poniedziałek, 5 września 2016

Chapter six





„Your lies are bullets, your mouth's a gun
And no war in anger was ever won
Put out the fire before igniting”

WSZECHWIEDZĄCY NARRATOR

Leżał na łóżku z rękoma splecionymi pod głową i patrząc w sufit, zastanawiał się nad swoim życiem. Wczorajszy taniec z Klarą, ku zdziwieniu jego samego, bardzo nim wstrząsnął. Trzymając ją w ramionach jeszcze nigdy tak się nie czuł. Myślał początkowo, że to zwykłe podniecenie, ale to było znacznie więcej. Potem, gdy ona uciekła, nie pobiegł za nią. Był zaszokowany nie tyle jej ucieczką, co własnymi uczuciami. Stwierdził, że jego dalsza obecność na grillu nie jest niezbędna i wrócił do swojego pokoju. Położył się spać, jednak przez dobrą godzinę nie mógł zasnąć. Przewracał się z boku na bok nie mogąc znieść myśli, że kilka pokoi dalej Klara też leży sama w łóżku. Początkowo powstrzymywał się od tego, żeby tak po prostu pójść do niej, potem jednak nie wytrzymał. Zapukał do jej drzwi, mimo, że było tuż po drugiej w nocy. Gdy mu otworzyła zaspana, wiedział, że nie może jej wykorzystać. Zamiast tego tylko pocałował ją i bez słowa wrócił do pokoju.
Teraz jednak leżąc w łóżku pluł sobie w brodę, że nie powinien jej nawet całować. Postanowił, że ją przeprosi za to. Zdawał sobie sprawę z tego, że dziewczyna może się na niego wkurzyć, ale taki miał plan. Wiedział, że taktyka „lód i ogień” może się nie udać, bo co jak co, ale temperament to Klara miała ogromny. Zanotował jednak, że przecież na niej ten taniec też zrobił wrażenie. Więc może ostatecznie jego plan się powiedzie i wygra zakład z Jędzą? Chociaż, czy chodziło mu teraz tylko o uwiedzenie jej czy może o coś więcej?

KLARA

Prawie całą noc nie zmrużyłam oka, bo w moim brzuchu szalały te diabelskie motyle. Za każdym razem, gdy mimowolnie przypominałam sobie nasz pocałunek, czułam dziwne łaskotanie, chociaż wcale tego nie chciałam. Próbowałam zasnąć, liczyłam barany, potem topiące się bałwany (wiem, chore, ale to takie psychodeliczne wspomnienie z dzieciństwa), jednym słowem robiłam wszystko, żeby w końcu Morfeusz przyjął mnie do swojej krainy. Zrobił to jednak dopiero wtedy, kiedy słońce zaczęło powoli odbijać się w morzu, czyli gdzieś ok. 6:00.
Zaledwie kilka godzin później usłyszałam pukanie do drzwi. To, że spałam tak krótko, a w dodatku niespokojnie, bo Arek nawet we śnie nie dał o sobie zapomnieć, sprawiło, że odbierałam to jak walenie młotem pneumatycznym w ścianę.
- Ko tam, do cholery?! – wrzasnęłam wściekła tupiąc głośno w stronę drzwi. – Jeżeli znowu przyszedłeś mieszać mi w głowie  to… - syknęłam i szarpnęłam za klamkę, ale po drugiej stronie stała moja siostra z Amelką
- Wiesz która jest godzina? – zapytała z ewidentnym wyrzutem w oczach.
- Nie? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- 12:00. – powiedziała i bez pytania weszła do mojego pokoju ciągnąc za sobą dziecko, a zza nich wyłonił się Piszczu niosący tacę z talerzem pełnym jedzenia i filiżanką kawy.
- Przynieśliśmy ci śniadanie – oznajmił z szerokim uśmiechem na ustach, a ja tylko kiwnęłam głową.
Zamknęłam za nimi drzwi i odrzekłam słabym, zachrypniętym głosem:
- Zasnęłam dopiero po szóstej.
- To co ty robiłaś w nocy? – prychnął Łukasz za co miałam ochotę go zamordować.
- Zapytaj swojego kolegi z drużyny. – odburknęłam, na co on otworzył szeroko buzię ze zdziwienia.
- No, widziałem wczoraj takie różne, tańce-wygibańce, ale nie sądziłem, że to tak daleko zajdzie…
- W sumie to nie, tylko mnie pocałował. – wzruszyłam ramionami udając obojętność.
Dyskusję przerwała dopiero Joanna, która do tej pory biernie przysłuchiwała się naszej rozmowie:
- Łukasz, czy ty przypadkiem nie powinieneś być na treningu? – zapytała ze słodyczą w głosie.
- Nie, Kochanie. Niedawno z niego wróciłem. – odparł równie słodko. Brrr, chyba się pożygam.
Tym razem sytuację uratowała Amelka:
- Tatusiu, a miałeś mnie zablać na lody. – powiedziała proszącym głosem i złożyła rączki jak do pacierza. Łukasz tylko się skrzywił, ale nigdy nie potrafił odmówić własnej córce, toteż po chwili zgodnie opuścili mój pokój.
- Generalnie to Zuźka ma dzisiaj przyjechać. Będzie spała u mnie. – oznajmiłam by uniknąć niewygodnego tematu.
- Fajnie, poszalejecie razem. – Joanna kiwnęła głową, a po chwili pogroziła mi palcem i spojrzała na mnie mrużąc oczy. – Chociaż widzę, że i tak się tutaj nie nudzisz, o czym za chwilę mi opowiesz… - zarządziła władczo i po chwili czekała mnie siostrzana spowiedź.

