“You're the fear, I don't care
Cause I've never been so high
Follow me to the dark
Let me take you past our satellites”
Cause I've never been so high
Follow me to the dark
Let me take you past our satellites”
KLARA
Hotel
L’Ermitage, La Baule, Francja, wtorek, 14.06.2016r. godz. 05:30
Otworzyłam najpierw jedno oko,
a potem drugie. Wnętrze pomieszczenia, w którym przebywałam za nic w świecie
nie przypominało mojego pokoju w hotelu Mercure. Już zaczynałam się zastanawiać,
gdzie jestem, gdy uświadomiłam sobie, że leżę na prawym boku, a na mojej talii
spoczywa czyjaś ręka. Po jej ciężarze wywnioskowałam, że jest to kończyna
należąca zapewne do jakiegoś mężczyzny i w dodatku zorientowałam się, że jestem
całkiem naga. Delikatnie i powoli przekręciłam się na plecy i zobaczyłam, że
obok mnie leży śpiący Łukasz Teodorczyk. W jednej chwili przypomniałam sobie
wszystko, co wydarzyło się dzisiejszej nocy i… Cholera jasna, więc to wszystko
jednak mi się nie przyśniło!
Z wrażenia i nagłego przypływu
podniecenia aż zacisnęłam powieki, a po chwili ponownie spojrzałam na blondyna
i próbowałam poukładać sobie w głowie pewne rzeczy. Zacznijmy od tego, że
wczoraj niesiona dziwną siłą przypałętałam się do hotelu reprezentacji,
spotkałam Łukasza, poszliśmy do jego pokoju i potem wszystko potoczyło się
samo…
Ups, no zapomniałam przecież,
że jeszcze w międzyczasie on wyznał mi miłość, a ja zrozumiałam, że chyba czuję
do niego to samo. No pięknie Klara, więc już po zemście doskonałej. Zresztą, co
mi tam jakaś zemsta za jedną nieudaną randkę, gdy byliśmy jeszcze małolatami,
gdy ja dzisiaj przeżyłam najlepszą noc w moim życiu. Nie żebym miała ogromne
doświadczenie w sprawach łóżkowych, bo w sumie to było ono znikome, ale to co
wydarzyło się między mną a piłkarzem to było chyba właśnie to, o czym tak
rozpisują się te wszystkie Cosmopolitany i Claudie w dziale „seks”.
Łukasz był z jednej strony
taki delikatny, a z drugiej bardzo męski. Wiedział, gdzie i jak ma mnie
dotykać, mimo, że nie mówiłam mu o tym. Z niczym się nie spieszył, nawet gdy
rozpalona do granic możliwości zaczęłam błagać, żeby nareszcie znalazł się we
mnie. To było takie cudowne, że w jednej chwili poczułam, że chciałabym to
powtórzyć nawet teraz.
Spojrzałam jeszcze raz na
niego z rozczuleniem i delikatnie uniosłam jego ręce przyglądając się tatuażowi
na wewnętrznej stronie przedramienia. „Vivere militare est” – muszę kiedyś
zapytać go, skąd pomysł na taki napis. Bo, że między nami będzie ciąg dalszy
byłam tego po prostu pewna. Spojrzałam na tarczę zegaru wiszącego na ścianie
naprzeciwko łóżka. Wskazywał 5:30. Idealna pora, żeby uciec z łóżka faceta, z
którym spędziło się noc.
Bezszelestnie wyślizgnęłam się
spod kołdry i rozpoczęłam rundkę po pokoju w poszukiwaniu kolejnych części mojej
garderoby. Majtki znalazłam na podłodze tuż przy szafce nocnej, spódniczka i
top walały się po podłodze, jedynie sweter leżał na fotelu. Na moje
nieszczęście niestety nie mogłam nigdzie znaleźć stanika. W gimnazjum miałam w
klasie koleżankę, która miała na imię Dominika. I ta Dominika pewnego dnia
zapomniała (nie wiem jakim cudem) założyć do szkoły biustonosz, a że miała się
czym pochwalić, chłopaki 9typowe gimbusy) w lot to złapali i do końca procesu
edukacji nazywali ją „Dominika, co nie nosi stanika”. Losie słodki, dobrze, że
rodzice dali mi na imię Klara.
