wtorek, 13 grudnia 2016

Chapter twenty




“I don’t want this to end
And there’s no need to play pretend
If you stay with me again
Would you mind closing the bedroom door?”

WSZECHWIEDZĄCY NARRATOR

Stade de Nice, Nicea, Francja, 12.06.2016r. godz. 17:45
- Klara… - jęknęła przeciągle Zuzia i nachyliła się nad uchem przyjaciółki. – Czy ta wariatka przez całe EURO będzie chodziła za nami? – zapytała szeptem wskazując na siedzącą obok nich Angelę.
Brunetka spojrzała na nią wymownie i wzruszyła ramionami. Jej również nie w smak było, że była dziewczyna Arka przyplątała się do nich, ale nie miała serca tak wprost powiedzieć jej, żeby się odczepiła. Przecież była nieszczęśliwa.
Tymczasem Angelika właśnie zauważyła, że kilka miejsc dalej usiadła blondynka, z którą ostatnio widziała Milika.
- Pffff, bezczelna! – sarknęła. – I po co ona tutaj przyjechała?!
Bajkowska skrzywiła się i zasugerowała delikatnie:
- Angelika, nie chcę nic mówić, ale ona chyba przyjechała tutaj dla Arka…
Dziewczyna spojrzała na nią oburzona i fuknęła tylko.
- Z nią trzeba trochę ostrzej. – szepnęła Zuźka do przyjaciółki, a po chwili zwróciła się do szatynki. – Angela, posłuchaj mnie teraz. Daj spokój sobie i Arkowi. Tyle ciach chodzi po świecie, a ty uganiasz się za dupkiem, którego w sumie tak naprawdę nie kochałaś.
- Z tym dupkiem to chyba trochę przesadziłaś… - przerwała jej Klara.
Iwaszkiewicz spojrzała na nią z wyrzutem w oczach. Znowu pochyliła się konspiracyjnie nad brunetką i syknęła:
- Mam ci przypomnieć, co zrobił w Juracie?
Klara odruchowo pokręciła głową i głupio uśmiechnęła się do przyjaciółki. Jeszcze tego by brakowało, żeby teraz Zuźka zdradziła Angeli, co działo się po jej wyjeździe między nią a Milikiem.
Tymczasem szatynka kontynuowała swój wywód:
- Widzisz, on nie traci czasu i już znalazł sobie inną. Widocznie potrzebował odmiany.
- Ale gdyby chciał blondynkę, przecież zawsze mogłabym przefarbować włosy… - westchnęła była dziewczyna Arka, a Zuzia przewróciła teatralnie oczami i głośno wypuściła powietrze z ust.
- Angelika, jesteś ładna, młoda i zgrabna, charakter… - zawahała się. – Nad charakterem zawsze można popracować. Rozejrzyj się po trybunach. Może właśnie tutaj siedzi „Ten Jedyny”?
- Ale ja nie chcę jakiegoś gołodupca, który przez rok musiał zbierać na bilet na EURO…
- Mów do słupa… - skomentowała Klara unosząc wzrok do góry i szukając na błękitnym niebie choćby zalążka chmury.
- A słup jak dupa. – sarknęła Zuzanna. – Ale pamiętaj, że jesteśmy we Francji. Zawsze możesz poderwać jakiegoś bogatego arabskiego księcia.
- I mam być jedną z dwunastu żon?! Wykluczone.– po raz kolejny oburzyła się Angelika. – Ja chcę Arka… - jęknęła żałośnie.
Bajkowska słysząc to pokręciła głową i spojrzała na przyjaciółkę.
- Daj spokój. To syzyfowa praca, a ona nic tylko Milik i Milik. – stwierdziła. – O, już wychodzą! – ucieszyła się na widok naszej jedenastki na murawie.
Piłkarze ustawili się w szeregu i po chwili rozbrzmiały hymny obydwu drużyn. Jeszcze tylko przywitanie kapitanów i kilka innych uprzejmości i sędzia obwieścił gwizdkiem początek meczu.
Pierwsza połowa nie należała do zbyt udanych. Polacy mieli kilka sytuacji bramkowych, ale niestety w większości z nich Arek Milik rozmijał się z piłką. Co prawda, to nasza reprezentacja górowała w statystykach – 70 proc. posiadania piłki, ale Irlandczycy dzielnie bronili własnej bramki i pola karnego. I niestety, po 45 minutach gry było 0:0.
- Chłopaki, jest dobrze. – trener Nawałka starał się uspokoić w przerwie swoich podopiecznych. – Grajcie, tak jak wcześniej, trzymajcie się schematów, a może w końcu piłka wyląduje w siatce. – uśmiechnął się i dodał otuchy Polakom.
