“Is it just our bodies?
Are we both losing our minds?
Is the only reason you're holding me tonight
'Cause we're scared to be lonely?”
Are we both losing our minds?
Is the only reason you're holding me tonight
'Cause we're scared to be lonely?”
WSZECHWIEDZĄCY
NARRATOR
Hotel
L’Ermitage, La Baule, Francja, czwartek,
23.06.2016r. godz. 19:00
Dwa dni przed niezwykle ważnym
meczem ze Szwajcarią wydawało się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Pomiędzy Zuzią i Bartkiem panowała istna sielanka. Klara i Łukasz również
dogadywali się idealnie i wprost nie potrafili oderwać się od siebie. Joanna
czuła się naprawdę dobrze (o dziwo, nawet nie dokuczały jej ciągłe mdłości jak
w ciąży z Amelką). Łukasz skakał przy swojej żonie jak zawsze. Angela w końcu
doczekała się na telefon od Adriana, który był nieobecny na meczu z Ukrainą ze
względu na obowiązki służbowe i byli umówieni na dzisiejszy wieczór. Arek non
stop zachwycał się uśmiechem Alicji, który był nieodłącznym atrybutem
dziewczyny. Piłkarze cierpliwie i w skupieni czekali na spotkanie z
reprezentacją Szwajcarii.
Wszystko wydawało się płynąć
niezachwianym, zgodnym rytmem, tylko jednego z bohaterów opanowały zgryzoty.
Bartosz Salamon, bo o nim mowa, był od kilku dni nieustannie molestowany przez
swoją przyjaciółkę z dzieciństwa, Anastazję, licznymi prośbami o spotkanie.
Dla piłkarza znacznie milej
byłoby, gdyby zaproszenia te pochodziły od Klary, ale wiedział, że w obecnej
sytuacji są to tylko pobożne życzenia. Wyszukiwał różne wymówki, jednak worek
pomysłów powoli sięgał dna. A jemu po prostu było cholernie niezręcznie spotkać
się sam na sam z Nastką, zwłaszcza po licznych sugestiach Ziela, że dziewczyna
na niego leci.
Anastazja chyba czytała
Bartkowi w myślach, ponieważ akurat w tym momencie, gdy zastanawiał się nad
kolejną wymówką, odezwał się jego telefon. Szatynka tym razem wysłała mu wiadomość
o wymownej treści: „Dzisiaj idziesz ze mną na drinka. Nie przyjmuję żadnych
wymówek. Wiem, że już jesteś po treningu. Tym razem się nie wywiniesz. Będę pod
Waszym hotelem o 20. ;-)”.
Blondyn westchnął głośno
odczytując sms-a i czuł, że znajduje się w pułapce i tym razem faktycznie
będzie musiał stawić czoło problemowi. By ukoić skołatane myśli poszedł pod
prysznic. Chłodna woda rozjaśniła jego umysł i troszkę poprawiła nastrój.
Jakąś godzinę później Bartek
ubrany w granatową koszulę i beżowe spodnie wychodził właśnie z windy hotelowej
i kierował w stronę wyjścia. Na swoje nieszczęście jego oczom ukazał się Zielu
i jego dziewczyna Luiza.
- Salmi, a co ty się tak
wystroiłeś jak stróż w Boże Ciało? – zarechotał pomocnik Empoli. Bartosz w
odpowiedzi przewrócił oczami, ale jego kumpel nie dawał za wygraną. – Ach, no
tak, przecież Anastazja stoi pod hotelem. Czyżby jakaś randka?
- Wiesz co, Zielu? Weź skocz
po wino i nie wracaj. – obrońca był
wyraźnie zirytowany podśmiechujkami Piotrka.
Tymczasem Luiza poruszyła
nosem jak pies tropiący i szturchnęła łokciem swojego chłopaka.
- Widzisz, Kochanie, jakie
Bartuś, ma piękne perfumy? Mówiłam, żebyś sobie takie kupił.
Zieliński skrzywił się i z
powątpiewaniem spojrzał na wybrankę.
- Stary, nie wierzę, że o to
pytam, ale co to za zapach?
- Szary Hugo Boss. –
odpowiedział Bartek. – Dobra, muszę lecieć. – dodał i oddalił się od pary.
