“I don’t want this to end
And there’s no need to play pretend
If you stay with me again
Would you mind closing the bedroom door?”
And there’s no need to play pretend
If you stay with me again
Would you mind closing the bedroom door?”
WSZECHWIEDZĄCY
NARRATOR
Stade
de Nice, Nicea, Francja, 12.06.2016r. godz. 17:45
- Klara… - jęknęła przeciągle
Zuzia i nachyliła się nad uchem przyjaciółki. – Czy ta wariatka przez całe EURO
będzie chodziła za nami? – zapytała szeptem wskazując na siedzącą obok nich
Angelę.
Brunetka spojrzała na nią
wymownie i wzruszyła ramionami. Jej również nie w smak było, że była dziewczyna
Arka przyplątała się do nich, ale nie miała serca tak wprost powiedzieć jej,
żeby się odczepiła. Przecież była nieszczęśliwa.
Tymczasem Angelika właśnie
zauważyła, że kilka miejsc dalej usiadła blondynka, z którą ostatnio widziała
Milika.
- Pffff, bezczelna! –
sarknęła. – I po co ona tutaj przyjechała?!
Bajkowska skrzywiła się i
zasugerowała delikatnie:
- Angelika, nie chcę nic
mówić, ale ona chyba przyjechała tutaj dla Arka…
Dziewczyna spojrzała na nią
oburzona i fuknęła tylko.
- Z nią trzeba trochę ostrzej.
– szepnęła Zuźka do przyjaciółki, a po chwili zwróciła się do szatynki. –
Angela, posłuchaj mnie teraz. Daj spokój sobie i Arkowi. Tyle ciach chodzi po
świecie, a ty uganiasz się za dupkiem, którego w sumie tak naprawdę nie kochałaś.
- Z tym dupkiem to chyba
trochę przesadziłaś… - przerwała jej Klara.
Iwaszkiewicz spojrzała na nią
z wyrzutem w oczach. Znowu pochyliła się konspiracyjnie nad brunetką i syknęła:
- Mam ci przypomnieć, co
zrobił w Juracie?
Klara odruchowo pokręciła
głową i głupio uśmiechnęła się do przyjaciółki. Jeszcze tego by brakowało, żeby
teraz Zuźka zdradziła Angeli, co działo się po jej wyjeździe między nią a
Milikiem.
Tymczasem szatynka
kontynuowała swój wywód:
- Widzisz, on nie traci czasu
i już znalazł sobie inną. Widocznie potrzebował odmiany.
- Ale gdyby chciał blondynkę,
przecież zawsze mogłabym przefarbować włosy… - westchnęła była dziewczyna Arka,
a Zuzia przewróciła teatralnie oczami i głośno wypuściła powietrze z ust.
- Angelika, jesteś ładna,
młoda i zgrabna, charakter… - zawahała się. – Nad charakterem zawsze można
popracować. Rozejrzyj się po trybunach. Może właśnie tutaj siedzi „Ten Jedyny”?
- Ale ja nie chcę jakiegoś
gołodupca, który przez rok musiał zbierać na bilet na EURO…
- Mów do słupa… - skomentowała
Klara unosząc wzrok do góry i szukając na błękitnym niebie choćby zalążka
chmury.
- A słup jak dupa. – sarknęła
Zuzanna. – Ale pamiętaj, że jesteśmy we Francji. Zawsze możesz poderwać jakiegoś
bogatego arabskiego księcia.
- I mam być jedną z dwunastu
żon?! Wykluczone.– po raz kolejny oburzyła się Angelika. – Ja chcę Arka… -
jęknęła żałośnie.
Bajkowska słysząc to pokręciła
głową i spojrzała na przyjaciółkę.
- Daj spokój. To syzyfowa
praca, a ona nic tylko Milik i Milik. – stwierdziła. – O, już wychodzą! –
ucieszyła się na widok naszej jedenastki na murawie.
Piłkarze ustawili się w
szeregu i po chwili rozbrzmiały hymny obydwu drużyn. Jeszcze tylko przywitanie
kapitanów i kilka innych uprzejmości i sędzia obwieścił gwizdkiem początek
meczu.