I tak też się stało, bo druga połowa w wykonaniu naszej kadry wyglądała zdecydowanie lepiej. Wszyscy wstrzymali dech już w 51. minucie meczu – Kuba Błaszczykowski odebrał piłkę od Mączyńskiego i bez zastanowienia podał ją do Milika, który znajdował się na dwunastym metrze. Arek tym razem na szczęście nie chybił, piłka trafiła w światło bramki, a po chwili na stadionie dało się słyszeć gromki okrzyk polskich kibiców.
Z radości skakały również dziewczyny na trybunach.
- Brawo, Aruś! Jestem dumna! – wrzeszczała Angela, a Klara i Zuzia słysząc to tylko spojrzały na siebie znacząco i pokręciły zgodnie głowami.
Mecz życia natomiast rozgrywał Bartek Kapustka. Ten młody dziewiętnastolatek grał totalnie bez kompleksów, jakby w ogóle nie pamiętał, na jakim boisku jest i w jakich rozgrywkach uczestniczy, a przecież było to nie byle co – mecz fazy grupowej Mistrzostw Europy. Iwaszkiewicz może nie do końca znała się na piłce nożnej, ale widziała, że to właśnie on jest najbardziej wyróżniającym się zawodnikiem na boisku i patrząc na jego dokonania ogarniała ją dziwna nostalgia. Chciała wykrzyczeć, że to właśnie on, Bartosz Kapustka należy do niej, że jest z niego taka dumna, że cieszy się z jego postawy, ale mogła to zrobić jedynie w myśli. Powód był prosty – Bartek nie był jej i ona sama zgodziła się na taki układ. „Friends with benefits” – tak właśnie wyglądała ich relacja. Kiedy tylko któreś z nich naszła ochota, dzwoniło do drugiego, spotykali się, szli razem do łóżka, przeżywali namiętne chwile i… na tym koniec. Według Zuzi Kapustka był kochankiem idealnym, a przecież już z niejednym facetem spędziła noc. Brunet świetnie odgadywał jej potrzeby i spełniał wszelkie zachcianki. To jak dobrze dogadywali się w łóżku było według niej niesamowite. Teraz ku zaskoczeniu samej siebie zastanawiała się, czy spędzanie wspólnych nocy jej wystarcza. Była ciekawa, czy i w innych kwestiach dogadywaliby się tak dobrze. Ale przecież sama zgodziła się na taki układ, który miał odpowiadać im obojgu. Jednak w takich chwilach, gdy w 88. minucie Bartek schodził z boiska i kibice żegnali go owacjami, ona chciałaby, że dał jakikolwiek sygnał innym, że tutaj siedzi kobieta, która jest dla niego naprawdę ważna, a przecież była tylko przyjaciółką, która już wielokrotnie doprowadziła go do orgazmu.
- Zuźka! – Klara trąciła ją łokciem przerywając jej melancholijnie rozmyślania. – Bartek przesłał ci buziaka. – zachichotała brunetka, a Iwaszkiewicz nie od razu zrozumiała sens słów wypowiedzianych przez przyjaciółkę. – No odwzajemnij to!
Szatynka wzdrygnęła się i nieśmiało pomachała Bartkowi. Czyżby właśnie przed chwilą spełniło się jedno z jej marzeń?
***
- Jak można tak dobrze grać w wieku dziewiętnastu lat, ja się pytam?! – piłkarze schodzili właśnie do szatni po meczu, a Wojtek Szczęsny przeżywał wspaniałą grę Kapustki. Na szczęście dowieźli pozytywny wynik do końca i mogli cieszyć się z pierwszych punktów zdobytych na EURO.
- No, brachu, powiem ci, że teraz już nie jesteś Kapustka, tylko zajebista Kapucha. – Grosik objął bruneta ramieniem i poklepał po plecach.
Bartek natomiast szedł jak w amoku. Dał z siebie wszystko, to fakt, ale żeby od razu tak wszyscy go chwalili? Nie potrafił tego wszystkiego ogarnąć. Po prostu miał dzisiaj dobry dzień, a teraz z każdej strony leciały w jego kierunku słowa uznania. Był tylko skromnym dziewiętnastolatkiem, który cieszył się jak dziecko z powołania na EURO i teraz pokazał, co potrafił. Nie uważał jednak, by miał zasłużyć na te wszystkie piękne słowa, które słyszał z ust kolegów z drużyny. Gdy chłopaki zaczepiali go, on tylko odpowiadał, że myśli o kolejnym meczu i cieszy się z wyniku. 


