wtorek, 18 października 2016

Chapter twelve




 You got something that I ain't seen before
You've opened a million doors


KLARA

- No i się rozłączył. Burak jeden. – powiedziałam sama do siebie i wróciłam do rodziny, która nie odzywała się ani słowem i czekała na relację z rozmowy z Teodorczykiem.
- I co, i co? – wyrwało się mamie, która w trybie natychmiastowym zerwała się z fotela i podbiegła do mnie.
Usiadłam ciężko na kanapie i westchnęłam.
- I nic. Powiedział, że ten artykuł ma pozostać dla „potomnych”. Ja nie wiem, co ten idiota ma głowie? Totalne siano.
- Ale jak to tak? – mama kucnęła przy mnie. – Nazwał cię swoją dziewczyną i co dalej?
- No Irena zachowujesz się jakbyś niczego nie wiedziała o życiu. – spokojny zwykle tata wyraźnie się zdenerwował. – On po prostu wykorzystał naszą córkę! Niech no ja go tylko dorwę!
- Spokojnie, tato. – tym razem do rozmowy włączył się Piszczek. – Ja to załatwię.
No nie, tego było za wiele.
- Dość! – wrzasnęłam. – Nikt już nie będzie decydował o moim życiu. Sama nawarzyłam tego piwa, więc teraz muszę je wypić.
W salonie zapadła cisza. Nikt nie odezwał się ani słowem. Może i zareagowałam zbyt emocjonalnie, ale miałam już serdecznie dość tego, że od paru tygodni wszyscy starają się sterować moim życiem, a ja przecież byłam już dorosła.
Spojrzałam jeszcze na całą czwórkę (bo Amelka dalej biegała po całym domu i wydawała z siebie dzikie okrzyki) i wyszłam z domu. Musiałam zaczerpnąć świeżego powietrza. Nie chciałam zostawać w naszym ogrodzie, bo pewnie zaraz pojawiłby się ktoś z mojej rodzinki, żeby zakopać topór wojenny. Ostatecznie nogi powiodły mnie pod dom Zuźki, jedynej, która nigdy nie zawodziła. Zadzwoniłam do niej i poprosiłam, żeby zeszła na dół. Po kilka minutach siedziałyśmy u niej na ławce w ogrodzie.
- Ale tutaj pięknie, prawda? – spojrzała w niebo i zaciągnęła się czystym powietrzem. Uniosłam brwi ze zdziwienia, bo moja przyjaciółka nigdy się tak nie zachowywała.
- Czy coś jest z tobą nie tak? – zapytałam nieufnie.
- O co ci chodzi? – skrzywiła się, ale oczy miała takie inne, jakby rozmarzone?
- Bo jeszcze nigdy nie widziałam, żebyś zachwycała się przyrodą.
- Wiesz, bo generalnie świat jest piękny.
- Tak, tylko ludzie kurwy. – sarknęłam. – Zuzia, Słońce, czy ty się przypadkiem najarałaś?
- Nie, no przestań. – wydawało się, że się obudziła. – Bo wiesz, dzisiaj przydarzyła się dziwna rzecz, bo…
- Bo?
- Bo Bartek do mnie napisał. – zaczęła, a we mnie coś drgnęło. No bo jak to tak, Salamon miałby napisać do Zuźki?
