wtorek, 5 lipca 2016

Chapter one




"...Now I feel my heart beating, I feel my heart underneath my skin And I feel my heart beating
Oh you make me feel like I’m alive again..."

KLARA

Niesiona niekoniecznie pozytywnymi myślami nie zauważyłam, że autobus wjechał do Gdańska. Mijaliśmy stare kamienice w Orunii, a ja nadal nie potrafiłam znaleźć sposobu na zemstę idealną. Odstawić się na bóstwo i zrobić na nim wrażenie, żeby wiedział co stracił? Nie zadziała, bo to ja zawsze byłam jego ozdobą i wszyscy jego koledzy mu mnie zazdrościli. No dobra, jeden punkt skreślony, czas na kolejny: namieszać w jego nowym „związku”? Odpada, nie mam aż takiego niskiego mniemania o sobie. Może mój szwagier mi pomoże? No chyba nie, przecież on nie ma zielonego pojęcia o nieszczęśliwej miłości.
Wiem, że mogłabym zostawić ten temat, takim jaki jest, ale przecież nie byłabym sobą, gdybym nie zrobiła czegoś, żeby uprzykrzyć jakoś życie Krystiankowi. Ale powoli, ten odpowiedni koncept kiedyś w końcu przyjdzie mi do głowy, szybko wcielę go w życie, a potem… Voila! Krystian do końca życia będzie żałował, że mnie zostawił.
Ta myśl szybko podniosła mnie na duchu, a tymczasem mój autobus dojechał do gdańskiego dworca. Na peronie już stali Asia i Łukasz. Moja siostra wyglądała jak zwykle cudownie. Ona chociażby i nie chciała, zawsze była tak piekielnie seksowna. Piszczu też wyglądał całkiem przystojnie i jak zwykle wystawiał na słońce swoje zęby. Dziwne, że nadal były takie białe.
- Lara! – wykrzyknął Piszczek, który pewnie zdążył rozdać już autografy połowie populacji Gdańska.
- Klara, idioto. – mruknęłam i uściskałam go, a on wycisnął na moim policzku soczysty i mokry całus.
- Fuuuuj! – wytarłam twarz rękawem do kurtki. – Chcesz mi zrujnować makijaż?!
Oczywiście makijażu nie miałam żadnego, bo i po co? Już nie mam się dla kogo malować i stroić, toteż mój strój zdecydowanie odbiegał od standardów.
- Moja malutka siostrzyczka! – Joanna mocno mnie przytuliła na powitanie, a po chwili spojrzała głęboko w oczy – Jak się czujesz?
- Chyba nie tak jak powinnam. – odpowiedziałam szczerze.
Było między nami 6 lat różnicy, a mimo to już od dzieciństwa byłyśmy dla siebie najlepszymi przyjaciółkami. To do mnie dzwoniła, gdy Łukasz był na meczu wyjazdowym, a ona miała kryzys i czuła się bardzo samotna. To do niej jako pierwszej dzwoniłam, gdy nie zdałam jakiegoś egzaminu lub pokłóciłam się z Krystianem. Mimo, że na co dzień dzieliło nas ponad 1000 km, zawsze znalazłyśmy czas na rozmowę i, mogę to powiedzieć śmiało, Joanna była najbliższą i najważniejszą osobą w moim życiu. Teraz też nie chciałam jej okłamywać i zakładać maski obojętności, ponieważ wiedziałam, że i tak czeka nas długa siostrzana rozmowa o życiu.
- A gdzie zostawiliście małego potworka? – zapytałam, ponieważ nigdzie nie mogłam znaleźć Amelki, o ile już nie szuka jej policja. To dziecko miało niesamowity talent w ukrywaniu się przed rodzicami. Gdy Piszczkowie wybierali się gdzieś nad morze i szli na plażę, Joanna zawsze zakładała jej szelki, żeby móc ją jakoś utrzymać, ponieważ wystarczało kilka sekund nieuwagi, a ten potworek znikał z pola widzenia.
- Amelka została z Agatą. – poinformował mnie Łukasz. – Nie chcieliśmy jej zabierać do miasta. Wiesz jak z nią jest.
Oj tak, wiedziałam o tym doskonale. Raz w życiu zabrałam ją do galerii handlowej i to był pierwszy i ostatni raz. Ten mały pożeracz bobofrutów schował się do przymierzalni, a ja przez ten czas zdążyłam oblecieć w panice wszystkie sklepy i poinformować ochronę. Nigdy więcej. Chyba w prezencie urodzinowym kupię jej smycz .
Piszczu wziął moją walizkę i we trójkę pomaszerowaliśmy do ich auta. Sprawnie wyjechaliśmy z Gdańska i już po godzinie wjeżdżaliśmy na parking przed hotelem.  Wysiadłam z samochodu i od razu owionęła mnie morska bryza. Widok na morze był przepiękny i cały ten klimat sprawił, że zrobiłam się spokojniejsza, na chwilę.