Pierwsza połowa nie należała
do zbyt udanych. Polacy mieli kilka sytuacji bramkowych, ale niestety w
większości z nich Arek Milik rozmijał się z piłką. Co prawda, to nasza
reprezentacja górowała w statystykach – 70 proc. posiadania piłki, ale
Irlandczycy dzielnie bronili własnej bramki i pola karnego. I niestety, po 45
minutach gry było 0:0.
- Chłopaki, jest dobrze. –
trener Nawałka starał się uspokoić w przerwie swoich podopiecznych. – Grajcie,
tak jak wcześniej, trzymajcie się schematów, a może w końcu piłka wyląduje w
siatce. – uśmiechnął się i dodał otuchy Polakom.
I tak też się stało, bo druga
połowa w wykonaniu naszej kadry wyglądała zdecydowanie lepiej. Wszyscy
wstrzymali dech już w 51. minucie meczu – Kuba Błaszczykowski odebrał piłkę od
Mączyńskiego i bez zastanowienia podał ją do Milika, który znajdował się na
dwunastym metrze. Arek tym razem na szczęście nie chybił, piłka trafiła w
światło bramki, a po chwili na stadionie dało się słyszeć gromki okrzyk
polskich kibiców.
Z radości skakały również dziewczyny
na trybunach.
- Brawo, Aruś! Jestem dumna! –
wrzeszczała Angela, a Klara i Zuzia słysząc to tylko spojrzały na siebie
znacząco i pokręciły zgodnie głowami.
Mecz życia natomiast rozgrywał Bartek Kapustka. Ten młody dziewiętnastolatek grał totalnie bez
kompleksów, jakby w ogóle nie pamiętał, na jakim boisku jest i w jakich
rozgrywkach uczestniczy, a przecież było to nie byle co – mecz fazy
grupowej Mistrzostw Europy. Iwaszkiewicz może nie do końca znała się na piłce
nożnej, ale widziała, że to właśnie on jest najbardziej wyróżniającym się
zawodnikiem na boisku i patrząc na jego dokonania ogarniała ją dziwna
nostalgia. Chciała wykrzyczeć, że to właśnie on, Bartosz Kapustka należy do
niej, że jest z niego taka dumna, że cieszy się z jego postawy, ale mogła to
zrobić jedynie w myśli. Powód był prosty – Bartek nie był jej i ona sama
zgodziła się na taki układ. „Friends with benefits” – tak właśnie wyglądała ich
relacja. Kiedy tylko któreś z nich naszła ochota, dzwoniło do drugiego,
spotykali się, szli razem do łóżka, przeżywali namiętne chwile i… na tym
koniec. Według Zuzi Kapustka był kochankiem idealnym, a przecież już z
niejednym facetem spędziła noc. Brunet świetnie odgadywał jej potrzeby i
spełniał wszelkie zachcianki. To jak dobrze dogadywali się w łóżku było według
niej niesamowite. Teraz ku zaskoczeniu samej siebie zastanawiała się, czy
spędzanie wspólnych nocy jej wystarcza. Była ciekawa, czy i w innych kwestiach
dogadywaliby się tak dobrze. Ale przecież sama zgodziła się na taki układ,
który miał odpowiadać im obojgu. Jednak w takich chwilach, gdy w 88. minucie
Bartek schodził z boiska i kibice żegnali go owacjami, ona chciałaby, że dał
jakikolwiek sygnał innym, że tutaj siedzi kobieta, która jest dla niego
naprawdę ważna, a przecież była tylko przyjaciółką, która już wielokrotnie
doprowadziła go do orgazmu.
- Zuźka! – Klara trąciła ją
łokciem przerywając jej melancholijnie rozmyślania. – Bartek przesłał ci
buziaka. – zachichotała brunetka, a Iwaszkiewicz nie od razu zrozumiała sens
słów wypowiedzianych przez przyjaciółkę. – No odwzajemnij to!
Szatynka wzdrygnęła się i
nieśmiało pomachała Bartkowi. Czyżby właśnie przed chwilą spełniło się jedno z
jej marzeń?
