środa, 9 listopada 2016

Chapter fifteen




 “You're in for a little more, it's getting scandalous
Yeah, all my life, yeah
I'm waiting for, the girl next door to get real dangerous”

WSZECHWIEDZĄCY NARRATOR

1.06.2016r. Gdańsk, Długie Pobrzeże
- Jesteś naprawdę słodki, ale chyba nic z tego nie będzie. – stwierdziła patrząc na niego swoimi wielkimi brązowymi oczami. Brunet aż zatrzymał się w miejscu na jej słowa.
- Dlaczego? – zapytał od razu chowając ręce w kieszeniach.
Szatynka oparła się plecami o barierki i westchnęła.
- Nasze oczekiwania chyba się rozmijają. Zrozum, ja lubię się bawić facetami, a ty? Byłeś z jedną dziewczyną prawie dwa lata. Ja niestety nie potrafię być stała w uczuciach.
Piłkarz wypuścił głośno powietrze z ust. Podszedł do niej, oparł się o barierki blokując jej możliwość ucieczki i znacznie ograniczając jej przestrzeń życiową.
- Ale kto powiedział, że ja szukam dziewczyny na stałe?
- A nie jest tak?
- Nie. – odpowiedział i wyzywająco spojrzał w jej oczy. Zuzia nie ugięła się pod ciężarem jego wzrok i również wpatrywała się w jego tęczówki, których kolor zlał się ze źrenicami. Pragnął jej – widziała to w jego oczach.
- A to, co wydarzyło się jeszcze w Juracie?
- To był tylko nic nieznaczący incydent, za który powinienem był cię przeprosić. Nie byłem wtedy sobą. – wyjaśnił. – To było tuż po rozstaniu i nie potrafiłem poradzić sobie sam. Dopiero teraz doceniam zalety bycie singlem. – błysnął białymi zębami.
- Ach tak. – szatynka głośno cmoknęła ustami.
- Na przykład mogę wymieniać smsy z pięknymi dziewczynami…
- Więc nie jestem jedyna? – uniosła wysoko brwi.
- Ktoś tu niedawno mówił, że nie lubi zobowiązań. – uśmiechnął się drwiąco, ale Zuzia machnęła ręką na jego słowa. Złapał ją – nie lubiła być jedną z wielu.
- Rozumiem, że teraz masz ochotę na ognisty romans, tak?
- Mam ci to udowodnić? – szepnął pochylając się nad nią i niebezpiecznie zbliżając się do jej szyi. Poczuła jego gorący oddech, a po jej ciele rozpłynął się przyjemny dreszcz podniecenia.
- Wierzę ci na słowo. Ale to nie dzisiaj. Jestem trochę śpiąca. – udała, że ziewa, a jej słowa całkowicie zdeprymowały Kapustkę.
Nie ogarniał tej dziewczyny, ale ta jej tajemniczość fascynowała go. Od początku jak tylko przyjechała do Juraty wpadła mu w oko. Piękna, pewna siebie, wygadana, wszędzie jej było pełno i co najważniejsze lubiła się dobrze zabawić. Miał już serdecznie dość dziewczyn, które liczyły albo na dozgonną miłość albo jego pieniądze. Zuzia niczego nie oczekiwała i to było w niej najlepsze.
– Odwieziesz mnie do domu? – zapytała a on od razu kiwnął głową i razem skierowali się w stronę auta.
KLARA
Czwartek, 2.06.2016r.,Gdańsk
Kolejny dzień upłynął mi na próbach wyciągnięcia od Zuźki, co robiła wczoraj po meczu. W końcu po wielogodzinnym błaganiu dowiedziałam się, że spędziła kilka godzin z Kapim. Niestety moje oczekiwania, że może nareszcie dopadła ją strzała Amora rozpadły się w pył, to miał być kolejny romans, nic więcej. Jednak ludzie się nie zmieniają.