Po cichu się ubrałam i w duszy
podziękowałam samej sobie, że założyłam wczoraj top, który jako tako ukrywał
częściowy brak bielizny. W lusterko wolałam nie patrzeć, bo i tak wiedziałam,
że makijaż po nocy nie wygląda dobrze, a włosy sterczały mi we wszystkie
strony. Rozejrzałam się jeszcze raz po pokoju w poszukiwaniu czegokolwiek do
pisania i chociażby kawałka papieru na którym mogłabym napisać chociaż jednego
zdanie, ponieważ nie chciałam zostawiać Łukasza bez słowa. W końcu w szufladzie
szafki nocnej znalazłam notes i długopis. Uklękłam obok mebla i gryząc skuwkę
od długopisu zaczęłam zastanawiać, co miałabym napisać. Rozmyślałam dobrych
kilkadziesiąt sekund, jednak ostatecznie zdecydowałam się umieścić na kartce
proste w przekazie zdanie: „To była najpiękniejsza noc w moim życiu. K.”.
I wcale nie skłamałam, bo taka
właśnie była.
Wzięłam do ręki szpilki i
bezszelestnie wyszłam z pokoju, modląc się w duchu, żeby nie spotkać na
korytarzu mojego szwagra, który lubił wstawać wcześnie rano. Cicho zamknęłam
drzwi i uradowana faktem, że korytarz był o tej porze totalnie pusty zaczęłam
skradać się w stronę windy. Pech chciał,
że gdy zrobiłam kilka kroków z pokoju nieopodal wyszła moja siostra. Widząc mnie
tutaj i o tej porze stanęła jak wryta.
- Co ty tutaj robisz?! –
syknęła patrząc na mnie szeroko otwartymi oczami.
Niewiele myśląc postanowiłam
nie tłumaczyć jej jednak, dlaczego próbuje po cichu wyślizgnąć się z pokoju
jednego z piłkarzy naszej reprezentacji i od razu zaatakować.
- Co ja tutaj robię?! Co TY
tutaj robisz?! – zapytałam z wyrzutem.
Aśka wzięła się pod boki i
prychnęła śmiechem.
- Byłam u własnego męża. Chyba
nie muszę ci tłumaczyć, co robią w nocy małżonkowie? - Joanna zmrużyła oczy,
przyjrzała mi się uważnie. – Ale z tego co wiem, ty nie masz męża… - Z kim
spałaś? – zadała bez ceregieli nomen omen bardzo tendencyjne pytanie.
Uśmiechnęłam się głupawo i
odrzekłam:
- Asia… Zapytaj lepiej, kto
dzisiejszej nocy sprawnie zakłócał mój sen…
Moja siostra w odpowiedzi
zachichotała.
- Chodź, opowiesz mi wszystko
po drodze. – pociągnęła mnie za rękę i poprowadziła w stronę windy.
WSZECHWIEDZĄCY
NARRATOR
Hotel
L’Ermitage, La Baule, Francja, wtorek, 14.06.2016r. godz. 07:30
Łukasz Teodorczyk przeciągnął
się z ogromnym bananem na ustach. Co prawda, gdy obudził się, miał nadzieję, że
jego dłoń natrafi na pewne nagie, gorące ciało, jednak ostatecznie miejsce po
Klarze zdążyło już wystygnąć, a mimo to piłkarz czuł się w tym momencie
najszczęśliwszą osobą na świecie.