***
- Jak można tak dobrze grać w
wieku dziewiętnastu lat, ja się pytam?! – piłkarze schodzili właśnie do szatni
po meczu, a Wojtek Szczęsny przeżywał wspaniałą grę Kapustki. Na szczęście
dowieźli pozytywny wynik do końca i mogli cieszyć się z pierwszych punktów
zdobytych na EURO.
- No, brachu, powiem ci, że
teraz już nie jesteś Kapustka, tylko zajebista Kapucha. – Grosik objął bruneta
ramieniem i poklepał po plecach.
Bartek natomiast szedł jak w
amoku. Dał z siebie wszystko, to fakt, ale żeby od razu tak wszyscy go
chwalili? Nie potrafił tego wszystkiego ogarnąć. Po prostu miał dzisiaj dobry
dzień, a teraz z każdej strony leciały w jego kierunku słowa uznania. Był tylko
skromnym dziewiętnastolatkiem, który cieszył się jak dziecko z powołania na
EURO i teraz pokazał, co potrafił. Nie uważał jednak, by miał zasłużyć na te
wszystkie piękne słowa, które słyszał z ust kolegów z drużyny. Gdy chłopaki
zaczepiali go, on tylko odpowiadał, że myśli o kolejnym meczu i cieszy się z
wyniku.
“You know just how to make my heart
beat faster,
Emotional Earthquake, bring on disaster.
You hit me head on”
Emotional Earthquake, bring on disaster.
You hit me head on”
***
Po meczu piłkarze mieli
zaledwie kilka chwil, żeby móc porozmawiać ze swoimi drugimi połówkami. Klara stojąc
przed stadionem rozglądała się właśnie za Teodorczykiem, któremu chciała
pogratulować wygranej, gdy napatoczył się Salamon.
- Wygraliśmy! – wyszczerzył się
i uściskał brunetkę.
- Gratuluję. Chłopaki
rozegrali świetny mecz. – uśmiechnęła się Bajkowska.
- To prawda, a szczególnie
Bartek. Szkoda, że nie wszedłem nawet na minutę, ale mam nadzieję, że w końcu
dostanę swoją szansę.
- Na pewno tak będzie. – Klara
kiwnęła głową.
Tymczasem Bartek Kapustka już
dobrych kilka minut stał trzymając w objęciach Zuzię.
- Nareszcie nie muszę słuchać
tych wszystkich pochwał. – odetchnął z ulgą, bo od zawsze miał problem z
przyjmowaniem komplementów.
- Ja mogę cię chwalić za inne
osiągnięcia… - wyszeptała mu prosto do ucha, a on od razu poczuł, że wzmaga się
w nim pożądanie.
- Mam nadzieję, że w La Baule
będziemy mieć chwilę dla siebie. – odpowiedział.
- Na pewno. Już ja się o to
postaram. – stwierdziła seksownym obniżonym głosem, jakby zapomniała o wszystkich
myślach, które towarzyszyły jej podczas meczu. Teraz była na siebie zła, że
podeszła do tego tak emocjonalnie, a przecież chodziło jej tylko o dobrą
zabawę. A prawda była taka, że Bartek był do tego idealny i nie powinna oczekiwać od niego niczego
więcej.
Klara natomiast właśnie miło
gawędziła z Salamonem, gdy usłyszała nieznany kobiecy głos:
- A czy stoper naszej
reprezentacji udzieli wywiadu przyjaciółce z dzieciństwa?
Dziewczyna i piłkarz obejrzeli
się jak na zawołanie, a ich oczom ukazała się szatynka o niebieskich oczach i
niebotycznie długich nogach. Włosy miała ułożone w hollywoodzkie fale i była ubrana niezwykle seksownie. Cóż, naprawdę robiła wrażenie.
Bartek zmrużył oczy i
przyjrzał się jej dokładnie.
- A my się znamy? – zapytał pełen
sceptycyzmu.
- Bartek, nie pamiętasz mnie?
A lody-świderki z automatu i kąpanie w małym baseniku pamiętasz? – roześmiała się
głośno.