Po południu razem z rodzicami i Piszczkami wybraliśmy się na spacer po gdańskiej starówce, a potem na kolację. To miał być ostatni wspólnie spędzony czas przed naszym wyjazdem na EURO. Ponieważ jutro rodzice mieli wrócić do Olszewa, Asia i Łukasz wybierali się wieczorem do jego rodzinnego domu, a Zuzia i ja miałyśmy w sobotę przyjechać do Krakowa.
Skłamałabym mówiąc, że nie chciałabym tam jechać, bo kto by nie chciał? Poza tym obroniłam się na piątkę, załatwiłam wszystkie formalności na studiach, więc to miał być zasłużony odpoczynek.
Był czwartkowy wieczór, chilloutowa muzyka sączyła się z głośników, na stole stały kieliszki i opróżniona do połowy butelka winy, a Zuzia i ja biegałyśmy jak opętane po mieszkaniu. Powód tego zamieszania był jeden – pakowałyśmy się na wyjazd do Francji. Amelka, o dziwo, bardzo grzecznie bawiła się na dywanie w salonie, a Aśka oczekując na męża, który właśnie wyszedł do sklepu, z pilotem w ręku skakała po kanałach telewizyjnych. Niedługo mieli ruszyć do Goczałkowic.
- Cholera jasna! – sarknęła Zuzia przetrząsając szafę w przedpokoju. – Klara, widziałaś może tę moją różową rozkloszowaną spódnicę?
- Nie! – odkrzyknęłam z własnej sypialni. – A może mignął ci gdzieś mój szary sweter?
Moja przyjaciółka jednak nie odpowiedziała i po chwili usłyszałam, jak ciężkimi krokami zbliża się do mojego pokoju.
- Czy ty oszalałaś? – zapytała stając w drzwiach ze skrzyżowanymi na piersi rękoma.
- O co chodzi? – zmarszczyłam brwi. – Zadałam zwykłe pytanie.
- Słońce… - dla odmiany uśmiechnęła się słodko i podeszła do mojej szafy. – Zamiast zabierać ten paskudny i bezpłciowy sweter, weź to. – podała mi czerwony kombinezon, w którym byłam w klubie w Juracie. Nie ukrywam, że wiązało się z nim wiele wspomnień, a byłoby tego jeszcze więcej, gdybym wtedy nie przesadziła z alkoholem i nie urwał mi się film.
- Przecież to mi się tam nie przyda! – zaoponowałam. No bo gdzie miałabym założyć taki seksowny ciuszek? Przecież  nie na mecz.
- Ja uważam wręcz przeciwnie. – odpowiedziała składając ubranie i wkładając je do mojej walizki. – Tyle randek się tam szykuje…
Jakiś czas temu sprzeciwiłabym się jej słowom, że przecież nie zamierzam chodzić na żadne rendez-vous, ale teraz sytuacja była zgoła odmienna i ostatecznie skapitulowałam.
- No dobra, może i masz rację. – zgodziłam się, a Zuźka uśmiechnęła się triumfalnie.
- Nasze rendez-vous tylko w wyobraźni… Rendez-vous z moich snów… - zaintonowała Zuźka kawałek zespołu Kombi i tanecznym krokiem wyszła z pokoju. Pokręciłam tylko głową – ona była niereformowalna.
Jakieś 15 minut, gdy dalej męczyłam się z pakowaniem, zauważyłam kątem oka, że do sypialni wchodzi Amelka. Nic się nie odzywała, więc i ja nie odrywałam się od układania ubrań w walizce. Kilka chwil później poczułam, jak stuka mnie w ramię.
- Ciociu… - zaczęła, a ja powoli odwróciłam się.
