„Cause I got issues, but you got
'em too
So give 'em all to me and I'll give mine to you
Bask in the glory of all our problems
'Cause we got the kind of love it takes to solve 'em”
So give 'em all to me and I'll give mine to you
Bask in the glory of all our problems
'Cause we got the kind of love it takes to solve 'em”
WSZECHWIEDZĄCY
NARRATOR
Stade
Moreau Defarges, La Baule, Francja, niedziela, 19.06, godz. 17
-
Bartek!
Ogarnij się i zacznij grać! – wrzasnął właśnie Nawałka na Kapustkę, podczas
niedzielnego treningu piłkarzy przed meczem z Ukrainą.
Pomocnik jakby drgnął na słowa
trenera. Jedynie on był w stanie jakoś pobudzić go do życia, bo tego właśnie
brakowało brunetowi.
- A jemu co? – Krychowiak
szturchnął łokciem swojego najlepszego kumpla, Szczęsnego.
- Ja nic nie wiem. – bramkarz
naszej reprezentacji uniósł ręce w obronnym geście. Grzegorz jednak poczuł się
do obowiązku dowiedzieć się, co dzieje się z Bartkiem i podszedł do
Zielińskiego.
- Zielu, a co on odwala? –
zapytał wskazując na Kapustkę.
Piotrek sapnął głośno i
przewrócił oczami.
- Sprawy sercowe. Najpierw
zapieprzał jak dziki na siłowni, a teraz chyba czas na letarg. Ma humory jak
kobieta. A sam sobie nawarzył tego piwa.
- Ale co dokładnie się stało?
Możemy możemy mu jakoś pomóc?
- Nie wiem, szczerze wątpię.
Chyba najpierw on sam musi się ogarnąć. Generalnie to, jakbyś się zachował,
gdyby jakaś dziewczyna wyznała ci miłość?
- Hmmm… Zależy jaka byłaby to
dziewczyna. – wyszczerzył się Krycha.
- Powiedzmy, że taka, w której
sam jesteś zakochany.
- Pewnie powiedziałbym, że ja
też ją kocham. – wzruszył ramionami Grzegorz.
- No i właśnie i w tym tkwi
problem. – sapnął Zielu. – Bo Kapi stał w tym momencie jak taki debil i nie
powiedział nic, a dziewczyna stwierdziła, że w takim razie ma go gdzieś i go
zwiała. Nie muszę chyba dodawać, że teraz nie chce go znać?
- Ja pierdolę. – Krychowiak
zrobił facepalma. – Typowy Bigos. Ale spoko, wszystko da się załatwić.
- Wierzysz w to? – Piotrek
naprawdę powątpiewał w umiejętności kolegi.
- Rozwiążę to wszystko i
pomogę Kapiemu, w końcu nazywam się Grzegorz Krychowiak. – uderzył się dumnie w
pierś, po czym przybił „piątkę” Zielowi. Blondyn najpierw spojrzał na niego
spod oka, ale w końcu stwierdził, że dla Krychy nie ma rzeczy niemożliwych. A
jemu samemu nie pozostało nic innego, jak dołączyć do szalonego planu kolegi z drużyny.
KLARA
Godzinę
później, Hotel Mercure, La Baule, Francja, niedziela, 19.06
- Asiaaaa… - jęknęłam
przeciągle patrząc na mojąsiostrę, która właśnie upiła łyk kawy z
filiżanki. – I co ja mam teraz zrobić?
Brunetka rozłożyła bezradnie
ręce.
- Nie wiem. Póki Bartek sam
się nie ogarnie, ta sytuacja raczej się nie zmieni. W sumie to nie dziwię się
Zuzi, że nie chce go znać.
- Niestety masz rację… -
stwierdziłam smutno. – Ale przecież to jest pierwszy facet, w którym zakochała
się Zuźka! To cud!
- Znając życie pewnie nadal
będzie go kochała, a on dalej nie będzie się do niej odzywał i oboje będą
cierpieć z powodu nieszczęśliwej miłości. – westchnęła Joanna.
- Nie no, ja nie mogę tak tego
zostawić. – wstałam nagle z fotela i nerwowo zaczęłam przechadzać się po pokoju.