Na dworze powoli zaczynało się
ściemniać, jednak chłopak od razu zauważył swoją towarzyszkę wieczoru. Była
ubrana dosyć wyzywająco, ale z drugiej strony przecież nie szli do kościoła,
tylko do baru. Ona też go zauważyła i teatralnie rzuciła mu się na szyję.
- Bartuś! – głośno cmoknęła go
w policzek. – Nareszcie się zgodziłeś.
- Stwierdziłem, że w końcu
muszę się chociaż trochę rozerwać. – uśmiechnął się słabo.
- Dwie ulice dalej odkryłam
świetny klub. Myślę, że uda ci się odpowiednio zrelaksować w moim towarzystwie.
– uśmiechnęła się do niego promiennie i odrzuciła włosy do tyłu.
Blondyn popatrzył chwilę na
jej postać i zastanowił się. Nastka była niewątpliwie niezwykle kobieca i
potrafiła pokazywać swoje atuty. W innej sytuacji byłby dumny, że obok niego
kroczy taka piękność, jednak w jego sercu zagościł ktoś inny i nic nie
wskazywało na to, żeby to miało się zmienić.
Dziewczyna przez całą drogą do
klubu opowiadała mu coś, jednak on był myślami całkowicie gdzie indziej.
Czasami tylko przytakiwał udając, że jej słucha, jednak gdyby poprosiłaby go,
żeby powtórzył to, co przed chwilą powiedziała, nie byłby w stanie tego zrobić.
Cały czas po głowie chodziła mu trochę niedorzeczna myśl, że może w klubie
spotka Klarę. Nie widział brunetki już do kilku dni i myślenie o niej stawało
się już dla niego z lekka obsesją, która bardzo go męczyła.
- Bartek, czy ty mnie w ogóle
słuchasz? – Nastka właśnie pstryknęła mu palcami przed oczami, co momentalnie
wyrwało go z zadumy.
- A, tak, tak. – wzdrygnął
się. – Przepraszam, myślałem o meczu ze Szwajcarią. – skłamał, a szatynka
przyjrzała mu się uważnie.
- Nie masz się czym martwić.
Trochę analizowałam to, jak wasi przeciwnicy sprawują się na EURO i macie spore
szanse na wygraną.
- Może masz rację. –
przytaknął jej chłopak, a po chwili znaleźli się tuż przed klubem.
Przepuścił Nastkę w drzwiach i
od razu po wejściu ogłuszyła go głośna klubowa muzyka.
- Rozmawiać to się tutaj
raczej nie da. – mruknął pod nosem, ale zrozumiałe jest, że dziewczyna tego nie
usłyszała. Zamiast tego wzięła go za rękę i pociągnęła w kierunku schodów.
Weszli na górę i po chwili znaleźli się w pomieszczeniu ze szklanymi szybami,
które dobrze chroniły przed hałasem. Znajdowały się tam dwie wygodne kanapy i
drewniany stolik. Mieli stamtąd świetny widok na cały parkiet klubu.
- Idę do baru. Czego się
napijesz? – zapytała go Nastka.
- Nie wiem, może soku
pomarańczowego? Wiesz, że nie mogę alkoholu. – wzruszył ramionami i usiadł na
jednej z kanap. Patrzył rzewnie w kierunku parkietu i zastanawiał się, jakby to
było teraz trzymać Klarę w ramionach. Na pewno byłoby to nieziemskie uczucie,
jednak nie jemu przeznaczone.
Sapnął głośno i w chwili, gdy
w duchu postanowił sobie, że będzie się dzisiaj po prostu dobrze bawił, na
parkiecie ujrzał pewną parę. Ona wiła się obok mężczyzny prowokacyjnie, a on co
chwilę kładł swoje męskie dłonie na jej opalonym ciele. Widać było pomiędzy
nimi ogromną chemię. Oboje porozumiewali się dotykiem i gorącymi spojrzeniami,
a po ich zgodnych ruchach można było stwierdzić, że są dla siebie stworzeni.
Bartosz poczuł delikatną zazdrość, że tak świetnie dogadują się ze sobą i
mrużąc oczy podszedł do szyby, żeby przyjrzeć im się bliżej. Niestety był to
zły ruch, ponieważ gdy dziewczyna odsłoniła twarz, którą jak do tej pory w
części przesłaniały włosy, piłkarz rozpoznał w niej Klarę. Mimowolnie poczuł
ukłucie w sercu, a chwilę później do pomieszczenia wróciła Nastka.