Przełknęłam głośno ślinę.
- Salamon? – wychrypiałam.
- Nie, głupia. Kapustka. – odpowiedziała, a ja nie wiem dlaczego odetchnęłam z ulgą. Może dlatego, że poczułabym się dziwnie, gdyby moja przyjaciółka i mój kumpel coś tego? Nieee, oni zupełnie do siebie pasowali. Co innego Kapustka.
- I co w związku z tym?
- I pisze do mnie takie słodkie smsy. – wyraźnie się rozmarzyła. - I wiesz, w sumie, to ja mu już wybaczyłam, że chciał mieć mnie za przyjaciółkę.
O B O Ż E. Zuźka ewidentnie wyglądała na zakochaną. Ale zaraz… Prędzej ja zostanę zakonnicą (co w obecnych okolicznościach przyrody jest całkiem prawdopodobne) niż ona poczuje do jakiegoś faceta coś więcej niż tylko pociąg seksualny. Przecież ona nie była z żadnym chłopakiem dłużej niż 2 tygodnie! Powinnam była ją zapytać, kim jest i co zrobiła z moją przyjaciółką, ale ostatecznie tylko odchrząknęłam głośno.
- A co z tą jego dziewczyną? – zapytałam, a ona od razu poruszyła się nerwowo i spojrzała na mnie z mordem w oczach.
- O Jezu, Klara! Ty jak zawsze o jednym i tym samym. To nie jest ważne. Zresztą jeżeli ją zdradza to jego problem, nie mój. Ja tylko po raz kolejny chcę się zabawić.
- Zuzia! Przecież ślepy by zauważył, że ewidentnie się nim zauroczyłaś . – oświadczyłam chcąc ją jeszcze bardziej podpuścić.
- No nie, ty zupełnie oszalałaś! – wrzasnęła. – Wiesz co może zmieńmy temat? Bo przyszłaś do mnie chyba nie po to, żeby podziwiać piękno natury?
- Masz rację. – kiwnęłam głową. – Muszę ci coś pokazać. – wyjęłam telefon z kieszeni, włączyłam przeglądarkę i znalazłam ten felerny artykuł. Zuzia zaczęła czytać, a podczas lektury po jej twarzy cały czas błąkał się głupi uśmieszek.
- Wiesz co? W sumie to ci trochę zazdroszczę. – oznajmiła, gdy skończyła czytać.
- Ale zaraz bez żadnych: „co za idiota”, „wykorzystał moją przyjaciółkę”, „ja mu dam”?!
- Może i tak, co nie zmienia faktu, że jesteś w gazecie i stałaś się sławna.
- Aha. Świetnie. Zero wsparcia. – burknęłam.
- Klara, niepotrzebnie dramatyzujesz. Przecież nic takiego się nie stało. – oceniła. – Z drugiej strony Krystianowi oczy zbieleją, jak zobaczy cię w objęciach Teodorczyka. Niech wie, że masz teraz wyższe standardy.
- Taaa. Wracam do punktu wyjścia. – mruknęłam. Ale z drugiej strony fajnie tak zagrać na nosie mojemu byłemu. Niech wie, że nie płaczę po nim.
Zuzia skinęła głową i zapadła cisza.
- Idę do domu. Zadzwonię później. – oznajmiłam i skierowałam się w stronę domu.