WSZECHWIEDZĄCY NARRATOR

Tymczasem po treningu w Jastarni w kadrze panowała grobowa atmosfera. Na boisku, podczas meczu kontuzji doznał Mariusz Stępiński. Napastnik niefortunnie upadł i złamał rękę. Wyglądało to dosyć groźnie i od razu zawieziono go do szpitala w Trójmieście. Pojechał z nim lekarz kadry Jacek Jaroszewski i dyrektor sportowy Tomasz Iwan.
W oczekiwaniu na wieści trener Adam Nawałka bardzo się denerwował.
- Że też musiał to zrobić akurat teraz. Młody chłopak. A dałem mu szansę. – mruczał pod nosem chodząc w tę i powrotem po hotelowym korytarzu co nie uchodziło uwadze piłkarzy. Ci jednak wiedzieli, że nie warto go zaczepiać, bo zdenerwowany trener potrafił wybuchnąć.
Pieklił się już tak z 15 minut, gdy w końcu zadzwonił telefon. Nawałce tak trzęsły się ręce, że komórka wypadła mu z ręki i upadła na dywan.
- Kurwa mać. – sarknął schylając się po telefon. – No nareszcie! – powitał Iwana.
- Niestety, trenerze, mam złe wieści. – zaczął dyrektor kadry.
- No mów. – ponaglił go Nawałka.
- Złamanie z przemieszczeniem. Co najmniej 2 miesiące bez grania. – oznajmił mu Tomasz Iwan.
- Cholera jasna. To mamy spory problem. – stwierdził trener. – Muszę szybko powołać innego napastnika. – Tylko kogo?
- Chyba mam pewien pomysł. – stwierdził jego rozmówca tajemniczo.