Był z siebie taki dumny –
nareszcie udało mu się pokonać lęk przed wyznaniem uczuć dziewczynie. Mimo, że
wcześniej istniało dla niego tylko pożądanie, teraz odkrył, że w jego duszy
odzywa się cała gama różnych emocji, w większości tych pozytywnych. Jeszcze
nigdy w życiu nie roznosiła go taka energia. Czuł się jak Herkules, zdolny do
przeniesienia Himalajów w miejsc Alp i odwrotnie.
Napastnik był po prostu
szczęśliwy jak nigdy przedtem. I to wcale nie dlatego, że po ładnych kilku
tygodniach abstynencji seksualnej nareszcie miał kobietę. Zakochał się po raz
pierwszy w życiu i, mimo że wcześniej tak bardzo się przed tym bronił, teraz wiedział,
że postępował źle. Według Łukasza było to najpiękniejsze uczucie, jakie
człowiek jest w stanie czuć. I nieważne już było dla niego, czy Klara również
jest w nim zakochana, chociaż jej wczorajsze zachowanie na to wskazywało.
Poza tym, nie spodziewał się,
że po tak licznych podbojach kobiecych, jakaś przedstawicielka płci przeciwnej
jest w stanie zaskoczyć go w łóżku. Zastanawiał się, co wpłynęło na to, że dla
niego był to najlepszy seks w życiu. Przecież wiele razy spędzał noc z pięknymi
kobietami, które były równie piękne, co napalone. Ale on nie miał dość Klary i
chciał mieć ją jeszcze więcej i więcej.
Powoli zwlókł się z łóżka i
skierował do łazienki. Wziął chłodny prysznic i gdy będąc spowrotem w pokoju
wycierał mokre włosy, jego uwagę przykuła kartka leżąca na stoliku nocnym.
Wziął ją do ręki i odczytał. „To była najpiękniejsza noc w moim życiu. K.”. –
autorką tych słów musiała być Klara. Mimowolnie zrobiło mu się gorąco i odczuł
narastające podniecenie. Przycisnął kartkę do serca i westchnął:
- Oj, Klara, Klara…
Gdzie podział się Łukasz,
który nie wierzył w jakiekolwiek uczucia i traktował kobiety przedmiotowo?
Chyba zaginął bezpowrotnie…
***
Godzinę
później w restauracji hotelu L’Ermitage…
Jędza właśnie rozpoczął
jedzenie śniadania, a Mączka rozkoszował się smakiem pysznej kawy w ten
niezwykle spokojny poranek. Mimo, że już pojutrze czekało ich najtrudniejsze w
fazie grupowej Mistrzostw Europy, oni wydawali się tym nie przejmować i
cieszyli się chwilą.
- A ja coś wiem, ale nie
powiem. – zachichotał nagle Krzysiu.
- Niemcy wycofali się z Euro?
– zapytał Artur z buzią pełną jedzenia.
- Coś znacznie bardziej
spektakularnego. – oznajmił pomocnik Wisły.
Jędza powoli przełknął kawałek
kanapki, który na dźwięk słów wypowiadanych przez kumpla stanął mu w gardle.
- Mów! – warknął. – Aga mnie
zdradza?!
Mączyński zrobił face palma w
odpowiedzi na pytanie Jędrzejczyka.
- Ty to jednak jesteś głupszy
niż ustawa przewiduje. Prędzej zawali się Wieża Eiffla niż Aga cię zdradzi.
- To mów o co chodzi! –
niecierpliwił się Artur.
Mączka nachylił się
konspiracyjnie w stronę kolegi i wyszeptał powoli:
- Widziałem Klarę, jak
wychodziła nad ranem z pokoju Teo.
Artur sprawiał wrażenie, jakby
miał za chwilę zbierać szczękę z podłogi.
- No nie mów! – wrzasnął na
całą hotelową restaurację, czym zwrócił na siebie uwagę gości i trenera, który
karcącym gestem popukał się w czoło. Jędza tylko uśmiechnął się głupkowato w
stronę Nawałki i zachichotał. – Ale jaja! Krzysiu… A tak swoją drogą, co ty
robiłeś rano na korytarzu?