WSZECHWIEDZĄCY NARRATOR

Kilka godzin później, gdy emocje już opadły, Klara starała się przywyknąć do myśli, że według opinii publicznej ma chłopaka piłkarza, a Piszczek powoli szykował się do wyjazdu do Arłamowa, Amelka postanowiła rozpakować swoje zabawki. W tym celu przyciągnęła z przedpokoju ogromną torbę podróżną (swoją drogą skąd u małego dziecka tyle krzepy?) i rozsunęła zamek. Powoli zaczęła wyjmować niezliczone ilości lalek, maskotek, klocków i innych różności, jednak jeden element jej tutaj nie pasował. Wzięła w swoją małą rączkę pewien jasny przyrząd i zaczęła mu się przyglądać z zainteresowaniem, bo wcześniej nigdy nie widziała czegoś podobnego, a już na pewno nie była to jedna z jej zabawek. Obracała w dłoniach ten przedmiot, ale nie potrafiła dojść do ostatecznego wniosku, co to takiego.
W końcu jednak postanowiła zapytać kogoś dorosłego, co to za ciekawa rzecz i czy to może nowa zabawka, którą mama wrzuciła do jej torby. Pobiegła do kuchni, gdzie jej babcia właśnie wyjmowała naczynia ze zmywarki.
- Babciu, babciu! Co to jest? – podbiegła do niej Amelka, a Irena widząc przyrząd z widocznymi dwoma czerwonymi kreskami z wrażenia upuściła talerz, który rozbił się w drobny mak.
- Jezus Maria, dziecko, daj mi to! – poleciła, a wnuczka podała jej w trzęsące dłonie ten tajemniczy przedmiot, jakim był pozytywny test ciążowy. – Klara, Klara! Chodź tutaj szybko!
Jej młodsza córka po kilku sekundach doczłapała do kuchni.
- Co jest? Pali się czy co? – jęknęła.
- Gorzej! – westchnęła Irena Bajkowska. – To twoje?! – zapytała Klarę, w której oczach zabłysły ogniki.
- Nie no, mamo, za kogo ty mnie masz?!
- Kamień z serca. – sapnęła matka Klary i po chwili uświadomiła sobie, do kogo należał test.
Wybiegła z kuchni jak z procy i rzuciła się na szyję starszej córki.
- Córciu, tak bardzo się cieszę! – oznajmiła z ogromną radością w głosie, jednak skonsternowana Joanna nie wiedziała, co się dzieje. Zrozumiała dopiero, gdy zobaczyła, co dzierży w dłoni jej rodzicielka. W jednej chwili poczerwieniała.
- Mamo! – syknęła do ucha matki. – Bądź cicho! Łukasz jeszcze nic nie wie.
- No to, na co ty czekasz, dziecko?! – oburzyła się Irena, ale Joanna tylko wzruszyła ramionami.
Tymczasem Amelka była niezwykle rozczarowana, bo nadal nie dowiedziała się, co to był za przedmiot. Pociągnęła babcię za rękaw i zapytała:
- Babciu, a powies mi w końcu, co to jest?
Irena otworzyła szeroko oczy, rozejrzała się i zastanowiła, jak zgrabnie wytłumaczyć wnuczce, co to jest test ciążowy.
- Wiesz, Kochanie, to jest taki przyrząd, który pokazuje, czy będziesz miała rodzeństwo czy nie…
- Naplawdę?! – ucieszyła się Amelka. – I będę miała?!
- Tak, dziecko. – uśmiechnęła się ciepło Irena.
- Ale się ciesę! – dziewczynka aż podskoczyła z radości. – Będę je mocno kochać!
- Kogo będziesz kochać? – zainteresował się Piszczek, który nagle pojawił się obok.
- Mojego braciska albo siostzyckę. – odpowiedziała rezolutnie jego córka.
Łukasz w pierwszej chwili nie zrozumiał, co takiego przekazała mu przed chwilą Amelka, jednak po kilku sekundach zrozumiał. Po raz drugi zostanie ojcem! Szybko doskoczył do Joanny i ujmując ją za obie dłonie, zapytał patrząc jej głęboko w oczy:
- To prawda?
- Tak. – odpowiedziała niepewnie brunetka, a piłkarz niewiele się zastanawiając uściskał mocno żonę i zaczął całować po całej twarzy.
- Moja najcudowniejsza żona! – wykrzyknął nie posiadając się z radości. – To najcudowniejsza wiadomość!
Po chwili do małżeństwa dołączyli rodzice, Klara i Amelka. Wszyscy byli bardzo szczęśliwi. W końcu już za kilka miesięcy ich rodzina miała się powiększyć o jedną małą osóbkę.



Four dozen roses
Anything for you to notice
All the way to serenade you
Doing it Sinatra style

8 dni później…

Na zgrupowaniu w Arłamowie wszyscy piłkarze skupili się na tym, żeby pokazać się trenerowi, z jak najlepszej strony. Nie było czasu na zajmowanie się pierdołami, a większość tygodnia spędzonego w Bieszczadach poświęcili na odpowiednie przygotowanie się na zbliżające się Mistrzostwa Europy.
Łukasz Piszczek, mimo iż obiecał swojemu teściowi, że przemówi swojemu imiennikowi do rozsądku, zaniechał tego obowiązku. Za bardzo był zajęty chwaleniem się wszystkim wokoło, że za kilka miesięcy po raz drugi zostanie ojcem.
Wytężona praca naszych bohaterów poskutkowała tym, że wszyscy dostali powołania na EURO, z czego naprawdę bardzo się ucieszyli. Teraz czekały ich dwa mecze towarzyskie, a potem wyjazd do Francji.
Tymczasem Klara rzuciła się w wir nauki i wydawała się zapomnieć, że przecież ma chłopaka. Co prawda, czysto hipotetycznie, ale jednak ma. Nie przejmowała się tym, że koteczek.pl i inne takie podłapały temat i teraz już spora część społeczności internetowej miała ją za nową zdobycz Teodorczyka.
Teraz miała jednak na głowie inne zmartwienia, ponieważ nieubłaganie zbliżał się termin obrony pracy licencjackiej. Co ciekawe, to wielkie wydarzenie miało nastąpić dzień przed pierwszym towarzyskim meczem naszej reprezentacji, który miał zostać rozegrany w Gdańsku. 