- Tak, Kochanie? – odpowiedziałam i dopiero wtedy zauważyłam, że dziecko trzyma coś w ręku. Coś czarnego, koronkowego i… Cholera jasna, ona miała w ręku moje najseksowniejsze stringi! Przełknęłam głośno ślinę, ale nie dałam po sobie niczego poznać. – Amelka, po co ci to?
- Bo widziałam, jak tata dał podobny ciusek mamie i powiedział, zeby nosiła to jak najcęściej. A ja chcę, zebyś i ty Ciociu, ładnie wyglądała. – wyjaśniła rezolutnie. Och, jakie to wszystko było proste w oczach dziecka.
- Masz rację, Kochanie, wezmę to. – powoli odebrałam jej stringi i włożyłam je do walizki cała czerwona. Na szczęście w porę odezwał się dzwonek do drzwi. Rzuciłam się szybko, myśląc że to Piszczek, ale tam stał facet z ogromnym bukietem czerwonych róż w ręku. Otworzyłam szeroko oczy i stwierdziłam, że pewnie mężczyzna się pomylił, co nie zmienia faktu, że szczęściarą była tak, która miała dostać te kwiaty. Facet miał gest.
- Pani Klara Bajkowska? – zapytał. Otworzyłam szeroko ze zdziwienia i kiwnęłam głową. – To dla pani. – powiedział i wręczył mi bukiet. Zrobiłam krok i stanęłam na środku przedpokoju.
- Kto to był? – krzyknęła Zuźka.
- Posłaniec. – odpowiedziałam. Dostałam przepiękne kwiaty, tylko od kogo? Przez 5 lat związku z Krystianem otrzymałam tylko kilka pojedynczych róż, a tutaj taki bukiet. No proszę i niech mi ktoś powie, że bycie singlem nie jest lepsze od chodzenia z byle kim?
- Wooooow. – moja siostra weszła do przedpokoju. – To twoje?
- Chyba tak. – odpowiedziałam słabo.
- Ojacieżpierdzielę. – zaklęła Zuźka i dopiero po chwili zmitygowała się, że obok stoi Amelka i wszystko słyszy.
- Od kogo są te kwiatki, ciociu? – zapytała moja siostrzenica.
- Nie wiem, Kochanie. – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. W końcu ocknęłam się i znalazłam ukryty w bukiecie bilecik. - „Moje oczy są oczami wariata, gdy spotkają się z Twoimi oczami. Ł.” – przeczytałam na głos i aż usiadłam z wrażenia na kanapie. A więc to Łukasz przysłał mi te kwiaty…
- Fiu, fiu, fiu. – moja przyjaciółka aż zagwizdała z wrażenia.
- Hmmm, jednak ten Teodorczyk nie jest taki zły jak się wydaje. – zachichotała Joanna.
- Zdecydowanie nie… - odrzekłam. Wstałam, włożyłam je do wazonu i wzięłam do ręki telefon – musiałam jakoś za nie podziękować.
KLARA - „Dziękuję za kwiaty. Są przepiękne.” – wystukałam na klawiaturze i wysłałam do Teodorczyka. Odpowiedź przyszła minutę później.
ŁUKASZ -  „Chciałem pokazać Ci, że cały czas myślę o Tobie i nie potrafię przestać. Co Ty ze mną robisz?”
Ups, czyżby mój plan zaczął działać? Aż uśmiechnęłam się na tę myśl, chociaż z nim to nigdy nic nie wiadomo do końca.
KLARA - „Myślę, że nic dobrego :P” – odpisałam.
ŁUKASZ - „A ja uważam, że wręcz przeciwnie. Chciałbym, żeby ten stan trwał jak najdłużej.”
KLARA - „Postaram się, żeby tak było… Kolorowych snów :)”
ŁUKASZ - „Będą takie, jeżeli się w nich pojawisz… Śpij dobrze Księżniczko :*”
Spełniła się dokładna odwrotność, tego, czego chciał Teo, ponieważ to on przez całą noc nie dawał mi spokoju i męczył mnie w moich snach…