– Na wszystko jest przecież sposób. Ponad miesiąc temu ja z całego serca
nienawidziłam Łukasza, a teraz co? Jesteśmy parą i to na poważnie.
- Klara… - moja siostra
spojrzała na mnie z powątpiewaniem. – Jest jedna zasadnicza różnica – Łukasz się
o ciebie starał i to bardzo.
Nagle coś mnie tknęło.
Najlepszy pomysł właśnie wpadł do mojej głowy i musiałam go od raz wykorzystać.
- Asiu, jesteś genialna! –
ucałowałam siostrę w obydwa policzki i szybko wybiegłam z pokoju zostawiając ją
całkowicie zdezorientowaną.
Już nawet nie dbałam o to,
żeby się przebrać, tylko szybciutko popędziłam w stronę hotelu chłopaków. Pytacie
pewnie, na jaki świetny pomysł wpadłam? Otóż rozwiązanie było bardzo proste –
wystarczyło przymusić Kapustkę do tego, żeby zaczął starać się o Zuzię.
Proste w teorii, w praktyce
spodziewałam się czynnego oporu.
Po kilku minutach jak burza
wpadłam do holu hotelowego i traf chciał, że akurat zobaczyłam Kubę
Błaszczykowskiego.
- Cześć! Gdzie mieszka Piotrek
Zieliński? – zapytałam od razu.
- Cześć, Klara. – odparł powoli.
Jemu nie spieszyło się w ogóle, mi wręcz przeciwnie. – Jak to gdzie… W
Ząbkowicach Śląskich. Pracuje w Empoli, a obecnie znajduje się w hotelu. – zachichotał.
Przewróciłam oczami w
odpowiedzi. Już wiem, dlaczego przyjaźni się z moim szwagrem. Obaj są tak samo
irytujący.
- Wiesz, że nie o to mi
chodzi? W którym pokoju?
- A co, znowu zmieniłaś
faceta? – drążył temat z głupim uśmieszkiem na ustach. Miałam ochotę go w tym
momencie zamordować, jednak bardzo potrzebowałam tej informacji.
- Kubuś, powiesz mi czy nie? –
uśmiechnęłam się słodko.
- 315. – puścił mi oczko, a ja
niewiele myśląc ruszyłam do windy.
Wjechałam na trzecie piętro i
szybko odnalazłam pokój Piotrka. Zapukałam energicznie i już po chwili drzwi
otwierał mi blondyn.
- Klara? – szczerze zdziwił
się na mój widok. – Nie pomyliłaś pokoi?
- Cześć, Piotrek. –
uśmiechnęłam się. – Mogę wejść?
- Jasne… - odpowiedział bez
przekonania i przepuścił mnie w drzwiach.
Stanęłam na środku pokoju i
odwróciłam się w stronę piłkarza.
- Musisz mi pomóc. –
oznajmiłam – Chcę pogodzić ze sobą Zuzię i Bartka.
Po drugim wypowiedzianym
przeze mnie zdaniu, pomocnik wyraźnie się rozchmurzył.
- A więc o to chodzi. –
wyszczerzył się. – Powiem ci, że już mamy z Krychą wstępny plan.
- Naprawdę? – ucieszyłam się. –
Ale zaraz… Co w tym wszystkim robi Krycha?
- Też się nad zastanawiam. –
Zielu wzruszył ramionami. – Ale to nieważne. Ważne jest, że chce pomóc. Bartek
musi być w dobrej formie na meczu z Ukrainą i na kolejnych również.
- Masz rację. A więc, może
wtajemniczysz mnie w wasz plan? – zapytałam i po chwili Piotrek zaczął mi krok
po kroku tłumaczyć, jak zamierzają z Grześkiem doprowadzić do pogodzenia się
Zuzi i Bartka.
15
minut później…
Nie powiem, ich plan był dosyć
odważny i nie byłam pewna, czy wypali. Chciałam w jakikolwiek sposób pomóc im,
jednak Zielu stwierdził, że wystarczy, że przyprowadzę Zuzię na mecz. On sam
obiecał, że wspólnie z Krychą zajmą się resztą planu.