KLARA

Po rozmowie z Aśką wcale nie czułam się spokojniejsza, wręcz przeciwnie. Moja siostra wręcz przyklaskiwała temu, co działo się między mną a Arkiem, a ja przeczuwałam najgorsze i starałam się nie poddać uniesieniom serca. Dobra, zaliczyliśmy romantyczny taniec, pierwsze buzi w usta i na tym koniec. Wiedziałam, że pewnie jeszcze dzisiaj usłyszę: „Przepraszam. Poniosło mnie.”. Przecież tego faceta jakąś dobę temu zostawiła dziewczyna i to po kilku ładnych latach spędzonych razem. Logiczne więc, że teraz chciał się po prostu wyżyć i nie w głowie mu były nowe miłości.
Zjadłam śniadanie przyniesione mi przez Łukasza, ubrałam się i wybrałam na spacer po hotelu. Od razu wiedziałam, że będę tego żałować, bo nie zdążyłam zejść na dół, a już trafiłam na Arka.
- Cześć. – przywitał się ale tym razem bez uśmiechu. – Możemy porozmawiać? – zapytał nagle i już wiedziałam co nastąpi.
Usiedliśmy tam gdzie wczoraj, ale tym razem to on uciekał wzrokiem. Pewnie nie wiedział jak ugryźć temat. Nie zamierzałam mu jednak pomagać.
- Chciałem cię przeprosić za wczoraj. – zaczął. – To nie powinno się stać. Trochę mnie poniosło. Ledwie zerwałem z Angeliką, a już robię takie rzeczy. Przepraszam cię, Klara. – Boże, normalnie chciałam zacząć klaskać – jednak potrafię przewidywać przyszłość. Zamiast tego założyłam ręce na piersiach i czekałam aż zakończy swój wywód. Słuchałam bezsensownych frazesów typu: „to nie powinno się stać”, „pospieszyłem się”, „człowiek w nocy robi dziwne rzeczy”. Na to ostatnie już chciałam mu odburknąć, że w nocy to się uprawia seks, ale milczałam.
- To wszystko? – zapytałam, gdy nareszcie skończył.
- Tak. – skinął głową dalej unikając mojego spojrzenia.
- No to świetnie. – oznajmiłam. – Aruś. – specjalnie zdrobniłam jego imię ale bynajmniej nie z czułości. – Nie myśl sobie, że, gdy ludzie zatańczą raz ze sobą i pocałują się to już oznacza nie wiadomo co. Jestem dużą dziewczynką i wiem, jak jest zbudowany świat.
Spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Yyy… Cieszę się, że to rozumiesz. – wydukał.
- Wybacz, ale się spieszę. – przerwałam ciszę, która zapadła pomiędzy nami i wstałam. Arek chyba chciał jeszcze coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili machnął ręką.
Zbiegłam szybko po schodach i wyszłam na świeże powietrze. Usiadłam na ławce przed wejściem i westchnęłam głęboko. Mogłabym powiedzieć, że mnie to nie obeszło, ale, do cholery, może i nie cierpię piłkarzy, ale między mną a tym osobnikiem od początku leciały iskry. Najpierw go nienawidziłam, potem się nim zauroczyłam, a teraz znowu czułam palącą nienawiść. Typowa kobieta. 


 “In my mirror I saw you
Everything I need to see
That reflection set me free...”

