czwartek, 22 września 2016

Chapter eight




"Under the lights when everything goes
Nowhere to hide when I'm getting you close"

WSZECHWIEDZĄCY NARRATOR

- Tatusiu, dokop im! – krzyczała Amelka widząc ojca w akcji. Aśka słysząc własne dziecko poczerwieniała po czubki uszu.
- Skąd ona zna takie słowa? – oburzyła się Klara, jednak widząc krzywą minę siostry tylko przewróciła oczami.
Chłopaki rozgrywali właśnie towarzyski mecz na boisku w Jastarni. Dzisiejszy trening miał być otwarty dla kibiców, toteż piłkarze nie słyszeli głosu trenera, a jedynie dzikie wrzaski dzieciaków, które co i rusz wywoływały któregoś z zawodników. Zuźka, która stała obok Klary chcąc nie stracić słuchu, włożyła do uszu słuchawki i po chwili popłynął z nich ostry rock. Nie, żeby ten rodzaj muzyki działał korzystnie na zmysł słuchu, jednak z pewnością był o wiele lepszy niż okropny ryk tej gawiedzi.
Klara natomiast kilka godzin nocnych spędziła na rozmyślaniu od kogo mogłoby pochodzić zaproszenie na kolację. Na dobrą sprawę od każdego. Brunetka modliła się tylko w duchu, żeby nie okazało się, że nadawcą był piłkarz, który nie był kawalerem, bo tego by nie zniosła. I tak miała już tutaj sporo problemów, a jeszcze tego by brakowało, żeby któraś z WAGs miała do niej pretensję, że uwodzi jej męża.
Gdy odrzuciła w myśli tych żonatych, zostało jej naprawdę niewielu kandydatów. Teraz stała i obserwowała piłkarzy zastanawiając się nad każdym z nich.
Arek? Wolałaby, żeby zaproszenie nie pochodziło od niego ze względu na to, co wydarzyło się ostatnio między nimi. Była wręcz pewna, że gdyby zobaczyłaby go tam, po prostu by go wyśmiała. No bo jak to tak? Najpierw całuje, potem odrzuca, a teraz zaprasza na kolację? Klara zdecydowanie nie lubiła takich gierek, toteż od razu wyrzuciła Milika ze swoich myśli.
Łukasz? Hmmm, widziała, że wczoraj tuż po przyjeździe Teodorczyka tutaj zrobiła na nim spore wrażenie, ale ta przeszłość nadal stała jej ością w gardle. Brunetka nie zamierzała udawać, że nic się nie stało, bo napastnik był kiedyś powodem jej wielu nieszczęść. Co prawda, to z nim przeżyła pierwszy pocałunek, ale nie miała najmniejszej ochoty na odgrzewane stare kotlety.
Bartek? Ojjj, nie. Klara choćby i chciała nie potrafiła wyobrazić sobie Salamona, jako tego, który zaprosił ją na romantyczną kolację. Prędzej udusiłaby się ze śmiechu, przecież Bartek był tylko kumplem, nic więcej. Mimo że cały czas z tyłu głowy miała wspomnienia z ich wspólnego spaceru brzegiem morza i słowa Zuźki: „Jak ona na ciebie patrzy!”, nie potrafiła przyjąć do wiadomości, że obrońca mógłby być dla niej kimś więcej niż tylko przyjacielem, mimo że wcześniej nie wierzyła w damsko-męskie porozumienie dusz.
- Widziałaś? – Zuźka trąciła ją łokciem przerywając jej rozmyślania i wskazała palcem Teodorczyka. Łukasz właśnie strzelił bramkę i utworzył z dłoni serce, które skierował w stronę Klary, dając jej do zrozumienia, że tego gola dedykuje właśnie jej. Brunetka uśmiechnęła się tylko pobłażliwie.
Arek tymczasem, który był napastnikiem przeciwnej drużyny zdenerwował się nie na żarty. Już nawet nie chodziło o to, że teraz jego ekipa przegrywała. Jego zdaniem Teo za bardzo spoufalał się z Klarą. W głowie zakiełkowała mu myśl, żeby tak ostrzegawczo delikatnie sfaulować Teodorczyka, ale wiedział, że gdyby to zrobił z hukiem wyleciałby z kadry.