KLARA

30.05.2016 r. Gdańsk
No i nadszedł sądny dzień. Od rana chodziłam strasznie podminowana. Warczałam bez powodu na Zuźkę, ale na szczęście ona dzielnie znosiła moje humory. Nie byłam w stanie niczego przełknąć, bo stres zżerał mnie od środka. Chociaż naprawdę dużo czasu spędziłam na przygotowaniu się do obrony, czułam się jakbym miała stanąć przed sądem.
W końcu około godziny 11 pojechałyśmy na mój wydział. Serce cały czas waliło mi jak oszalałe. I nawet wypity kilka godzin wcześniej litr melisy nie pomógł.
Już w sumie wolałam mieć to za sobą, bez względu na to, jaki byłby z tego skutek. Rodzice i Joanna mieli przyjechać tuż po obronie. Dobrze, że chociaż miałam przy sobie moją przyjaciółkę.
Nareszcie wybiła godzina dwunasta i usłyszałam swoje nazwisko. Weszłam do pokoju i… nic więcej nie pamiętam.
Ocknęłam się dopiero po wyjściu stamtąd. Stanęłam jak wryta i spojrzałam na Zuzię błędnym wzrokiem.
- I jak? I jak? – dopytywała nie mogąc się doczekać, a ja dopiero nie potrafiłam ruszyć się z miejsca. W końcu wszystkie wydarzenia z ostatnich kilkudziesięciu minut wróciły w mojej głowie na miejsce.
- Dostałam piątke! – wrzasnęłam i zaczęłyśmy się przytulać, jak osoby niespełna rozumu.
- Tak się cieszę! – krzyczała Zuzia.
Skierowałyśmy się do wyjścia z wydziału. Ja co prawda nadal na trzęsących nogach i po chwili nie byłam pewna, czy na wzrok też mi padło, bo wydawało mi się, że do budynku wchodzi Teodorczyk z ogromnym bukietem róż.
- No nie wierzę! – zachichotała Zuzia, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że jednak mi się nie przewidziało.
Co więcej, on kierował się w moją stronę. Kątem oka zauważyłam, że dwie największe plotkary na wydziale patrzą na nas i nie wiem, co mnie podkusiło, ale teatralnie rzuciłam mu się  w ramiona i wpiłam w usta. Piłkarz chyba był nie mniej zaskoczony moim zachowaniem niż ja sama, ale cóż, co się stało już się nie odstanie.
- Mmm, to mi się podoba. – wyszeptał mi do ucha.
- Nie wyobrażaj sobie za wiele. – sarknęłam i odsunęłam się od niego patrząc na niego krzywo.
Pech chciał, że chwilę wcześniej do budynku weszli również moi rodzice i Joanna z Amelką, którzy zapewne widzieli, co takiego odstawiłam kilka sekund temu.
- Skąd w ogóle wiedziałeś, że mam obronę? – zapytałam jeszcze szybko.
- W waszym dziekanacie są bardzo miłe i pomocne panie. – odrzekł, kiedy już zbliżyła się do nas moja rodzinka.
- Dzień dobry. – przywitał się Łukasz i chciał podać mojemu tacie rękę, ale ten nadal trzymał dłonie przy sobie.
- Tato! – jęknęłam, ale Teodorczyk pozostawał niewzruszony.
- Za to, co pan zrobił mojej córce, powinienem pana nienawidzić. – wycedził przez zęby tata.
Bałam się, że chwilę zacznie się mordobicie i moja przyszła kariera naukowa na tym wydziale legnie w gruzach. Nie żeby tata był już słabym staruszkiem, ponieważ nadal był silnym facetem, ale, na Boga, Łukasz niedawno dostał powołanie na EURO i, z całym szacunkiem, chociaż nadal go nienawidzę, nie chciałam sprawiać kłopotów naszemu trenerowi. Mama rzuciła mi błagalne spojrzenie, żebym jakoś spróbowała uratować tę sytuację i uwierzcie mi, że ją uratowałam, oj tak…
- Tatusiu, proszę, nie denerwuj się. Doszliśmy już z Łukaszem do porozumienia. I… - zawahałam się, bo to zdanie nie chciało mi przejść przez gardło. – Od jakiegoś czasu już oficjalnie jesteśmy parą. Nie tylko w gazecie. – uśmiechnęłam się krzywo.
Mama i Joanna rzuciły mi przerażone spojrzenia, ale w lot zrozumiały, że ja po prostu kłamię dla dobra sprawy. Zuzia sprawiała wrażenie, jakby miała za chwilę zbierać szczękę z podłogi, a Teodorczyk, jak to on, idealnie wcielił się w rolę.
- Proszę mi wierzyć, bardzo zależy mi na państwa córce. – oznajmił obejmując mnie, a mi momentalnie zrobiło się gorąco.
„Spoko, Klara, on tylko gra” – próbowałam uspokoić samą siebie.
Tata odchrząknął i w końcu podał rękę piłkarzowi.
- Staram się w to wierzyć. – powiedział chłodno.
- Klara, chodź ze mną do toalety. – poprosiła Zuzia i pociągnęła mnie za rękę.
Chyba byłam winna jej pewne wyjaśnienia.
- Co to za cyrk?! – sarknęła, gdy już znalazłyśmy się  w łazience.
- Wiesz, że to na potrzeby sytuacji. – westchnęłam, ale po chwili w moich oczach pojawiły się iskierki i coś zaświtało mi w głowie. – Chociaż… Może chcę wcielić w życie twój diabelski plan? – uśmiechnęłam się tajemniczo.
- Myślę, że to bardzo dobra taktyka. – Zuzia zmrużyła oczy i przybiłyśmy piątkę. 