Moje rozmyślania przerwało nadejście Jędzy i Pazdana.
- No nareszcie znalazłem cię samą. – ucieszył się na mój widok ten pierwszy. – A już myślałem, że do końca zgrupowania nie uda mi się cię poderwać. – usiadł koło mnie i objął mnie ramieniem. Po drugiej stronie znalazł się Michał.
Spojrzałam na Artur spod powiek, ale po chwili się roześmiałam. Nie dało się ich nie lubić.
- Nie słuchaj go, to pies na baby. – dodał Pazdi uśmiechając się porozumiewawczo.
- Jaki pies?! Wypraszam sobie. – obruszył się Jędza. – I pomyśleć, że pierwszego dnia Pazdan wziął cię za chłopca.
- Serio? – odwróciłam się w stronę Michała, ale nie miałam mu tego za złe. W końcu, gdy przyjechałam jeszcze byłam ubrana „po swojemu”.
- Tak, ale nie gniewaj się. A teraz proszę przemiana z poczwarki w motyla.
- Dokładnie. Nie jeden tutaj ostrzy sobie zęby na ciebie. – dodał Artur i poruszył śmiesznie brwiami.
Nie miałam jednak czasu zastanawiać się, kogo miał na myśli, bo pod hotel dojechała taksówka. Wytężyłam wzrok i zobaczyłam tylko jakieś dziewczę szamoczące się z walizką.
- No niech mi Pan pomoże! – wrzasnęła, ale kierowca szybko odjechał. – Złożę na ciebie skargę!
- Zuźka?! – wykrzyknęłam ruszając w jej kierunku. – Co tak wcześnie? – zapytałam rzucając się w jej ramiona.
- Wcześnie? Jest już 13. – odrzekła zdumiona, a ja z tego wszystkiego chyba straciłam poczucie czasu.
Tymczasem Jędza i Pazdi rzucili się do pomocy przy walizce Zuzi. Artur oczywiście był nią zachwycony, a gdy jeszcze moja przyjaciółka obdarowała go swoim perlistym uśmiechem całkiem wymiękł. Zaniósł jej walizkę do pokoju i w końcu mogłyśmy swobodnie porozmawiać.
- No to mów od razu, których mam nie ruszać. – odparła bez zbędnych ceregieli rzucając torebkę na fotel i rozkładając się na łóżku.
- Właściwie to wszystkich możesz. – odparłam obojętnie siadając na krawędzi łóżka.
- Kłamiesz. – syknęła gniewnie mrużąc oczy. Jak ona mnie dobrze znała.
- No dobra, w sumie to… - zaczęłam niechętnie, ale po chwili opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami, co wydarzyło się tutaj od mojego przyjazdu.
- Ufff. – odetchnęła Zuźka, gdy skończyłam. Usiadła po turecku naprzeciwko mnie i spojrzała na mnie poważnie. – Ale zaraz, po kolei, chcesz powiedzieć, że przyjeżdżasz tutaj, jeden z piłkarzy bierze cię za chłopaka, potem okazuje się, że mama spakowała ci same kobiece fatałaszki, co osobiście pochwalam, potem Milik wjeżdża w kałużę i oblewa cię. Ty wypowiadasz mu wojnę, jego dziewczyna zaczyna cię nienawidzić z niewiadomego powodu, potem poznajesz Salamona, idziesz z nim na plażę, on cię przytula, Milika zostawia dziewczyna. On sam tańczy z tobą, całuje cię, a potem mówi, że to był błąd, tak?
- No w telegraficznym skrócie tak. – przytaknęłam, a ona ni z tego ni z owego zaczęła głośno rechotać.
- Zuźka, opanuj się! – strofowałam ją.
- Wybacz. – przerwała dusząc się ze śmiechu. – Ale to wszystko wygląda jak scenariusz kiepskiej komedii romantycznej.
- Możliwe. – mruknęłam gniewnie.
- Ale nie martw się, Kochana, Zuzia przyjechała z odsieczą i ci pomoże. – odrzekła przytulając mnie na zgodę. Jak dobrze mieć taką przyjaciółkę.

***

Wychodziłyśmy właśnie z obiadu, gdy odnotowałam, że moja siostra jeszcze nie pojawiła się w restauracji. Może źle się poczuła? Przeprosiłam Zuźkę i w poczuciu siostrzanego obowiązku popędziłam do jej pokoju. Jakież było moje zdziwienie, gdy zastałam ją zaryczaną leżącą na łóżku.
- Jezus Maria, Aśka, ty płaczesz? – podbiegłam do niej i uklękłam przy łóżku.
- Nie, tylko oczy mi się pocą. – odrzekła i po chwili znowu ryknęła głośnym płaczem. – Ona tu przyjechała! – załkała po chwili.
- Kto?
- Mariolka. – odpowiedziała i wtuliła zapłakaną twarz w poduszkę. Wiedziałam, że wynikną z tego kłopoty. Mariola – blond seksbomba ze sztucznym biustem to licealna miłość mojego szwagra. Łukasz zerwał z nią już ponad 10 lat temu, a ona nadal nie pozwalała o sobie zapomnieć i co jakiś czas pojawiała się w życiu Piszczków i strasznie mieszała.
- No nie! Ta blond-flądra śmiała tutaj przyjechać?! – syknęłam.
- T-t-tak. – wyjąkała. – Ufam Łukaszowi, ale ja już tak dłużej nie mogę. Czy ona nie może raz na zawsze zniknąć z naszego życia?! Myślałam, że wyjazd tutaj będzie tylko miłym odpoczynkiem, ale nie, musiała tutaj przyjechać za nami. A pamiętasz, jak 3 lata temu zniszczyła imprezę na zakończenie sezonu klubowego Borussii? Zamiast się dobrze bawić, musiałam pilnować Łukasza, a ona na pamiątkę zostawiła mi pęk swoich sztucznych włosów, które jej wyrwałam. – produkowała się Joanna, a na sam koniec roześmiała się, ale tylko na chwilę. – To wszystko jest takie tragiczne. – załkała.
- Csssiii… - przytuliłam ją. – Wszystko będzie dobrze. – wyszeptałam. Będzie, jak sama się rozprawię z tą cizią. Musiałam przecież uratować małżeństwo mojej siostry.