“I’ll just keep holding on
I’ll just be all you need”

WSZECHWIEDZĄCY NARRATOR

2.06.2016r. Autostrada A1
- Nie podoba mi się to. – mruknął Łukasz Piszczek jadąc autostradą gdzieś pomiędzy Gdańskiem a Łodzią.
- Oj, Kochanie… - zaczęła Joanna. Kierowali się w stronę rodzinnego domu piłkarza. Amelka na szczęście szybko usnęła w samochodzie. – Zaufajmy Klarze, przecież jest dorosła.
- Może i jest dorosła, ale ten związek z Teodorczykiem… Coś mi tutaj nie gra. – obrońca poruszył śmiesznie ustami i zredukował bieg przygotowując się do wyprzedzania ciężarówki.
Joanna w ostatniej chwili ugryzła się w język, ponieważ miała zaprotestować stwierdzeniu swojego męża, ale przecież nie mogła wyjawić mu sekretu siostry. Stwierdziła, że Łukasz i tak nie zrozumiałby misternego planu Klary.
- Dajmy im czas. Dlaczego od razu ich skreślasz?
- Bo to niereformowalny podrywacz. – odparł krótko. - Nie chcę, żeby Klara cierpiała przez niego.
- Ja też tego nie chcę. Ale póki co nic nie wskazuje na to, że stanie się coś złego. Przecież Łukasz stara się o nią. Widziałeś jakie piękne kwiaty jej przysłał… - powiedziała znacząco brunetka. – Swoją drogą to ja dawno takich nie dostałam…
Piszczu spojrzał szybko na żonę, a ta uśmiechała się tajemniczo i w lot zrozumiał aluzję ukochanej. Chyba jutro czekał go spacer do kwiaciarni…
KLARA
3.03.2016r. Gdańsk
Popijałam właśnie poranną kawę, gdy odezwał się mój telefon. Odblokowałam smartphona, a moim oczom ukazało się powiadomienie z Facebooka: „Łukasz Piszczek i Łukasz Teodorczyk mają dziś urodziny. Prześlij życzenia!”.
- O jasna cholera. – mruknęłam pod nosem.
- Co się stało? – Zuźka wyjrzała zza drzwi łazienki.
- Łukasz ma dzisiaj urodziny…
- Twój szwagier? Pamiętam. – odpowiedziała obojętnie.
- Nie tylko on. Teodorczyk. – jęknęłam.
- No co ty gadasz?! – moja przyjaciółka otworzyła szeroko oczy i przyszła do kuchni. – Masz prezent? – zaśmiała się.
- A powinnam? No bez przesady…
- To chociaż złóż mu życzenia. – wzruszyła ramionami i wróciła przed lustro.
Odstawiłam kubek z kawą na stół i ponownie wzięłam do ręki telefon. Kilkukrotnie zmieniałam treść smsa, no bo czego powinnam mu życzyć? Żeby wpadł w moje sidła? Bez sensu. W końcu wybrałam jego numer i zdałam się na żywioł. Odebrał już po dwóch sygnałach.
- No proszę, proszę, kto do mnie dzwoni! Już wiem, że ten dzień będzie piękniejszy niż zwykle.
- Cześć Łukasz. Właśnie dowiedziałam się, że kończysz dzisiaj 25 lat i chciałabym życzyć ci wszystkiego, co najlepsze, spełnienia marzeń, dużo zdrowia i piłkarskich sukcesów. – złożyłam mu życzenia i odetchnęłam z ulgą.
- Bardzo dziękuję. – czułam, że się uśmiecha do słuchawki.
- A co do prezentu…
- Prezenty przyjmuję tylko w naturze. – przerwał mi i całkowicie wytrącił z równowagi.
- No dobrze… - odpowiedziałam słabym głosem. – To do zobaczenia jutro. – i rozłączyłam się.
- I jak tam? – zapytała moja przyjaciółka.
- Powiedział, że prezenty przyjmuje tylko w naturze. – jęknęłam.
- Ciesz się. Dostanie buzi i po problemie. – stwierdziła wzruszając ramionami. No ja nie wiem, czy tak od razu po problemie… Bo czy on oczekiwał jedynie pocałunku jako prezentu? Aż wzdrygnęłam się na tę myśl.
Kilka minut później od razu wykręciłam numer do mojego szwagra, życząc mu dużo miłości, pociechy z żony i dziecięcej drużyny piłkarskiej. Piszczkowi bardzo spodobały się moje życzenia, czym od razu podzielił się z moją siostrą. Ta stwierdziła, że chyba mam nie po kolei w głowie. Może i mam, ale to w końcu rodzinna cecha. Na koniec rozmowy dodałam, że tradycyjnie jak co roku dostanie w prezencie torbę słodyczy i rozłączyłam się, bo przecież jutro mieliśmy się spotkać ponownie.