WSZECHWIEDZĄCY NARRATOR

Podczas gdy Klara i Zuzia poszły do toalety rodzinka i Łukasz cierpliwie na nie czekały. Ryszard Bajkowski patrzył spod byka na swojego nowego „zięcia”, Teodorczyk próbował się do niego uśmiechać, Joanna udawała, że cały czas pilnuje Amelki, a Irena wyruszyła w poszukiwaniu czegoś do siedzenia, ponieważ wysokie szpilki już trochę nadwyrężyły jej łydki.
Gdy dziewczęta w końcu wyszły, kobieta odkryła w sobie nowe siły i podbiegła do reszty.
- Mamusiu, a to mój nowy wujek? – zapytała Amelka wskazując palcem na Teodorczyka.
- Tak, Kochanie. – odparła niepewnie Joanna.
- Skoda. – odpowiedziała smutno dziewczynka. – Wolałam popsedniego, Baltka.
Piłkarz słysząc słowa Amelki, popadł w nielada konsternację. Na szczęście jednak tym razem to Irena uratowała sytuację.
- Może wybierzemy się razem na obiad? – zaproponowała. Wszyscy zgodnie skinęli głowami i ruszyli do auta. 

-------------------------------------------------------------------------------------------------- 
Cześć Kochane! :D Zapraszam na nowy rozdział :D

Pierwsza informacja: nowe rozdziały będą pojawiały się zazwyczaj we wtorki. Gdyby coś obsunęło w czasie, będę Was informować o tym w komentarzach pod ostatnim rozdziałem.