Nagle usłyszałam przeraźliwy pisk, który niestety zbliżał się do mnie z prędkością światła. Po chwili już czułam jak małe pulchne rączki obejmują moje łydki. W jednej chwili zrozumiałam, że muszę od razu zareagować, bo Amelce już zdarzało się ugryźć, gdy dana osoba nie zwracała na nią uwagi przez kilka sekund. Mimo wszystko jednak kochałam tego małego potworka. W dużej mierze dlatego, że na całe swoje szczęście nie odziedziczyła charakteru po poczciwych rodzicach, a po mnie – wrednej, charakternej ciotce.
- Ciocia, Lala! – tak, niestety, Mała nie wymawia jeszcze „r” i tak oto zamiast Lary (jak nazywał mnie Łukasz) zostałam przechrzczona na Lalę.
- Chodź tutaj, mój mały gnomie. – wzięłam ją na ręce i wycałowałam po całej ślicznej twarzyczce.
Amelka w odpowiedzi ścisnęła mnie tak mocno za szyję, że przysięgam, moje oczy prawie wyszły mi z orbit. Zaczynało mi już brakować tlenu i w ostatniej chwili wyjąkałam:
- Kochanie, czy ty trenujesz zapasy?
- Nie, ale w psysłości chcę być jak ciocia Ania. Chcę tlenować kalate.– odrzekła rezolutnie, ku mojej rozpaczy, wcale nie rozluźniając uścisku. Ach tak, karate. Boże, to dziecko już w wieku 4 lat ma mordercze instynkty, aż strach ją puszczać gdziekolwiek, jeszcze zabije jakieś dziecko na treningu.
- A możesz puścić ciocię? – to było ostatnie zdanie na jakie było mnie stać. Poczułam jak robię się sinozielona.
- Dobze. – puściła moją szyję, a ja w końcu odetchnęłam pełną piersią.
Po chwili poczułam wibracje w kieszeni moich dżinsów. Wyjęłam telefon, a moim oczom ukazało się zdjęcie mamy.
- Tak? – odebrałam.
- Halo? Klara, dziecko, słyszysz mnie? – mama prawie krzyczała do telefonu. Pewnie znowu nie miała zasięgu, co w naszym rodzinnym domu było zjawiskiem nagminnym.  Cóż, mieszkanie w głuszy ma swoje plusy dodatnie i plusy ujemne.
- Pewnie znowu nie ma tam zasięgu – prychnął Łukasz, na co moja siostra dość dotkliwie umieściła swoją lewą stopę na jego prawej, jakże drogiej.
- Auuuuu! – zawył mój szwagier. Bynajmniej żadna z nas w tym momencie go nie pożałowała. Należało się mu! – Wiesz ile jest warta ta stopa?!
- Na pewno nie mniej niż mój honor! – fuknęła Aśka i wzięła się pod boki.
- Halo? Mamo?
- Klara, Kochanie, niczym się nie przejmuj ten idiota nie był ciebie wart. Odpocznij tam sobie. – mam wręcz krzyczała do telefonu, a ja z uwieszoną na szyi Amelką kierowałam się w stronę wejścia do hotelu, który był osłonięty drzewami, a za mną, a jakże, mój tragarz, Piszczu.
- Dobrze, mamo, będę odpoczywać. – odpowiedziałam, ale wątpię, że mama to usłyszała.
- Znajdź sobie tam jakiegoś piłkarza i go poderwij! – wykrzyknęła jeszcze, czym prawie wprawiła mnie w furię.
- MAMO!!! – wrzasnęłam do telefonu aż coś zatrzeszczało na linii.
- Dobrze, zadzwonię potem. Pa skarbie! – mama nareszcie się rozłączyła, a Amelka wymknęła się z moich ramion i popędziła w stronę rodzicielki.
- Mamusiu! A babcia powiedziała cioci, żeby podelwała jakiegoś piłkarza! – oznajmiła rezolutnie ciągnąc matkę za rękaw płaszcza. – Co to znacy „podlywać”?
Łukasz zaśmiał się tak głośno, że pewnie słyszano go na całym Półwyspie Helskim, a ja zgromiłam go wzrokiem. Dopiero teraz mogłam się rozejrzeć i ujrzałam przepiękny, luksusowy hotel. No cóż. Może to mój przyjazd tutaj nie był jednak aż tak złym pomysłem? Dla takich luksusów zniosę nawet tych buraków. Lustrację terenu rozpoczęłam na moje nieszczęście od góry tj. od błękitnego nieba i wielkich balkonów. Zjeżdżając wzrokiem niżej mój uśmiech powoli zaczynał gasnąć, bowiem na ławkach przed hotelem siedziała już zgraja facetów, zapewne piłkarzy. Wróć, zgraja baranów ubranych w reprezentacyjne koszulki. 
Hmm, oni są całkiem przystojni. Nie, oni może i są przystojni, ale na Boga, to dalej piłkarze! A piłkarzy omijam z daleka.
W jednej chwili pojęłam też, że oni słyszeli wywód mojej rezolutnej siostrzenicy, a teraz patrzyli na mnie uważnie. Ja poczerwieniałam i bez namysłu ściągnęłam daszek od czapki jeszcze niżej, byle tylko nie zobaczyli mojej twarzy, po czym szybko pomknęłam zameldować się w recepcji.