Łukasz natomiast już wczoraj zauważył, że Milik dziwnie reaguje na Klarę. Nie ulegało wątpliwości, że leciał na nią. Chciał jeszcze bardziej podenerwować Arka i postanowił poflirtować z brunetką. Przecież musiał jakoś zorganizować sobie czas tutaj.
***
Po treningu Piszczek marzył tylko o chłodnym prysznicu. Wrócili razem z reprezentacją do hotelu, a obrońca skierował się do pokoju, który dzielił się ze swoją małżonką. Przechodził właśnie koło kawiarni, gdy kątem oka wypatrzył pewną blondynkę, która samotnie siedziała przy stoliku. Chyba nadszedł czas, żeby w końcu porozmawiał poważnie z Mariolą. Wczoraj wieczorem Joanna nawet nie poruszała jej tematu, dalej udając, że nic się nie dzieje (bo w sumie trochę było to dziwne, ale faktycznie Mariolka nie zdecydowała się na żadne kroki, jeszcze), ale ta kwestia cały czas wisiała pomiędzy nimi.
- No Piszczek, pokaż, że masz jaja! – zmotywował jeszcze samego siebie i ruszył w kierunku jej stolika.
- Mariola, tak dłużej być nie może. – oświadczył Łukasz bez ceregieli siadając na krześle.
Blondynka uniosła brwi widząc Piszczka, który nagle znalazł się naprzeciwko niej.
- Nie rozumiem o co ci chodzi. – rzekła spokojnie.
- Nie udawaj. - Piszczek przeczesał ręką włosy, które już zdążyły opaść mu na twarz. Chyba czas wybrać się do fryzjera. – Prześladujesz mnie i Joannę. Naprawdę chcesz zrujnować nasze małżeństwo?
Mariolka w odpowiedzi zaczęła głośno się śmiać. Chociaż, nie, ona zaczęła rechotać zwracając na siebie uwagę reszty gości.
- Kochany, ale ja nie przyjechałam tutaj dla ciebie. – oznajmiła, gdy już udało się jej uspokoić.
Tym razem to Piszczek był totalnie skołowany. Nie dla niego?
- To, że tutaj jestem to zwykły zbieg okoliczności. Zrozum, twój czas minął. Jan i ja wyjeżdżamy do USA. – kontynuowała swój monolog. - Zrozumiałam, że gra nie jest warta świeczki. W końcu Dortmund nie niesie ze sobą takich możliwości jak Stany, a przecież wiesz, że zawsze chciałam tam mieszkać. Przy Janie nareszcie mogę spełniać swoje marzenia.
- Ale…
- Nie ma żadnego ale. Przecież już dawno chciałeś się mnie pozbyć, tak więc zarówno twoje, jak i moje marzenia teraz będą mogły się spełnić. A teraz wybacz, ale mąż na mnie czeka. – oznajmiła i oddaliła się zostawiając osłupiałego Łukasza samego.
Nagle napatoczył się kelner:
- Życzy pan sobie czegoś?
- Kawy, najmocniejszej jaką macie.
- Dobrze, już się robi.
- Albo nie. – piłkarz nagle zmienił zdanie. – Może macie coś z procentami?
Kelner się zawahał.
- Panie Łukaszu… Przecież pan wie, że tutaj pan nie może…
- Dobra. – blondyn przerwał mu ręką. – Niech będzie ta cholerna kawa.
Piszczek totalnie nie tego się spodziewał. Oczekiwał, że będzie musiał perswadować, tłumaczyć, walczyć o własne małżeństwo, aż tu nagle Mariola oznajmiła mu, że wyjeżdża. I to do USA. Na stałe.
Nie żeby nie był zadowolony z obrotu sytuacji, w końcu tego chciał, żeby ona zniknęła z ich życia, ale nie miał okazji pokazać, że jest prawdziwym, silnym facetem, który potrafi zawalczyć o rodzinę. No i co on teraz powie Joannie?