Jak widać, Klara postawiła się swojej rodzince, u Piszczków nadal trwa sielanka, teraz podwójna, a Teo znowu zaskoczył naszą bohaterkę :)

Mam spore zaległości na Waszych blogach, ale obiecuję, że postaram się je szybko nadrobić :)

Mam nadzieję, że podoba Wam się powyższy rozdział :)
Niedługo przekroczycie 8000 wyświetleń, za co bardzo dziękuję! <3

Nie przedłużam już, tylko zapraszam do lektury :)

P.S. Dzisiaj gify z naszymi bohaterkami :D



10 komentarzy:

  1. Rozdział mega kochana. Na prawdę mi się spodobał :) Z resztą jak każdy poprzedni.
    Mam nadzieję,ze Klara zemści się na swoim nie doszłym mężu.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem!
    Bardzo, ale to bardzo mi się podoba ten rozdział.
    Teo, takie to romantyczne. ❤❤❤
    Czekam na następny.
    Buziaczki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Takiego Teo to ja lubię! :D
    Czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zupełnie nie spodziewałam się takiej reakcji na widok Łukasza z bukietem róż. Uważałam, że ucieknie albo powie mi kilka gorzkich słów na jego temat, jestem pod wielkim wrażeniem. Ja chcę w końcu poczytać o Krystianie (tak mu było??) chcę znać jego reakcję, w końcu jego niedoszła żona jest w związku z samym Teodorczykiem, a to coś znaczy <3 Cieszę się, że rodzina Piszczków jest szczęśliwa i wkrótce się powiększy, chociaż nad nimi nie ma czarnych chmur, chociaż mam wrażenie, że na nich coś szykujesz. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, bo ten był mega fajny. Weny! Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rzeczywiście! To najcudowniejsza wiadomość! Piszczek drugi raz zostanie ojcem 😍. A Klara strasznie mnie zaskoczyła swoją reakcją na widok Teo 😂😁.
    Czekam na następny!
    Pozdrawiam😙

    OdpowiedzUsuń
  6. Co ten Teo :/
    Jestem z Amelką i tez wolałam poprzedniego wujka XDD
    Mimo, że Teo bardzo lubię XD
    Cudo ❤

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj, długo mnie nie było, a tu takie cyrki? Aż mi wstyd! Wybacz kochana, ale szkoła to nic fajnego :/

    Jejujejujeju! Ale mi ten Teo działa na nerwy! >:( Strasznie wkurzający typ, nie ma co. Ale Klara ładnie wyszła z opresji,  przy okazji utrze nosa swojemu byłemu ;)

    Czekam na nowy rozdział.

    Pozdrawiam i weny życzę! :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzisiaj będzie krótko ze zmęczenia za co bardzo Cię przepraszam :(
    Wspaniały rozdział :*
    Teo w pewien sposób mi imponuje, jakby wyczuwał wcześniejsze intencje Bajkowskiej :D
    Jeszcze drugi malusi Piszczuś w drodze :D
    Czekam na nn <3
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak zwykle Zuźka ma rację, że tak pozwolę sobie zacząć od środka.
    Swoją drogą ciekawa jak tam akcja z Kapustką, bo ewidentnie dla niej to jednak coś więcej niż tylko przygodny seks.
    Jestem ciekawa jak długo Klara będzie w stanie udawać i co z tego wyniknie :D
    Przeczuwam, że na horyzoncie pojawi się jeszcze "popsedni Baltek", a i nie zapominajmy o Miliku :D
    Amelka ten mały oszołom popsuł niespodziankę i wygadała się czym prędzej tacie. Obstawiałam, że Aśka pewnie chciała mu jakoś inaczej powiedzieć.
    Ach no i pani Bajkowska. Spoko babka z niej, taka narwana i łaknąca ploteczek ;D
    Bardzo przyjemny, rodzinny rozdział z przygodami ;)
    Czekam na kolejny i przepraszam za moją nieobecność, ale czas to mój wróg obecnie ;(
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję Kochane za piękne komentarze <3
    Niestety zaległości nie nadrobiłam, ponieważ leżę w łóżku z gorączką, a nowy rozdział pojawi się najprawdopodobniej w środę wieczorem :(

    OdpowiedzUsuń