NIEZALEŻNY OBSERWATOR

Piszczu przystanął przed wejściem do hotelu i machnął ręką chłopakom. Walizka Klary była tak ciężka, że aż musiał wziąć kilka głębokich wdechów. Co ona tam przywiozła, do cholery, kamienie?
Widząc brak zainteresowania ze strony chłopaków w kierunku Klary poruszył wąsikami, których nie miał i zamyślił się. Jak to możliwe, że jej nie zauważyli? Chcąc rozwiać własne wątpliwości podszedł do kolegów siedzących na ławkach.
- Co za chłopca nam przywiozłeś?- zapytał Pazdan, czym wprawił Łukasza w jeszcze większe zdumienie. - Będzie nosił nasze torby?
- Jak na razie to ja noszę jej torby. – mruknął Piszczek i wziął kolejny głęboki wdech.
- Łysy, tobie chyba na mózg padło! Chłopak miałby takie długie włosy? I takie krągłości? Tuuu i tuuu – zarechotał Jędza i zademonstrowal odpowiednie wypukłości zarówno u góry jak i u dołu tułowia.
- I jeszcze torebkę na ramieniu. – słusznie zauważył Mąka. – Ej, Piszczu, a może to jakiś Tinky-Winky?
Łukasz westchnął i odparł:
- Wiele rzeczy się zmienia, ale pewnie nigdy się nie zmienią. – rzekł filozoficznie. – Mąka, jak byłeś durny, jesteś durny i durny pozostaniesz.To moja szwagierka.
Chłopaki ryknęli zgodnie gromkim śmiechem, a Piszczek wziął do ręki walizkę i pomaszerował do pokoju Klary. 


„…I wanna savor, save it for later, The taste of flavor, cause I'm a taker, Cause I'm a giver, it's only nature, I live for danger…”

