Let's talk about sex baby,
Let's talk about you and me
Let's talk about all the good things and the bad things that may be
Let's talk about you and me
Let's talk about all the good things and the bad things that may be
KLARA
Obudziłam się, jednak
strasznie raziło mnie światło poranka. Zmrużyłam odruchowo oczy i rozejrzałam
się. Na całe szczęście byłam w swoim pokoju. Sama. Chociaż tyle dobrego, bo czułam , jakbym miała głaz zamiast głowy.
Totalnie niczego nie pamiętam
z poprzedniego wieczoru. Moja świadomość zakończyła się w momencie wypicia
któregoś z kolei drinka. Dość powiedzieć, że wcześniej raczyłyśmy się z Zuźką
shotami, a wiadomo, że takie kombo potrafi być zabójcze. Tak więc w pewnym
momencie mój organizm się poddał i pozbył świadomości sprawiając, że większość
wczorajszych wydarzeń pamiętałam jak przez mgłę.
Pozostawało tylko pytanie, jak
znalazłam się we własnym łóżku? Co prawda obudziłam się w ubraniu, a nie naga, co nie
zmienia faktu, że na pewno musiał czuwać nade mną jakiś anioł stróż.
Zaraz… Oprócz mnie nie było w
pokoju nikogo, więc gdzie do cholery podziewała się moja przyjaciółka?!
Ostatkiem sił próbowałam wytężyć umysł i przypomnieć sobie, co takiego robiła
wczoraj w klubie Zuzia. Uświadomiłam sobie, że przecież tańczyła prawie cały
czas z Kapustką, co dawało jasny ogląd sytuacji. Może i pobiegłabym jej teraz
szukać, ale po co? Jest dorosła, wie co robi, a ja nie zamierzam jej matkować.
Chyba przywołałam ją myślami,
bo po chwili pojawiła się w pokoju. Nie, ona nie pojawiła się, a wpadła jak
burza trzaskając drzwiami.
- Zwariuję. – jęknęła przekraczając
próg pokoju. Spojrzałam na nią pytająco i podniosłam się do pozycji siedzącej.
Zuźka klapnęła na łóżku i westchnęła głośno.
- A może by tak: „cześć
przyjaciółko! Miło cię widzieć”? – zapytałam kąśliwie.
- Cześć. – mruknęła. – Nie wyglądasz
dobrze. – stwierdziła przyglądając mi się uważnie. Już miałam ochotę odburknąć
jej, że właśnie odkryła Amerykę, no bo jak może wyglądać osoba z kacem jak stąd
do Zakopanego?
- Ty też nie. – odpowiedziałam
zgodnie z prawdą, bo Zuźka miała rozmazany tusz na twarzy, włosy sterczały jej
we wszystkie strony świata, a ubranie prosiło, żeby je zmienić.
- Nie spałam z Kapustką jeżeli
ci o to chodzi. – powiedziała szybko.
- Zuzia. – uśmiechnęłam się. –
Nie musisz mi się tłumaczyć. Jesteś dorosła.
Zuźka wytrzeszczyła oczy i
przyłożyła mi dłoń do czoła.
- Chryste Panie, Klara! Ty
masz gorączkę!
Roześmiałam się tylko w
odpowiedzi.
- Daj spokój.
- Nie spałam z nim, choćbym i
chciała. Ale ta noc to chyba największa porażka w moim życiu. – kontynuowała niezrażona.
Uniosłam brwi i czekałam, co
powie dalej.
- Najpierw tańczył ze mną,
flirtował, powiedział tylko, że pokłócił się bardzo z dziewczyną, więc
myślałam, że możemy się razem zabawić. Potem chcieliśmy wrócić do hotelu. Nie
gniewaj się, że cię nie pilnowałam, ale ty miałaś zdecydowanie lepszą obstawę.
Bartek odholował cię tutaj.
Ach, no tak. Bartuś. Mogłam
się tego domyślić. On od początku pobytu tutaj był taki… Niezawodny. Powinnam
mu podziękować za to, że nie obudziłam się gdzieś w rowie albo co gorsza w lesie
bez ubrań. Swoją drogą, pewnie jak zwykle po alkoholu mówiłam za dużo. Ciekawe
co tym razem palnęłam.