KLARA

Naprawdę skłamałabym mówiąc, że nie byłam podekscytowana na myśl o tej kolacji. No bo wiecie jak to jest, dostać takie anonimowe zaproszenie to całkiem fajna sprawa. Ktoś pokazuje, że mu się podobasz. A już w ogóle gdy zaproszenie zawiera słowa „romantyczna” to chyba każda kobieta się rozpływa i nie jest ważne, że tak naprawdę czeka tam na ciebie Dzwonnik z Notre Dame.
Jako, że była to kolacja i to we dwoje, musiałam jakoś wyglądać. „Jakoś” nie oznaczało w tym przypadku jeansów i sportowych butów, a coś bardziej eleganckiego. Zuźka i Aśka pomogły mi w wyborze kreacji i ostatecznie byłam ubrana w kwiecistą sukienkę, która idealnie wpasowywała się w klimat „romantycznej altany”.
- Użyj tego. – poleciła mi Joanna trzymając w dłoniach wściekle czerwoną pomadkę.
- Chyba oszalałaś. – mruknęłam i zaczęłam szukać w torebce mojego bezbarwnego błyszczyka.
- Klara! – powiedziała matczynym tonem i chcąc nie chcąc musiałam jej posłuchać.
- No to baw się dobrze i wróć dopiero nad ranem. – zaśmiała się Zuźka.
- Właśnie, Zuzia ma rację. Wcześniej pokój ma być zamknięty na klucz. – dodała Joanna, a ja przewróciłam oczami.
- Jesteście nienormalne. – stwierdziłam i wyszłam z pokoju.
Skierowałam się na dół i gdy byłam już prawie na miejscu serce waliło mi jak młotem. Dlaczego? Może dlatego, że nie wiedziałam, kogo tam zastanę.
Stąpałam po drewnianym pomoście powoli zbliżając się do altany i… aż zaparło  mi dech w piersiach. Wszędzie stały piękne różnokolorowe róże w wazonach. Stół był przygotowany dla dwóch osób, a pomiędzy kwiatami znajdowały się duże białe lampiony. Wszystko wyglądało wręcz bajkowo.
„No, no. Ktoś się postarał.” – pomyślałam, ale już po chwili mój zachwyt minął, bo moim oczom ukazał się Łukasz Teodorczyk. No nie! A więc jednak odgrzewany kotlet! Niewiele myśląc obróciłam się na pięcie i zaczęłam się oddalać.
- Klara, zaczekaj, proszę! – krzyknął i ruszył za mną. Zastawił mi drogę i ujął mnie za ręce. – Uwierz mi, chciałbym naprawić to wszystko. – oznajmił.
Że co? Najpierw zrujnowałeś mi moje nastoletnie lata, a teraz myślisz, że jedna głupia kolacja wszystko naprawi? No tak, ale przecież teraz wyglądam dużo lepiej niż w gimnazjum.
- Nie ma mowy. – odrzekłam dumnie, jednak nie ruszyłam się z miejsca, a on nadal stał i patrzył na mnie ze wzrokiem szczeniaczka.
Odwróciłam głowę nie chcąc ulegać szantażowi emocjonalnemu i omiotłam spojrzeniem altanę. Cholera, to wszystko wyglądało tak ładnie i Łukasz był taki elegancki. W sumie od czasów gimnazjum minęło już tyle lat i jesteśmy innym ludźmi. Zaklęłam w duchu – miałam zdecydowanie za miękkie serce. A stara życiowa prawda, że jak masz miękkie serce, musisz mieć twardą dupę. No cóż, o tyłek będę martwiła się kiedy indziej.
- Ale to nie jest żaden wkręt tak jak w szkole? – upewniłam się przenosząc na niego wzrok.
Łukasz energicznie potrząsnął głową.
- Absolutnie! – szeroki uśmiech wypełznął na jego twarz i poprowadził mnie powrotem do stołu. 