KLARA

Od razu po wyjściu Piszczków z mojego pokoju rzuciłam się na łóżko. Było takie ogromne i wygodne. Mogłabym nie wychodzić z niego aż do końca wyjazdu. A więc to tutaj miałam przebywać przez kolejnych kilka dni? Pomysł przyjazdu do Juraty coraz bardziej zaczynał mi się podobać. I jeszcze morze tuż za ogrodzeniem.
- Życie jak w Madrycie! – rzekłam do samej siebie i po raz pierwszy od miesiąca szczerze się uśmiechnęłam. Rozejrzałam się po eleganckim wnętrzu i zanotowałam piękny kryształowy żyrandol, ogromne drzwi balkonowe i spory przynależący do pokoju taras. Wyszłam na niego i aż zachłysnęłam się widząc ten widok. Morze rozciągało się po horyzont i oprócz niego nie było widać praktycznie nic innego. Dla mnie, przyszłego oceanografa, był to widok jak marzenie.
Szybko zrzuciłam brudne ciuszki z siebie i skierowałam się do łazienki. Weszłam pod prysznic, odkręciłam kurek z wodą i już po chwili ciepła woda zmywała ze mnie trudy podróży. Wytarłam szybko ciało, włosy zawinęłam w ręcznik i założyłam na siebie biały hotelowy szlafrok. Uklękłam przed walizką i otworzyłam ją w poszukiwaniu czystych ubrań.
- O nieeeeeeeeeeeeee! – wrzasnęłam widząc jej zawartość. W walizce roiło się od kolorowych, seksownych ciuszków, które absolutnie nie pasowały do mojego stanu ducha.
W panice zaczęłam wyrzucać wszystko na podłogę, ale niestety nie było tam niczego luźnego i wygodnego. Same spódniczki, sukienki, topy na ramiączkach i szpilki. No, były jedne baleriny, ale to też są bardzo dziewczęce buty.
Usiadłam zrezygnowana na podłodze i byłabym się popłakała, ale w porę przypomniałam sobie, że kilka pokoi dalej mieszka moja siostra. Wypaliłam jak z procy z mojego apartamentu i… od razu odbiłam się do czerwonego torsu.
- O boże! Przepraszam. – bąknęłam. Podniosłam wzrok, a moim oczom ukazała się niezwykle przystojna męska twarz. Sądząc po koszulce reprezentacyjnej to na pewno był pilkarz. Fuuuuuuuj.
- Wystarczy Bartek. – wyszczerzył się brunet, a ja niewiele myśląc oddaliłam się i wparowałam do pokoju Piszczków.
- Aśka, ratuj! – wrzasnęłam już na progu.
- Co się stało? – Joanna wystawiła głowę zza drzwi łazienki.
- Mama spakowała mi same kobiece fatałaszki. – rzekłam zrezygnowana i usiadłam na łóżku.
- I prawidłowo. – odpowiedziała moja siostra. – Kobieto, tutaj jest zgraja napalonych facetów. Musisz to jakoś wykorzystać.
- Ty chyba żartujesz! – wypięłam jej język w odpowiedzi. – Mam wyrywać ptasie móżdżki, które kopią piłkę? Never!
- Przesadzasz! – odkrzyknęła mi Joanna, która zapewne się malowała. – Piłkarze nie są tacy źli. Spójrz na mojego Łukasza.
- Twój Łukasz to wyjątek od reguły, a każdy wyjątek ją potwierdza. Dziękuję, dobranoc.
- Jeszcze zmienisz zdanie! – Aśka dalej próbowała mnie przekonać do swojej racji, ale ja i piłkarz? RAZEM? Nie ma opcji.
- Co nie zmienia faktu, że mogłabyś mi pożyczyć jakieś luźne ciuchy.
- Gdybym miała to bym Ci dała, ale znasz mój styl. Mam jedyne sportowe buty, ale są mi dzisiaj akurat potrzebne.
- No trudno. Muszę sobie jakoś poradzić. – odpowiedziałam smutno chcąc wzbudzić jej litość, ale na nic się to zdało.
- Za godzinę jest obiad. Spotkamy się na dole. – powiedziała jeszcze, a ja podreptałam powoli do własnego lokum.
NIEZALEŻNY OBSERWATOR

Piłkarze sporą grupką oczekiwali na otwarcie jadalni, gdy nagle na schodach ukazało im się nieziemskie zjawisko, które delikatnie pokonywało schody w niebotycznych szpilkach. Żaden z nich jednak nie rozpoznał w niej dziewczyny w czapce, która jeszcze 2 godziny temu wchodziła do hotelu i, którą Michał Pazdan wziął za boya hotelowego.
Teraz, Klara, bo to o niej mowa, ubrana niezwykle seksownie modliła się, żeby tylko nie spaść ze schodów i powolutku zmierzała na dół. Pytacie skąd taka zmiana?
Otóż nasza piękność zawsze wychodziła cało z opresji i chcąc nie chcąc, teraz musiała dostosować się do sytuacji i założyć to, co miała w walizce. Dodała do tego perfekcyjny makijaż, a efekt końcowy przeszedł jej najśmielsze oczekiwania.
- Zupełnie jak moja Celia! – rzekł urzeczony tym widokiem Krychowiak.
Miny im zrzedły, gdy owo zjawisko ze słodką miną pomachało do Piszczka.
- Piszczu, ty ją znasz?! – Jędza momentalnie doskoczył do niego.
- Jasne, to przecież moja szwagierka. – uśmiechnął się szeroko blondyn.
- Widzisz, ty durniu? Masz swojego Tinky-Winky! – Artur zwrócił się do Mąki.
Krzysztof w odpowiedzi tylko się przeżegnał.