Piłkarza nagle olśniło – stała
przed nim jego przyjaciółka z dzieciństwa.
- Nastka! – wykrzyknął i
uściskał ją. Całkowicie nie przypominała samej siebie z dzieciństwa –
zapamiętał ją jako bladego rudzielca w warkoczykach, a teraz stała przed nim
naprawdę atrakcyjna młoda kobieta.
- Wolałabym, żebyś mówił do
mnie Ana. – poleciła, a on uniósł brwi ze zdziwienia. – Wiesz, Nastka trochę
źle mi się kojarzy.
- Ana? Tak jak w Greyu? – do towarzystwa
zbliżyła się właśnie Zuzia i od razu wtrąciła do rozmowy.
Anastazja fuknęła tylko na
stwierdzenie Iwaszkiewiczówny i z wystudiowanym uśmiechem na ustach wskazała na
Bartka i Klarę.
- To twoja dziewczyna? –
zapytała bezpośrednio.
- Nie! – powiedzieli jednocześnie
i momentalnie odskoczyli od siebie. Zuźka zachichotała widząc to, Nastka
spojrzała na nich kpiąco, a w tym momencie obok nich pojawił się jak zwykle w
odpowiednim czasie Teodorczyk.
- Ona jest moja. – oznajmił i
władczo objął Klarę. Brunetka uśmiechnęła się przepraszająco do towarzystwa i
odciągnęła chłopaka na bok.
- Ja o niczym nie wiem. –
stanęła przed nim zakładając ręce na piersiach i patrząc na blondyna
świdrującym wzrokiem. – Rozumiem, że to było coś w stylu szkolnego „Klara bardzo cię
lubię. Będziesz ze mną chodzić?”
- Traktuj to jak chcesz. – odpowiedział
i zbliżył się do niej na niebezpieczną odległość. Od razu poczuła zapach jego
perfum, a nogi mimowolnie się pod nią ugięły. – Klara, ja… - zaczął i zawahał
się. Znowu. – Ja cały czas myślę o tobie i…
- I? – brunetka spojrzała na
niego wyczekująco. Serce zaczęło jej bić jak szalone, ale nie potrafiła odmówić
sobie tej przyjemności, żeby wymusić na Teodorczyku jakieś wyznanie.
Już miał ochotę zakląć
siarczyście, ale w ostatniej chwili się powstrzymał. Znowu ogarnęła go ta
cholerna niemoc. Poczuł się tak jak wczoraj na plaży. Już był blisko tego, żeby
wyznać Klarze swoje uczucia i w ostatniej chwili coś go zatrzymało. Był
wściekły na samego siebie i nie potrafił nic z tym zrobić. Tymczasem dziewczyna
nadal patrzyła na niego wyczekująco, co jeszcze bardziej go deprymowało.
I postąpił tak samo jak
wczoraj – w geście zniecierpliwienia ujął jej twarz w dłonie i złożył na nich
gorący pocałunek. Czuł, że wpadł w pułapkę i był przerażony tym, że za chwilę
będzie musiał znowu wymyślić jakieś kłamstwo.
Tymczasem Klara podczas
pocałunku poczuła, jak coś przykleja się do jej nogi. Delikatnie odsunęła się
od Łukasza i spojrzała w dół.
- Ciociu… - odezwała się
Amelka, która właśnie tkwiła przylepiona do nogi ciotki.
Teodorczyk ogarnął w jednej
chwili, że oto w osobie tej małej dziewczynki nadeszło jego zbawienie.
- Tak, Skarbie? – brunetka kucnęła
i zwróciła się do swojej siostrzenicy.
Dziewczynka natomiast
odwróciła się w stronę Teodorczyka, spojrzała do góry łapiąc jego wzrok i
uśmiechnęła się szeroko:
- Cześć, wujku. – przywitała się
z nim, czym wprawiła go w nielada osłupienie. To dziecko właśnie powiedziało do
niego „wujku”. Dopiero po chwili zorientował się, że jest to mała Piszczkówna.
- Cześć, Malutka. –
odpowiedział jej.