WSZECHWIEDZĄCY NARRATOR

4.06.2016r. Kraków
Piłkarze powoli zjeżdżali się do Hotelu Starego na krakowskiej starówce. Każdy z nich musiał przebrnąć przez ogromny tłum kibiców, którzy z telefonami i notesami w ręku czekali na zdjęcia i autografy zawodników. Większość z reprezentantów cierpliwie spełniała prośby fanów, część natomiast przemknęła do hotelu tylnym wyjściem.
Piotrek Zieliński i Bartek Salamon, którzy jako jedni z pierwszych przyjechali na zgrupowanie, właśnie zjeżdżali windą na parter.
- Powiedz mi, Zielu, ale tak czysto hipotetycznie – wierzysz w przyjaźń damsko-męską? – zagaił obrońca włoskiego Cagliari.
Kumpel spojrzał na niego z ukosa.
- Nie. – odpowiedział rzeczowo. – Wierzę w miłość, namiętność, nienawiść, pożądanie między mężczyzną a kobietą, ale na pewno nie w przyjaźń.
- Bo ja się zastanawiam… - zamyślił się głęboko Bartek. – W sumie dlaczego nie? Przecież kobieta i facet mogą się lubić, fajnie dogadywać, mieć podobne zainteresowania, lubić spędzać ze sobą czas. Co z tym złego.
- Stary, to jest zgubne. – oznajmił Zielu, gdy winda zatrzymała się na parterze. – Przerabiałem już to kiedyś i nie polecam. Wystarczy, że laska jest naprawdę ładna i chociaż przez chwilę pomyślisz o niej inaczej jak o przyjaciółce albo ktoś ci szepnie, że pasowalibyście do siebie. Bańka mydlana pryska, a ty cierpisz, bo ona widzi w tobie tylko kumpla.
- Ale zawsze jest jakaś szansa na czystą duchową przyjaźń… - odparł nieśmiało Salamon.
- Taaaa… To wychodzi jedynie w przypadku, gdy przyjaźnisz się z totalnym paszczurem, a obaj wiemy, że Klara nim nie jest, wręcz przeciwnie. – puścił mu oko Piotrek, a jego kolega aż poczerwieniał i nie odezwał się już ani słowem.
Zieliński naprawdę dał mu do myślenia, ale na tę chwilę Bartek nie potrafił zrezygnować z Klary i cały czas powtarzał sobie, że przecież tylko ją bardzo lubi. Mieli podobne zainteresowania, dobrze się dogadywali i rozumieli, znali swoje tajemnice (no może oprócz jednej, której jak dotąd jeszcze piłkarz jej nie wyjawił), ale nic poza tym. Zdawał sobie sprawę z tego, że brunetka jest naprawdę piękna i nie jeden facet chciałby ją mieć, ale on miał na razie dosyć związków i zobowiązań. Bardzo lubił Klarę i koniec kropka. Szkopuł w tym, że jednak trochę zabolało go, gdy zobaczył ją na stadionie w koszulce Teodorczyka, a potem w jego ramionach. Cały czas jednak wmawiał sobie, że to nic takiego i dziewczyna nadal jest dla niego tylko przyjaciółką. 