Tymczasem Arkadiusz Milik właśnie dojeżdżał do hotelu Bryza. W jego luksusowym audi oprócz niego samego i jego drugiej połówki znajdowało się mnóstwo walizek, z których tylko jedna należała do piłkarza, a reszta do jego dziewczyny.
Wysunięty napastnik i jego dziewczę niestety od kilku dni nie mogło się dogadać. Arek miał cichą nadzieję, że wyjazd na zgrupowaniu uleczy ich relację, ale niestety już w drodze Angela zaprezentowała całe spektrum swoich zgryzot. A to, że jest korek, a to, że świeci słońce, a to, że nie świeci, a pada deszcz, a to, że Milik jedzie za wolno, a to, że za szybko. Totalnie nie dało się z nią wytrzymać. Arkadiusza już po 10 minutach drogi z rodzinnego domu rozbolała głowa, ale jako kierowca niestety nie mógł poratować się żadnymi medykamentami i musiał dzielnie walczyć zarówno z marudzeniem Angeli, jak i z nieznośnym bólem.
Już prawie podjeżdżał pod hotel, gdy zauważył, że w jego kierunku zmierza piekielnie seksowna i piękna istota. Pech chciał, że Arek zapatrzony w to zjawisko wjechał w kałużę i anioł zamienił się w zmokłą kurę. Momentalnie zahamował i wypadł jak proca z samochodu, nie zwracając uwagi na swoją drugą połowę, która rozpoczęła lament.
Tymczasem Klara, bo to ona była tym zjawiskiem początkowo zaszokowana tym, że jeszcze przed chwilą wyglądała jak bogini, a teraz, co najwyżej jak Włóczykij skierowała się w stronę piłkarza i wbijając mu palec w klatkę piersiową wycedziła przez zęby:
- Tyyyyy świnio! Zamienię twoje życie w piekło! – wykrzyknęła i szybko pomknęła do hotelu.
Milik tymczasem z ogromnym bananem na ustach zawrócił do samochodu i zaczął wyjmować bagaże Angeli.
- Co to za furiatka? – zapytała go brunetka.
- Nie wiem. – odpowiedział zgodnie z prawdą i dodał w myśli – Ale już mi się podoba.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam Was serdecznie w pierwszym rozdziale! 
Może nie wydarzyło się tutaj zbyt dużo, ale to dopiero wstęp do historii Klary. 
Jak widzicie opowiadanie będzie prowadzone w dwóch narracjach: większość będzie przedstawiała przemyślenia Klary, a część jako narrator przygody piłkarzy. Mam nadzieję, że odpowiada Wam taki system.
Kolejny rozdział pojawi się dopiero ok. 20 lipca, ponieważ wyjeżdżam na wakacje. 
Czekam na Wasze komentarze i całuję! 

P.S. Jest mi niezmiernie miło, że aż tyle z Was skomentowało prolog. Postaram się nie zawieść Was :) 

P.S. 2 Łapcie Klarę!

22 komentarze:

  1. Po pierwsze właśnie załatwiłaś sobie stałą czytelniczkę, po drugie niemal sikam ze śmiechu :D
    Ale po kolei.
    "- Auuuuu! – zawył mój szwagier. Bynajmniej żadna z nas w tym momencie go nie pożałowała. Należało się mu! – Wiesz ile jest warta ta stopa?!
    - Na pewno nie mniej niż mój honor! – fuknęła Aśka i wzięła się pod boki."
    Jak pokochałam Klarę, tak liczę, na dużą dawkę Piszczków :D
    "- Co za chłopca nam przywiozłeś?- zapytał Pazdan, czym wprawił Łukasza w jeszcze większe zdumienie. - Będzie nosił nasze torby?" - Nie wiem dlaczego, ale myślę, że Pazdan mógłby to rzeczywiście powiedzieć :D
    Co za wejście, a w zasadzie wjazd Milika :D Wyczuwam, że Klara jeszcze będzie koszmarem Angeli :D
    Aż nie mogę się doczekać, gdy pozna resztę piłkarzy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się! :D Opowiadanie miało rozśmieszać :D
      Będą Piszczkowie, będą, nawet w sporych ilościach :)
      Milik zrobił istne wejście smoka :D No cóż, dziewczyny się raczej nie polubią, ale więcej nie zdradzę :)
      Dziękuję za komentarz! :*