- Bo ja wiesz… Mam chyba RLS…
- RLS?
- No zespół niespokojnych nóg.
– odpowiedział Mączyński, a obrońca Legii się skrzywił. Nie miał jednak czasu
na dłuższe zastanawianie się nad dolegliwościami kolegi, ponieważ do
restauracji w glorii chwały wszedł Łukasz Teodorczyk.
- Jest i nasz Romeo. –
oznajmił Jędrzejczyk.
- Chyba Edward Cullen. –
zauważył słusznie Krzysztof. Teodorczyk bowiem z daleka promieniał szczęściem i
przy tym wszystkim jego włosy i twarz zdawały się być jaśniejsze niż zwykle.
“Every time I see you, I die a
little more
(…)
And nobody knows I'm in love with
someone's baby”
Hotel
Mercure, La Baule, Francja, wtorek, 14.06.2016r. godz. 08:30
W tym samym czasie kilka ulic
dalej Zuzanna Iwaszkiewicz siedząca właśnie w pokoju swojej przyjaciółki zastanawiała
się nad sensem znanej życiowej maksymy: „Jak masz miękkie serce, musisz mieć
twardą dupę”. Bo, że ma twardy tyłek szatynka nie miała co do tego żadnych
wątpliwości. W końcu codziennie od ponad roku robiła przysiady i teraz mogła
pochwalić się zgrabnymi pośladkami jak dojrzałe arbuzy.
Pytanie tylko jakie serce
miała dziewczyna?
Jak do tej pory było ono
zdecydowanie twarde i nikt nie był w stanie w żaden sposób go poruszyć. Dopiero
Bartek Kapustka zagrał na nim jak na dobrze nastrojonej harfie i wprawił w
nieustające drganie, czego Zuzia nie potrafiła opanować. Była wściekła na
chłopaka, ale z drugiej strony usychała z tęsknoty za nim.
Ich układ był prosty – gdy
któreś z nich odczuwało potrzebę bycia z drugą osobą dzwonili do siebie,
spotykali i spełniali swoje zachcianki. Początkowo ich relacja ograniczała się
jedynie do sfery seksualnej, jednak potem rozszerzyli ją o zwykłe
przyjacielskie spotkania – rozmowy, wygłupy etc. I wtedy zaczęło robić się
niebezpiecznie, ponieważ szatynka stwierdziła, że oprócz tego, że piłkarz ją
pociąga, ona dodatkowo bardzo go lubi. Uwielbiała spędzać z nim wolny czas i
czuła się naprawdę dobrze.
Teraz jej serce wyło z
tęsknoty, ponieważ na EURO Bartek miał dla niej bardzo mało czasu. Iwaszkiewicz
wiedziała, że to bardzo ważny turniej, który chłopak traktuje bardzo poważnie,
zwłaszcza po świetnym występie w meczu z Irlandią. Bała się jednak, ża tym
brakiem czasu kryje się coś więcej. Może Bartek znalazł sobie kogoś na
poważnie?
- Nie, nie znalazł sobie
nikogo innego, bo jest wpatrzony w ciebie jak w cielę. – usłyszała głos chyba z
zaświatów. Po chwili jednak zorientowała się, że słowa te zostały wypowiedziane
przez jej przyjaciółkę, a ona sama wypowiedziała ostatnie pytanie na głos.
Zuźka spojrzała nieprzytomnym
wzrokiem na Klarę, która od pół godziny dokładnie relacjonowała jej przebieg
wczorajszego wieczoru.
- Czy ty mnie w ogóle
słuchasz? – zapytała brunetka z wyrzutem. – Mam wrażenie, że jesteś gdzieś
daleko.
Szatynka zrobiła
niezidentyfikowany ruch ręką próbując wrócić do rzeczywistości i skupić się na
rozmowie z Klarą. Brunetka właśnie ciągnęła swoją opowieść i aktualnie była w
miejscu, gdzie Teodorczyk wyznał jej miłość.