KLARA

Około godziny 13 byłyśmy już z Zuzią w hotelu na krakowskiej starówce, niedaleko miejsca, gdzie rozlokowani byli piłkarze. Traf chciał, że w tym samym miejscu pokoje wynajęło większość z żon i dziewczyn zawodników naszej reprezentacji, w tym moja siostra, która akurat miała pokój centralnie pomiędzy moim lokum a mojej przyjaciółki. Podróż trwała dobrych kilka godzin, ale na szczęście większość czasu przespałam i teraz miałam mnóstwo sił do zwiedzania.
Dzień był przepiękny, słoneczny i bardzo ciepły. Aż nie chciało się siedzieć w murach hotelu. Postanowiłyśmy z Zuzią i Joanną, że za jakąś godzinę zobaczymy się przy recepcji i wspólnie ruszymy na podbój Krakowa.
Postawiłam dzisiaj na słodki look i już kończyłam malowanie rzęs, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Byłam pewna, że to moja siostra albo Zuzia, dlatego od razu wykrzyknęłam: „Otwarte!”.
- Klara? – usłyszałam nieznajomy głos. Chociaż, ja go gdzieś już słyszałam… Wyszłam z łazienki, a moim oczom ukazała się… Angela!
Od razu stanęłam w pozycji obronnej splatając ramiona na piersi.
- Co ty tutaj robisz?!
- Spokojnie, przyszłam tutaj w pokojowych zamiarach. – odpowiedziała spokojnie. – Musisz mi pomóc. – oznajmiła.
Tylko niby w czym ja miałabym jej pomóc?
------------------------------------------------------------------------------- 
 Cześć Kochane! :*

Przybywam ze świeżutkim rozdziałem piętnastym :)

Jak widzicie, Teo stara się i to bardzo, ale to nie jest jeszcze szczyt jego możliwości :D
Dzisiaj w końcu w rozdziale jest trochę Piszczka, obiecuję, że będzie go jeszcze więcej :)

Mam pewną zagwozdkę, ponieważ w ostatnim czasie bardzo spadła mi liczba komentarzy. Myślałam, że jest Was po prostu mniej, bo opowiadanie przestało się Wam podobać albo się znudziło, ale nie, czytelniczek nadal jest dużo, bo i licznik na blogu niedługo wybije okrągłą liczbę 10000! 
Tylko, pytam, czy tak ciężko napisać chociaż jedno zdanie? :( Same wiecie, że nic tak nie motywuje do pisania jak Wasze opinie. Wówczas mamy interakcję autor-czytelni, co naprawdę pomaga w tworzeniu opowiadania i jest budujące dla piszących. 

Już więcej nie nudzę, tylko przypominam, że w piątek i poniedziałek mocno trzymamy kciuki z chłopaków! :D
A kolejny rozdział pojawi się w za tydzień, w środę wieczorem :)

Dzisiaj w prezencie Teo i Piszczek, którzy naprawdę obchodzą tego samego dnia urodziny :))





9 komentarzy:

  1. Co ta Angela wymyśliła? Cudeńko ♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ ta Klara ma powodzenie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem!
    Podoba mi się. <3
    I jestem bardzo ciekawa, czego będzie chciała Angela od Klary...
    Czekam na następny.
    Buziaczki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś Ty zrobiła?! Sprawiłaś, że chyba zaczynam być Team Teo! :o
    Czekam na next, kochana. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, kochana. Sama już nie wiem komu kibicować?
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Co rozdział zmieniam zdanie i gdybym była na miejscu Klary miałabym trudny wybór. Najbardziej ciekawi mnie ta końcówka. Świetnie :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem. Kurczę, bo Ty nic nie wiesz! Xd Jakiś czas temu miałam nieprzyjemną akcję z komputerem i usunęło mi 'starą' Reę, ale nie wytrzymałam i założyłam nowy profil. Oczywiście miałam zamiar napisać wszystkim autorkom powiązanym z moim starym kontem o zaistniałej sytuacji, jednak wiedziałam, że kogoś przegapiłam... Ale już jestem :D
    Wyjaśnisz mi dlaczego ja nadal jestem za Klarą i Arkiem? No kurde, to już niedługo w obsesję przejdzie xdd
    Szkoda mi Bartka. Zakochał się biedny... szkoda tylko, że Klara uważa go jedynie za przyjaciela. Ach jakie to popularne w dzisiejszych czasach :')
    Teodorczyka komentować nie będę. Powiem tylko, że nadal mam go za ... i boję się jakie on ma naprawdę zamiary wobec głównej bohaterki.
    Czekam na następny - informuj koniecznie♥

    OdpowiedzUsuń