- Teo tutaj jest. – oznajmiła
stawiając na stoliku dwie szklanki. Usiadła na kanapie, Bartek zrobił to samo.
- Serio? – przełknął głośno
ślinę starając się, żeby jego głos brzmiał normalnie. Jednak tak się nie stało
i Anastazja, która jak każda kobieta miała intuicję, wyczuła jego
podenerwowanie.
- Z Klarą. – wyartykułowała
powoli patrząc uważnie na swojego przyjaciela. Słysząc imię brunetki cień
przebiegł po jego twarzy.
- Aha. – odparł niezbyt mądrze
piłkarz.
Anastazja znowu zaczęła mu coś
zawzięcie opowiadać, jednak on ponownie odleciał myślami i praktycznie jej nie
słuchał. Cały czas miał w głowie obraz, który widział jakieś kilkanaście minut
temu i nie potrafił się go pozbyć. Było mu cholernie przykro, jednak nie
względu na to, że kobieta, która jest dla niego istnym cudem tańczyła z innym,
tylko dlatego, że widział, że jest naprawdę szczęśliwa z Teodorczykiem. Był na
takim etapie, że już nie pomagało tłumaczenie sobie, że najważniejsze jest dla
niego szczęście Klary. W którym momencie stracił nad sobą kontrolę? Kiedy
pozwolił, że ta drobna brunetka tak zawładnęła jego życiem? Czy już wtedy w
Juracie, kiedy zobaczył ją po raz pierwszy? A może te wspólne rozmowy tak
zbliżyły go do niej? Bo że ona go tylko bardzo lubi, był tego pewien. Jednak
przyjaźń damsko-męska to niebezpieczne uczucie.
- Mam tego dość! – oświadczyła
wesoło Nastka i uderzyła dłońmi o uda. – Idziemy tańczyć! – wstała i pociągnęła
za rękę Bartka.
Blondynowi zabiło mocniej
serce, gdy pojawili się na dole, a Klara i Łukasz dalej ze sobą tańczyli.
Zapatrzył się na brunetkę, a ta zauważyła go i z uśmiechem na ustach pomachała
do niego. Piłkarz poczuł, że rozpływa się w środku. Tymczasem Anastazja zaczęła
poruszać się w rytm muzyki. Zachowywała się odrobinę prowokująco - błądziła
dłońmi po jego ciele, starała się patrzeć mu namiętnie w oczy, jednak jego
spojrzenie cały czas mimowolnie uciekało w stronę pewnej pary również
znajdującej się na parkiecie. W pewnym momencie poczuł na swoich ustach czyjeś
wargi. Odruchowo odwzajemnił pocałunek, jednak, gdy zorientował się, że była to
jego przyjaciółka z dzieciństwa odepchnął ją i wściekły zaczął kierować się w
stronę wyjścia.
Wyszedł na dwór i odetchnął
chłodnym nocnym powietrzem. Ogrom emocji kłębił się w jego głowie i sprawiał,
że zaczynał tracić normalny ogląd sytuacji.
- Dlaczego uciekłeś? – nagle
usłyszał obok siebie głos szatynki.
- Dlaczego mnie pocałowałaś? –
odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Chciałam ci pomóc. –
wzruszyła ramionami. – Widziałam jak na nią patrzysz. Głupi by się domyślił, że
jesteś w niej zakochany.
Jeszcze do niedawna może by
zaprzeczył, jednak teraz włożył ręce do kieszeni spodni, spuścił powieki i
odparł:
- Tak, kocham ją. – wydusił z
siebie. – I cholernie boli mnie, że ona należy do niego.
Anastazja spojrzała na niego
ze współczuciem w oczach i pogładziła go po ramieniu. Nie potrafiła pomóc
przyjacielowi. Jedyne co mogła mu zaoferować to jej obecność przy nim. Tylko
tyle.
“But she said
"Where'd you wanna go? How much you wanna risk?
I'm not looking for somebody with some superhuman gifts
Some superhero, some fairytale bliss
Just something I can turn to somebody I can kiss"
I'm not looking for somebody with some superhuman gifts
Some superhero, some fairytale bliss
Just something I can turn to somebody I can kiss"
Hotel Mercure Saint Etienne Parc de
l'Europe, Saint-Etienne, Francja, sobota
25.06.2016r. godz. 8:00
To była zaledwie druga randka,
a już druga noc spędzona razem. Dziewczyna nie potrafiła oprzeć się
niewątpliwemu urokowi bruneta, który mógłby zrobić z nią, co tylko zechce.