“You know just how to make my heart beat faster,
Emotional Earthquake, bring on disaster.
You hit me head on”

***
Po meczu piłkarze mieli zaledwie kilka chwil, żeby móc porozmawiać ze swoimi drugimi połówkami. Klara stojąc przed stadionem rozglądała się właśnie za Teodorczykiem, któremu chciała pogratulować wygranej, gdy napatoczył się Salamon.
- Wygraliśmy! – wyszczerzył się i uściskał brunetkę.
- Gratuluję. Chłopaki rozegrali świetny mecz. – uśmiechnęła się Bajkowska.
- To prawda, a szczególnie Bartek. Szkoda, że nie wszedłem nawet na minutę, ale mam nadzieję, że w końcu dostanę swoją szansę.
- Na pewno tak będzie. – Klara kiwnęła głową.
Tymczasem Bartek Kapustka już dobrych kilka minut stał trzymając w objęciach Zuzię.
- Nareszcie nie muszę słuchać tych wszystkich pochwał. – odetchnął z ulgą, bo od zawsze miał problem z przyjmowaniem komplementów.
- Ja mogę cię chwalić za inne osiągnięcia… - wyszeptała mu prosto do ucha, a on od razu poczuł, że wzmaga się w nim pożądanie.
- Mam nadzieję, że w La Baule będziemy mieć chwilę dla siebie. – odpowiedział.
- Na pewno. Już ja się o to postaram. – stwierdziła seksownym obniżonym głosem, jakby zapomniała o wszystkich myślach, które towarzyszyły jej podczas meczu. Teraz była na siebie zła, że podeszła do tego tak emocjonalnie, a przecież chodziło jej tylko o dobrą zabawę. A prawda była taka, że Bartek był do tego idealny i nie powinna oczekiwać od niego niczego więcej.
Klara natomiast właśnie miło gawędziła z Salamonem, gdy usłyszała nieznany kobiecy głos:
- A czy stoper naszej reprezentacji udzieli wywiadu przyjaciółce z dzieciństwa?
Dziewczyna i piłkarz obejrzeli się jak na zawołanie, a ich oczom ukazała się szatynka o niebieskich oczach i niebotycznie długich nogach. Włosy miała ułożone w hollywoodzkie fale i była ubrana niezwykle seksownie. Cóż, naprawdę robiła wrażenie.
Bartek zmrużył oczy i przyjrzał się jej dokładnie.
- A my się znamy? – zapytał pełen sceptycyzmu.
- Bartek, nie pamiętasz mnie? A lody-świderki z automatu i kąpanie w małym baseniku pamiętasz? – roześmiała się głośno.
Piłkarza nagle olśniło – stała przed nim jego przyjaciółka z dzieciństwa.
- Nastka! – wykrzyknął i uściskał ją. Całkowicie nie przypominała samej siebie z dzieciństwa – zapamiętał ją jako bladego rudzielca w warkoczykach, a teraz stała przed nim naprawdę atrakcyjna młoda kobieta.
- Wolałabym, żebyś mówił do mnie Ana. – poleciła, a on uniósł brwi ze zdziwienia. – Wiesz, Nastka trochę źle mi się kojarzy.