- No i to chyba byłoby na
tyle. – oznajmił Piotrek.
- Moment. A Kapustka wie o
waszym planie?
Piłkarz spojrzał na zegarek i
oznajmił:
- Grzesiek chyba właśnie
zaczyna mu go tłumaczyć.
Zaśmiałam się tylko w
odpowiedzi i zaczęłam zbierać się do wyjścia. Zamknęłam za sobą drzwi od pokoju
blondyna, gdy nagle w jednym z pokoi nieopodal dało się słyszeć podniesione
głosy, a raczej jeden głos.
- Jak można być takim
kretynem?! Dziewczyna mówi ci, że cię kocha, a ty stoisz jak idiota! Sacrebleu!
Ale już ja cię nauczę męskiego zachowania! – Piotrek miał rację, Krycha
niewątpliwie zaczynał przedstawiać Bartkowi ich plan odzyskania Zuźki.
Zaśmiałam się w duchu i
kierowałam się w stronę windy, gdy usłyszałam głos, którego kilka dni temu
słuchałam przez pół nocy:
- Czy mam się czuć zazdrosny?
Od razu zrobiło mi się
momentalnie gorąco i odwróciłam się powoli w stronę Łukasza. Na jego twarzy jak
zwykle gościł nieprzenikniony uśmiech, a niebieskie oczy przeszywały mnie na
wylot. Mimowolnie poprawiłam włosy, a on podszedł do mnie i złożył na moich
ustach delikatny pocałunek.
- Oczywiście, że nie. –
uśmiechnęłam się patrząc mu głęboko w oczy.
- A tak poważnie, to co tutaj
robisz?
- Mam misję pogodzenia Zuzi i
Bartka. Ciężko będzie, ale mam sprzymierzeńców w osobie Piotrka i Grześka.
- Gdybyś potrzebowała pomocy,
wiesz, że jestem w pogotowiu?
- Wiem… - odpowiedziałam i
widziałam, że Łukasz znowu powoli pochyla się nade mną.
- Czy ten pan i pani są w
sobie zakochani? Czy ta pani tego pana chce? – zabrzmiał nagle głos Glika
przechodzącego obok nas.
Z uśmiechem na ustach
pokręciłam tylko głową, po czym Łukasz wziął mnie za rękę i pociągnął w stronę
swojego pokoju.
“I'm sitting eyes wide open and I
got one thing stuck in my mind
Wondering if I dodged a bullet or just lost the love of my life”
Wondering if I dodged a bullet or just lost the love of my life”
KLARA
Stade
Velodrome, Marsylia, Francja, wtorek, 21.06, godz. 17
- Nie wiem naprawdę, co ja
tutaj robię. – jęknęła po raz kolejny w ciągu zaledwie kilku minut Zuzia.
Wcześniej aż tak nie wymawiała
mi, że zabrałam ją ( a raczej zmusiłam do przyjechania) na mecz naszej
reprezentacji. Dopiero na trybunach zrobiła się nieznośna. Zresztą nie dziwię
się jej, ja pewnie reagowałaby znacznie gorzej na jej miejscu. Wszystko jednak
działo się w imię wyższych celów, które miały nastąpić tuż po meczu, na
szczęście moja przyjaciółka nie wiedziała o tym. W przeciwnym razie pewnie
szybko wzięłaby nogi za pas, a tego przecież nie chciałam.
Ile musiałam się naprosić,
żeby namówić ją, żeby pojechała ze mną na ten ostatni mecz, to tylko ja wiem.
Początkowo żadne argumenty do niej nie trafiały. Dopiero, gdy obiecałam jej, że
po tym meczu dam jej spokój i pozwolę wrócić do Polski, zgodziła się. Ja jednak
miałam nadzieję, że po tym starciu zmieni zdanie. I o ile cały plan chłopaków
wypali, będzie wniebowzięta. Z drugiej jednak strony Zuźka miała wybuchowy
charakter i to co miało wydarzyć się po meczu w najgorszym wypadku mogłoby się
jej bardzo nie spodobać. Trochę martwiłam się, że wtedy Iwaszkiewicz mogłaby
pokazać swoje prawdziwe oblicze. Na szczęście jednak urodziłam się optymistką i
myślałam już tylko o tym, jak szczerze zaskoczona będzie moja przyjaciółka.