      Usuń
  2. Czesc, kochana!
    Podoba mi się tu. Klara należy do tych luźny dziewczyny, które nie kochają seksownego stylu, ale teraz musi sobie jakoś z tym poradzić. Polubiłam ją strasznie.
    Dodatkowo mamy Jędzę i Mączkę <3 Kocham tą dwójkę.
    Arkowi się nie układa i spodobała mu się Klara. Jestem strasznie ciekawa, co z tego wyniknie i no przecież jeszcze jest Bartosz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawartość walizki zmusiła ją niejako do przystosowania się do sytuacji ;) Przecież nie będzie chodziła w brudnych ciuchach z podróży :D Klara co prawda lubi luźny styl, ale jak widać w kobiecych łaszkach radzi sobie równie dobrze :D
      Arek jest łasy na kobiece wdzięki, ale obok też ma piękność, która na pewno tak łatwo nie wypuści go z rąk :)
      Dziękuję za komentarz! :*

      Usuń
  3. Hej, hej, hej! :)
    Niewiele się działo? Kochana, w tym rozdziale działo się bardzo dużo! :D
    Kiedy rozpoczynałam czytać ten rozdział, zastanawiałam się, kto może zyskać sympatię Klary... Jest młoda i piękna. I wiesz kto wpadł mi do głowy? Kapustka! I to chyba był dobry trop.. ;) Chociaż może nie do końca, bo może ten nieznajomy to zupełnie inny chłopak. xD Ja mam szczęście do pudłowania, więc wcale mnie to nie zdziwi, jeśli Bartkiem będzie inny Bartek. :P
    Ale jest jeszcze Milik...
    Wydaje mi się, że Klara go urzekła. Cóż się dziwić? Ma u boku taką jędzę, której wiecznie nic się nie podoba, to co się dziwić?
    Cóż... Jeśli moje prognostyki się sprawdzą to zarówno Bartek jak i Arek będą się starać o względy naszej niewyparzonej Klary. :)
    Swoją drogą ma niesamowitą osobowość. Pewna siebie, silna psychicznie... Fajnie! ^^
    Z niecierpliwością czekam na kolejny! ^^
    Buźka ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm wszystko się wyjaśni w kolejnych rozdziałach :D Ale fajnie, że masz już swoje typy :)
      No tak, w związku Milika już spory czas trwa kryzys i nic nie wskazuje na to, że wszystko wróci do normy :) Kwestia tylko jak w tym wypadku zachowa się Arek :)
      Cieszę się, że polubiłaś moją bohaterkę :) Bałam się, że nie będzie wzbudzała pozytywnych emocji, bo tak nie lubi piłki nożnej, ale widzę, że jest inaczej :)
      Dziękuję za komentarz! :*

      Usuń
  4. Hej, kochana.
    Rozdział bomba. Kocham to opowiadanie.
    Arek, Bartek ... i Klara. Mam przeczucie, że będzie się działo.
    Pozdrawiam.
    I czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę! :)
      To, że będzie się działo, mogę zapewnić już teraz :) Przecież Klara nie cierpi nudy :)
      Również pozdrawiam i dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  5. Z tą bandą świrów nigdy nie może być nudno.. A i w sumie to współczuję Klarze tego, że pakowała ją matka xd sama wolę luźny styl :D
    Coś się wydarzy na tym wyjeździe, wiem to!
    Czekam na kolejny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można powiedzieć, że Klara przez jeden dzień była ubezwłasnowolniona - Joanna zdecydowała o jej przyjeździe i odebrała ją z dworca, a mama spakowała i wsadziła do autobusu :) Dziwne, że Klara się nie zbuntowała :D
      Na pewno się wydarzy, postaram się o to :D