- Ana? Tak jak w Greyu? – do towarzystwa zbliżyła się właśnie Zuzia i od razu wtrąciła do rozmowy.
Anastazja fuknęła tylko na stwierdzenie Iwaszkiewiczówny i z wystudiowanym uśmiechem na ustach wskazała na Bartka i Klarę.
- To twoja dziewczyna? – zapytała bezpośrednio.
- Nie! – powiedzieli jednocześnie i momentalnie odskoczyli od siebie. Zuźka zachichotała widząc to, Nastka spojrzała na nich kpiąco, a w tym momencie obok nich pojawił się jak zwykle w odpowiednim czasie Teodorczyk.
- Ona jest moja. – oznajmił i władczo objął Klarę. Brunetka uśmiechnęła się przepraszająco do towarzystwa i odciągnęła chłopaka na bok.
- Ja o niczym nie wiem. – stanęła przed nim zakładając ręce na piersiach i patrząc na blondyna świdrującym wzrokiem. – Rozumiem, że to było coś w stylu szkolnego „Klara bardzo cię lubię. Będziesz ze mną chodzić?”
- Traktuj to jak chcesz. – odpowiedział i zbliżył się do niej na niebezpieczną odległość. Od razu poczuła zapach jego perfum, a nogi mimowolnie się pod nią ugięły. – Klara, ja… - zaczął i zawahał się. Znowu. – Ja cały czas myślę o tobie i…
- I? – brunetka spojrzała na niego wyczekująco. Serce zaczęło jej bić jak szalone, ale nie potrafiła odmówić sobie tej przyjemności, żeby wymusić na Teodorczyku jakieś wyznanie.
Już miał ochotę zakląć siarczyście, ale w ostatniej chwili się powstrzymał. Znowu ogarnęła go ta cholerna niemoc. Poczuł się tak jak wczoraj na plaży. Już był blisko tego, żeby wyznać Klarze swoje uczucia i w ostatniej chwili coś go zatrzymało. Był wściekły na samego siebie i nie potrafił nic z tym zrobić. Tymczasem dziewczyna nadal patrzyła na niego wyczekująco, co jeszcze bardziej go deprymowało.
I postąpił tak samo jak wczoraj – w geście zniecierpliwienia ujął jej twarz w dłonie i złożył na nich gorący pocałunek. Czuł, że wpadł w pułapkę i był przerażony tym, że za chwilę będzie musiał znowu wymyślić jakieś kłamstwo.
Tymczasem Klara podczas pocałunku poczuła, jak coś przykleja się do jej nogi. Delikatnie odsunęła się od Łukasza i spojrzała w dół.
- Ciociu… - odezwała się Amelka, która właśnie tkwiła przylepiona do nogi ciotki.
Teodorczyk ogarnął w jednej chwili, że oto w osobie tej małej dziewczynki nadeszło jego zbawienie.
- Tak, Skarbie? – brunetka kucnęła i zwróciła się do swojej siostrzenicy.
Dziewczynka natomiast odwróciła się w stronę Teodorczyka, spojrzała do góry łapiąc jego wzrok i uśmiechnęła się szeroko:
- Cześć, wujku. – przywitała się z nim, czym wprawiła go w nielada osłupienie. To dziecko właśnie powiedziało do niego „wujku”. Dopiero po chwili zorientował się, że jest to mała Piszczkówna.
