“And I know it's gonna get me in
trouble
Just as long as you know you got me”
Just as long as you know you got me”
KLARA
Hotel
Pod Różą w Krakowie, poniedziałek, 6.06.2016r. godz. 14:00
Stałam przed lustrem i
trzymałam w dłoniach koszulkę reprezentacyjną z nazwiskiem Łukasza. Założyć ją
czy nie? Na ten moment to było dobre pytanie.
Z jednej strony wiadomo, że sporo
się miedzy nami wydarzyło w sobotę wieczorem, ale z drugiej strony od tamtego
czasu nie odezwał się ani słowem! Tak ciężko byłoby mu napisać chociaż głupiego
smsa?
- Chyba coś cię gryzie. –
stwierdziła z przekąsem Zuzia.
- No bo nie wiem, czy mam
założyć tę koszulkę czy nie… - jęknęłam.
- Dla mnie sprawa jest prosta –
wszyscy myślą, że jesteś jego dziewczyną, więc powinnaś ją założyć, żeby
uniknąć niewygodnych pytań. – odpowiedziała, jakby to nie był żaden problem. No
cóż, ja lubiłam utrudniać sobie życie.
- Ale Łukasz… On od soboty
wcale się do mnie nie odzywa.
Moja przyjaciółka w odpowiedzi
zrobiła facepalma.
- Klara, a co on miałby ci
napisać albo powiedzieć? – podeszła do mnie i spojrzała poważnie. – Że się w
tobie zakochał po jednym wieczorze? No błagam cię. Dla niego to byłaby straszna
potwarz. Przecież wiesz, że ma opinię podrywacza. – oznajmiła i spoczęła na
fotelu zajadając się ciastkami.
No właśnie i tu był pies
pogrzebany – Teodorczyk miał spore doświadczenie w uwodzeniu kobiet, a ja?
Chyba porwałam się z motyką na słońce, a po drodze zgubiłam rozum i serce.
- Wiem. – odpowiedziałam krótko,
odłożyłam koszulkę na krzesło i usiadłam na łóżku po turecku. – Ale przecież on
wtedy zrozumie, że ja chcę z nim coś więcej.
- A nie chcesz? – zapytała szybko
szatynka. – Przecież o to chodziło w twoim planie, żeby go uwieść.
- No tak. – zgodziłam się. –
Ale nie sądziłam, że on będzie na mnie tak mocno działał. Ja nie chcę się
zakochać.
Zuźka po raz n-ty dzisiaj przewróciła oczami.
- A nie możesz potraktować tej
znajomości na luzie?
- Nie wiem, czy potrafię.
Chyba jego umiejętności mnie przerosły. – powiedziałam z rezygnacją w głosie.
- To co? Rezygnujesz z planu? –
zapytała Zuzia.
Wiedziałam, że mnie
podpuszcza, ale kurczę, przecież ja się nigdy nie poddaję. Ciężko było przy
Łukaszu grać wyrachowaną femme fatale, ale z drugiej strony od tak porzucić mój
plan na zemstę idealną? Nie było takiej opcji. W tym momencie poczułam
niezliczone siły i postanowiłam sobie, że doprowadzę to końca bez względu na
to, jak miałoby się to wszystko potoczyć.
- Nie. – zerwałam się
gwałtownie z łóżka. – On mnie jeszcze popamięta. – uniosłam wysoko głowę, a
szatynka uśmiechnęła się szeroko.
- No właśnie. I to jest
prawdziwe oblicze mojej przyjaciółki. – rzekła zadowolona. – To co? Robimy się
na bóstwa?
- Jasne. – wyszczerzyłam się.
WSZECHWIEDZĄCY
NARRATOR
Hotel
Stary w Krakowie, poniedziałek, 6.06.2016r. godz. 14:30
Jak zwykle kilka godzin przed
meczem w hotelu reprezentacji było niewyobrażalnie cicho. Każdy starał się
zmotywować na swój sposób. Jedni słuchali muzyki, inni przypominali sobie
ustaloną taktykę, a jeszcze inni po prostu ucinali sobie regeneracyjną drzemkę.
Napastnik naszej reprezentacji leżał na łóżku i myślał. Łukasz Teodorczyk
starał się skoncentrować na czekającym go spotkaniu z reprezentacją Litwy, ale
nie potrafił. Cały czas jego myśli wypełniała Klara.