- Oj Zuzia, obiecałam ci
przecież, że jutro już wracasz do domu. – uśmiechnęłam się delikatnie.
- Ale… - głos jej się nagle
załamał. – Ja nie wiem, czy chcę jechać do Polski… - zawyła. No jeszcze tego
brakowało, żeby spłynął jej cały misterny makijaż, jaki jej wykonałam.
- Zuźka, proszę cię, tylko bez
łez. Wyjdziesz brzydko na kamerze. – powiedziałam i od razu ugryzłam się w
język. Nieopatrznie mogłabym się zdradzić, że coś wiem, a przecież ona nie
mogła się o niczym wcześniej dowiedzieć.
- Kamerze? Jakiej kamerze? –
załkała.
- Oj no, takiej telewizyjnej.
Przecież transmitują mecz i może akurat pokażą nas na trybunach. – wymyśliłam na
poczekaniu. – Chyba nie chcesz, żeby mama się za ciebie wstydziła?
- No nie. Stara Gawlicka od
razu obgadałaby mnie na wsi. – zachichotała i wytarła twarz chusteczką. Po
chwili jej twarz nabrała jednak myślicielskiego wyrazu. – Ale wiesz co, Klara?
Jak to jest, że w matematyce wszystko jest takie logiczne i poukładane?
Dlaczego w życiu tak nie może być?
- Bo życie to nie bajka. –
odpowiedziałam i zaraz roześmiałam się z własnego stwierdzenia.
- Powiedziała to szczęśliwie
zakochana dziewczyna. – oznajmiła z przekąsem Zuzia.
Spojrzałam na nią poważnie.
- Mam ci przypomnieć, jak
wiele złych rzeczy wydarzyło się w moim życiu w ciągu ostatnich kilku miesięcy?
- Nie musisz. – szatynka odparła
smutno. – Boże, ja chyba już wtedy po imprezie, gdy potraktował mnie w tak
dziwny sposób i nawet nie chciał ze mną przespać, zakochałam się w nim. Co za
cholerne bagno…
- Jakie bagno? – wtrąciła się
Angela, która nagle pojawiła się obok i usiadła pomiędzy mną a moją
przyjaciółką.
- Mogę jej powiedzieć? –
zapytałam Zuzi, a tak tylko smutno kiwnęła głową. – Otóż, Zuzia wyznała
Bartkowi miłość, a on tego nie odwzajemnił. Ba, on nawet nie powiedział ani
jednego słowa.
- No, a nie mówiłam, że
kapusta to głowa pusta? – prychnęła Angelika.
- Odezwała się ikona mądrości.
– odburknęła Zuzia. A jednak jeszcze broniła Bartka, to dawało nadzieję.
- Oj, Kochana, nie martw się.
Co to jeden Bartek na świecie? Ja jeszcze do niedawna nie wyobrażałam sobie na
miejscu Arka nikogo innego, a teraz proszę.
- A ty już tak na poważnie z
tym brunetem? – Zuźka spojrzała na brunetkę spod oka.
- No… - zawiesiła się Angela. –
Byliśmy na jednej randce i w sumie to poszliśmy do łóżka… - zaczęła nieśmiało. –
Mówię wam, dziewczyny, było nieziemsko!
- Kochana cieszę się twoim
szczęściem, ale w obecnej sytuacji myślę, że mogłabyś się powstrzymać od
zdawania szczegółowej relacji.
- No dobra, wasza strata. – Angelika wzruszyła
ramionami, a ja zauważyłam, że z boiska Piotrek Zieliński wysyła mi dziwne
znaki dymne.
- Angela, zajmiesz się chwilę
Zuzią? Muszę wyjść do toalety. – zapytałam, a brunetka kiwnęła głową.
Ja natomiast skierowałam się w
stronę stadionowych podziemi i w pobliżu szatni odnalazłam Piotrka.