- Przyjechaliśmy w końcu taksówką
do hotelu. No cóż, on też nie był całkiem trzeźwy, a wręcz przeciwnie. Wiedziałam
już do czego to wszystko zmierza, ale cieszyłam się, bo mogłabym wtedy odhaczyć
kolejnego do kolekcji, a taki piłkarz reprezentacji to nie jest byle jakie
ciacho poznane w klubie. Zaczęliśmy się całować już w jego pokoju, włożył mi
rękę pod bluzkę i odskoczył jak poparzony. Spojrzałam na niego pytająco i wiesz
co zrobiła ta kapusta-głowa pusta? Usiadła na łóżku i zaczęła płakać.
Miałam ochotę roześmiać się w
tym momencie, ale nie chciałam sprawić przykrości Zuzi. Dla niej to musiało być
traumatyczne przeżycie.
- Zaczął mi opowiadać, jak to
zerwał z dziewczyną i boi się być sam, ale z drugiej strony wszystkie laski
lecą na jego kasę i sławę. Totalna masakra. Stałam tam i patrzyłam na niego jak
jakaś idiotka i nie potrafiłam ruszyć się z miejsca, tak mnie zamurowało! Ale
to nie jest najgorsze. W pewnym momencie poprosił, żebym z nim została, a gdy
odmówiłam zaczął grozić mi, że zacznie krzyczeć na cały hotel. No totalny
psychol. I ja z nim tam zostałam, rozumiesz to?!
W tym momencie już nie
wytrzymałam i zaczęłam rechotać. No cóż, ja wiem, że to wielki dramat
Zuźki-podrywaczki, ale ta sytuacja była naprawdę komiczna. Każdy inaczej
reaguje na alkohol – jeden dużo gada, w drugim rośnie agresja, a takiemu
Bartusiowi załączyła się melancholia.
- Jak można się śmiać z
ludzkiego nieszczęścia?! – jęknęła.
- Wiesz, Kochana, zawsze to
jakieś nowe doświadczenie dla ciebie. – oznajmiłam próbując się uspokoić.
- Ty dalej nie rozumiesz. – zezłościła
się. – Jak jakikolwiek facet mógł mnie tak potraktować? Zawsze wszystko
kończyło się w łóżku, a ten? Przyjaciółki mu się zachciało. – jęknęła.
- Cóż, nie ma miłości bez
przyjaźni. – zachichotałam, żeby jeszcze bardziej wkurzyć Zuźkę. Ta sytuacja
totalnie mnie bawiła.
Podziałało. Brunetka od razu
spojrzała na mnie z pogardą w oczach.
- Jakiej miłości? – wrzasnęła.
– Chyba już całkiem pomieszało ci się w głowie od tych twoich adoratorów.
Adoratorów? Ale jakich?
- Czuję się taka upokorzona. –
lamentowała dalej.
- Zuzia, daj spokój. –
pogłaskałam ją po głowie. – Płaczesz dlatego, że facet cię nie przeleciał, bo
wolał z tobą rozmawiać?
Spojrzała na mnie tymi
wielkimi brązowymi oczami jak u Bambi i wymruczała:
- Mhm. – i uderzyła w głośny
ryk.
Starałam się ją pocieszyć, ale
nic to nie dawało. Musiała sama jakoś przeboleć tę porażkę.
Ja natomiast poszłam do
łazienki, ogarnąć się. Głowa co prawda nadal mnie bolała, ale starałam się o
tym nie myśleć.
Na moje nieszczęście jednak
uświadomiłam sobie, że dzisiaj jest sobota. Ostatni dzień tutaj. Zrobiło mi się
naprawdę przykro. Jeszcze kilka dni temu nie sądziłam, że tak bardzo będzie mi
szkoda odjeżdżać stąd i zostawiać tą całą ekipę. Poznałam tutaj nowych ludzi,
mniej (Arek) lub bardziej wartościowych (Bartek). Z pewnością będę długo
wspominała przyjazd do Juraty. Wiedziałam, że za kilka godzin nadejdzie czas
pożegnań, których nie lubiłam najbardziej na świecie. Najchętniej bez słowa wsiadłabym
do samochodu i odjechała do domu, bo nigdy nie potrafiłam bezboleśnie rozstać
się z ludźmi. Wiedziałam, że będzie bolało i to bardzo.