Od sobotniego spotkania,
podczas którego tak wiele się między nimi wydarzyło nie potrafił przestać o
niej myśleć. Gdy tylko przypomniał sobie jak cudowna w dotyku była jej skóra od
razu robiło mu się niewyobrażalnie gorąco. Na samą myśl o jej słodkich ustach,
pięknym uśmiechu i zmysłowym spojrzeniu zamglonych oczu czuł niewyobrażalne
pożądanie. Nie spodziewał się, że kilka godzin spędzonych w towarzystwie
brunetki aż tak na niego wpłynie. Nie potrafił jednoznacznie stwierdzić, co się
z nim działo. Jednak było to coś całkowicie innego niż przy innych
dziewczynach.
Laski, które przewinęły się
przez jego łóżko były ładne, pociągające i bardzo naiwne. Wystarczyło kilka
czułych słówek, żeby wyskakiwały przed nim z ubrań. Jednak żadna z nich nie
miała takiej charyzmy jak Klara. Czuł, że byłby w stanie zrobić naprawdę
wszystko dla panny Bajkowskiej. Wystarczyłoby, że kiwnęła palcem, a on mógłby
przynosić jej codziennie śniadanie do łóżka i wcale by mu się to nie znudziło.
Zaczynało się robić naprawdę
niebezpiecznie. Może właśnie dlatego od soboty nie odezwał się do brunetki ani
słowem? Wiele razy zabierał się za napisanie głupiego smsa, ale po raz pierwszy
w życiu brakowało mu słów.
Podziękować jej za cudowny
wieczór? Przecież podczas pożegnania to zrobił.
Zapytać, jak się czuje?
Banalne. Zbyt banalne.
A może po prostu zapytać czy
będzie jutro na meczu? Przecież po to przyjechała do Krakowa. Bez sensu.
Tak więc milczał jak zaklęty,
co w sumie pogarszało jego sytuację. Gdyby to była inna dziewczyna po prostu
zerwałby kontakt, ale teraz nie potrafił, osoba Klary zdecydowanie mu to
uniemożliwiała. W końcu ta bezczynność strasznie go zdenerwowała. Zerwał się z
łóżka, poszedł do łazienki i stanął przy umywalce.
- Stary, co się z tobą dzieje?
– zapytał samego siebie, gdy przemył twarz zimną wodą i spojrzał w lustro.
Jego oczy świeciły
niesamowitym blaskiem i nie były to zwyczajne „kurwiki”, gdy jakaś dziewczyna
mu się podobała. Gdy tylko odtwarzał w głowie obraz Klary od razu na jego
twarzy pojawiał się mimowolny uśmiech. Zaczynał tracić kontrolę nad samym sobą
i był bardzo ciekawy, co wydarzy się dalej. Czuł się jak na rollercoasterze,
który nie może się zatrzymać, ale w głębi duszy podobało mu się to wszystko.
KLARA
Stadion
Wisły Kraków, poniedziałek, 6.06.2016r. godz. 17:00
Kilka godzin później wszystkie
moje zamierzenia wzięły w łeb. Z duszą na ramieniu jechałam na stadion i nawet
Amelka zauważyła, że jest coś ze mną nie tak.
- Ciociu, co ci jest? –
zapytała, gdy wysiadałyśmy z samochodu już na parkingu.
Przykleiłam na usta uśmiech,
chociaż wcale do śmiechu mi nie było i wzięłam ją na ręce.
- Nic, Skarbie. Ciocia się po
prostu zatruła obiadem. – odpowiedziałam, a ona mocno mnie przytuliła i pocałowała
w policzek. Kochane dziecko. Chociaż trochę dodała mi otuchy. Tylko na chwilę, bo
po chwili usłyszałam głos mojej siostry:
- Amelka, chodź do mamy. –
poleciła córce i po chwili zorientowałam się, że kilkadziesiąt metrów przede
mną stoi Łukasz. Serce zabiło mi jak oszalałe i to wcale nie było
zdenerwowanie, a raczej podniecenie, co stanie się za chwilę. Wypuściłam
Amelkę, a ta podbiegła szybko do matki. Joanna jeszcze uśmiechnęła się
porozumiewawczo do mnie dodając mi otuchy i pociągnęła za sobą córkę i Zuźkę.
Stałam jak słup soli i
mierzyłam go wzrokiem. Próbowałam uspokoić samą siebie i chcąc dodać sobie
animuszu powiedziałam do siebie w myśli: „No dalej, Klara. Pamiętaj po co tutaj
jesteś.”