- Mam nadzieję, że wszystko
gotowe? – uśmiechnęłam się.
- Tak. Grzesiek zrobił Kapiemu
prawdziwą szkołę życia. Chłopak stał się nie do poznania. – zachichotał, a ja
już to sobie wyobraziłam. Wystarczyło, że wczoraj usłyszałam zaledwie kilka
zdań, jakie Krycha kierował w stronę Bartka. Chłopak nie miał lekko, to pewne.
- Super. Zuzia trochę mi
marudzi, ale jeszcze nie jest aż tak wściekła na Bartka, żeby nasz plan nie
wypalił.
- Jestem ciekawy jej reakcji. –
wyszczerzył się pomocnik.
- Ja też. – westchnęłam głośno
i wróciłam na swoje miejsce.
WSZECHWIEDZĄCY
NARRATOR
Jakieś
15 minut później…
Rozbrzmiały hymny obydwu
państw, co było oznaką tego, że już za kilka minut rozpocznie się ostatnie
starcie w fazie grupowej EURO zarówno dla drużyny polskiej, jak i ukraińskiej. Tuż
przed tym spotkaniem nasza reprezentacja była praktycznie pewna awansu do 1/8
finału. Nikt nie wierzył w najbardziej czarny scenariusz, w którym Polacy
przegrywają z Ukrainą, a Irlandia Północna wygrywa z Niemcami.
Na trybunach marsylskiego
stadionu zasiadło aż 30 tysięcy polskich kibiców, co stanowiło ogromne wsparcie
dla naszych piłkarzy. Trener tymczasem zdecydował się na kilka zmian w
składzie. W pierwszej jedenastce pojawili się Thiago Cionek, Tomasz Jodłowiec,
Bartosz Kapustka, Piotr Zieliński. Szczególnie ten przedostatni na wczorajszym
treningu był niezwykle pobudzony i zmazał złe wrażenie, jakie zostawił po sobie
w niedzielę w LA Baule.
Mecz zaczął się zdecydowanie
lepiej dla Polaków. Zarówno Arek Milik, jak i Robert Lewandowski mieli dwie
okazje do strzelenia goli, jednak… ich nie wykorzystali. Dalej do głosu doszli
Ukraińcy, który nie mieli wiele do stracenia i z pewnością chcieli jeszcze
pokazać się na EURO z dobrej strony. Nasi rywale powoli się rozpędzali i pod
koniec pierwszej połowy to oni mieli wyższe posiadanie piłki, a zdarzały się
chwilę, gdy nasi piłkarze nie potrafili wyjść ze swej części boiska. Niestety
na murawie niezbyt dobrze radził sobie Piotrek Zieliński, który chyba za bardzo
myślał o tym, co ma wydarzyć się po meczu. Pomocnik został w przerwie zmieniony
przez Kubę Błaszczykowskiego i był to totalny strzał w dziesiątkę.
To właśnie on w 54. minucie zdobył
jedynego gola w tym spotkaniu. Mimo to, Ukraińcy nie ustawali w bojach, żeby
jeszcze zmienić oblicze tego meczu. Na szczęście dla nas, zdecydowanie
brakowało im skuteczności.
W drugiej połowie dosyć
dziwnie zachowywał się Bartosz Kapustka. Piłkarz strasznie krzywił się i robił
dziwne miny w stronę trenera. Nawałka zastanawiał się, co się dzieje z młodym
piłkarzem, jednak gdy ten zaczął łapać się za brzuch, postanowił, że w jego
miejsce wejdzie Kamil Grosicki. W 71. minucie Kapustka dosłownie zbiegł z
boiska, szybko podziękował trenerowi, że go zmienił i od razu pobiegł w stronę
toalety. Rewolucje żołądkowe bowiem były nie do zniesienia.
Na szczęście mecz zakończył
się wynikiem 1:0 dla Polski i nasza reprezentacja mogła cieszyć się z awansu do
1/8 finału Mistrzostw Europy.