Sprawiał, że przestawała racjonalnie myśleć i ostatecznie liczyło się dla niej
jedynie to, żeby nadal ją dotykał, całował, pieścił w sposób, w jaki przedtem
nikt nigdy tego nie robił. Nie mogłaby stwierdzić, że już zdążyła się w nim
zakochać, bo na takie porywy serca była już za stara, ale mężczyzna
zdecydowanie zaczął powoli siać spustoszenie w jej już wcześniej niepoukładanym
życiu.
Brunet wziął głęboki wdech,
podłożył jedną rękę pod głowę, a drugą pogładził się po idealnie umięśnionym
brzuchu.
- Chciałbym, żebyś poznała
moją siostrę. – powiedział nagle, a jego słowa sprawiły, że Angela, która
właśnie kierowała się w stronę łazienki, stanęła jak słup.
- T-taaak? – wyjąkała, przełknęła
głośno ślinę i odwróciła się powoli patrząc na niego przerażonymi oczami.
- Jasne, co w tym dziwnego? –
zaśmiał się. – Wyglądasz jakbym właśnie zaproponował ci co najmniej ślub i
trójkę dzieci.
- N-nieeee. Masz rację. –
rzekła słabo kręcąc się niemiłosiernie i przestępując z nogi na nogę. – Bardzo chętnie
poznam twoją siostrę.
- Chodź tutaj do mnie. –
uśmiechnął się do niej ciepło i wskazał miejsce na łóżku tuż obok niego.
Angelika posłusznie zbliżyła
się do Adriana i usiadła na krawędzi materaca. Tymczasem mężczyzna ujął ją za
rękę, spojrzał głęboko w oczy i powiedział:
- Moja siostra jest dla mnie
bardzo ważna i chciałbym, żeby poznała kogoś, kto również staje się ważną
częścią mojego życia.
Słysząc te słowa, brunetka
poczuła, jak w jej brzuchu nagle odzywa się stado motyli i tylko ręka Adriana,
która trzymała jej dłoń uniemożliwiała jej w tym momencie odlot wprost do
nieba.
- Nie mam już 15 lat i w sumie
to większość moich kolegów dawno już ustatkowała się i założyła rodziny. Mi nie
było to dane. – kontynuował. – Nie zamierzam obiecywać ci złotych gór, mam
jednak nadzieję, że ty również chciałabyś kontynuować naszą znajomość.
Dziewczyna uśmiechnęła się
słabo i tylko kiwnęła głową.
- Tak prawdę mówiąc, to chyba
już znacie się z Alicją. – zachichotał, czym wprawił Angelę w jeszcze większe
osłupienie. Brunetka bowiem do tej pory nie wybaczyła sobie swojego zachowania
po rozstaniu z Arkiem, gdy robiła kilka głupich rzeczy. – I uwierz mi, ona nie
ma ci za złe nawet tej dziwnej sytuacji, gdy powiedziałaś jej o tym, że Arek
jest biseksualny. W sumie to było nawet śmieszne.
Angelika skrzywiła się słysząc
to i mimowolnie jęknęła. A więc on o wszystkim wie? Jezu, co ją podkusiło do
tego, żeby robić taki cyrk? A on, Adrian, teraz śmiał się z tego. Żartował z
sytuacji, która była jej największą życiową porażką. To świadczyło tylko o
jednym – skoro on wie o wszystkim i nadal z nią tutaj jest i chce kontynuować
ich znajomość jest zdecydowanie nienormalny. A ona nigdy nie lubiła
normalności, co dobrze zwiastowało ich ewentualnej wspólnej przyszłości.
Dziewczyna pokręciła głową z
dezaprobatą i dosłownie rzuciła się na niego. Zamknęła mu usta pocałunkiem,
żeby już więcej nie musieć słuchać niczego na ten temat.
KLARA
Stade Geoffroy-Guichard, Saint-Etienne,
Francja, sobota 25.06.2016r. godz. 14:00
- Klara, czy ty widzisz to
samo co ja? – Zuźka właśnie szturchnęła mnie łokciem i ruchem głowy wskazała
Angelę i jej amanta siedzących obok (!) Alicji i Arka.
- Łohohoho! No istna sielanka.