Wzięłam prysznic, ubrałam się
tym razem na sportowo, bo nie czułam się na siłach, żeby znowu ubrać się mega
kobieco. Moje dzisiejsze samopoczucie ze względu na wszechobecny kac nie było
zbyt dobre, toteż dres i airmaxy, które kupiłam dwa dni temu będąc
na zakupach z Joanną zdecydowanie pasowały do mojego nastroju. Związałam włosy w kucyk i
zrobiłam delikatny makijaż, żebym z daleka nie świeciła ogromnymi worami pod
oczami.
Wyszłam z łazienki, a Zuźka
dalej skrzywiona siedziała na łóżku.
- Zuzia, proszę, ogarnij się. –
oznajmiłam stanowczo. Wyjęłam z jej walizki zestaw ubrań, wcisnęłam jej go w
ręce i dosłownie wepchnęłam ją do łazienki.
Po 15 minutach moja
przyjaciółka odświeżona, ale dalej z kwaśną miną pojawiła się w pokoju.
- Nareszcie wyglądasz jak
człowiek. – uśmiechnęłam się, ale ona nadal nie wyglądała na zadowoloną.
Ciekawe jak długo zamierzała rozpaczać przez Kapustkę?
- Chodźmy już, bo jestem
naprawdę głodna. – oznajmiła i już wiedziałam, że powoli wraca do siebie.
Skinęłam głową i poszłyśmy na śniadanie.
Oh you know when you're alone
I'm holding on and on and on and on
I'm holding on and on and on and on
WSZECHWIEDZĄCY
NARRATOR
- Wiesz, Kochanie, martwię się
o Klarę… - zaczęła Joanna. Była siódma rano, słońce już pojawiło się ponad
horyzontem i zapowiadał się kolejny piękny dzień. Łukasz leżał na plecach z
rękami za głową, a jego żona ułożyła się na jego klatce piersiowej.
- Asiu, nie możesz tak cały
czas się nią zadręczać. – pogłaskał brunetkę po głowie i pocałował ją w czoło. –
Klara jest dorosła i na pewno sobie poradzi.
- Ale wiesz, 4 dni i żadnego nawet
najmniejszego romansu? – zachichotała już mniej poważnie i uniosła głowę.
Splotła dłonie pod brodą i spojrzała mężowi prosto w oczy.
- No cóż, skoro jest taka
wybredna, to jej problem.
- To nasza rodzinna cecha. –
Joanna wymownie spojrzała na męża czekając aż zrozumie komplement.
- Rozumiem, że mam teraz czuć
się wyróżniony, że wybrałaś właśnie mnie? – zaśmiał się Piszczu.
- Dokładnie. – uśmiechnęła się.
- Chciałem ci przypomnieć, że
to ją cię wybrałem i poderwałem. – zauważył mądrze, a Joanna tylko prychnęła w
odpowiedzi.
- A to nie wiesz, Kochanie, że
to kobieta wybiera mężczyznę, który ją wybierze?
- Dobra, dobra. – Łukasz nie
potrafił przyznać żonie racji. – I tak wiem, że specjalnie pojawiłaś się wtedy
na meczu z Werderem.
- Bardzo zabawne. Przecież
wiesz, że to Iza wtedy zmusiła mnie, żebym poszła z nią na ten mecz, a ja nawet
nie miałam zielonego pojęcia, jakie drużyny grają.
Dyskutowaliby jeszcze dłużej,
gdyby obok nich nie pojawiła się zaraz Amelka ciągnąc za łapkę sporej wielkości
misia.
- Dzień dobly, Mamusiu. –
ziewnęła.