- Tata mówi, że musicie już
jechać. – oznajmiła, a Łukasz skinął głową.
- Chociaż przy dziecku
moglibyście się powstrzymać. – zachichotał Piszczek, który wraz z żoną pojawili
się obok nich.
Klara zarumieniła się i nawet
nie skarciła szwagra za te słowa. Pocałunki blondyna sprawiały, że przestawała
racjonalnie myśleć.
- Musimy się zbierać. –
oznajmił obrońca Borussii i znacząco spojrzał na swojego imiennika. Po chwili przyjrzał się uważnie brunetce i napastnikowi. Poruszył niewidocznymi wąsikami, jakby wietrzył jakiś podstęp. – Coś mi
tutaj nie gra. Będziemy musieli poważnie porozmawiać. – wyszeptał do ucha żony
i po chwili razem z Teodorczykiem oddalili się od dziewczyn.
***
- Psssst, Teo! – Jędza, który
siedział w samolocie tuż za napastnikiem włożył nos między siedzenia.
- Czego? – piłkarz obejrzał
się i zrobił obrońcy miejsce obok siebie. – Chodź tutaj.
Artur spełnił polecenie,
spoczął obok kumpla, pochylił się konspiracyjnie i wyszeptał:
- Powiedziałeś jej? – zrobił nietypowy
ruch głową i znacząco poruszył brwiami.
Wtem pomiędzy fotelami przed
nimi pojawiła się twarz Mączki, z której wydobyło się echo słów Jędrzejczyka:
- Powiedziałeś jej?
- Ciszej, kurwa! – sarknął Teodorczyk,
a koledzy przymilnie uśmiechnęli się do niego.
- No to powiedziałeś czy nie? –
Jędza drążył temat. Łukasz założył ręce na piersi, zsunął się w dół fotela,
zrobił minę naburmuszonego dziecka i sapnął:
- Nie.
- To na co ty czekasz? –
zirytował się obrońca Legii.
- Właśnie, zaraz ci ją ktoś
sprzątnie sprzed nosa. – przestrzegł go Krzysztof.
- Odpieprzcie się. – fuknął Teo.
Jędza i Mączka spojrzeli po
sobie, po czym pomocnik Wisły odezwał się ponownie:
- Ale nie zrobiłeś nic?
Żadnych prób?
- Były próby. – wycedził przez
zęby blondyn. – A dokładniej dwie.
- No i? – dociekał Artur.
- No i nic. Jestem frajerem,
kurwa. – oznajmił zrezygnowany napastnik. – Dajcie mi spokój.
No i chłopaki dali mu spokój.
Artur wrócił na swoje miejsce, a Krzysztof wziął się za kontynuowanie
konwersacji z żoną. Tymczasem Teodorczyk założył na uszy słuchawki, jednak
nawet jego ulubiony hip-hop nie był w stanie ukoić jego skołatanych nerwów. Nie
sądził, że kiedykolwiek będzie bał się, że straci jakąś dziewczynę. Jednak
Jędza i Mączka po raz kolejny ukazali mu grozę sytuacji – bał się, że Klara
wymknie mu się z rąk i musiał coś z tym zrobić.
---------------------------------------------------------------------------------
Cześć! Przychodzę dzisiaj wcześniej niż zazwyczaj :)
Zuzia chyba trochę zagubiła się w tym, co dzieje się w jej życiu. Pojawiła nam się też nowa postać, jeżeli chcecie ją zobaczyć zapraszam do zakładki "Bohaterowie" :)
Dziękuję bardzo za Wasze komentarze i liczę na kolejne opinie! :*
I oczywiście - przeżyjmy to jeszcze raz! Gol Arka :D
Jestem!
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział!!!
Oj Zuzia... Bez komentarza. ;)
Teo, chłopie! Odwagi!
Czekam na następny.
Buziak. ;*
Oj Angela, Angela :D Żeby życie było tylko takie proste jak jej umysł... xD
OdpowiedzUsuńNiemniej jednak rozbraja mnie ta kobieta na każdym kroku :D
Kurczę, a już myślałam, że Zuzia jako jedyna wytrwa w swoim postanowieniu "friends with benefits", ale jak widać i ją strzała amora uderzyła.