WSZECHWIEDZĄCY NARRATOR

Wrócił właśnie z Amelką ze spaceru i, gdy zobaczył pewną postać, nie wiedział, czy to jawa czy może pijacki koszmar. Co prawda przedwczoraj przesadził z alkoholem, ale to chyba nie było możliwe, by procenty działały jeszcze dzisiaj? Przyjrzał się dokładniej i już nie miał wątpliwości – kilka metrów od niego stała Mariola. Miała na sobie wydekoltowany czarny top i krótką białą mini.
- Łukasz! – ona też go zauważyła i z ogromną radością podbiegła do niego. Rzuciła mu się na szyję, a on sam nie wiedział co zrobić z rękami. – Jak miło cię widzieć! – w końcu sama odsunęła się od niego.
„Szkoda, że nie mogę powiedzieć tego samego o sobie.” – pomyślał i tylko krzywo uśmiechnął się do blondynki.
- Poznaj mojego męża. – oświadczyła, gdy zbliżył się do nich siwy starszy pan. Łukasz podał rękę mężczyźnie i szybko oddalił się od nich. Wiedział, że przyjazd Mariolki oznacza niechybne kłopoty.
KLARA

Wróciłam do pokoju, ale niestety nie było tam Zuźki, pewnie już urabiała jakiegoś piłkarza. Modliłam się w duchu, żeby tylko nie czepiała się żonatych. Zamyślona wyszłam przed hotel, niestety nigdzie jej nie było. Już miałam wracać do siebie, gdy zauważyłam, że podjeżdża kolejna taksówka.
„Sporo nowych gości dzisiaj przyjechało.” – pomyślałam, jednak coś mnie podkusiło, żeby sprawdzić kto to. Jednak, gdy tylko zobaczyłam tę uśmiechniętą, bezczelną twarz wiedziałam, że mój pobyt będzie jeszcze bardziej tragiczny niż był do tej pory, bo kilkadziesiąt metrów ode mnie stał mój koszmar z dzieciństwa i ktoś, dzięki komu od zawsze nienawidziłam piłkarzy – Łukasz Teodorczyk.

---------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć Kochane! :*

Ten rozdział wyjątkowo szybko, bo kolejny pojawi się dopiero gdzieś w połowie przyszłego tygodnia (najprawdopodobniej w czwartek). Jako że w ten czwartek mam egzamin poprawkowy na studiach proszę o mocne kciukasy!

Rozdział pisany szybko, bo ostatnio tylko nauka na pierwszym miejscu, ale chciałam być regularna, więc jestem. W każdym razie wybaczcie nikłą jakość tego rozdziału i ewentualne literówki.

Tadaaam! Mamy aż 3 nowych bohaterów (których wizytówki możecie zobaczyć w dziale „Bohaterowie”) :)

Teraz mam tylko nadzieję, że przez kontuzję Stępińskiego nie stracę połowy czytelniczek :( Mariusza nie było tutaj praktycznie wcale, więc wierzę, że nie jesteście na mnie złe. W zamian za to pojawił się Łukasz Teodorczyk, który będzie teraz jednym z głównych bohaterów.
Słyszałyście może o zasadzie „gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta”? :D Niczego nie zdradzam, tylko chciałam dać Wam trochę do myślenia :D

No cóż, nasi chłopcy trochę nas wczoraj rozczarowali. To prawda, nie grali jak trzeba, ale jestem ogromnie oburzona tym co robił sędzia. Mam tylko nadzieję, że dla naszej reprezentacji to był jedynie wypadek przy pracy :)