Tymczasem blondyn podszedł do
mnie, a na jego ustach cały czas błąkał się głupi uśmieszek, który nomen omen
naprawdę mi się podobał.
- A więc jesteś. – stwierdził.
Eureka, chłopcze!
- Jak widać. – mruknęłam i
patrząc na niego wyzywająco przejechałam dłonią między piersiami, tam, gdzie
znajdował się numer „21”.
Teodorczyk chyba zrozumiał
aluzję, bo po chwili wyszczerzył się.
- Chyba powinienem ci
podziękować.
- Nie ma takiej potrzeby. –
zaprzeczyłam od razu. Chyba zaczynałam odzyskiwać pewność siebie. Na szczęście.
– Gdybym nie chciała, nie zrobiłabym tego dla ciebie.
- Cóż, moja najwierniejsza
kibicko… – piłkarz ewidentnie przystąpił do ofensywy i zbliżył się do mnie na
niebezpieczną odległość tak, że poczułam jego oddech i męski zapach. Momentalnie
zakręciło mi się w głowie, ale Łukasz był taki „wspaniałomyślny” i objął mnie
jedną ręką, żebym się przypadkiem nie przewróciła. – Mogę liczyć na dawkę
motywacji?
Znowu zaczynał mącić mi w
głowie, ale cały czas jak mantrę powtarzałam sobie w myśli, po co tutaj jestem.
I, że, broń Boże, nie mogę się zakochać.
- No nie wiem, nie wiem. –
droczyłam się z nim i uśmiechnęłam figlarnie.
- Mogę cię pocałować? –
zapytał i całkowicie rozbroił mnie tym. Wybuchłam głośnym śmiechem, a on chyba
nie takiej reakcji się spodziewał, ponieważ nagle odsunął się ode mnie i włożył
ręce do kieszeni.
- A czy pytasz ciastka, czy
możesz je zjeść? – zapytałam i po tych słowach powodowana jakąś niezwykłą mocą
podeszłam do niego, wspięłam się na palce, ujęłam jego twarz w dłonie i
pocałowałam mocno w usta.
Widziałam spore zaskoczenie w
jego oczach, ale także zadowolenie. Zauważyłam, że chce to powtórzyć, ale
szybko wyrwałam mu się, puściłam oczko i stwierdziłam:
- Chyba musisz wracać na
stadion. Trzymam za Was kciuki.
Teodorczyk już nie protestował
i ramię w ramię skierowaliśmy się w stronę obiektu.
“You keep me insane, I'm not
ashamed
Don't give a damn, love
I want you so bad”
Don't give a damn, love
I want you so bad”
WSZECHWIEDZĄCY
NARRATOR
Godzinę
później…
Klara i Zuzia siedziały na
trybunach stadionu Wisły Kraków i zastanawiały się, jak potoczy się
dzisiejszy mecz. Spotkanie z Litwą było dla chłopaków ostatnim sprawdzianem
przed EURO. Okazało się, że trener Adam Nawałka zdecydował się wystawić dzisiaj
trochę inną niż zwykle jedenastkę. W pierwszym składzie zabrakło m.in. Roberta
Lewandowskiego, a także Łukasza Piszczka, który podobno się czymś zatruł.
Tę rewelację sprzedał im
Bartek Salamon, który kilka minut temu wrócił do szatni. Słysząc jego słowa o
rzekomym zatruciu męża, Joanna Piszczek wściekła się nie na żarty. Zostawiła
córkę pod opieką siostry, a sama szybko zeszła do podziemi stadionu. Łukasz
miał ogromnego pecha, bowiem żona odnalazła go już po minucie, gdy wychodził z
szatni.
- No to już przechodzi ludzkie
pojęcie! – wykrzyknęła na jego widok. Obrońca zdziwił się, skąd to nagłe
uniesienie brunetki, ale już po chwili przypomniał sobie o błogosławionym
stanie żony i momentalnie zareagował.
- Ależ, Kochanie. Uspokój się.
– objął ją ramieniem i pogładził po ręce.
- Ja mam być spokojna?! Ja?! –
zaczęła unosić głos zwracając na siebie uwagę piłkarzy przechodzących obok
nich. Kuba Błaszczykowski rzucił Piszczkowi pełne współczucia spojrzenie.