Zmierzyła przyjaciółkę
wzrokiem i mrużąc oczy oznajmiła:
- Nie mów tak, bo zaraz zacznę
cię wypytywać o pozycje, jakie stosowaliście.
Bajkowska początkowo oblała
się rumieńcem, jednak po chwili totalnie się rozmarzyła:
- Kochana, Łukasz chyba pilnie
studiował Kamasutrę…
Zuzia w odpowiedzi głośno
zarechotała i z ulgą stwierdziła, że chyba wraca do własnej postaci. Cieszyła
się ze szczęścia przyjaciółki i szczerze chciała wierzyć, że Teodorczyk się
zmienił i, że tym razem nie skrzywdzi Klary. Trochę zazdrościła jej tego, że ta
przynajmniej wie na czym stoi. Szkoda, że Bartek nie potrafił się zadeklarować.
Z drugiej jednak strony czy ich układ był taki zły? Przecież zgodziła się na
niego. Po raz kolejny w ostatnim czasie stwierdziła, że oszalała, bo coraz
częściej zaczynała myśleć o stałym związku. Wcześniej słysząc o czymś takim
miała odruchy wymiotne. Teraz wszystko powoli zaczynało się zmieniać. Problem w
tym czy na lepsze czy na gorsze?
***
Hotel
L’Ermitage, La Baule, Francja, wtorek, 14.06.2016r. godz. 11:00
Bartosz Salamon wychodził
właśnie z hotelu w celu udania się na samotny spacer po La Baule, gdy dobiegł
go damski głos wołający jego imię:
- Bartuś!
Podniósł głowę, a jego oczom
ukazała się Anastazja. Uśmiechnął się na jej widok, a dziewczyna podbiegła do
niego jak zwykle na wysokich obcasach i rzuciła mu się na szyję. Wycisnęła na
jego policzku soczysty pocałunek.
- Ups, chyba umazałam cię
szminką. – zachichotała wycierając jego twarz ze śladów po jej szmince.
- Nic nie szkodzi. –
odpowiedział, a przed oczami stanął mu pamiętny widok, gdy zobaczył Teodorczyka
tuż po randce z Klarą.
- Właśnie szłam cię odwiedzić.
A ty… wybierasz się gdzieś?
- W sumie to nie… Wybierałem
się na spacer. Chciałem przejść się, pomyśleć…
Spojrzała na niego rozbawiona.
- Jednak nic się nie
zmieniłeś. Nadal taki sam marzyciel. Może mogę ci towarzyszyć?
- Będzie mi bardzo miło. –
wyszczerzył się blondyn i podał szatynce ramię. Dziewczyna uradowana takim
gestem uwiesiła się na nim i ruszyli w kierunku morza. – Tak w ogóle to przedwczoraj
ledwo cię poznałem.
- Aż tak się zmieniłam? – zapytała
zalotnie.
- No jasne. Zapamiętałem cię
jako piegowatego rudzielca w warkoczykach. Nie będę ukrywał, że teraz wyglądasz
całkiem inaczej. – błysnął białymi zębami.
- Jesteś kochany. –
oświadczyła słodko.
Po kilku minutach dotarli nad
morze i oboje usiedli na piasku. Rozmawiali o dawnych czasach, o tym, co w ich
życiu zmieniło się na gorsze, a co na lepsze. Bartek dowiedział się, że kilka
lat temu Nastka startowała w wyborach Miss Polski, odbyła staż w hiszpańskiej
telewizji, a obecnie jest prezenterką jednej ze stacji sportowych. Jej życie
ułożyło się, tak jak to sobie wymarzyła, jako mała dziewczynka.
- Wszystko fajnie, tylko, że
codziennie wracam do pustego mieszkania. Chyba muszę kupić sobie kota. –
próbowała jakoś rozluźnić atmosferę. – A ty? Masz kogoś?
Bartek spłonił się po czubki
uszu.