– stwierdziłam z uśmiechem na ustach. – Fajnie, że się jej układa.
- Ale nam go nie przedstawiła.
– odparła buńczucznie moja przyjaciółka.
- Jeszcze do niedawna miałaś
jej serdecznie dość, a teraz chcesz, żeby przestawiała nam swojego nowego faceta?
– zachichotałam.
Zuźka wzruszyła ramionami i
fuknęła.
- Phi! Wiesz co? W sumie to
przyzwyczaiłam się do jej towarzystwa.
Pokręciłam głowa uśmiechając
się na myśl, jak zaczęła się moja znajomość z Angeliką. Delikatnie rzecz mówiąc
nie było miło, a teraz proszę nawet się zaprzyjaźniłyśmy.
- My tu gadu-gadu, a tam nasi
mężczyźni czekają na wsparcie. – Zuzia uderzyła dłońmi o uda i wstała nagle. –
Idziemy?
- Jasne. – odparłam i zgodnie
zeszłyśmy do podziemi stadionu, żeby porozmawiać z chłopakami.
WSZECHWIEDZĄCY
NARRATOR
- Nie sądzisz, że Klara i
Bartek pasują do siebie? – Marta Glik zagadnęła siedzącą obok niej na trybunach
Dominikę Grosicką.
Blondynka zdjęła okulary
przeciwsłoneczne i przyjrzała się parze rozmawiającej na murawie.
- Marta, czy tobie przypadkiem
coś się nie pomyliło? – skrzywiła się blondynka. – Przecież ona jest z
Łukaszem.
- I co z tego? To nie zmienia
faktu, że ładnie razem wyglądają. – kontynuowała niezrażona Glikowa.
- Taaaa… On wysoki, ona niska.
On ma niebieskie oczy, ona brązowe. On jest blondynem, ona brunetką. – żona
Grosika zaczęła wyliczać niewątpliwe antagonizmy pomiędzy Klarą i Bartkiem.
- Swoją drogą, wiesz, że z
takich par rodzą się rude dzieci?
- Ale oni nie są parą,
powtarzam ci…
- W sumie to Teo jest równie
jasny jak Bartek. Więc i tak, i tak Klara ma przerąbane. – Marta kontynuowała
już sama do siebie. – I potem urodzi się taki rudzielec, rodem z Irlandii.
- O kim gadacie? – zagadnęła Joanna
Piszczek, która z Amelką przy boku właśnie pojawiła się obok dziewczyn i
usiadła na wolnym miejscu przy Dominice.
- No powiedz jej, co takiego
mądrego wymyśliłaś. – Grosicka teatralnie przewróciła oczami, a Asia spojrzała
na nie pytająco.
- Oj, bo mówiłam Dominice, że
twoja siostra i Bartek Salamon ładnie razem wyglądają. Zresztą sama zobacz. –
odpowiedziała spokojnie Marta.
Piszczkowa spojrzała w dół,
gdzie Klara rozmawiała z piłkarzem i zaczęła się im przyglądać. Przekręciła
głowę najpierw w lewo, potem w prawo, zmrużyła oczy, potem je szeroko otworzyła
i w sumie to blondynka miała rację – naprawdę pasowali do siebie pod względem
fizycznym.
- Może coś w tym jest. –
zaśmiała się Joanna. – Ale błagam cię, Marta, mój ojciec nie przeżyłby
trzeciego zięcia w ciągu kilku miesięcy.
Dziewczyny ryknęły zgodnym
śmiechem, a tymczasem do rozmowy włączyła się Amelka.
- Mamusiu, a kto to jest zięć?
– zapytała patrząc na matkę ogromnymi brązowymi oczami.
- Zięć to taki ktoś jak tatuś
dla babci i dziadka, czyli mąż albo chłopak córki. – Asia wzięła córkę na
kolana i powoli jej wytłumaczyła. Malutka zgodnie kiwnęła główką.
- Aha, więc wujek Łukasz też
jest zięciem babci i dziadka?
- Powiedzmy. – przytaknęła brunetka.
- Ale wiesz, mamusiu, ja baldzo
lubię wujka Łukasza.
- Wiem, Kochanie, powtarzasz
to ciągle.
- Ja wiem, że jestem dzieckiem, ale pewne zecy lozumiem i
widzę, że wujek tam samo patzy na ciocię jak tata na ciebie. – oznajmiła bardzo
mądrze Amelka.