Wiedział, że kumpel ma przerąbane u żony.
- Ale o co chodzi w ogóle? –
zapytał zdezorientowany obrońca. Joanna go zaatakowała, a on nawet nie
wiedział, w czym rzecz.
- Jak to o co? O tym, że mój
mąż się źle czuje ja mam się dowiadywać od jego, pożal się Boże, kolegi z
drużyny?! – syknęła mu prosto w twarz. Ach, więc o to chodziło.
- Ale to nic takiego. Po
prostu chyba zaszkodziły mi te grzybki, które dodali do jajecznicy. – wyjaśnił jej,
a brunetka zaczęła się uspokajać. – Ale miło mi, że tak się o mnie martwisz. –
wyszczerzył się piłkarz, a jego żona tylko pokręciła głową z uśmiechem.
- No dobrze, niepotrzebnie się
uniosłam. – stwierdziła udobruchana i przytuliła się do męża.
- Ale na drugi raz, Asiu, nie
krzycz tak bardzo. Nie chcę, żeby nasze maleństwo było świadkiem kłótni
rodziców jeszcze będąc w brzuchu. – pogłaskał znacząco wypukłość na ciele
kobiety, a ta tylko przewróciła oczami. Łukasz był totalnie niereformowalny i
już stracił głowę dla maleństwa.
KLARA
W tym
samym czasie…
- Widziałaś to?! – syknęła mi
prosto do ucha Angelika. Aż podskoczyłam na krześle słysząc jej głos. Jeszcze
jej tutaj brakowało.
- Zwariowałaś?! Chcesz, żebym
dostała zawału?! – jęknęłam, a ona niezrażona umościła się na miejscu obok
mnie, które wcześniej zajmowała Joanna. Amelka tymczasem siedziała na kolanach
Zuzi i wskazując palcem na piłkarzy opowiadała jej, którego wujka bardzo lubi,
a którego trochę mniej i dlaczego.
- Musiałam być dyskretna. –
wyjaśniła. – Za kilka sekund spójrz delikatnie w prawo. Tam siedzi taka
blond-cizia.
Odczekałam chwilę i obejrzałam
się przez prawe ramię. Arek siedział obok bardzo ładnej nieznajomej blondynki.
- No i? – spojrzałam pytająco
na byłą dziewczynę Milika.
- No i musisz mi pomóc.
- Niby w czym?
- No w odzyskaniu Arka. –
oznajmiła. Boziu, dlaczego ta dziewczyna była taka namolna? Dałaby już temu
Arkowi spokój. Zerwała z nim z własnej woli, a teraz szaleje.
- Angelika, a nie możesz go
sobie tak po prostu odpuścić? Albo chociaż daj mi spokój i poproś kogoś innego
o pomoc. – rzekłam niecierpliwie.
- Klara, proszę cię. Ja… -
zawahała się. – Nie mam zbyt wielu przyjaciół…
Chciałam powiedzieć, że wcale
się nie dziwię takiemu stanowi rzeczy, ale w ostatniej chwili ugryzłam się w
język. Nie powinno się kopać leżącego, prawda?
- Nie wiem, naprawdę.
- Dobra pogadamy później. –
szepnęła konspiracyjnie i podążyła z blondynką i Milikiem, którzy zeszli z
trybun. Totalna wariatka.
WSZECHWIEDZĄCY
NARRATOR
Szła kilka kroków za nimi, tak
żeby jej nie zauważyli. Musiała jednak z przykrością stwierdzić, że jej były
chłopak był tak zapatrzony w dziewczynę, że nie zauważał niczego innego.
Ewidentnie bardzo mu się podobało. Ale z drugiej strony nie było między nimi
żadnego kontaktu cielesnego, może więc jeszcze nie byli parą i nie wszystko
stracone?
W pewnym momencie dwójka się
zatrzymała, a Angela w przypływie desperacji schowała się za juką, stojącą na
korytarzu stadionu. Obserwowała ich uważnie, gdy niestety została znaleziona
przez Jędzę.
- Angelika? – wyszczerzył się.
– Co ty tutaj robisz?
Dziewczyna poczerwieniała i w
myśli szukała sposobu, jak wyjść z tej kłopotliwej sytuacji.
- Ja… Wiesz, szukam kolczyka,
bo gdzieś mi tutaj wypadł.
- Ok. Trzymaj za nas kciuki. –
odpowiedział jej piłkarz i ulotnił się.