- Cześć, Malutka. – odpowiedział jej.
- Tata mówi, że musicie już jechać. – oznajmiła, a Łukasz skinął głową.
- Chociaż przy dziecku moglibyście się powstrzymać. – zachichotał Piszczek, który wraz z żoną pojawili się obok nich.
Klara zarumieniła się i nawet nie skarciła szwagra za te słowa. Pocałunki blondyna sprawiały, że przestawała racjonalnie myśleć.
- Musimy się zbierać. – oznajmił obrońca Borussii i znacząco spojrzał na swojego imiennika. Po chwili przyjrzał się uważnie brunetce i napastnikowi. Poruszył niewidocznymi wąsikami, jakby wietrzył jakiś podstęp. – Coś mi tutaj nie gra. Będziemy musieli poważnie porozmawiać. – wyszeptał do ucha żony i po chwili razem z Teodorczykiem oddalili się od dziewczyn.
***
- Psssst, Teo! – Jędza, który siedział w samolocie tuż za napastnikiem włożył nos między siedzenia.
- Czego? – piłkarz obejrzał się i zrobił obrońcy miejsce obok siebie. – Chodź tutaj.
Artur spełnił polecenie, spoczął obok kumpla, pochylił się konspiracyjnie i wyszeptał:
- Powiedziałeś jej? – zrobił nietypowy ruch głową i znacząco poruszył brwiami.
Wtem pomiędzy fotelami przed nimi pojawiła się twarz Mączki, z której wydobyło się echo słów Jędrzejczyka:
- Powiedziałeś jej?
- Ciszej, kurwa! – sarknął Teodorczyk, a koledzy przymilnie uśmiechnęli się do niego.
- No to powiedziałeś czy nie? – Jędza drążył temat. Łukasz założył ręce na piersi, zsunął się w dół fotela, zrobił minę naburmuszonego dziecka i sapnął:
- Nie.
- To na co ty czekasz? – zirytował się obrońca Legii.
- Właśnie, zaraz ci ją ktoś sprzątnie sprzed nosa. – przestrzegł go Krzysztof.
- Odpieprzcie się. – fuknął Teo.
Jędza i Mączka spojrzeli po sobie, po czym pomocnik Wisły odezwał się ponownie:
- Ale nie zrobiłeś nic? Żadnych prób?
- Były próby. – wycedził przez zęby blondyn. – A dokładniej dwie.
- No i? – dociekał Artur.
- No i nic. Jestem frajerem, kurwa. – oznajmił zrezygnowany napastnik. – Dajcie mi spokój.
No i chłopaki dali mu spokój. Artur wrócił na swoje miejsce, a Krzysztof wziął się za kontynuowanie konwersacji z żoną. Tymczasem Teodorczyk założył na uszy słuchawki, jednak nawet jego ulubiony hip-hop nie był w stanie ukoić jego skołatanych nerwów. Nie sądził, że kiedykolwiek będzie bał się, że straci jakąś dziewczynę. Jednak Jędza i Mączka po raz kolejny ukazali mu grozę sytuacji – bał się, że Klara wymknie mu się z rąk i musiał coś z tym zrobić.
 ---------------------------------------------------------------------------------
Cześć! Przychodzę dzisiaj wcześniej niż zazwyczaj :)