 “It took us a while because we were young and unsure
With love on the line what if we both would need more”

KLARA


- Hahaha! – zarechotał Łukasz. – Nie mogę uwierzyć, że byłaś z tym gogusiem!
- Ba, ja nawet miałam brać z nim ślub. – dodałam uśmiechając się gorzko. Właśnie zeszliśmy z Teodorczykiem na tematy szkolne i przyznałam mu się, że byłam kilka lat z Krystianem Święckim. To był mój ogromny błąd, wiadomo, ale mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że robi źle w trakcie.
- I bardzo dobrze, że ostatecznie go nie wzięłaś. – spojrzał na mnie poważnie. - Jaki normalny chłopak trenuje tenisa ziemnego? Święty zawsze był taką, przepraszam za wyrażenie, pizdeczką.
No cóż, szkoda, że wcześniej tego nie zauważałam. Liczyło się dla mnie tylko to, że Krystian był dobrze wychowany, wykształcony. Nie zwracałam uwagi na jego wady. Szkoda, że to wszystko tak daleko zaszło. Ale! Miałam już przecież tego nie analizować.
Rozmawialiśmy już tak pewnie ponad godzinę i cały czas odsuwałam od siebie myśl, że oto przede mną siedzi mój prześladowca z dzieciństwa. Tłumaczyłam sobie, że przecież minęło już tyle czasu i w sumie nie powinnam czuć do niego urazy. Wtedy był głupim nastolatkiem, zdarza się.
Wszystko było takie pyszne, obsługa bardzo miła, a w tle grała nastrojowa muzyka, a nam serio super się ze sobą rozmawiało. I niestety powoli zaczynałam czuć się niekomfortowo. No bo wiecie, wszystko fajnie, siedzimy i gadamy, ale, do cholery, to jednak była romantyczna kolacja we dwoje. A wiadomo, jak zazwyczaj kończą się takie kolacje…
- Chyba będę musiała już iść… - zaczęłam nieśmiało.
- Tak szybko?
- Tak. Wiesz, obiecałam zająć się jeszcze Amelką. – skłamałam, a w głowie zabrzmiały mi słowa Zuźki i Joanny, że mam wrócić dopiero rano. Boże jedyny, aż się zagotowałam na tę myśl.
- No to cóż. – Łukasz wstał od stołu, a ja zaraz po nim. – Dziękuję za tak miły wieczór.
- Dla mnie to też był bardzo sympatycznie spędzony czas. - uśmiechnęłam się naprawdę szczerze w odpowiedzi.
Łukasz nagle powoli zbliżył się do mnie, a w moim przypadku chyba zadziałał instynkt, bo mimowolnie cofnęłam się o kilka kroków opierając się ostatecznie o altanę. Cóż, ślepa uliczka. Nie musiał już nic mówić, widziałam ten wzrok. Na moje nieszczęście TEN wzrok, po którym facet zazwyczaj pochyla się nad kobietą i jednym pocałunkiem rujnuje jej życie. Powinnam była uciec stąd, prawda? Jednak prawda jest inna, bo najzwyczajniej w świecie nie mogłam się ruszyć. Moje nogi nagle zrobiły się strasznie ciężkie i mogłam tylko patrzeć z ogromnym strachem na zbliżającą się twarz Teodorczyka.
- Nie bój się, nie zrobię ci krzywdy, nie tym razem. – wyszeptał i nie tracił już czas na zbędne frazesy tylko złączył nasze usta w długim i gorącym pocałunku.
Poczułam się jakbym cofnęła się w czasie, serio. Łukasz po prawie 10 latach całował mnie ponownie. I znowu robił to nieziemsko. Czy można przyznawać Nobla w kategorii „pocałunek idealny”?
Tylko, że teraz przede mną stał już nie ten sam Łukasz, który wtedy był głupim nastolatkiem, a ja, cóż, dalej byłam tak samo naiwna, mimo, że przeżyłam w moim życiu już całkiem sporo. Wiedziałam, że będę tego cholernie żałowała, ale jakby chcąc zrobić sobie samej na złość objęłam go za szyję i mimowolnie przysunęłam się bliżej. Piłkarz chyba zrozumiał mowę mojego ciała, bo momentalnie pogłębił nasz pocałunek i ani myślał go kończyć.
Różnica między mną kiedyś a teraz była jedna, bo 9 lat temu byłam w Teodorczyku beznadziejnie zakochana i ten pocałunek był dla mnie jak „6” w totka, dzisiaj natomiast zrozumiałam, że w sumie fajna jest ta wolność. W środę całuję się z Arkiem, w piątek z Łukaszem, fajnie. Zuźka jednak miała rację, że żeby znaleźć księcia, trzeba pocałować wiele żab. To chyba stanie się moim nowym mottem życiowym.
Wszystko dobre jednak  kiedyś się kończy, bo w pewnym momencie Teo powoli odsunął się ode mnie.
- Jednak nadal robisz to w cudowny sposób. – wyszeptał z ewidentnym żarem w oczach. Czyżbym jednak miała wrócić do swojego pokoju dopiero nad ranem? O nie, aż tak naiwna nie byłam.
- Ty też. – uśmiechnęłam się słodko i… uciekłam. Bo przecież uciekanie było nieodłączną częścią mojego życia.