Również Milik i blondynka
zniknęli jej z pola widzenia. Angelika ruszyła korytarzem, skręciła w prawo i
zauważyła, jak do damskiej toalety wchodzi blondynka, której szukała.
Wparowała za nią, skorzystała
z ubikacji i stanęła przy umywalce, gdzie obok znajdowała się jej rywalka.
Angelika spojrzała na nią kątem oka i uśmiechnęła się sztucznie.
- Nowa dziewczyna Arka? –
zagadnęła ją bezpośrednio pytając, o to co ją najbardziej interesowało.
Dziewczyna spojrzała na niego
zdziwiona i roześmiała się głośno.
- Nie. Znamy się dopiero od
kilku dni. – wyjaśniła, a Angelika w duchu odetchnęła z ulgą.
- Ach, to jeszcze Arek ci nie
powiedział o swojej tajemnicy…
- Jakiej tajemnicy?
- Że jest biseksualny. –
odpowiedziała Angela i zostawiła osłupiałą dziewczynę samą. Teraz blondynka na
pewno dwa razy się zastanowi, gdy będzie chciała rozwinąć znajomość z Milikiem,
a wtedy, ona będzie mogła wkroczyć do akcji i go odzyskać. Co z tego, że skłamała? W miłosci wszystkie chwyty są dozwolone.
Gdzieś
w chmurach, wtorek, 7.06.2016r. godz. 12:00
We wczorajszym meczu piłkarz
nie zachwycili, bo tylko zremisowali bezbramkowo z reprezentacją Litwy, ale
teraz to nie było już ważne. Godzinę temu ruszyli z krakowskiego lotniska i
teraz kierowali się w stronę Francji.
- Wojtek, chciałbym zauważyć,
że zajmujesz za dużo miejsca. – stwierdził Krychowiak, który siedział obok
swojego przyjaciela, Szczęsnego.
Bramkarz spojrzał na niego
spod uniesionych powiek i przemówił:
- Grzesiu, pomyśl sobie, że
zawsze mógłbyś siedzieć obok któregoś z tych smutnych panów z PZPN-u i uwierz
mi, tam byłoby ci zdecydowanie ciaśniej.
Pomocnik Sewilli skrzywił się,
ale musiał przyznać rację kumplowi.
- No dobra, ale nie napinaj
się tak, bo ci marynarka pęknie i jak będziesz wyglądał, jak wysiądziesz? Co
najmniej nieekskluzywnie.
Szczęsny mruknął jeszcze coś
niezrozumiałego pod nosem, założył na uszy słuchawki i zapadł w głęboki sen.
Tymczasem Bartek Salamon,
jako, że została im godzina lotu postanowił obejrzeć chociaż jeden odcinek „Gry
o tron”. Wyjął z plecaka laptopa, umieścił go na półeczce przed sobą i spojrzał
jeszcze na śpiącego obok Ziela.
Uruchomił komputer i pech (a
może szczęście) chciał, że w tym momencie Piotrek się obudził, a na ekranie
pojawiło się zdjęcie Klary. Salamon w popłochu zatrzasnął laptopa i spojrzał z
przerażeniem na kumpla.
- Niczego nie widziałeś,
prawda? – syknął. Dopiero teraz zorientował się, jak nieroztropnym było
ustawienie zdjęcia Klary jako tapety w komputerze, i to w komputerze, który
otwierał, gdy w zasięgu kilku metrów siedział jej szwagier, Piszczek, a co
gorsza też, jej chłopak, Teodorczyk.
Otarł pot z czoła, a zaspany
Zieliński wymamrotał:
- Co? Nic nie wiedziałem.
Ale widząc przestraszoną minę
kumpla pomocnik Empoli wiedział, że mu się nie przywidziało i Bartek faktycznie
miał zdjęcie Klary jako tapetę, a to oznaczało tylko jedno – jego przyjaciel
wpadł w spore kłopoty.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć! :*
Przychodzę z nowym rozdziałem :)
Jak widzicie, zaczynamy teraz nową przygodę pt. "EURO" :)
Liczę na Wasze opinie dotyczące dzisiejszego rozdziału :)
Na poprzednie komentarze odpowiem w ciągu kilku dni, tak samo nadrobię zaległości na Waszych blogach :)
Dzisiaj gify z Klarą, Wojtkiem i Grzesiem :)