Standardowo dziękuję za wszystkie piękne komentarze! :* I tutaj mały apel do nowych czytelniczek: szanujcie naszą pracę. Mam tyyyyle wyświetleń, a komentarzy jak na lekarstwo. Już kiedyś pisałam, że wystarczy jedno zdanie i z tego też się będę cieszyła, ale błagam, napiszcie coś ;) Wiele razy widzę, że mam nowe wyświetlenia wszystkich rozdziałów, co jednoznacznie wskazuje na to, że pojawiła się nowa czytelniczka, ale oczywiście komentarza brak. Mam nadzieję, że to się zmieni :)

Zostawiam Wam rozdział do oceny :)

Dzisiaj GIF z trzema sympatycznymi  panami :) 



P.S. KOMENTUJESZ? --> MOTYWUJESZ!

14 komentarzy:

  1. Ach, jak ja się cieszę!! :D Ten rozdział zapowiada mnóstwo akcji. A ja już się nie mogę doczekać "walki" Milik vs Salamon vs Teodorczyk <3
    Czekam i oczywiście trzymam za Ciebie kciuki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Teodorczyka to ja się tutaj nie spodziewałam. Teraz to dopiero się będzie działo <3 Ta cała Mariolka działa mi na nerwy, mam nadzieję, że nic złego nie zrobi. Jeżeli o Klarę będzie walczyć cała trójka, czyli Bartek, Arek i Łukasz to wow! I jej zazdroszczę, i jej współczuję, bo będzie miała trudny orzech do zgryzienia. Weny <3 Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ładny gif <3
    No, widzę, że dalej plączesz i komplikujesz, a sądziłam, że zacznie się już normować, a jednak... Jestem ciekawa, jak to się wszystko poukłada skoro pojawiły się nam nowe postacie, nie wszystkie pozytywne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Teodorczyk? Nie spodziewałam się.Czyżby zapowiadała się walka o względy naszej kochanej Klary? Arek, Bartek i Łukasz? Ciekawe, ciekawe.
    Nie mogę się już doczekać kochana.
    Pozdrawiam i czekam z niecierpliowością na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  5. No proszę, końcówka mnie zaintrygowała! Nigdy bym się nie spodziewała, że tym złym będzie Teodorczyk. Przecież on wygląda na takiego miłego! ;D No ale co jak co, boli mnie fakt iż stało się to kosztem Mariusza. ;c Ja tam jestem fanką Klary i Bartka i bardzo im kibicuję! ;D A to się nie zmieni. ;>
    I chciałabym jeszcze przeprosić za jakość komentarza i za to, iż pod poprzednim się nie pojawiłam. Narobiłam sobie zaległości i staram się je nadrobić, a nie przychodzi mi to łatwo w połączeniu z nauką do kampanii wrześniowej. ;D Mam nadzieję, że mi to wybaczysz. :)