WSZECHWIEDZĄCY NARRATOR 

Łukasz natomiast jeszcze jakąś minutę stał w tym samym miejscu i przetwarzał w głowie, co się przed chwilą stało. Absolutnie nie planował całować Klary. Ale gdy wstała i spojrzał na nią i jej czerwoną szminkę, od razu przypomniały mu się czasy gimnazjalne i po prostu musiał sprawdzić, czy dziewczyna smakuje tak samo, jak wtedy. Bo chociaż 9 lat temu nie była taka śliczna jak teraz, bardzo ją polubił i tylko wpływ kolegów sprawił, że dołączył do dokuczającej jej bandy. Wtedy był totalnym idiotą, ponieważ bał przyznać się kumplom, że polubił tę dziewczynę, podczas gdy oni obrali ją sobie za cel. No i ten cholerny zakład. Poderwał „tego paszteta”, ale nie potrafił jej zaoferować wówczas niczego więcej. I chociaż teraz też przeważnie traktował dziewczyny przedmiotowo, bardzo wstydził się tego, co kiedyś zrobił Klarze. Chciał w jakiś sposób wynagrodzić jej to wszystko i kolacja miała być preludium do tego. A że w dodatku ją pocałował? To był tylko najprzyjemniejszy skutek uboczny, takie buzi na zgodę.
Rozanielony wracał właśnie do hotelu, gdy wpadł na Mąkę.
- No cześć, Krzysiu! Co tam? – przywitał go serdecznie ściskając jego dłoń.
Krzysztof spojrzał na jego twarz z ukosa i nie odpowiadając, zapytał:
- Co ci jest?
- Nic. Stary, właśnie jadłem najsłodsze maliny świata. – rozpromienił się Teodorczyk i pomknął do pokoju.
Mączyński zamyślił się głęboko. Maliny? W Juracie? Chyba jedynie mrożone.
Łukasz natomiast dopiero po wejściu do pokoju zrozumiał, dlaczego Krzysztof patrzył na niego tak dziwnie. Wokół jego ust i na samych ustach znajdowały się czerwone pręgi, które zapewne powstały po pocałunku z Klarą.
***
Tymczasem Bartek, który niechcący podsłuchał ich krótką rozmowę już wiedział, o co chodzi i skąd na twarzy Teo takie czerwony ślady. Godzinę temu widział bowiem Klarę, która w sukience w kwiaty i z czerwoną szminką na ustach zmierza w nieznanym kierunku. Teraz zrozumiał, że Łukasz wcale nie był w malinowym chruśniaku , tylko spotkał się z brunetką, a jej szminka poczyniła takie szkody na ustach i twarzy napastnika.
Na samą myśl o tym, mimowolnie zacisnął pięści i zakłuło go w środku. I sam nie wiedział dlaczego.