Teo ponownie stchórzył, ale nawet mnie to jakoś szczególnie nie zaskoczyło.
Powiem Ci, że mieszasz i mieszasz. Nie mam zielonego pojęcia teraz jak to się może zakończyć. Wszyscy mają teraz taką niejasną sytuację (no może poza Piszczkiem - ale to w ogóle inna kategoria :D).
Ciekawi mnie cholernie co wyjdzie z tego dziwnego "związku" Klary i Teo..
czekam na nowy i pozdrawiam ;*
Angela powinna dostać medal za głupotę! Prawdziwa wariatka z niej. I Zuzię też łapie uczucie do Kapustki, ja wiedziałam, że ona też w końcu coś do niego poczuje. Zainteresowała mnie ta nowa bohaterka. Czy to oznacza, że Ana zrobi wszystko, aby Bartek się w niej zakochał i o Klarę będzie walczył tylko Teo? Nawet fajnie, ale Łukasz powoli mnie denerwuje, bo ja na jego miejscu dawno już wyznałabym prawdę. Czekam na kolejny, życzę weny i pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńOch, och, och! Mogłabym czytać to w nieskończoność <3
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że Zuzia w końcu zacznie coś czuć do Kapustki!
OdpowiedzUsuńZaniepokoiło mnie pojawienie się Anazstazji, chociaż może to uświadomi Klarze, że zależy jej na Bartku, ale teo wydaje się taki zakochany. Sama nie wiem co mam myśleć! :O
Super rozdział!
OdpowiedzUsuńAngela i jej głupota zdecydowanie wygrała. :D
Czekam na kolejny :)
Melduję się!
OdpowiedzUsuńKochana, rozdział iście perfekcyjny ^^ Bardzo mi się podoba. No i ileż tu się znowu dzieje *.*
Angela po prostu... wygrała dzisiaj zdecydowanie :D Nie umiem ogarnąć tej dziewczyny i jej głupoty, bo tego nie da się inaczej albo łagodniej nazwać xD
A jednak Zuzia zaczyna czuć coś więcej do Bartka. Też tak mi coś świtało w głowie, że taka sytuacja może niebawem nastąpić ^^ Zobaczymy, co z tego wyniknie.
Powiem szczerze, że Teo lekko mnie zirytował. Po raz kolejny stchórzył, a odwagę to chyba odłożył daleko na bok. Spodziewałam się, że jednak znajdzie ją w sobie chociaż na chwilę... Komplikujesz kochana coraz bardziej, wiesz :D
Czekam, ślę wenę!
Buziaki :**
Super! Uwielbiam te opowiadania :*
OdpowiedzUsuńZaległości nadrobione toteż jest komentarz. Zacznę od Klary. Chciała się zemścić na Tea, a w myśl starego przysłowia mieczem wojujesz od miecza giniesz sama wpadła w sidła piłkarza. Główna bohaterka może jest trochę niezdecydowana, ale i tak nie da się jej nie lubić. W pewnych momentach irytuje mnie Zuźka. Cały czas opiera się przed uczuciami do Bartka, a ja tam myślę, że ona coś do niego czuje. Łukasz na początku zbytnio mnie przekonał. Myślałam, że okaże się kolejnym dupkiem, który chce się tylko przespać z Klarą i ją zostawić. Z kolejnymi rozdziałami, aż sama się dziwię, ale zaczął zyskiwać moją sympatię i życzę jemu oraz Klarze wszystkiego dobrego. Mam nadzieję, że napastnik w końcu się przemoże i wyzna swoje uczucia do dziewczyny. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że Salomon może tu jeszcze namieszać. Owszem mogę się mylić. Podsumowując opowiadanie czyta się bardzo przyjemne. Rozbudowane opisy pozwalają czytelnikowi bardziej zagłębić się w świat bohaterów i jeszcze lepiej go zrozumieć. Z niecierpliwością już wyczekuję nexta. Pozdrawiam i życzę weny! :)
OdpowiedzUsuń