- Nie. – odpowiedziała stanowczo.
- A ta dziewczyna pod
stadionem? Wtedy zareagowaliście co najmniej dziwnie.
Obrońca Cagliari machnął ręką
w odpowiedzi:
- To tylko przyjaciółka.
- Jestem pewna, że wiele
dziewczyn ostrzy sobie na ciebie pazurki. – zaśmiała się, ale Bartek przyjął
jej uwagę obojętnie. Anastazja była zdziwiona jego reakcją, jednak nie ukrywała
przed samą sobą, że po tych wielu latach, przez które nie widziała kolegi z
dzieciństwa, ten zrobił na niej ogromne wrażenie. I w sumie to nie miałaby nic
przeciwko temu, że przestali być jedynie kumplami.
Nagle szatynka spojrzała na
zegarek i złapała się za głowę.
- Matko kochana! Muszę lecieć!
– zerwała się na równe nogi. – Przepraszam cię, Bartuś, ale mam umówiony
wywiad. Zdzwonimy się! – pocałowała go w policzek i biegnąc po piasku zostawiła
go samego.
***
Godzinę
później w hotelu Mercure…
Klara kończyła właśnie
prostowanie włosów, gdy usłyszała dzwonek do drzwi. Była prawie pewna, że gdy
je otworzy, zobaczy Łukasza. Zrobiło jej się momentalnie gorąco, jednak żeby
uniknąć oparzenia, wyłączyła prostownicę i delikatnie umieściła ją na szafce w
łazience. Stanęła przed drzwiami, wzięła kilka głębokich wdechów, żeby uspokoić
skołatane nerwy i pociągnęła za klamkę. Jakież było jej zdziwienie, gdy jej
oczom ukazał się nie Łukasz, a Bartek. Emocje momentalnie opadły, ale i tak
brunetka powitała go z uśmiechem na ustach.
- Bartek! Cześć!
- Czy zamawiała pani latte z
dostawą do pokoju? – wyszczerzył się piłkarz dzierżąc w dłoni dwa plastikowe
kubki z kawą.
- Nie, ale chyba pan kurier
czyta mi w myślach. – roześmiała się Bajkowska i gestem zaprosiła przyjaciela
do pokoju.
Salamon posłusznie wszedł do
środka, postawił kubki na stoliku i sam usiadł na fotelu.
- W ogóle skąd wiedziałeś
gdzie mieszkam? – zapytała go podejrzliwie Klara siadając na drugim fotelu.
- Mam swoje wtyki. – odparł tajemniczo
Bartek i przyjrzał się uważnie dziewczynie. Była taka inna niż zwykle. Zawsze
była uśmiechnięta i pozytywnie nastawiona do życia, ale dzisiaj ewidentnie
promieniała. Piłkarz mimowolnie pomyślał, kto jest sprawcą tak dobrego nastroju
brunetki, co wcale nie poprawiło mu humoru. – Przechodziłem nieopodal i
pomyślałem, że zajrzę do ciebie.
- To bardzo miłe z twojej
strony. – Klara upiła łyk kawy. – Pyszna!
- Skłamałbym, że to ja ją
robiłem, ale pewnie i tak byś nie uwierzyła. – zaśmiał się obrońca.
- Dlaczego nie? Jeszcze nie
próbowałam kawy w twoim wykonaniu. – zauważyła brunetka.
- Wszystko przed nami. –
Bartek puścił jej oczko. Wiedział, że to stwierdzenie zabrzmiało dwuznacznie,
ale nie potrafił się powstrzymać przed delikatnym flirtowaniem z Klarą. Zdrowy
rozsądek podpowiadał mu, że najlepiej byłoby całkowicie zerwać kontakt z
dziewczyną, ale on nie mógłby tego zrobić. Za bardzo ją lubił. I kochał. Za
bardzo.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć Dziewczynki! :*
Przepraszam, że tak długo to trwało i że zjawiam się dopiero dzisiaj :(
Niestety nie mam dobrych wieści i mam nadzieję, że mnie zrozumiecie. Otóż, jak się domyślacie, zbliża się sesja i w związku z tym, gdzieś tak do połowy lutego nowe rozdziały będą się pojawiały co 2 tygodnie (chyba, że czas pozwoli mi umieszczać je częściej, w co wątpię).