KLARA

- Wychodzimy! – wrzasnęła Zuźka, kilka minut po tym, jak opowiedziałam jej ze szczegółami całe spotkanie z Łukaszem. – W sumie to powinnaś tylko się przebrać. Chyba nie zamierzasz siedzieć tutaj i cały wieczór przeżywać pocałunek z Teodorczykiem? Przecież to nie był wasz pierwszy raz.
No nie był. I w sumie nie miałam czego przeżywać, chociaż było całkiem fajnie. Wróć, było nieziemsko. A teraz moja przyjaciółka chciała mnie zabrać do klubu. Tak prawdę mówiąc to nie był zły pomysł, może tam uda mi się odreagować to wszystko?
- Załóż to. – rzuciła mi pod nos czerwony kombinezon.
- O na pewno nie. – zaoponowałam od razu. Miałam totalnie dość czerwieni na dzisiaj.
- Klara, chociaż raz zrób to, co cię proszę.
Jasne. „Raz”. Ja ciągle robiłam coś, o co mnie ktoś prosił. Dlaczego wszyscy decydowali o moim życiu, tylko nie ja? Nawet o tym, w co mam się ubrać. Chyba powinnam pójść na jakiś kurs asertywności, bo znowu uległam i założyłam ten cholerny czerwony kombinezon.
- No widzisz jak pięknie wyglądasz? – wyszczerzyła się Zuźka, a ja pominęłam jej uwagę milczeniem. Chwilę później byłyśmy obydwie gotowe i wyruszyłyśmy podbijać Juratę.
Miałam nadzieję, że nie wpadniemy w klubie na żadnego piłkarza, niestety po raz kolejny moje nadzieje okazały się płonne, bo z nielicznymi wyjątkami, była tam prawie cała reprezentacja.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć Kochane! :*

Jestem bardzo niedobra, bo jeszcze nie do końca nadrobiłam zaległości na Waszych blogach, ale dajcie mi jeszcze trochę czasu :*

 Wiem, co sobie myślicie. Znowu impreza, znowu pewnie piją, jak ona widzi tych piłkarzy? Przecież zgrupowanie to nie tylko sama zabawa. Cóż, to tylko opowiadanie i to tworzone przeze mnie. Sama jestem osobą emocjonalną, dlatego tak dużo się tutaj dzieje, Klara tak bardzo wszystko przeżywa i generalnie nikt się nie nudzi. Mam nadzieję, że podoba się Wam taki schemat, bo szczerze mówiąc nie potrafiłabym napisać takiego statycznego opowiadania. Moje dzieło ma po prostu poprawiać humor i być miłą odskocznią od codzienności.

Ogólnie to przekroczyłyście 5000 wyświetleń! <3 Jesteście absolutnie cudowne! :*

Cóż, Łukasz chciał wynagrodzić wszystko Klarze, a posunął się, hmmm... Daleko? 
A Klara w końcu zaczyna doceniać zalety bycia wolną. Lepiej późno niż wcale, prawda? :)

Dobra, więcej nie nudzę i daję Wam rozdział do oceny :) Mam nadzieję, że się spodoba :)

Następny pojawi się w przyszły czwartek, tj. 29.09. Przepraszam Inertia, że też publikuję w czwartek, ale tak mi najbardziej pasuje :D

Tym razem łapcie naszą bohaterkę :D


21 komentarzy:

  1. Chyba prawdziwy Piszczek posłuchał Amelki, bo dokopał Wolfsburgowi i to dosłownie! :D Ach, musiałam wywlec tę jego piękną bramkę, już przechodzę do rozdziału.
    Na początku myślę sobie: Oho, Klara wysłała Salamona do friendzona... ale potem tak czytam o tym jak to Milik i Teo zamierzają sobie nawzajem z powodu Klary dokuczać i wtedy przypomniało mi się, że pod którymś rozdziałem napisałaś, że gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta, wiec w sumie moze Bartek ma akurat największe szanse?

    Dobra pora na smaczek rozdziału czyli Piszczu kontra Mariolka:
    Ale jak to?! Tak po prostu mu odpuszcza?! Przyjechała tylko po to by powiedzieć mu, że wyjeżdża do Stanów?! :O
    To niemożliwe. Ja wiem po prostu, że ona tylko chciała uśpić czujność biednego Łukasza i zaatakuje w najmniej oczekiwanym momencie :D

    Czyli jednak Łukasz na kolacji. W sumie sama nie wiem kogo obstawiałam, ale po tym rozdziale jestem chyba TeamBartek (mówiłam, że co rozdział mi się to zmienia xD). Niby wszystko poszło gładko, ładnie i pięknie, ale wyczuwam podstęp.