- A ja to pies? – zauważył Piszczek z lekka
obrażony na córkę, która była jego oczkiem w głowie.
- Dzień dobly, Tatusiu. –
przywitała się słodko i wskoczyła na łóżko rodziców. Wsunęła się pomiędzy
Łukasza i Joannę.
- Wyspałaś się? – zapytała brunetka
całując córeczkę w policzek.
- Tak. – odpowiedziała. –
Miałam piękny sen. Śniło mi się, że byłyśmy z ciocią Lalą w fablyce cekolady.
Wsystko było tam takie cekoladowe. Mamusiu, ja chcę tam pojechać! – oznajmiła Amelka
tonem nie znoszącym sprzeciwu. Joanna spojrzała na męża szukając w jego oczach
ratunku, jednak on tylko wzruszył ramionami. Amelka chciała pojechać do fabryki
czekolady i koniec. Szkoda tylko, że taka nie istniała w prawdziwym świecie.
***
Bartek Salamon nie spał dobrze
tej nocy. Cały czas stała mu przed oczami Klara i chociaż starał się pozbyć
tego obrazu z głowy, czynność ta okazała się naprawdę trudna do
wykonania.
„Każda marzy o takim facecie
jak ty”, ale czy ona też? Tego się raczej nie dowie, bo cały czas wisiało nad
nim widmo dziecka z Olivią. Teraz nie miał czasu, ale obiecał sobie, że po
zgrupowaniu w Arłamowie poleci do Włoch chociaż na jeden dzień, żeby wyjaśnić
tę sprawę.
Chciał jednak trzymać się
blisko Klary, chociażby do końca życia miałby pozostać jej przyjacielem. Wolał
tkwić w friendzone niż całkiem zniknąć jej z oczu.
Teraz był niemiłosiernie
niewyspany i siedział sam w hotelowej restauracji próbując ratować się mocną
kawą. Czarna gorąca ciecz powoli rozlewała mu się w żołądku i czuł, że wraca do
świata żywych. Jego koledzy, którzy wczoraj balowali na zakończenie zgrupowania
pewnie jeszcze smacznie spali.
Nagle w restauracji pojawiły
się dwie dziewczyny. Bartek nie od razu je rozpoznał, ale gdy tylko zobaczył ten
uśmiech, wiedział, że to Klara i jej przyjaciółka. Brunetka wyglądała całkiem
inaczej niż zwykle i mimo, że nie miała na sobie sukienki i szpilek, według
Bartka wyglądała i tak najładniej ze wszystkich.
- Cześć, ranny ptaszku. –
przywitała się z nim Klara, gdy tymczasem Zuźka od razu skierowała się do szwedzkiego
stołu.
- Cześć. – odpowiedział i
przyjrzał się jej uważnie mając na uwadze szczególnie napis na bluzie Klary. –
Wyglądasz dzisiaj jakoś inaczej.
- No cóż, od chodzenia przez
prawie cały tydzień w szpilkach bolą mnie nogi. Już pomijając kwestię tego,
że nie czuję się dzisiaj za dobrze.
- W pełni to rozumiem.
- No nie wiem. – Klara na chwilę
się zawiesiła. – Bo z tego co wiem od innych to ty mnie wczoraj ratowałeś z
opresji. I bardzo chciałabym ci podziękować za to.
Bartek uśmiechnął się ciepło
jak miał w zwyczaju.
- Od tego są przyjaciele. –
specjalnie zaakcentował to ostatnie słowo, ale Klara tego nie zauważyła.
- A powiedz mi tylko… - rzekła
konspiracyjnie pochylając się nad stołem. – Czy nie powiedziałam wczoraj o
jedno słowo za dużo?
Bartek uniósł brwi i spojrzał na
nią pytająco.
- No bo wiesz… - kontynuowała.
– Po alkoholu zawsze rozwiązuje mi się język i mówię wiele rzeczy, które
normalnie nigdy nie wypłynęłyby z moich ust.
- Nie, byłaś grzeczna jak
aniołek, tylko się dobrze bawiłaś. – skłamał gładko. Nie chciał przyznać się
Klarze, co takiego wyznała mu po pijaku, bo chyba bał się, że teraz na
trzeźwo zaprzeczy tym słowom.