Zostawiam Wam rozdział do oceny i dziękuję za tak liczną obecność na blogu!
A zaległości na Waszych blogach obiecuję nadrobić w najbliższym czasie :))
A zaległości na Waszych blogach obiecuję nadrobić w najbliższym czasie :))
Dzisiaj na deserek Klara i... Anastazja :)
Cudoooo. *_*
OdpowiedzUsuńBędę czekać na następny.
Buziak. ;*
Znając życie pan Salamon będzie zainteresowany tylko i jedynie Klarą i tak szybko nie odpuści. Lepiej trafić nie mogła, brakuje jeszcze bójki między Łukaszem, a Bartkiem. Rozdział wspaniały! Życzę weny, zapraszam do siebie i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOch, jak ja się cieszę, że Teo wpadł jak śliwka w kompot!! :D I Klara jest taka szczęśliwa... Czekam na to, co dalej wymyślisz i życzę powodzenia na sesji ;*
OdpowiedzUsuńPS Zapraszam do mnie ;)
Teo i Klara - tacy zakochani :D
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Bartka, ale sam pogarsza sytuacje spotykając się nadal z Klarą.. Oby się wyleczył z tej miłości do dziewczyny i był szczęśliwy XD
No i czego chcieć więcej?😍
OdpowiedzUsuńBarek S powinien zwrócić uwagę na Anastazję i z nią wiązać swoje dalsze życie (przynajmniej narazie) bo Klara j Teo są tacy szczęśliwi😘
Czekam na następny rozdział 😗
Super rozdział. Klara i Teo są tacy zakochani. Mam nadzieję, że dziewczyna nie nabierze jakiś wątpliwości codopiłkarza. Salomonmógłby zakręcić się wokół Anastazji. Moźe wtedy wyleczyłby się z uczucia do Klary. Pozdrawiam i życzę weny! Z niecierpliwością czekam na nexta!:)
OdpowiedzUsuńJestem!
OdpowiedzUsuńRozdział cudny, naprawdę bardzo mi się podoba. Przyjemna lektura w to mroźne popołudnie ^^
Jejciu, aż miło się patrzy, jak Klara i Teo są w sobie ogromnie zakochani. Fajnie między nimi się układa, oby tak dalej. Byle Klara nie zaczęła nabierać jakichś podejrzanych wątpliwości. Ale na razie jest cudnie :)
Szkoda mi Bartka, męczy się chłopak w tym wszystkim...
Czekam na więcej, weny życzę!
Buziaki :**
Twoje rozdziały zawsze są przyjemne dla odbiorcy, więc co ja będę Ci po raz tysiączny o tym mówić
OdpowiedzUsuńi po tym rozdziale właśnie rozwiały się wszystkie moje nadzieje związane z Klarą i Milikiem... no cóż, troszkę smutno, ale szczerze mówiąc polubiłam Teo - zmienił się chłopaczyna, za co wielki plus dla niego
szkoda mi tylko Bartka, tkwiącego cały czas w friendzone, nie zasłużył na to, więc mam nadzieję, że ta Nastka pomoże mu z niego wreszcie wyjść
mamy tu doprawdy istne szaleństwo, tak wspaniale łączysz wszystkie wątki by tworzyły spójną całość, że mam nadzieję iż nie zamierzasz kończyć niebawem tego opowiadania...
ściskam serdecznie i zniecierpliwiona czekam na ciąg dalszy♥
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny z niecierpliwością.
Pozdrawiam. ;)
❤❤❤
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Będę zaglądać częściej.
OdpowiedzUsuń