***
Mecz ze Szwajcarią należał do
gatunku horrorów, które po czasie wspomina się niezwykle przyjemnie. Było to
spotkanie historyczne, ponieważ Polacy nigdy wcześniej nie awansowali do fazy
pucharowej mistrzostw Europy.Nasi piłkarze podeszli do tego spotkania
maksymalnie skoncentrowani na jednym celu - pokonania Szwajcarów.Trener
postawił na sprawdzonych zawodników i pierwsza jedenastka wyglądała identycznie
jak w spotkaniu z Niemcami.
Polacy już w pierwszych
minutach mogli uzyskać prowadzenie. Arkadiusz Milik skorzystał z błędu w
obronie rywali i znalazł się na linii pola karnego. Niestety nasz napastnik
przestrzelił i ostateczne piłka nie znalazła się w bramce. Kolejna okazja do
wyjścia na prowadzenie pojawiła się na sześć minut przed końcem pierwszej
połowy. Tym razem piłkę otrzymał Kuba Błaszczykowski i bez zastanowienia
uderzył pomiędzy nogami szwajcarskiego bramkarza. Kuba wyszedł zwycięsko z tego
pojedynku i celnie trafił do bramki rywali. Dzięki temu na przerwę Polacy
schodzili z jednobramkowym prowadzeniem. Je można było jednak poddawać się
euforii i druga połowa również wymagała od naszych piłkarzy pełnej
koncentracji. Szwajcarzy znacznie przyspieszyli tempo, a dodatkowo zaczęli grać
bardziej agresywne, konsekwencją czego były liczne faule na "biało-czerwonych".
Niestety gorsze chwile dla naszej drużyny przyszły w 82. minucie. Xherdan
Shaqiri uderzył z przewrotki z odległości 17 metrów i niestety był to strzał
nie do obrony. Regulaminowy czas gry zakończył się remisem 1:1 i sędzia
zarządził dogrywkę.
Najciekawsze było to, ze jak
do tej pory nasz trener nie dokonał ani jednej zmiany. Dopiero w 101. minucie
meczu w miejsce Krzysztofa Mączyńskiego na boisko wszedł Tomasz Jodłowiec. Trzy
minuty później na murawie pojawił się tez Sławomir Peszko zmieniając Kamila
Grosickiego. Szwajcarzy nadal grali bardzo ofensywnie, na szczęście co chwilę
trafiali na naszych obrońców i wyczyniającego cuda Łukasza Fabiańskiego. Ostatecznie
również dogrywka nie przyniosła rozwiązania i obydwie drużyny czekały rzuty
karne.
Strzelanie rozpoczęli nasi
rywale i od razu wykorzystali pierwsza szansę. Robert Lewandowski jednak nie
pozostał im dłużny i po chwili doprowadził do wyrównania wyniku. Szwajcarzy z
pewnością wstrzymali oddech, gdy do bramki nie trafił Xhaka. Później było juz
tylko lepiej. Swoje szanse wykorzystali Arek Milik, Kamil Glik i Jakub
Błaszczykowski. Gdy do piłki zbliżał się Grzegorz Krychowiak na tablicy widniał
remis 4:4. Krycha zachował się w tym momencie jak profesjonalista i dokończył
dzieła trafiając do bramki. Kibice na trybunach dosłownie oszaleli, euforii nie
było końca. Polacy po raz kolejny dokonali niemożliwego i awansowali
ćwierćfinału EURO 2016.
------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć Dziewczyny! :*
Po ponad dwutygodniowej nieobecności przybywam z kolejnym rozdziałem :)
I od razu chciałabym Was poinformować, że kolejny rozdział będzie ostatnim z tej pierwszej części opowiadania :) Druga część, będzie pewnie trochę krótsza niż pierwsza, ale już teraz mogę Was zapewnić, że nie będzie nudna :) I oczywiście druga część będzie pod tym samym adresem, co poprzednia ;)
Mam nadzieję, że podoba się Wam dzisiejszy rozdział :)
I mam nadzieję, że pamiętacie o niedzielnym meczu? :)) Ja już nie mogę się doczekać :D
A po drodze jeszcze loty narciarskie w Planicy :)) Czymże byłoby życie bez sportowych emocji? Niczym :D
A na deser gol Kuby i zdjęcie, które jest baaardzo wymowne :)