- Ufff, jaka ulga. –
westchnęła, a zaraz przy stoliku pojawiła się Zuzia z talerzem pełnym jedzenia
i Piszczkowie.
- Kim jesteś i co zrobiłaś z
naszą Larą?! – rzekł bez ceregieli Łukasz widząc swoją szwagierkę, która
wyglądała całkiem inaczej.
- Upiłam i zamknęłam w pokoju.
– sarknęła w odpowiedzi brunetka. Piszczkowie natomiast usiedli razem przy
stole uprzednio witając się z Bartkiem, a Zuźka w skupieniu konsumowała przyniesione
przez siebie dobra. – „Drunk on love”. – zachichotał Piszczek czytając napis na
bluzie szwagierki. – Ciekawe kto jest tym wybrańcem.
Klara spłoniła się aż po
czubki uszu. Jednak miała sporego kaca, skoro nawet nie zauważyła, że wkłada
bluzę z tak głupim napisem.
- Moją wybranką jest Amelka. –
szybko wybrnęła z tej niekomfortowej sytuacji, a jej siostrzenica szybko
wskoczyła jej na kolana i mocno przytuliła.
- Nic nie jesz? – zauważyła Joanna.
Nie potrafiła wyzbyć się matczynych odruchów względem Klary.
- Nie, jakoś niezbyt się dzisiaj
czuję. – odpowiedziała.
- Słyszałem, że wczoraj chyba
ktoś zabalował. – zarechotał Piszczek.
- Dobra zabawa nie zawsze
oznacza ostrego baletu. – Klara wypięła język w jego stronę. Oczywiście
pominęła fakt, że wczoraj urwał jej się film i gdyby nie Bartek nie wiadomo, co
by się z nią stało.
Tymczasem Piszczek zmienił
przedmiot zainteresowania. Spojrzał na Zuzię, która nadal w ciszy pałaszowała
wszystko, co znajdowało się na talerzu. Łukasz już miał ochotę rzucić jej jakiś
komentarz, jednak szatynka w pewnym momencie skończyła i wygodnie rozsiadła się
na krześle.
- Nooo! Nareszcie czuję, że
żyję. – westchnęła zadowolona.
Tymczasem Amelka bardzo
zmartwiła się, że jej ciocia nie chce nic jeść. Spojrzała na Klarę bardzo
poważnie i zapytała:
- Ciociu, moze chces moje
kanapki?
- Nie, Kochanie. – Klara pocałowała
ją w czółko. – Ale dziękuję ci, jesteś naprawdę kochana.
Amelka uśmiechnęła się szeroko
i zabrała za jedzenie. Dzisiaj była wyjątkowo miła dla swojej Lali.
Tymczasem pech chciał, że do
restauracji wszedł drugi Bartek, Kapustka. Zuzia widząc go wytrzeszczyła oczy.
- Jezus Maria! Nie ma mnie
tutaj! – wrzasnęła i… zanurkowała pod stół.
Łukasz, Joanna i Bartek
spojrzeli pytająco na Klarę.
- Długa historia. – odrzekła tylko
nie chcąc opowiadać im o zdarzeniu, które spotkało w nocy jej przyjaciółkę. –
Bartek, mógłbyś jakoś odwrócić uwagę Kapustki, żebym mogła jakoś wyprowadzić ją
stąd?
- Jasne. – blondyn zgodził się
bez wahania i skierował w stronę swojego kolegi z drużyny.
- Dobra, wychodź stąd. Już go
nie ma. – syknęła Klara pod stół. Zuzia szybko wyłoniła się z ukrycia,
spojrzała przepraszająco na Piszczków i wybiegła z przyjaciółką z restauracji.
KLARA
Kilka godzin później byłyśmy
już spakowane i tylko czekałyśmy na sygnał od Łukasza, kiedy możemy wynieść
bagaże. Z walizkami na szczęście pomógł nam Bartek i chwilę później stałyśmy
już na dworze. Nie tylko my mieliśmy zaraz wyjeżdżać, bo przed budynkiem kłębił
się tłum ludzi, których biegali w tę i spowrotem z walizkami.