Zuzia chyba trochę zagubiła się w tym, co dzieje się w jej życiu. Pojawiła nam się też nowa postać, jeżeli chcecie ją zobaczyć zapraszam do zakładki "Bohaterowie" :)

Dziękuję bardzo za Wasze komentarze i liczę na kolejne opinie! :*

I oczywiście - przeżyjmy to jeszcze raz! Gol Arka :D


9 komentarzy:

  1. Jestem!
    Cudowny rozdział!!!
    Oj Zuzia... Bez komentarza. ;)
    Teo, chłopie! Odwagi!
    Czekam na następny.
    Buziak. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Angela, Angela :D Żeby życie było tylko takie proste jak jej umysł... xD
    Niemniej jednak rozbraja mnie ta kobieta na każdym kroku :D
    Kurczę, a już myślałam, że Zuzia jako jedyna wytrwa w swoim postanowieniu "friends with benefits", ale jak widać i ją strzała amora uderzyła.
    Teo ponownie stchórzył, ale nawet mnie to jakoś szczególnie nie zaskoczyło.
    Powiem Ci, że mieszasz i mieszasz. Nie mam zielonego pojęcia teraz jak to się może zakończyć. Wszyscy mają teraz taką niejasną sytuację (no może poza Piszczkiem - ale to w ogóle inna kategoria :D).
    Ciekawi mnie cholernie co wyjdzie z tego dziwnego "związku" Klary i Teo..
    czekam na nowy i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Angela powinna dostać medal za głupotę! Prawdziwa wariatka z niej. I Zuzię też łapie uczucie do Kapustki, ja wiedziałam, że ona też w końcu coś do niego poczuje. Zainteresowała mnie ta nowa bohaterka. Czy to oznacza, że Ana zrobi wszystko, aby Bartek się w niej zakochał i o Klarę będzie walczył tylko Teo? Nawet fajnie, ale Łukasz powoli mnie denerwuje, bo ja na jego miejscu dawno już wyznałabym prawdę. Czekam na kolejny, życzę weny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Och, och, och! Mogłabym czytać to w nieskończoność <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiedziałam, że Zuzia w końcu zacznie coś czuć do Kapustki!
    Zaniepokoiło mnie pojawienie się Anazstazji, chociaż może to uświadomi Klarze, że zależy jej na Bartku, ale teo wydaje się taki zakochany. Sama nie wiem co mam myśleć! :O

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział!
    Angela i jej głupota zdecydowanie wygrała. :D
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Melduję się!
    Kochana, rozdział iście perfekcyjny ^^ Bardzo mi się podoba. No i ileż tu się znowu dzieje *.*
    Angela po prostu... wygrała dzisiaj zdecydowanie :D Nie umiem ogarnąć tej dziewczyny i jej głupoty, bo tego nie da się inaczej albo łagodniej nazwać xD
    A jednak Zuzia zaczyna czuć coś więcej do Bartka. Też tak mi coś świtało w głowie, że taka sytuacja może niebawem nastąpić ^^ Zobaczymy, co z tego wyniknie.
    Powiem szczerze, że Teo lekko mnie zirytował. Po raz kolejny stchórzył, a odwagę to chyba odłożył daleko na bok. Spodziewałam się, że jednak znajdzie ją w sobie chociaż na chwilę... Komplikujesz kochana coraz bardziej, wiesz :D
    Czekam, ślę wenę!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Super! Uwielbiam te opowiadania :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Zaległości nadrobione toteż jest komentarz. Zacznę od Klary. Chciała się zemścić na Tea, a w myśl starego przysłowia mieczem wojujesz od miecza giniesz sama wpadła w sidła piłkarza. Główna bohaterka może jest trochę niezdecydowana, ale i tak nie da się jej nie lubić. W pewnych momentach irytuje mnie Zuźka. Cały czas opiera się przed uczuciami do Bartka, a ja tam myślę, że ona coś do niego czuje. Łukasz na początku zbytnio mnie przekonał. Myślałam, że okaże się kolejnym dupkiem, który chce się tylko przespać z Klarą i ją zostawić. Z kolejnymi rozdziałami, aż sama się dziwię, ale zaczął zyskiwać moją sympatię i życzę jemu oraz Klarze wszystkiego dobrego. Mam nadzieję, że napastnik w końcu się przemoże i wyzna swoje uczucia do dziewczyny. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że Salomon może tu jeszcze namieszać. Owszem mogę się mylić. Podsumowując opowiadanie czyta się bardzo przyjemne. Rozbudowane opisy pozwalają czytelnikowi bardziej zagłębić się w świat bohaterów i jeszcze lepiej go zrozumieć. Z niecierpliwością już wyczekuję nexta. Pozdrawiam i życzę weny! :)

    OdpowiedzUsuń