństwo czy nie…
- Naplawdę?! – ucieszyła się
Amelka. – I będę miała?!
- Tak, dziecko. – uśmiechnęła się
ciepło Irena.
- Ale się ciesę! – dziewczynka
aż podskoczyła z radości. – Będę je mocno kochać!
- Kogo będziesz kochać? –
zainteresował się Piszczek, który nagle pojawił się obok.
- Mojego braciska albo
siostzyckę. – odpowiedziała rezolutnie jego córka.
Łukasz w pierwszej chwili nie
zrozumiał, co takiego przekazała mu przed chwilą Amelka, jednak po kilku
sekundach zrozumiał. Po raz drugi zostanie ojcem! Szybko doskoczył do Joanny i
ujmując ją za obie dłonie, zapytał patrząc jej głęboko w oczy:
- To prawda?
- Tak. – odpowiedziała niepewnie
brunetka, a piłkarz niewiele się zastanawiając uściskał mocno żonę i zaczął
całować po całej twarzy.
- Moja najcudowniejsza żona! –
wykrzyknął nie posiadając się z radości. – To najcudowniejsza wiadomość!
Po chwili do małżeństwa
dołączyli rodzice, Klara i Amelka. Wszyscy byli bardzo szczęśliwi. W końcu już
za kilka miesięcy ich rodzina miała się powiększyć o jedną małą osóbkę.
Four dozen roses
Anything for you to notice
All the way to serenade you
Doing it Sinatra style
Anything for you to notice
All the way to serenade you
Doing it Sinatra style
8
dni później…
Na zgrupowaniu w Arłamowie
wszyscy piłkarze skupili się na tym, żeby pokazać się trenerowi, z jak
najlepszej strony. Nie było czasu na zajmowanie się pierdołami, a większość
tygodnia spędzonego w Bieszczadach poświęcili na odpowiednie przygotowanie się
na zbliżające się Mistrzostwa Europy.
Łukasz Piszczek, mimo iż
obiecał swojemu teściowi, że przemówi swojemu imiennikowi do rozsądku,
zaniechał tego obowiązku. Za bardzo był zajęty chwaleniem się wszystkim wokoło,
że za kilka miesięcy po raz drugi zostanie ojcem.
Wytężona praca naszych bohaterów
poskutkowała tym, że wszyscy dostali powołania na EURO, z czego naprawdę bardzo
się ucieszyli. Teraz czekały ich dwa mecze towarzyskie, a potem wyjazd do
Francji.
Tymczasem Klara rzuciła się w
wir nauki i wydawała się zapomnieć, że przecież ma chłopaka. Co prawda, czysto
hipotetycznie, ale jednak ma. Nie przejmowała się tym, że koteczek.pl i inne
takie podłapały temat i teraz już spora część społeczności internetowej miała
ją za nową zdobycz Teodorczyka.
Teraz miała jednak na głowie
inne zmartwienia, ponieważ nieubłaganie zbliżał się termin obrony pracy
licencjackiej. Co ciekawe, to wielkie wydarzenie miało nastąpić dzień przed
pierwszym towarzyskim meczem naszej reprezentacji, który miał zostać rozegrany
w Gdańsku.
KLARA
30.05.2016 r. Gdańsk
No i nadszedł sądny dzień. Od
rana chodziłam strasznie podminowana. Warczałam bez powodu na Zuźkę, ale na
szczęście ona dzielnie znosiła moje humory. Nie byłam w stanie niczego przełknąć,
bo stres zżerał mnie od środka. Chociaż naprawdę dużo czasu spędziłam na
przygotowaniu się do obrony, czułam się jakbym miała stanąć przed sądem.
W końcu około godziny 11
pojechałyśmy na mój wydział. Serce cały czas waliło mi jak oszalałe. I nawet
wypity kilka godzin wcześniej litr melisy nie pomógł.
Już w sumie wolałam mieć to za
sobą, bez względu na to, jaki byłby z tego skutek. Rodzice i Joanna mieli
przyjechać tuż po obronie. Dobrze, że chociaż miałam przy sobie moją
przyjaciółkę.
Nareszcie wybiła godzina
dwunasta i usłyszałam swoje nazwisko. Weszłam do pokoju i… nic więcej nie
pamiętam.
Ocknęłam się dopiero po
wyjściu stamtąd. Stanęłam jak wryta i spojrzałam na Zuzię błędnym wzrokiem.
- I jak? I jak? – dopytywała nie
mogąc się doczekać, a ja dopiero nie potrafiłam ruszyć się z miejsca. W końcu
wszystkie wydarzenia z ostatnich kilkudziesięciu minut wróciły w mojej głowie
na miejsce.
- Dostałam piątke! –
wrzasnęłam i zaczęłyśmy się przytulać, jak osoby niespełna rozumu.
- Tak się cieszę! – krzyczała Zuzia.