Jeszcze raz przyjrzałam się hotelowi.
Na długo zapamiętam pobyt tutaj i w większości będą to na pewno miłe
wspomnienia.
- Klara, pospiesz się! –
krzyknął Piszczek, który właśnie układał nasze walizki w bagażniku. Zuźka
natomiast tylko pomachała wszystkim, którzy tam stali i wsiadła do samochodu.
Podeszłam do Bartka i
uśmiechnęłam się.
- Nie sądziłam, że
kiedykolwiek powiem to jakiemuś piłkarzowi, ale naprawdę będzie mi ciebie
brakowało. – przytuliłam go i znowu poczułam się tak miło, jak wtedy na plaży.
- I vice versa. –
odpowiedział. – Mam nadzieję, że przyjedziesz na Euro, o ile się tam dostanę.
- No daj spokój. – rzekłam i
spojrzałam mu w oczy. – Kto jak nie ty?
Bartek zaśmiał się i jeszcze
raz mnie przytulił. Odsunęłam się delikatnie i skierowałam do samochodu. Wsiadłam,
zapięłam pasy i pomachałam mu jeszcze. Po chwili po policzku spłynęła mi jedna
łza, a za nią kilka kolejnych. Będę tęsknić. Tego byłam pewna.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Melduję się z rozdziałem dziesiątym! :)
Przygoda w Juracie się skończyła i wszyscy będą tęsknić, to pewne. Ale teraz na chłopaków czeka Arłamów, a potem Euro.
Jak widzicie Zuzia nie mogła sobie poradzić z upokorzeniem przez Kapustkę, a Bartek po raz kolejny uratował Klarę. Dobrze mieć takiego przyjaciela, prawda?
Mam nadzieję, że spodoba Wam się rozdział :)
A dzisiaj łapcie Zuzię i Bartka :)
Pierwsza. Wrócę z komentarzem.
OdpowiedzUsuńJestem zadowolona, że w tym rozdziale nie było Arka. Nie chciałam, żeby wygrał tamten zakład. Rozmowa Klary i Zuzy była niesamowita. Każdy inaczej reaguje po alkoholu, panie Kapustka *.* Wydaje mi się, że Klara i Bartek wkrótce się spotkają i dadzą sobie szansę na coś więcej niż przyjaźń. Dobrze mieć takiego przyjaciela, ale ja liczę na coś więcej i mam wielką nadzieję, że Bartek nie zostanie ojcem. Weny! Pozdrawiam ;* Zapraszam tutaj: http://znasz--moje-serce-jak-swoje.blogspot.com/
UsuńArek przegrał, ale pewnie tak miało być. Bartek na razie jest tylko przyjacielem Klary, czy wyjdzie z tego coś więcej? Zobaczymy :)
UsuńDziękuję Kochana za cudowny komentarz :*
Ale mam timing dziś.
OdpowiedzUsuńWchodze do spamu a tu rozdzialik. Perfecto :D
Dobra od początku (to będzie jeden z tych kompletnie nieskładnych komenatarzy, bo czytam kawałek, a potem piszę opinię i tak w kółko :D)
Kocham Zuźk! Sory Klara, ale Zuźka jest jeszcze bardziej walnięta.
Czytam ten jej dramat (co za świr z Kapustki!), ale przy tym fragmencie dosłownie sikam ze śmiechu:
"- Zuzia, daj spokój. – pogłaskałam ją po głowie. – Płaczesz dlatego, że facet cię nie przeleciał, bo wolał z tobą rozmawiać?
Spojrzała na mnie tymi wielkimi brązowymi oczami jak u Bambi i wymruczała:
- Mhm. – i uderzyła w głośny ryk." - Zuźka moja mistrzyni <333
Fragment z Piszczkiem i Aśką...
w głowie mam tylko jednen idealny komentarz do tej sceny i jest to jedno, wielkie długie "awwwww" :D
Wiedziałam, że Bartuś sobie weźmie słowa Klary do serca mimo iż ta była narąbana jak meserszmit :D
Mimo wszystko czuję, że to nie koniec tej ich przygody.