      Usuń
  6. ej no, Amelka to jak każde dziecko - ma ADHD i lubi uprzykrzać życie najbliższym XDDD w sumie dziwnie dziecko by wyglądało z tymi szelkami i smyczą... haha XD
    KOCHAM MAMĘ KLARY XDDDD to oficjalne
    Aśka też jest mistrzem XDDDDDDDDD jeny, cudowna rodzinka, tylko ta Klara przez tego Krystiana wybrzydza XD
    "Wysunięty napastnik" CZEMU NADAL MNIE TO ŚMIESZY? XD
    jezu, co ta Angela? okres ma? w ciąży jest, że ma takie humorki???
    hahaha, Arek, stąpasz po cienkim lodzie. nie dość, ze powiedziałeś to przy Angeli, to jeszcze Klara Ci życie zniszczy XDDDD
    czekam na kolejny! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amelka to taki mały diabełek, ale ona odwali jeszcze więcej (nie)stety :D
      No kobiety w rodzie Bajkowskich są niesamowite :D
      Ojojoj, już chyba lepiej dla Arka, żeby miała okres niż była w ciąży :D
      Poprawka, drugą część zdania Arek tylko powiedział w myśli :D Angela tego nie słyszała, na jego szczęście :D

      Usuń
  7. Hej, hej ;))
    Zaprosiłaś więc jestem :)
    Jako, że mój mąż występuje w tej historii to nie ma opcji bym nie została :D
    Te nasze chłopaki :D
    Czekam na nn ;)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwszy rozdział bardzo ładny. Przedstawiłaś w bardzo życiowy sposób bohaterów - jest zabawnie i realistycznie. Tak jak w życiu! Spodobała mi się szczególnie Klara, jak na razie Arek, Bartek i reszta są "w tle" ale to dlatego, iż dopiero wtapiam się w Twoje opowiadanie.
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem!
    Muszę przyznać, że rozdział naprawdę mi się podoba. Jest fajnie napisany, wszystko szybko i przyjemnie się czyta. Same superlatywy ^^
    Spodobała mi się postać Klary już na początku, a teraz tylko się w tym utwierdziłam. Świetna dziewczyna, taka... normalna, nie jakaś wielka panienka. Kurczę, jestem strasznie ciekawa, co tam wydarzy się dalej pomiędzy naszymi bohaterami, bo zarówno Arek, jak i Bartek chyba lekko zadurzyli się w naszej Klarze. Będzie ciekawie! :)
    Weny!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  10. To dopiero początek, a już się wkręcam. Jest trochę humoru, i innych takich, jest też nieco życiowości, ba, i są chłopaki, chociaż jak na razie niewiele. Tak, czy inaczej jak na ten moment jest nieźle ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta historia zapowiada się świetnie! Klara podoba mi się jako postać, a jej relacja z Amelią wydaje się być taka znajoma ;)
    Oczywiście obecność Jędzy jest kolejnym plusem :D A pierwsze spotkanie Klary i Arka bardzo ciekawe. Czekam na ciąg dalszy żeby przekonać się jakie piekło zgotuje mu dziewczyna :D

    Pozdrawiam,
    Ana :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ojejku :) Jaki cudowny blog. Zapowiada się ciekawa przygoda. Podoba mi się ten humor :D Zostaję tu na pewno! Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :D
    Życzę udanych wakacji!

    OdpowiedzUsuń
  13. Klara kontra Jessi? Ojej to ja lecę po popcorn bo będzie się pewnie działo :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapowiada się świetnie! Czekam na next i w wolnej chwili zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Boże, idealne, czemu ja trafiam na takie perełki w nocy, gdy nie potrafię sklecić porządnego zdania? Twój styl pisania podoba mi się bardzo, bardzo.
    Nasi chłopcy to idioci, tylko tyle XD Ale Kapustka i tak wygrał - rozumiem, laski mają chcicę na Twoim punkcie, ale bez przesady XD A do tego jej mama jest moją guru (czy tam moim, wtf) - też bym tak zrobiła, gdybym miała córkę! A co! Jak szaleć to szaleć! Gorzej, gdyby zrobiła to moja mama, bo nienawidzę skąpych ciuszków, bo wyglądam jak baleron. Hehehe. Jezu, odwala mi, wybacz.
    Boniu, normalnie jakbym widziała Jessi. Co z tego, że jej imię zmieniłaś! Ja ją to widzę i koniec! A Klara ma chyba już dwa obiekty do nienawiści - nie tylko swojego byłego, ale i Bogu ducha winnego Arkadiusza XD
    Obserwuję z wielką chęcią, bo warto

    Całuski

    OdpowiedzUsuń
  16. Witam! Wpadłam przypadkiem i... zakochałam się :) Zapowiada się bardzo ciekawie, na pewno zostaję na dłużej ;)

    Pozdrawiam i weny życzę! :))

    OdpowiedzUsuń