Skierowałyśmy się do wyjścia z
wydziału. Ja co prawda nadal na trzęsących nogach i po chwili nie byłam pewna,
czy na wzrok też mi padło, bo wydawało mi się, że do budynku wchodzi Teodorczyk
z ogromnym bukietem róż.
- No nie wierzę! –
zachichotała Zuzia, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że jednak mi się nie
przewidziało.
Co więcej, on kierował się w
moją stronę. Kątem oka zauważyłam, że dwie największe plotkary na wydziale
patrzą na nas i nie wiem, co mnie podkusiło, ale teatralnie rzuciłam mu
się w ramiona i wpiłam w usta. Piłkarz
chyba był nie mniej zaskoczony moim zachowaniem niż ja sama, ale cóż, co się
stało już się nie odstanie.
- Mmm, to mi się podoba. –
wyszeptał mi do ucha.
- Nie wyobrażaj sobie za
wiele. – sarknęłam i odsunęłam się od niego patrząc na niego krzywo.
Pech chciał, że chwilę
wcześniej do budynku weszli również moi rodzice i Joanna z Amelką, którzy
zapewne widzieli, co takiego odstawiłam kilka sekund temu.
- Skąd w ogóle wiedziałeś, że
mam obronę? – zapytałam jeszcze szybko.
- W waszym dziekanacie są
bardzo miłe i pomocne panie. – odrzekł, kiedy już zbliżyła się do nas moja
rodzinka.
- Dzień dobry. – przywitał się
Łukasz i chciał podać mojemu tacie rękę, ale ten nadal trzymał dłonie przy
sobie.
- Tato! – jęknęłam, ale
Teodorczyk pozostawał niewzruszony.
- Za to, co pan zrobił mojej
córce, powinienem pana nienawidzić. – wycedził przez zęby tata.
Bałam się, że chwilę zacznie
się mordobicie i moja przyszła kariera naukowa na tym wydziale legnie w
gruzach. Nie żeby tata był już słabym staruszkiem, ponieważ nadal był silnym
facetem, ale, na Boga, Łukasz niedawno dostał powołanie na EURO i, z całym
szacunkiem, chociaż nadal go nienawidzę, nie chciałam sprawiać kłopotów naszemu
trenerowi. Mama rzuciła mi błagalne spojrzenie, żebym jakoś spróbowała uratować
tę sytuację i uwierzcie mi, że ją uratowałam, oj tak…
- Tatusiu, proszę, nie
denerwuj się. Doszliśmy już z Łukaszem do porozumienia. I… - zawahałam się, bo
to zdanie nie chciało mi przejść przez gardło. – Od jakiegoś czasu już
oficjalnie jesteśmy parą. Nie tylko w gazecie. – uśmiechnęłam się krzywo.
Mama i Joanna rzuciły mi
przerażone spojrzenia, ale w lot zrozumiały, że ja po prostu kłamię dla dobra
sprawy. Zuzia sprawiała wrażenie, jakby miała za chwilę zbierać szczękę z
podłogi, a Teodorczyk, jak to on, idealnie wcielił się w rolę.
- Proszę mi wierzyć, bardzo
zależy mi na państwa córce. – oznajmił obejmując mnie, a mi momentalnie zrobiło
się gorąco.
„Spoko, Klara, on tylko gra” –
próbowałam uspokoić samą siebie.
Tata odchrząknął i w końcu
podał rękę piłkarzowi.
- Staram się w to wierzyć. –
powiedział chłodno.
- Klara, chodź ze mną do
toalety. – poprosiła Zuzia i pociągnęła mnie za rękę.
Chyba byłam winna jej pewne
wyjaśnienia.
- Co to za cyrk?! – sarknęła, gdy
już znalazłyśmy się w łazience.
- Wiesz, że to na potrzeby
sytuacji. – westchnęłam, ale po chwili w moich oczach pojawiły się iskierki i
coś zaświtało mi w głowie. – Chociaż… Może chcę wcielić w życie twój diabelski
plan? – uśmiechnęłam się tajemniczo.
- Myślę, że to bardzo dobra
taktyka. – Zuzia zmrużyła oczy i przybiłyśmy piątkę.
WSZECHWIEDZĄCY
NARRATOR
Podczas gdy Klara i Zuzia
poszły do toalety rodzinka i Łukasz cierpliwie na nie czekały. Ryszard
Bajkowski patrzył spod byka na swojego nowego „zięcia”, Teodorczyk próbował się
do niego uśmiechać, Joanna udawała, że cały czas pilnuje Amelki, a Irena
wyruszyła w poszukiwaniu czegoś do siedzenia, ponieważ wysokie szpilki już
trochę nadwyrężyły jej łydki.
Gdy dziewczęta w końcu wyszły,
kobieta odkryła w sobie nowe siły i podbiegła do reszty.
- Mamusiu, a to mój nowy
wujek? – zapytała Amelka wskazując palcem na Teodorczyka.
- Tak, Kochanie. – odparła niepewnie
Joanna.