Jakieś 10 minut po meczu, gdy
kibice powoli schodzili z trybun, a dziewczyny jeszcze na nich siedziały, nagle
rozbrzmiał ulubiony kawałek Zuzi, czyli „Use Somebody” Kings of Leon. Szatynka
spojrzała dziwnie na przyjaciółkę, a tymczasem na murawie pojawiło się czworo
dzieci niosących w rękach transparent ze znamiennym napisem: „Zuzia, kocham
Cię,. Wybacz mi.”
Klara przerażona spojrzała na
przyjaciółkę, jednak w oczach szatynki pojawiły się łzy. Dziewczyna wstała powoli
i jak urzeczona patrzyła na boisko, na którym po chwili pojawił się Bartek
Kapustka z mikrofonem w ręku. Muzyka delikatnie ucichła, a piłkarz przemówił:
- Jest dzisiaj na trybunach
najpiękniejsza dziewczyna świecie. Nigdy tego nie zakładałem, ponieważ tylko
się przyjaźniliśmy, ale nieoczekiwanie dla samego siebie zakochałem się w niej.
Ona przewróciła moje życie do góry nogami. Jednak ja zrobiłem coś, co bardzo ją
zraniło. Może nie jestem ideałem, ale kocham cię, Zuziu i proszę o wybaczenie.
- Idź do niego! – Angela szturchnęła
łokciem szatynkę, a ta jak w amoku zaczęła kierować się w stronę boiska.
Gdy tylko pojawiła się na
dole, polscy kibice zaczęli skandować „Wybacz mu! Wybacz mu!”. Zuzia totalnie
zalała się łzami, jednak cały czas powoli kierowała się w stronę Bartka. Ten
patrzył na nią jak zaczarowany, a gdy tylko złapał szatynkę w ramiona, zaczął
ją namiętnie całować. Kibice zaczęli bić brawa, a Zuzia wyszeptała:
- Wybaczam ci, ale już nigdy
nie rób takiego cyrku.
---------------------------------------------------------------------------------------
Cześć dziewczyny! :*
Witam Was z nowym rozdziałem, w którym sporo się dzieje :) Mam nadzieję, że podobał się Wam, bo ja pod koniec pisania nawet uroniłam kilka łez wzruszenia.
Zaległości na Waszych blogach postaram się nadrobić w tym tygodniu :)
Przypominam też, że w aplikacji Spotify znajdziecie playlistę ze wszystkimi piosenkami, które pojawiły się jako ścieżka dźwiękowa w opowiadaniu :)
"Tell it to my heart" - taka jest nazwa :)
Dzisiaj oczywiście nie mogło zabraknąć pięknego gola Kuby! <3
No, Kapusta! :D Ale pomysł Krychy i Ziela - majstersztyk!
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy ciąg. ;)
Cudowne <3
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się. :'(
OdpowiedzUsuńPiękna koncówka. <3
Ale nie tylko końcówka.
Cały rozdział cudownyyy. <3 <3 <3
Czekam na następny.
Buziaczkim ;* ;* ;*
Super to chłopaki wymyślili, a i Zuzia w takich okolicznościach zostanie. Cudownie :D
OdpowiedzUsuńDobrze mieć takich przyjaciół. Już się martwiłam, że Zuzia wyjedzie i nic ze związku nie będzie. Piękny gest ze strony Kapustki. Życzę im wszystkiego dobrego, ale chcę więcej Klary i Łukasza.
OdpowiedzUsuńZapraszam na moje pozostałe blogi.
Pozdrawiam.
Jestem!
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, masz u mnie plusa za piosenkę, tłukę ją paru tygodni :D A po drugie, bardzo fajny rozdział!
To prawda, dobrze mieć przyjaciół, tym bardziej takich. Bo jednak w dzisiejszych czasach są oni dosłownie na wagę złota. Chłopacy sprytnie to sobie wszystko wymyślili. Ja zawsze wiedziałam, że mają smykałkę do takich rzeczy :D
Zgadzam się, końcówka cudna, po prostu miód i maliny ^^
Czekam zatem na kolejne, mam nadzieję równie słodkie części, buziaki :**
Dziękuję Kochane za komentarze <3
OdpowiedzUsuńNowy rozdział pojawi się jutro wieczorem :))