    Ja tam się cieszę, że znowu będzie impreza i mam nadzieję, ze jednak natkną się z Zuźką na jakichś piłkarzy :D Np. na Piszczka który upija się po tym jak nie dostał możliwości wygarnięcia Marioli :D

    Adnotacja na końcu made my day :D
    Nie gniewam sie xD Takim sposobem będę zawsze pamiętać gdzie mam zajrzeć po publikacji rozdziału <3
    Weny i buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszczek popisał się i to konkretnie :D
      Niczego nie zdradzę, ale Bartek też będzie miał swoje 5 minut :)
      Co do Mariolki, pożyjemy, zobaczymy :) Na razie cieszmy się, że już nie zatruwa życia Piszczka :)
      Hehe, serio zmieniasz team co rozdział, ale to świadczy o tym, że bohaterowie wzbudzają sporo emocji :D
      Powiem tak: będzie impreza, będzie się działo :)

      Ufff, kamień z serca :D

      Dziękuję Kochana za komentarz ;*

      Usuń
  2. Wow! W przypadku Mariolki uważam tak samo, jak Inertia. Sądzę, że ona tutaj wróci i pokaże na, co ją stać. Obecnie jestem #teamBartek i #teamŁukasz. Milik mi coś tutaj nie pasuje. Cudny rozdział po prostu. Weny! Zapraszam do siebie i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :*
      Już byłam i zostawiłam po sobie ślad :)

      Usuń
  3. Rozdział super, ale wolałabym gdyby zamiast Teo pojawił się Arek. :D No ale cóż... Czekam na następny pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, ale wszystkim nie dogodzę :(

      Dziękuję i również pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Cudny rozdział :D Mariola out - dzięki Ci za to :p
    Kurcze, tak sobie teraz myślę, kogo bym wybrała na miejscu Klary.. I jestem nieco zdziwiona własnym zachowaniem, ale wybrałabym TEO XD
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo, do usług :D
      Ale dlaczego zdziwiona? :D Chłopak przygotował kolację, stara się, więc dlaczego nie?! :D
      Dziękuję Kochana :*

      Usuń
  5. Super rozdział jak zwykle. Mam nadzieję że będzie więcej akcji z milikiem i Bartkiem

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział jak zwykle. Mam nadzieję że będzie więcej akcji z milikiem i Bartkiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie więcej, to mogę Ci obiecać :)
      Dziękuję za komentarz :*

      Usuń
  7. Łooo ja *.*
    Teo... Mimo, że cię lubię to spadaj xd cudo ❤
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  8. O rany! Ona całkowicie zakręciła w głowie tylu facetom, że to przechodzi ludzkie pojęcie :D Oby tylko chłopaki się z tego powodu nie pozabijali, bo szkoda by było. Liczę, że to wszystko jakoś się poukłada w sposób logiczny... ba, ale o czym ja marzę. Coś czuję, że się tu jeszcze mocna pomiesza i będzie działo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żadnych zabójstw ani wielkich dramatów tutaj nie będzie ;-)
      Marzenia się spełniają, uwierz :-P
      Dziękuję za komentarz :-)

      Usuń
  9. Bardzo Cię przepraszam, po prostu mi gdzieś umknęłaś, ale następnym razem na pewno Cię poinformuję :-)
    Kochana, pomyliłaś, tutaj chodziło o Salamona :-D
    I tak, w następnym będzie właśnie ten słynny fragment :-)
    Dzięki za komentarz i pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialny rozdział! :)

    Jeeej a już miałam nadzieję, że to będzie Bartek :/ Ale Teo też nie pogardzę ;) I swoją drogą to trochę nie rozumiem jego zachowania. Strasznie tajemnicza osoba z niego :) Tak mi się przynajmniej wydaje :D

    Czekam na nowy rozdział.

    Pozdrawiam i weny życzę! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie to Teo chce wynagrodzić Klarze wszystkie krzywdy z dzieciństwa :)

      Dziękuję za komentarz :*

      Usuń