Gdy tak czytałam o tej akcji przy stole do głowy mi przyszła myśl, że z chęcią przeczytałabym jakąś wymianę zdań między Zuźką, a Piszczkiem, o Boże to by było coś :D
Szkoda, że dziewczyny pojechały, ale przeciez jakoś je tam wkręcisz nie? No bo co o za Euro bez Klary? :D
Czekam na kolejny i pozdrawiam ;*
Hehe, one obydwie są siebie warte :D
UsuńNa pewno jeszcze kiedyś będzie taka wymiana zdań, to mogę Ci obiecać :D
Masz rację :D Zdradzę tylko, że Klara na pewno pojedzie na EURO, chociażby po to, żeby kibicować Piszczkowi :D
Dziękuję <3
Idealny rozdział! :D
OdpowiedzUsuńZuza to mój guru, jak ja bym chciała mieć jej problemy :'D
Kapi tylko potrzebował przyjaciela a erotomance tylko seks w głowie :v :D
Bartek jest wspaniałym przyjacielem, serio *.* jednak mam nadzieję że powstanie #Klartek :D hyhyhy :D
Klara odjeżdża, jednak wiem że na Euro będzie :D mam takie przeczucie :*
Czekam na nn <3
Buziaki :****
Dziękuję bardzo za komentarz :* Całuję <3
UsuńZuzy może lepiej komentować nie będę, co? XD
OdpowiedzUsuńLaska mnie totalnie rozwala:D
No to Aruś przegrał nam zakładzik. Z jednej strony się cieszę a z drugiej mogło być ciekawie... No nic, zachował resztki godności, chwała mu za to.
Rzeczywiście Bartek tkwi w tym friendzone i mam wrażenie, że prędko się z niego nie wydostanie.
Z niecierpliwością czekam na Arłamów (lub od razu EURO), bo w końcu Klara (z Zuzą) musi się tam znaleźć!
Buziaki i przepraszam za taki krótki kom, ale muszę uciekać na różaniec - przeklęte bierzmowanie:xxx
Do nexta słonko:*
Masz rację, zachował resztki godności :)
UsuńCóż, EURO bez Klary i Zuzi by się nie odbyło :D
Dziękuję za komentarz <3
Podoba mnie się ten rozdział.
OdpowiedzUsuńI uciekanie przed Kapim. "- Jezus Maria! Nie ma mnie tutaj! – wrzasnęła i… zanurkowała pod stół."
Czekam na następny.
Buziaczki. ;*
PS Zapraszam do mnie. :)
Dziękuję, na pewno wpadnę :))
UsuńŚwietny pomysł na opowiadanie. Weny Ci życzę 😚
OdpowiedzUsuńCo ten Kapi XDD
OdpowiedzUsuńCudny ❤
Dziękuję <3
UsuńBiedna Zuzia :p Rycerski Bartek widocznie chce czegoś więcej, ale ma konkurencję. Czekam na to, jak to rozwiążesz. ;*
OdpowiedzUsuńDziękuję :)):*
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa Kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńDzisiaj :))
UsuńLiczyłam, że akcja z Arkiem się rozwinie, ale z drugiej strony - dobrze mu tak. Jak sobie trochę poczyści buty, to przestanie myśleć o idiotycznych zakładach.
OdpowiedzUsuńZuzia - Boże, czy tacy ludzie naprawdę istnieją? xD
A Bartek taki kochany...A tacy zawsze mają pod górę.
Pozdrawiam i czekam na więcej!
Masz rację, drogi Anonimku :D
UsuńUwierz mi, że istnieją :D
Dziękuję za komentarz i również pozdrawiam :)
A Arek ? ;D ja tak cały czas mam nadzieję że Klara będzie z Milikiem ;))
OdpowiedzUsuńPożyjemy, zobaczymy :D Arek na pewno nie zniknie z opowiadania :)
UsuńPozdrawiam :*
Dziękuje i również pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń