"No time for love, No time for hate, No drama
No time for games, Tough girl whose soul aches "
No time for games, Tough girl whose soul aches "
WSZECHWIEDZĄCY
NARRATOR
- No i wiesz, Kochanie, jak zobaczyłam Bartka w
pokoju Klary, ledwie zmieściłam się w drzwi, tak mnie zamurowało. – opowiadała
zadowolona Joanna.
Piszczek siedział rozłożony w
fotelu i przyglądał się żonie, która bardzo żywo gestykulowała. Uwielbiał w
niej to, że była taka energiczna, ale gdy sytuacja tego wymagała, zachowywała
stoicki spokój. I pomyśleć, że gdy ją poznał była całkiem inna.
8 lat temu, gdy jeszcze grzał
ławę w Hercie Berlin i trener niezbyt często wpuszczał go na boisko, pewnego
majowego dnia grali u siebie z Werderem Bremą. Los tak chciał, że na trybunach,
pojawiła się wtedy Joanna, której on jeszcze nie znał. Dziewczyna, była wówczas
kilka tygodni po zerwaniu ze swoim dotychczasowym chłopakiem. Bardzo przeżyła
to rozstanie i nie miała najmniejszej ochoty pójść na ten mecz, jednak zrobiła
to dla swojej przyjaciółki, do której
przyjechała na kilka dni. Łukasz wówczas 23-latek, nie miał najmniejszej ochoty
na stały związek, ponieważ wolał w pełni korzystać z życia. Jednak gdy tuż po
meczu zobaczył ją jak schodzi z trybun jej długie czarne włosy i niebieskie
oczy okolone gęstymi rzęsami całkowicie zmieniły jego ówczesny światopogląd.
Wiedział, że albo ta, albo żadna. Niestety ta cudowna istota zginęła gdzieś w
tłumie i tyle ją widział. Jakież było jego zdziwienie gdy kilka dni później
idąc rano po świeże pieczywo dosłownie wpadł na nią. Wiedział, że nie może
zaprzepaścić tej szansy. Chociaż Joanna się bardzo opierała, zdobył jej numer
telefonu i już następnego dnia umówili się na pierwszą randkę. Łukasz spędził
wówczas prawie pół dnia w łazience, chcąc zrobić na niej jak najlepsze
wrażenie. I mimo, że Joanna nie chciała leczyć urazu miłosnego, kolejnym
związkiem, zostali parą. Dziewczyna co prawda wróciła do Polski, ale już parę
miesięcy później przeprowadziła się do Łukasza i… Odtąd żyli długo i
szczęśliwie, a resztę już znacie.
- Fajnie, fajnie. – Piszczu
uśmiechnął się szeroko. – Bartuś to dobry kandydat na szwagra. Spokojny,
poukładany, w przeciwieństwie do Klary.
- No wiesz. – fuknęła Joanna.
– Moja siostra też jest poukładana. – odrzekła, choć sama w to nie wierzyła. –
Na swój sposób.
- Właśnie. – zgodził się z nią
Łukasz. – W końcu przeciwieństwa się przyciągają, czego jesteśmy najlepszym
przykładem.
Joanna uśmiechnęła się słodko
i przystąpiła do kontrataku:
- Masz rację Kochanie. Mądra
ona, głupi on, a jaka piękna miłość.
Łukasz słysząc jej słowa aż
się zapowietrzył.
- Ty mała zołzo! – syknął,
nadal nie przestając się uśmiechać i dosłownie rzucił się na żonę, całkiem
przygniatając ją swoim ciężarem.
Piłkarz zaczął łaskotać
Joannę, a ta wiła się i krzyczała wniebogłosy. Po chwili jednak role się
odwróciły i to brunetka siedziała na nim okrakiem i wpijała mu palce w żebra.
Ich baraszkowanie przerwało dopiero pojawienie się Amelki.
- Mamusiu, dlacego siedzisz na
tacie? – zapytała słodko.
Joanna szybko się zmitygowała,
pospiesznie zeszła z Łukasza i przeniosła się na fotel, a córeczka po chwili
wskoczyła jej na kolana i spojrzała na mamę poważnie.
- Mamusiu, bo ciocia Lala i
jakiś wujek idą lazem na plazę. – zaczęła, a Aśka miała ochotę aż klasnąć w
dłonie z radości. Klara idzie na spacer z jakimś piłkarzem. – Mogę iść z nimi?
- A co to za wujek, Kochanie?
– zainteresował się Piszczu, a dziewczynka od razu zeskoczyła z kolan matki i
podbiegła do taty.
- Taki baldzo duzy, z jasnymi
włosami i niebieskimi ocami.
- Bartek? – upewnił się
Łukasz.
- Tak, Baltek. – odpowiedziała
rezolutnie. – No mogę? Baldzo plosę. – złożyła rączki jak do pacierza.
Piszczek udawał, że się
zastanawia, a tymczasem Joanna pokazywała mu znaki dymne tj. jak szalona
wymachiwała rękoma i głową, byle Łukasz się nie zgodził.
- Oj, nie, nie, Królewno.
Ciocia, musi pobyć troszkę sama, a ty z rodzicami. – oświadczył, a jego żona
odetchnęła z wielką uwagę.
Jednak odpowiedź ta była nie w
smak małej. Amelka złożyła usta w podkówkę i uroniła kilka łez. Łukasz
zareagował natychmiast.
- Słoneczko jest już dosyć
późno, niedługo musisz iść spać, ale wiesz tatuś widział lodziarnię. Na pewno
mają tam pyszne lody. – oświadczył, a na buzi jego córki od razu pojawił się
ogromny uśmiech.
***
„Po prostu nie reaguj.” – powtarzała sobie w
myśli. – „Udawaj, że ich tu nie ma”.
- Mówiłaś coś? – Bartek
spojrzał na nią podejrzliwie.
- Nie. – odpowiedziała szybko
byle ukryć swoje zmieszanie. Widok Arka i Angeli był ostatnim jaki chciała
zobaczyć idąc na plażę z Bartkiem. A tymczasem oni musieli pojawić się tutaj
akurat teraz! Salamon tylko odmachał swojemu koledze z drużyny , Klara
natomiast nawet nie zawracała sobie tym głowy.
Zeszli już na plażę i
skierowali się w stronę Helu. Przeszli kilkadziesiąt metrów i stwierdzili, że
tutaj mogą sobie usiąść. Spoczęli na piasku, a Klara przeciągnęła się
zadowolona.
- Nareszcie cisza i święty
spokój. – uśmiechnęła się błogo. – I żadnych piłkarzy w promieniu 100 metrów.
- Chyba zapomniałaś o tym, że
ja tutaj jestem. – zauważył Bartek.
- Sama się sobie dziwię, ale
ciebie toleruję. – puściła mu oczko. – A nawet lubię. – dodała i sama
zawstydziła się swojego zachowania. Bartek wyzwalał w niej dziwne emocje.
Zapadła niezręczna cisza.
Słychać było tylko szum morza i krzyki mew.
- Rozumiem, że będziemy
napawać się spokojem? – Klara nie wytrzymała tej ciszy. – W ogóle to chciałam
cię przeprosić za mój niezbyt odpowiedni strój. To efekt tego, że pakowała mnie
mama.
Bartek w zakłopotaniu
przeczesał ręką włosy.
- Hmmm, no wiesz, mi tam twój
strój nie przeszkadza. A wręcz przeciwnie. Chłopakom z tego co zauważyłem też
nie. – odpowiedział dyplomatycznie.
Co tu kryć, Klara naprawdę mu się
spodobała – piękna, zgrabna, zawsze kobieco ubrana, widział, że większość jego
kolegów z drużyny patrzy na nią z uwielbieniem, ale ona zauważał o wiele więcej
niż inni. I mimo, że znał ja zaledwie kilka godzin, za każdym razem, gdy coś
mówiła, robiło mu się ciepło na sercu i nic nie umiał na to poradzić. Czuł, że
ta cisza wyzwala między nimi seksualne napięcie i tego się bał. W końcu we
Włoszech zostawił sporo niewyjaśnionych spraw. Tymczasem mógł zaproponować
Klarze jedynie przyjaźń, nie chciał ranić kolejnej osoby. Ale zaraz, STOP!
Przecież znał dziewczynę tak krótko, a już myślał o nie wiadomo czym. Dosyć
tego, zawsze był aż nazbyt romantyczny i gdy tylko spodobała mu się jakaś
dziewczyna, od razu zaczynał myśleć o niej na poważnie. Jednak teraz miał już
25 lat na karku i powinien bardziej dojrzale patrzeć na życie, a mimo to na
dziewczyny dalej reagował jak nastolatek. W końcu postanowił przerwać ciszę,
który po raz kolejny nastała między nimi.
- A może powiesz mi więcej o
sobie? – zaproponował, chociaż wiedział, że stąpa po miękkim lodzie. Zdawał
sobie sprawę z tego, że gdy dowie się o niej więcej, ona może spodobać mu się
jeszcze bardziej.
KLARA
- Oszalałam, serio. – oznajmiłam. – Znam cię zaledwie parę
godzin, a już opowiadam ci historię mojego życia.
Bartek błysnął białymi zębami w odpowiedzi.
- No cóż, pewnie czujesz się ze mną naprawdę dobrze.
I cholera jasna, w tym momencie nie mogłam się z nim nie
zgodzić. Zdążyłam mu opowiedzieć już o tym, jak Krystian rzucił mnie tuż przed
ślubem, że przez cały okres szkolny trenowałam siatkówkę i tylko moje własne
ograniczenia sprawiły, że przestałam, że tak naprawdę o moim przyjeździe tutaj
zadecydowały Aśka i mama, a nawet o tym, jak w zerówce Krzysiek Olszewski wybił
mi zęba piłką, a ja w odwecie wybiłam mu pięścią obydwie jedynki. Cały czas
tylko skrzętnie omijałam temat, dlaczego nie lubię piłkarzy. Uznałam jednak, że
za krótko się znamy by mu o tym wszystkim opowiadać. A ja naprawdę polubiłam
Bartka i nie chciałam od razu obarczać go moimi problemami.
Szkoda tylko, że zaczynało mi być zimno. Próbowałam to
ukryć, ale mimowolnie zatrzęsłam się, a Bartuś miał dwie bluzy. Jedną na sobie,
a drugą na wszelki wypadek w ręku.
- Zimno ci? – zapytał z troską i wiedziałam, co się za
chwilę stanie.
- Nie będę ukrywać, że tak. – odpowiedziałam zgodnie z
prawdą, a Bartek bez słowa wziął bluzę i okrył mnie nią, ale drugiej rzeczy już
nie musiał robić. Objął mnie delikatnie ramieniem, a ja… poczułam się co
najmniej dziwnie. Wiadomo, że gdy jest się z facetem kilka lat i przyzwyczaisz
się do tego, jak on cię przytula, a potem po rozstaniu inny robi to samo, nie
wiesz, jak się zachować. Ale tutaj nie chodziło o to. Gdy Bartek mnie objął
poczułam się tak bezpiecznie i… ciepło. Było to ramię prawdziwego faceta, który
potrafił sprawić, że w jego towarzystwie zapominało się o wszystkich kłopotach.
– Yyy, co robisz? – zapytałam głupio, niestety.
- To tylko po przyjacielsku. – uśmiechnął się i… poczochrał
mi włosy. Tak, to było zdecydowanie kumpelskie.
- Ejjj! – wrzasnęłam. - Już ja znam te przyjacielskie
przytulasy.
Nagle usłyszałam mój dzwonek telefonu „What a wonderful
world” i jak się okazało dzwoniła mama. Dlaczego w takiej chwili?
- Przepraszam, mama dzwoni. – oznajmiłam.
- Nic nie szkodzi. Skoro musisz, odbierz. – uśmiechnął się
do mnie i sam zajął się telefonem.
- Halo? Cześć mamo. – odebrałam i przywitałam się z
rodzicielką.
- Mówiłam, że zadzwonię, więc dzwonię. Klara, słoneczko i
jak się czujesz?
- Całkiem nieźle, miałam dzisiaj małe perturbacje życiowe,
ale to nic.
- Wszystko wiem. Asia mi odpowiedziała. – no tak, ja nie
chciałam wdawać się w szczegóły, a moja siostra już jej wszystko opowiedziała.
- A to zołza. – mruknęłam.
- Nie martw się skarbie. Ubranie się upierze, a piersi to
przecież atrybut kobiecy.
- Mamo!
- Mówię prawdę. A i mam nadzieję, że ubierasz się tam
kobieco. – zachichotała wrednie.
- No pewnie, przecież nie będę chodzić cały tydzień w
jednych bojówkach.
- O to mi właśnie chodziło. Jeszcze mi za to podziękujesz.
- Nie sądzę. Dobra, mamuś, jestem na spacerze. – chciałam
ją zbyć, bo jednak trochę niekulturalnym było rozmawiać z mamą przy Bartku.
- Na spacerze? Sama? – dociekała. Już wiem po kim jestem
taka ciekawska.
- Nie. – odparłam ciężko. – Z kolegą.
- Och, a co to za kolega? – wiedziałam, że ucieszy się z
tej wiadomości.
- Kolega Łukasza z drużyny. – oświadczyłam, a po drugiej
stronie słuchawki usłyszałam przeciągły pisk.
- Jezus Maria, piłkarz?! Czy ty na pewno jesteś zdrowa?!
- Tak, jestem. Dobra, mamuś, chyba zgubiłam zasięg. Nic nie
słyszę. – powiedziałam i rozłączyłam się.
“There's nothing left
for me to lose,
There's not one thing I can do to change your ways,
But I can't sit back and take the lonely days”
There's not one thing I can do to change your ways,
But I can't sit back and take the lonely days”
WSZECHWIEDZĄCY
NARRATOR
Podczas gdy Klara i Bartek siedzieli przytuleni nad
brzegiem morza, Arek i Angela wracali właśnie do hotelu. Milik widząc nową
„parę”, jak mu się wówczas wydawało, aż potknął się o piasek.
- Co ty robisz?! – wykrzyknęła Angelika, ponieważ piłkarz
próbując się ratować, oparł się o swoją dziewczynę.
Arek próbując ukryć swoje zmieszanie tym widokiem, próbował
obrócić tę sytuację w żart:
- Przecież wiesz, Kochanie, że jesteś dla mnie oparciem.
Brunetka skwitowała jego komplement uniesieniem brwi i
dziwną miną. W końcu i ona zauważyła Bartka i Klarę.
- No proszę, widzisz, jaki Bartuś jest obrotny. –
stwierdziła.
- A podobno ma dziewczynę… - zauważył Arek. Nie dodał
jednak, że widząc Bartka i Klarę, poczuł ukłucie w sercu. Jego piękna już
znajoma była przytulana przez Salamona. No proszę! Bartosz na ogół taki
cichutki, a wyrwał najpiękniejszą dziewczynę w Juracie. Zaraz jednak pomyślał o
Angelice. Kilka lat temu, gdy ją zobaczył też zaparło mu dech w piersiach, a
teraz? Teraz jedyne co było między nimi to chyba przyzwyczajenie.
KLARA
- Co tam tak głośno? – zapytałam, bo okrzyki zapewne sprzed
hotelu niosły się chyba na całą Juratę.
- A! – Bartek machnął ręką. - Pewnie chłopaki się
relaksują. Wiesz, to zgrupowanie ma inny charakter niż reszta. Tutaj ma być
rodzinnie, wesoło, sympatycznie. Założeniem było, że mamy się ze sobą
zintegrować, tak, żebyśmy lepiej dogadywali się na boisku. I trener też nam
pobłaża. Przymyka, a raczej stara się przymykać oko na pewne szaleństwa.
- No tak, masz rację, piłkarz też człowiek. –
odpowiedziałam machinalnie i dopiero zorientowałam się, jak miłe słowa
wypłynęły z moich ust. – Powiedziałam to? Nie wierzę.
- A jednak. – blondyn poklepał mnie po plecach. – Widzę, że
mam na ciebie naprawdę pozytywny wpływ.
- No nie wiem, nie wiem… - zawahałam się, ale tylko na
chwilę. – Czynisz cuda.
Naprawdę chyba dzieje się ze mną coś złego. Powiedziałam,
że piłkarz to też człowiek, siedzę tutaj na plaży z piłkarzem, rozmawiam z nim
i naprawdę go polubiłam. Dziwne, to pewnie ten jod działa na mnie tak
destrukcyjnie. Co nie zmienia faktu, że rozmowa z Bartkiem toczyła się naprawdę
bardzo fajnie, jego bluza przyjemnie grzała mnie w plecy. No dobra, nie tylko
bluza, jego ramię również, ale bez żadnych podtekstów, oczywiście. Słońce
zaczynało chować się za horyzontem, słychać było szum fal. Tzn. do tej pory tak
było, póki te bałwany nie zaczęły krzyczeć i było po sympatycznej atmosferze.
- Chyba pora się zbierać. – dodałam.
- Masz rację. – odparł i zaczął otrzepywać się z piasku.
Ja natomiast wstałam, ostatni raz zaciągnęłam się
nadmorskim powietrzem, chociaż może nie powinnam tego robić, wiedząc, jak
destrukcyjny ma na mnie wpływ.
Wracaliśmy w całkowitej ciszy, która chyba żadnemu z nas
nie przeszkadzała, w przeciwieństwie do początku rozmowy. Dawno nie czułam się
przy nikim tak swobodnie jak przy
Bartku. To było dla mnie rzeczywiście nowe doświadczenie.
- Dziękuję. – szepnęłam, gdy zbliżaliśmy się już do hotelu.
- Za co? – zapytał zdziwiony.
- Za wszystko. – odparłam. – Za rozmowę, za to, że mogłam
ci o wszystkim opowiedzieć i nie oceniałeś mnie, że mogłam zapomnieć o
wszystkim.
- No cóż, polecam się na przyszłość. – uśmiechnął się
szeroko. - Mam nadzieję, że to nie był ostatni raz.
Szczerze mówiąc, ja też miałam taką nadzieję, ale przecież
nie mogłam przyznać tego głośno. Najgorsze to przywiązywać się do kogoś, a
zwłaszcza do faceta.
- Chyba powinnam oddać ci bluzę. – zaproponowałam.
Wiedziałam, że te głupki widząc mnie w bluzie Bartka, zaraz zaczną tworzyć
własne niestworzone historie, a my przecież byliśmy tylko na spacerze. Żadnych
romansów. Zresztą ja tylko go bardzo polubiłam, idealny materiał na
przyjaciela.
- Bartuś, dlaczego podrywasz naszą Miss zgrupowania? –
rzekł troszkę bełkotliwie Peszkin, gdy zbliżyliśmy się do grupki. No to byłoby
na tyle, jeżeli chodzi o plotki, których nie chciałam.
- Podrywać to ty możesz dupę z krzesła. – odburknęłam mu.
Bartek jeszcze chciał mnie obronić, ale ja tylko puściłam mu oko na znak, że
wszystko jest w porządku.
- Ojjj, ale tak do mnie? – Peszko próbował udawać
obrażonego, ale nie ze mną te numery. Z pijakami trzeba krótko.
Nagle przede mną pojawił się Jędrzejczyk:
- Panno Klaro, serdecznie chcielibyśmy cię przeprosić za
wyczyny naszego kolegi, Sławomira. – ukłonił się przede mną. – Wiesz, jego
kochanka jest bardzo wymagająca, a on nie zawsze daje jej radę. – rzekł mi na
ucho konspiracyjnie.
W odpowiedzi tylko kiwnęłam głową, bo nie miałam ochoty na
dyskusje z nimi i próbowałam przecisnąć się przez tłum, gdy nagle porwały mnie
jakieś wielkie dłonie. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu stwierdziłam, że należą
do mojego szwagra.
- Lara! Jak ja cię dawno nie widziałem! – uściskał mnie tak
mocno, że przysięgam, wszystkie wnętrzności podeszły mi do gardła.
- No, całe dwie godziny. – odpowiedziałam słabym głosem, a
on próbował cmoknąć mnie w policzek. W tym momencie poczułam jego oddech i nie,
wcale nie pachniał gumą miętową, a wręcz przeciwnie – gorzałą.
- Ty też?! Jak można się tak spruć? – oburzyłam się i
próbowałam odwrócić głowę, jednak nic to nie dawało. – I ty mu na to
pozwoliłaś? – zwróciłam się do siostry, a ta rozłożyła tylko bezradnie dłonie.
Chyba ich małżeństwo nie było aż tak idealnie, ona nie
miała żadnej kontroli nad Piszczem! Więc jednak sprawdza się moja teoria, że
piłkarz to nie jest dobry kandydat na męża.
- Ja?! Przecież nie mogę być z nim 24h na dobę. Usypiałam
Amelkę, a on wymknął się gdzieś. To on jest wszystkiemu winien! – wrzasnęła i
pokazała palcem na Kubę Błaszczykowskiego.
- Ale co ja?! Ja nic nie zrobiłem. – oświadczył poważnie
Kuba.
- Właśnie, proszę nie czepiać się Kubulka. – Łukasz w końcu
wypuścił mnie ze swoich objęć i pobiegł do Błaszczykowskiego. – To mój
najlepszy przyjaciel. – oświadczył dumnie i objął go ramieniem.
I wszystko byłoby dobrze, gdyby Piszczu nie zauważył Bartka
stojącego nieopodal.
- Szwagier! – wykrzyknął uradowany. I ruszył w jego
kierunku. Ale zaraz, jaki szwagier? Czy coś mnie ominęło? – Chodź z nami na
imprezę! Będzie fajnie.
- Ja nie wiem… - odpowiedział skonsternowany Bartek i
spojrzał na mnie błagalnie. Nie, nie potrafiłam mu pomóc. Tutaj przydałby się
jedynie psychiatra.
- Ale ja wiem! Namów swoją dziewczynę i idziemy! – Piszczka
nie opuszczał dobry humor. No cóż, przy takiej zawartości alkoholu we krwi
każdy byłby uradowany do granic możliwości. – I wiesz, powiem ci coś w tajemnicy…
- nachylił się konspiracyjnie do Bartka, myśląc pewnie, że ja nic nie słyszę.
Och, jak się srogo mylił. – Ona jest…
„Dziewicą” – dodałam w myśli, a głośno wrzasnęłam -- Dość!
Łukasz, do pokoju spać! – rozdysponowałam, a ten, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu,
skierował się powrotem do hotelu. Cóż, cuda się zdarzają.
Ja tymczasem chciałam skierować się do pokoju, gdy na mojej
drodze stanęła Angela.
- No, proszę, proszę, Kochana. Widzę, że nie marnujesz
czasu. – uśmiechnęła się do mnie, ale nie było to sympatyczny grymas.
- Co masz na myśli? – zapytałam. O co chodzi tej
dziewczynie?!
- Widziałam wasze romantyczne chwile z Bartkiem. – wydęła usta.
- A co? Jesteś zazdrosna? – ironizowałam. – Z tego co wiem,
masz już narzeczonego.
- No pewnie i jesteśmy razem baaaardzo szczęśliwi. –
oznajmiła dumnie. I gitara gra, niech sobie będą, nic mi do tego. Jednak na jej
nieszczęście to nie było koniec jej wywodów – Ale wiesz, mogłabyś jakoś ogarnąć
te włosy. Może wtedy jeszcze bardziej spodobałabyś się Bartusiowi.
No nie! Tego było już za wiele! Musiałam jakoś odpłacić jej
pięknym za nadobne.
- Dziękuję za poradę. – oznajmiłam, a po chwili
uśmiechnęłam się słodko przystępując do ataku. – A za to ty masz oczy jak
gwiazdy.
- Naprawdę? – Angela chyba nie zrozumiała mojej ironii i
wzięła to za komplement.
- Tak! – przytaknęłam. – Jedno wyżej, drugie niżej. –
dodałam.
I odeszłam w glorii chwały zostawiając ją wściekłą i
posyłając jej narzeczonemu szeroki uśmiech, a tymczasem piłkarze ryknęli
zgodnym śmiechem. Chyba jednak nie są tacy źli, skoro śmieją się z moich
żartów.
WSZECHWIEDZĄCY
NARRATOR
Musiał to zrobić. Złapał jej wzrok i mimo, że to ona miała
paść łupem jego powłóczystego spojrzenia, sam wpadł. Ba, ona nawet się do niego
uśmiechnęła. I wstyd było się przyznać, ale nawet rozśmieszył go żart Klary,
mimo, że jednocześnie ośmieszyła jego dziewczynę. Miała cięty język i podobała
mu się coraz bardziej.
Nawet gdy godzinę później kładł się spać i w poczuciu
obowiązku zaczął wodzić dłonią pod bluzką Angeliki, a ta go odepchnęła, mówiąc,
że boli ją głową, odetchnął z ulgą, bo wcale nie miał ochoty na seks ze swoją
dziewczyną. I powoli z wielkim uśmiechem na ustach pogrążył się w krainę
Morfeusza, która przywitała go snami pełnymi brunetki.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czeeeeść! Która z Was spodziewała się mnie tutaj dzisiaj? Pewnie żadna, biorąc pod uwagę fakt, kiedy pojawił się ostatni rozdział. Ale tak, jestem tutaj z nowym rozdziałem :D
Chapter three miał być taki przejściowy, ale powiem Wam, że nawet mi samej całkiem się podoba, bo jest taki... romantyczny? Tak, to chyba odpowiednie określenie.
Chciałabym podziękować Wam wszystkim, że jesteście tutaj, czytacie, komentujecie i motywujecie mnie dalej do pisania. Widząc tak piękne słowa skierowane od Was nie da się nie pisać dalej, naprawdę :D Jesteście cudowne! ;*
Zostawiam Wam rozdział do oceny :) Miłego czytania! I do następnego! ;*
P.S. Jak zwykle mam dla Was w prezencie GIF-a, tym razem z Klarą :)
P.S. 2 Pamiętaj: KOMENTUJESZ? --> MOTYWUJESZ!
Czasami aż przykro się robi, widząc, że mam sporo wyświetleń, a komentarzy jak na lekarstwo. Dziewczyny, nie wymagam elaboratów w Waszym wykonaniu, wystarczy zwykłe: "Jestem, czytam, pisz dalej" :)
A i owszem, był romantyzm. :D Uwielbiam cięty język Klary. A Salomon ma na nią chyba zbawienny wpływ. ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na kontynuację. ;*
Oj ma, ma :)
UsuńDziękuję za komentarz ;*
Tekst o oczach Angeliki... To wygrało wszystko! Kocham tych piłkarzy, naprawdę! Z nich zawsze można się pośmiać. Nawet jak udają twardych i poważnych. W końcu nasi xd
OdpowiedzUsuńCo to za nieświadome podchody się kroją ze strony Bartka i Klary? :D
Czekam na kolejny rozdział!!
No cóż, to był komplement ze strony Klary :D
UsuńA takie nieświadome i oboje się przed tym bronią :D
Dziękuję Kochana ;*
kocham Klarę i jej cięty język, haha. też bym chciała taka być serio XD #nieśmiałośćrządzi
OdpowiedzUsuńoj, chyba dojdzie do spięcia na linii Angela-Arkadiusz... a później na liniiArek-Bartek S. ... ale co tam, czekam na to :D
dużo weny!
Cięty język przydaje się w życiu :D
UsuńO tym przekonasz się już w kolejnych rozdziałach :D
Dziękuję! ;*
Ja tam jestem zdania, że małżeństwo Piszcza i Aśki jest idealne, nawet jeżeli Kuba przyłożył rękę do tego, żeby jego BFF się schlał. Nawet historia ich miłości mówi, że są sobie przeznaczeni i ja poproszę więcej romantycznych momentów między tą dwójką :D
OdpowiedzUsuńNo z Klarą rzeczywiście cos się dzieje. Żeby tak z piłkarzem iść na spacer i jeszcze rozpatrywać go w kategorii człowieka? Skandal xD
Martwią mnie te nierozwiazane sprawy Salomona i obawiam się, że gdy Klara się o tym dowie (podejrzewam, że Angela jej szepnie słówko w geście "przyjaźni"), to Bartek skończy gorzej niż wspomniany Krzysiek Olszewski z zerówki.
Czekałam na tą konfronacje miedzy Angelą i Klarą. Wiedziałam, że będzie ostro, ale mój apetyt rośnię w miarę jedzenia i chcę więcej! Zważywszy na to, że Milik coraz mniej interesuje się swoją narzeczoną mimo woli, to podejrzewam, że między paniami wybuchnie wojna i oczywiście trzymam kciuki za Klarę <3
Pisz dalej ;)
Pozdrawiam ;*
Jest idealne i takie pozostanie :D Będzie więcej, na pewno :D
UsuńTo już jest skandal, ale to jeszcze nie koniec :D
Ojjj może Klara nie będzie taka ostra, w końcu oni się tylko zakumplowali :)
Nie chcę za dużo zdradzać, ale to faktycznie nie koniec wojny :)
Dziękuję baaaardzo! ;*
Również pozdrawiam :)
Ahaha leże i nie wstaje xDDD
OdpowiedzUsuńKlara jest moim mistrzem :D
To o oczach wygrało! XDD
Cudne <3
Czekam na nn.
Buziaki :*
Dziękuję bardzo za komentarz :) I całuję :*
UsuńA ja Ci napiszę elaborat, chociaż nie mam pojęcia, co to znaczy, ale pewnie ma związek z długością komentarza. Jest jednak trochę późno, Legia właśnie awansowała do LM i jeśli gdzieś tutaj pojawią się błędy, to prosze, przymnij na nie oko ;)
OdpowiedzUsuńBoniu, na początku chciałam Ci powiedzieć, że zabiłaś mnie tą historią poznania Asi i Łukasza. Szczerze myślałam, że to będzie tak, jak w tych wszystkich fanfikach tj. on ją uratował od podłego gwałciciela, albo pieprznął jej piłką w głowę, ale nie XD Dobra, może to nie jest romantyczne, ale pokazuje, jakie jest życie, prawda? Piłkarz też człowiek, nie musi poznawać swojej wybranki na kosmosie, daję sobie rękę uciąć, że połowa naszej kadry spotkała swoje drugie połówki w całkiem normalnych okolicznościach. Na przykład w piekarni XD I bardzo dobrze, że nie chciał już wypuścić tej szansy z rąk, a Asia jednak postanowiła mu dać szanse, bo teraz są przecież taką supi cute kochającą się parą... ach, aż bym chciała takiego Piszcza. Ale dobra, to nie jest opowiadanie o nich, pora się uspokoić XD
Wiesz, bałam się, co może pomyśleć sobie Amelka, gdy tak wkroczyła do akcji. Już mi w glowie zaswieciła się kontrolka, że może gdzie połowie kadry opowie o tym, że mamusia siedziała na tatusiu, ale - uff - to się nie stało (a może tak). Nie dziecino, nie możesz iść na to spotkanie, bo para zainteresowanych sobą ludzi + dziecko, to nigdy nie jest dobre połączenie, acz dziewczynka szybko zapomniała, dzięki Bogu, i Klara miała spokojną głowę i mogła zajmować się tylko Bartkiem... jakkolwiek to brzmi.
Boniu, wiesz, że Cię kocham? Pamiętam Bartka, gdy grał w kadrze i jakoś przed meczem z Ukrainą w 2013 roku (XDDDD) zderzył się z kimś na treningu i grać nie mógł, no i wtedy zamknęły mu się drzwi do kadry, ech. Wtedy był taki... pasztetowaty, przepraszam, ale to prawda Xd A teraz sprawdzam, jak się zmienił ów człowiek i... o maj gad, kolejny crush XDD Dlatego dziękuję Ci, że jego jest tutaj tak dużo i mogę się zachwycać tym, jaki to on jest kochliwy i wspaniały. Ale Klara mnie zadziwia - jednego dnia: nienawidzę piłkarzy, piłkarze to zło, egzorcysta i te sprawy, a następnego spowiada się Salamonkowi... rozumiem, że to ten czar! I nie, to nie był żaden przyjacielski przytulas ͡ ° ͜ʖ ͡ – ✧ hehe. Boniu, jestem w team Klartek, ok XDD Boniu, gdy tak pisałaś, że między nimi jest to napięcie na "s" (hehe) to myślałam, że gdzie na plaży... nie oceniaj mnie, pls XD
Arek sam se przerypał i chyba sam nie wie, że żadna Angela nie chodzi mu po glowie, tylko Klara. Boniu, w ogóle cytowałam siostrze ten tekst o oparciu i popłakałam się, gdy to sobie wyobraziłam XD Kocham tego niecelnego wysuniętego napastnika, ale on jest... ciepłą klusią i ten tekst mnie powalił na łopatki, serio XDD
Co za pinda z tej Angeli. Aż przypomina mi się moja przygoda, gdy jadąc na mecz z grupką chłopaków w przedziale wiekowym 12-17 lat na mecz Legii, gdzieś pod Warszawą zatrzymaliśmy się w McDonaldzie (miejscowości nie podaję celowo hehe) i chodziły tam panie, które... reprezentowały najstarszy zawód na świecie. I wiesz, jak jedną z pań nazwały te orangutany? Tak, tak, BOSKA ANGELA XDDD I ta Angela wcale nie jest boska. A wręcz przeciwnie, z jakiej paki podwala się do Klary? Czyżby czuła te ruchy Browna między nią a Arkiem (fizyka jest wszendzie), które - de facto - wytwarza sam Arek, jak mogę łatwo wywnioskować? A ten tekst o oczach >>>>>>> Też to powiedziałam siostrze i wiesz co? Była rozwalona jak ja XD
Podświadomość mi mówi, że Andzia jeszcze nie raz wyskoczy na jej drodze i że nie będzie zbyt kolorowo... ech
W ogóle co tam za dżampreza, jaki ochlany Piszczu, Boże! Szybko się zrobił, ale jak to mówią - kiedy kota nie ma, to myszy harcują. I kto by pomyślał, że Kuba go upije XDD A Peszko i Jędza to depsy, tylko tyle
Padłam, gdy nazwał go swoim szwagrem haha. Ale byłoby pięknie... ktoś jest jeszcze ze mną w teamie Klartek? A poza tym... co to miał być za en tekst z tym, że Klara jeszcze nigdy nie... ? I jak on śmiał jej to powiedzieć?
+ muszę dołożyć, bo mi się nie zmieściło hehe
UsuńBoniu, padałam tutaj tyle razy, że aż mam wgniecenie w podłodze. Kocham tego bloga bardzo mocno i wiesz, czuję to samo co Ty, bo zazwyczaj przy rozdziale mam 6764614278757 wyświetleń, a komentarzy malutko. Ale wiesz, kochana, naprawdę zasługujesz na każdy z nich, a nawet na te, których nie ma i które czytelnicy wypowiadają tylko w głowie, bo to opowiadanie jest świetnie, nie mówiąc już o Twoim stylu pisania.
Czekam niecierpliwie na następny rozdział i dziękuję za komentarz u siebie.
Buziaki!
Po pierwsze, to chyba Cię ozłocę za ten komentarz! :D Nawet nie wiesz jaką miałam radochę, gdy wstałam rano i widzę, że mam taki długaśny komentarz, coś cudownego <3
UsuńPo drugie, już Cię uwielbiam, też jestem za Legią! <3
Dobra, a teraz właściwa odpowiedź na komentarz :)
Z przeznaczeniem nie można walczyć i tak też zrobili Piszczkowie :D I chyba im z tym dobrze :D
A wiesz, że Bartek stał się bohaterem opowiadania w sumie przypadkowo? :D Ale widzę, że to nie był zły wybór :)
Haha, dobra, jest już team Klartek i Klarek, ciekawe, który będzie miał więcej zwolenniczek :D
No Angela pozytywną bohaterką nie jest, nie da się tak, żeby wszyscy bohaterowie byli tacy fajni, a że padło akurat na nią, trudno :D
Piszczu wykorzystał chwilę wolności i proszę, nikt oprócz Klary nie potrafił nad nim zapanować :D
Dziękuję za tak ogromne wsparcie! :) To samo mogę o Tobie powiedzieć i tych nienapisanych komentarzach :)
Dziękuję jeszcze raz ogromnie za taki komentarz! ;*
Witam i przepraszam za nieobecność pod poprzednim rozdziałem, mam nadzieję, że mi wybaczysz ☺️
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, naprawdę ☺️ Mało z łóżka nie spadłam, kiedy chłopaki podeszli do Klary i Bartka "cali w skowronkach" 😂
Uu a co tu się szykuje? Czyżby Arek wpadł po uszy? Cóż, czekam na next 😊
Pozdrawiam i weny życzę! :))
Jasne, że wybaczam :)
UsuńWesoło było przed hotelem, po prostu :D
O tym przekonasz się już w następnym rozdziale :)
Dziękuję bardzo! ;*
Czy takie małżeństwa mogą istnieć? Łukasz i Asia to najlepsza para, o jakiej czytałam. Następnym razem dawaj ich trochę więcej. Ami tutaj taka awww <3 No urocze dziecko <3 A to o tych oczach, najlepsze co czytałam :D Chyba kiedyś tego użyję w przypadku jednej osoby, dzięki :P I nadal moje myśli krążą wokół Milika. Czy pan Arkadiusz nie planuje zostawić narzeczonej i zainteresować się jeszcze bardziej Klarą? Oj wcale bym się nie dziwiła. Tylko, żeby między Bartkiem, a Arkiem nie doszło do pewnej wojny i od razu przypomina mi się tutaj ta piosenka, a dokładniej ten niewielki fragment: „Tę wojnę wygra tylko jeden”. Czekam na więcej i oczywiście zapraszam do siebie (linki zostawiam w spamie) Weny i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńUwierz mi, że mogą :D Będzie ich więcej, na pewno :)
UsuńNie chcę zdradzać fabuły, ale chyba coś jest na rzeczy :)
Można jeszcze zacytować: "Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta", ale nie wiem czy w tym przypadku będzie to trafne :D
Dziękuję bardzo za komentarz i wpadnę do Ciebie na pewno :) ;*
Dziękuję bardzo za komentarz ;*
OdpowiedzUsuńWażne, że jesteś :) Czary, Kochana, czary :D
OdpowiedzUsuńMasz rację i włosy też ma w porządku :D
I widzę, że będę miała dla Ciebie niespodziankę :D
Na pewno poinformuję, a pojawi się już niedługo, może nawet jutro :)
Dziękuję bardzo! ;*
Hi, hey, hello! :D
OdpowiedzUsuńKochana, może i trochę czekałyśmy na kolejny, ale... BYŁO WARTO! Powyższy rozdział jest po prostu... MEGA BOSKI! ♥
Moment kiedy mała przyłapała Piszczków na baraszkowaniu... Hahaha, myślałam, że padnę! :P Widać, że maleństwo bardzo lubi ciocię, ale Łukasz doskonale wybrnął z tej sytuacji, proponując te lody. Dobrze, że się nie zgodził, bo gdyby Klara i Bartek wzięli ze sobą Amelkę ich spotkanie miałoby zupełnie inny charakter.
A charakter, jaki obrało to spotkanie bardzo, bardzo mi się spodobało. :) Bartek robi z Larą coś niesamowitego. Ona sama siebie nie poznaje. :P Widać, że stopniowo, krok po kroczku, dziewczyna otwiera się przed nim - podobnie jak on przed nią. On w ogóle wydaje się taki, jakby był "świeży" w kontaktach z kobietami. I jeszcze ten tekst, że mama go pakowała. ^^ Hahaha, mnie to zauroczyło. :P
A propos mamy - matka Lary jest niemożliwa! :D Mistrzyni! :P Ale w sumie jakbym słyszała moją mamę. xD
No i kolejna impreza z udziałem reprezentantów. Pijany Piszczu? Miszczu! :D Ale kurde z tą dziewicą to wypalił, jak nie wiem co! Trochę nie za fajnie. To była jasna oznaka - ZA DUŻO ALKOHOLU! Jak tak dalej pójdzie to Nawałka z niego żadnego pożytku mieć nie będzie. :P
A ta Angelika? Boże, jak ona mnie irytuje! I czego ona się tak uczepiła tej Lary, co? -.- Weź Ty ją może pod autobus z piłkarzami wepchnij. :P Jesteś Bogiem tego opowiadania - możesz wszystko. :'D
Z niecierpliwością czekam na kolejny! ^^
Buziaki :*
PS. Wybacz, że zjawiam się dopiero teraz. :(
Już Joanna i Łukasz wiedzą jak postępować z własnym dzieckiem :D
UsuńWbrew pozorom Bartuś nie jest taki świeży, przecież we Włoszech zostawił "parę niezałatwionych spraw" ;)
Mama Klary się o nią po prostu martwi, a że wychodzi to tak komicznie :D
Łukasz na szczęście wie, kiedy może sobie pofolgować :D
Wybaczam i dziękuję baaardzo <3
Chłopaki dają radę. I Klara też :D Rozmowa z matką i ten tekst z gwiazdami <3
OdpowiedzUsuńLecę dalej, bo mam zaległości.