- Skoda. – odpowiedziała smutno
dziewczynka. – Wolałam popsedniego, Baltka.
Piłkarz słysząc słowa Amelki,
popadł w nielada konsternację. Na szczęście jednak tym razem to Irena uratowała
sytuację.
- Może wybierzemy się razem na
obiad? – zaproponowała. Wszyscy zgodnie skinęli głowami i ruszyli do auta.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć Kochane! :D Zapraszam na nowy rozdział :D
Pierwsza informacja: nowe rozdziały będą pojawiały się zazwyczaj we wtorki. Gdyby coś obsunęło w czasie, będę Was informować o tym w komentarzach pod ostatnim rozdziałem.
Jak widać, Klara postawiła się swojej rodzince, u Piszczków nadal trwa sielanka, teraz podwójna, a Teo znowu zaskoczył naszą bohaterkę :)
Mam spore zaległości na Waszych blogach, ale obiecuję, że postaram się je szybko nadrobić :)
Mam nadzieję, że podoba Wam się powyższy rozdział :)
Niedługo przekroczycie 8000 wyświetleń, za co bardzo dziękuję! <3
Nie przedłużam już, tylko zapraszam do lektury :)
P.S. Dzisiaj gify z naszymi bohaterkami :D
Rozdział mega kochana. Na prawdę mi się spodobał :) Z resztą jak każdy poprzedni.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,ze Klara zemści się na swoim nie doszłym mężu.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Pozdrawiam.
Jestem!
OdpowiedzUsuńBardzo, ale to bardzo mi się podoba ten rozdział.
Teo, takie to romantyczne. ❤❤❤
Czekam na następny.
Buziaczki. ;*
Takiego Teo to ja lubię! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;*
Zupełnie nie spodziewałam się takiej reakcji na widok Łukasza z bukietem róż. Uważałam, że ucieknie albo powie mi kilka gorzkich słów na jego temat, jestem pod wielkim wrażeniem. Ja chcę w końcu poczytać o Krystianie (tak mu było??) chcę znać jego reakcję, w końcu jego niedoszła żona jest w związku z samym Teodorczykiem, a to coś znaczy <3 Cieszę się, że rodzina Piszczków jest szczęśliwa i wkrótce się powiększy, chociaż nad nimi nie ma czarnych chmur, chociaż mam wrażenie, że na nich coś szykujesz. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, bo ten był mega fajny. Weny! Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńRzeczywiście! To najcudowniejsza wiadomość! Piszczek drugi raz zostanie ojcem 😍. A Klara strasznie mnie zaskoczyła swoją reakcją na widok Teo 😂😁.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny!
Pozdrawiam😙
Co ten Teo :/
OdpowiedzUsuńJestem z Amelką i tez wolałam poprzedniego wujka XDD
Mimo, że Teo bardzo lubię XD
Cudo ❤
Oj, długo mnie nie było, a tu takie cyrki? Aż mi wstyd! Wybacz kochana, ale szkoła to nic fajnego :/
OdpowiedzUsuńJejujejujeju! Ale mi ten Teo działa na nerwy! >:( Strasznie wkurzający typ, nie ma co. Ale Klara ładnie wyszła z opresji, przy okazji utrze nosa swojemu byłemu ;)
Czekam na nowy rozdział.
Pozdrawiam i weny życzę! :))
Dzisiaj będzie krótko ze zmęczenia za co bardzo Cię przepraszam :(
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział :*
Teo w pewien sposób mi imponuje, jakby wyczuwał wcześniejsze intencje Bajkowskiej :D
Jeszcze drugi malusi Piszczuś w drodze :D
Czekam na nn <3
Pozdrawiam :*
Jak zwykle Zuźka ma rację, że tak pozwolę sobie zacząć od środka.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą ciekawa jak tam akcja z Kapustką, bo ewidentnie dla niej to jednak coś więcej niż tylko przygodny seks.
Jestem ciekawa jak długo Klara będzie w stanie udawać i co z tego wyniknie :D
Przeczuwam, że na horyzoncie pojawi się jeszcze "popsedni Baltek", a i nie zapominajmy o Miliku :D
Amelka ten mały oszołom popsuł niespodziankę i wygadała się czym prędzej tacie. Obstawiałam, że Aśka pewnie chciała mu jakoś inaczej powiedzieć.
Ach no i pani Bajkowska. Spoko babka z niej, taka narwana i łaknąca ploteczek ;D
Bardzo przyjemny, rodzinny rozdział z przygodami ;)
Czekam na kolejny i przepraszam za moją nieobecność, ale czas to mój wróg obecnie ;(
Pozdrawiam ;*
Dziękuję Kochane za piękne komentarze <3
OdpowiedzUsuńNiestety zaległości nie nadrobiłam, ponieważ leżę w łóżku z gorączką, a nowy rozdział pojawi się najprawdopodobniej w środę wieczorem :(