    Pozdrawiam! ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Topiące się bałwany? xDDD Muszę kiedyś spróbować na moją bezsenność :D
    No co ta Klara? Piszczu jej śniadanie do łóżka przynosi, a ona go wygania nie dając w nagrodę nawet jednej ploteczki (no może jedną) xd
    Sprytnie wyeliminowałaś Stępińskiego, nie powiem :D JA tam sie obrażać i przestawać czytać z tego powodu nie będę. Gdybyś tak Piszcza urządziła to bym mogła zacząć lamentować. Stępińskiego też lubię, no ale jednak Piszczu to Piszczu <3
    Boże, uwielbiam Klarę i to jak sobie radzi z facetami, choć mogłaby być milsza dla Piszczka (dobra wiem, wyczerpałam limit słowa "Piszczek" na jeden komentarz xD). I mimo iż czasem zachowuje sie jak typowa baba to potrafi to przed sobą przyznać - no geniusz.
    Ok, obiecałam, ale nie wierzę, że PISZCZU mógł się umawiać z jakimś babsztylem, któremu na imię MARIOLKA xDDDDDDDDDDDDDDD
    Biedna Aśka ;( Choć nie powinna się przejmować chociażby przez wzgląd na imię swojej "konkurentki" :D Aż zerknęłam w bohaterów i powiem ci, że idealnie dobrałaś kobietę do tego imienia xDD
    Jezusku Przenajświętszy, co sie tutaj wyrabia. Tyle Piszczka, MARIOLKA, Zuza, jeszcze Teodorczyk!
    Autentycznie nie moge sie doczekać kolejnego <3
    Trzymam kciuki na poprawce ;*
    Będzie dobrze, tylko tak straszą, a wrzesień to praktycznie pic na wodę i wszystkich puszczają, zresztą co ja ci tłumacze, sama jesteś studentką i wiesz najlepiej :D
    Przepraszam za brak jakiejkolwiek składni, ale czytałam kawałek, wyrażałam swoją myśl i tak cały czas xDD
    Mnóstwo weny i buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam twoje opowiadanie prawie od samego początku. Jednak dopiero teraz komentuje. Chce Ci powiedzieć, że od bardzo bardzo dawna nie czytałam tak dobrze napisanego opowiadania. Opisujesz to wszystko z taką dokładnością, aby czytelnik mógł się w to wczuć☺ mnie już pozyskałaś po pierwszym rozdziale i co parę dni wchodzę i patrzę czy jest nowy rozdział.😀 Wiem, że właśnie komentarze są wielką motywacją do dalszego pisania.☺(sama piszę więc wiem jak to jest☺ ps. Przy okazji zapraszam na jednoparty) ☺ Rozdział dla mnie mega. 😀 nie mogę się doczekać "gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta" ☺ czuję że to będzie bomba😀😀😀 czekam!!! Powodzenia na studiach! Buziaki😙😙

    OdpowiedzUsuń
  8. Hehehehe no gif przepiękny *.* XD
    Rozdział też <333
    Teo ❤ japa już mi się cieszy XD
    Czekam na kolejny <3
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Hehehehe no gif przepiękny *.* XD
    Rozdział też <333
    Teo ❤ japa już mi się cieszy XD
    Czekam na kolejny <3
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  10. Znalazłam twoje opowiadanie przez przypadek, ale muszę przyznać, że mnie wciągnęło na amen. Czekam na dalszy ciąg mam nadzieję, że niedługo będzie

    OdpowiedzUsuń
  11. Kicia, ja napiszę szybko, ale na temat, bo jest już późno, a mamie przeszkadza, że palę światło XD Rozdział - bomba! Jest tutaj tyle różnych wątków, że mój móżdżek z trudnością, ale wszystko uporządkuje. Ha! I coś właśnie czułam, że za tą kontuzją Mariusza coś się jednak kryje! Myślałam, że chodzi Ci o Sobiecha, ale co tam haha. Jestem ciekawa, co tego Teoś naodwalał, że teraz Klara nienawidzi piłkarzy. Nie chcę, żeby byli razem - chyba najbardziej jestem w teamie Klartek (co z tego, że kocham tą mendę z haczykowatym nosem heh), ale może to będzie szansa dla Jędzy? Albo Pazdka? XDDDDDD
    Masakra, ale... Mariola, to moja pani profesor od Polaka XD Przepraszam, ale mam nadzieję, że Asia weźmie widelec i przebije jej silikony, o!
    Życzę powodzenia i przepraszam, że gdzieś zaginęłam ostatnio, ale przeżywam moją pierwszą klasę liceum jak mrówka okres i sama gdzieś przestałam pisać, ech... Ale jakoś nadrobiłam (chociaż u Ciebie) i robiłam to na szkolnych przerwach (to oddanie :'D)
    Czekam na kolejny i wysyłam buziaki oraz wenę (której nie mam, lol)

    OdpowiedzUsuń
  12. Baaaardzo przepraszam za nieobecność. Mam nadzieję, że mi wybaczysz :)
    Świetny rozdział! Ciekawi mnie co się musiało stać między Klarą a Łukaszem, że do tej pory ma wstręt do piłkarzy ;)
    Czekam na nowy rozdział.
    Pozdrawiam i weny życzę! :))

    OdpowiedzUsuń
  13. DZIĘKUJĘ za wszystkie wasze komentarze! :* Jesteście wielkie! :D

    OdpowiedzUsuń