czwartek, 15 września 2016

Chapter seven





“Now you’re looking pretty in a hotel bar and
I, I, I, I, I can’t stop”


KLARA

Tak się składa, że okres gimnazjum i liceum spędziłam w Warszawie. Trafiłyśmy tam razem z Zuźką, gdy jeszcze trenowałyśmy siatkówkę. Mieszkałyśmy w internacie i chodziłyśmy do Zespołu Szkół Mistrzostwa Sportowego. Pech chciał, że gdy zaczęłam naukę w pierwszej klasie gimnazjum, do naszego liceum dostał się Łukasz Teodorczyk. Byłam jeszcze wtedy młodziutka, ale zaimponowało mi, że piłkarz Polonii Warszawa i to licealny gwiazdor zwrócił na mnie uwagę. Zaprosił mnie na randkę, po której byłam wniebowzięta, bo przecież tak łatwo zawrócić w głowie głupiej małolacie, która znalazła się daleko od domu. Niestety kilka dni później okazało się, że Łukasz założył się z kolegami, że „poderwie tego paszteta”. No cóż, może i wyglądałam trochę jak chłopak, ale grałam w siatkówkę i myślałam, że jednak nie jest ze mną tak źle. Niestety było. Przepłakałam kilka nocy, ale to nie był koniec, bo Teo i jego kumple zaczęli mnie prześladować. Moja gehenna trwała całe gimnazjum, póki nie odeszli ze szkoły. Tymczasem ja w liceum wzięłam się za siebie. Trochę jeszcze urosłam, nabrałam kobiecych kształtów, zaczęłam się ładniej ubierać i malować. Na szczęście więcej go już nie spotkałam, ale to wystarczyło żebym nienawidziła piłkarzy. Los jednak postanowił jeszcze raz zakpić ze mnie i oto teraz mój prześladowca stał przede mną i bezczelnie się uśmiechał.
- Klara Bajkowska?! – wykrzyknął na mój widok i aż upuścił walizkę z wrażenia. – Nie wierzę! – wykrzyknął i ruszył w moją stronę z otwartymi ramionami.
„O! Niedoczekanie twoje.” – pomyślałam i uchyliłam się od jego uścisku. – Cześć – wydukałam i podałam mu rękę. – Co tutaj robisz? – zapytałam patrząc uważnie i czekając na atak.
Miał na sobie czarną dopasowaną koszulkę i ciemne dżinsy. I, cholera, wyglądał całkiem nieźle. W sumie to przecież kiedyś też mi się podobał i to z nim przeżyłam pierwszy pocałunek.
„Klara, opanuj się! Żadnych facetów!” – upomniałam się w myśli i chyba musiałam mieć zabawną minę, bo po chwili usłyszałam jego głos.
- Klara, żyjesz? – zamachnął mi ręką przed twarzą.
- Ttttak. Mówiłeś coś? – ocknęłam się.
- Mówiłem, że trener wezwał mnie, bo ma braki kadrowe. Stawiłem się najszybciej jak mogłem, żeby pomóc reprezentacji. – wypiął się dumnie.
- Taaaaa… - przytaknęłam niechętnie. Doszły mnie już słuchy o kontuzji Mariusza. Stępiński, dlaczego musiałeś coś sobie zrobić? Dlaczego los jest taki okrutny? Boże, czy Nawałka nie mógł powołać kogokolwiek innego? Miliony różnych pytań szalały po mi głowie. Obiecałam sobie jednak, że tym razem nie pozwolę sobą pomiatać i jeżeli Teodorczyk będzie chciał powtórkę ze szkoły to tym razem ja będę stroną atakującą. On jednak stał i dalej patrzył na mnie… Z podziwem w oczach? No nie powiem, teraz wyglądam trochę inaczej, przede wszystkim urósł mi biust i figura się trochę zaokrągliła. Mimowolnie jednak poczułam satysfakcję, że patrzy na mnie jak cielę. Przynajmniej tyle dobrego z tego wynikło.
- A ty? Przyjechałaś na wakacje? – zapytał nadal lustrując mnie od góry do dołu.
- Siostra mnie tutaj ściągnęła. – odpowiedziałam zgodnie z prawdą i zaczęłam tupać butem. Trochę za długo już tak staliśmy.
- Siostra? – uniósł brwi.
- Aśka, żona Piszczka. – odpowiedziałam, Teodorczyk chciał coś jeszcze powiedzieć, ale na moje szczęście z hotelu wyszli mu na powitanie Artur i Krzysztof.
- Jędza! – wykrzyknął Łukasz i uścisnął Jędrzejczyka.
- Czeeeeść mój zastępco! – Artur poklepał go po plecach, a po chwili Teodorczyk przywitał się również z Mąką.
- No to Fusy w komplecie. – oznajmił Mączyński, a ja szybko ulotniłam się do pokoju.
***
- Teodorczyk tutaj jest. – oznajmiłam od razu po wejściu do pokoju. Zuźka właśnie piła sok pomarańczowy, który już po chwili ozdobił podłogę.
- Co takiego? – zakrztusiła się.
- Przyjechał na zgrupowanie. Nie zapominaj, że jest piłkarzem.
- Faktycznie. Hahaha, ale numer. – zaśmiała się. – No to będziesz miała podwójnie wesoło.
- Chyba wręcz odwrotnie. – mruknęłam opadając na łóżko. – Nie chcę powtórki ze szkoły.
Zuzia w odpowiedzi zrobiła facepalm.
- Kobieto! Minęło już prawie 10 lat, ogarnij. Nie jesteście już dziećmi. Chociaż… - zamyśliła się nagle. – Możesz go dalej uważać za wroga. A wiesz co się robi z wrogami?
- Nie? – spojrzałam na nią z głupią miną unosząc się na łokciach.
- Uwodzi i zostawia. – odrzekła.
- Chyba oszalałaś. – stwierdziłam. Miałabym uwodzić Teodorczyka? Po co?
- Chyba nie. Pomyśl tylko - uwiedziesz go i zostawisz. Odwdzięczysz mu się w ten sposób za wszystko, co złego zrobił ci w szkole, a poza tym Arek się wkurzy widząc was razem. I wilk syty i owca cała. – wyjaśniła mi, jakby to było najbardziej logiczne wyjście z sytuacji. Minęło kilkadziesiąt sekund zanim na dobre przetrawiłam jej pomysł. Nie, nie był dobry. Może i kiedyś go nienawidziłam, teraz w sumie też nie pałałam do niego sympatią, ale żeby się tak mścić?
- To nie w moim stylu. – odrzekłam w końcu.
- Jasne! – warknęła. – Bo uwodzenie generalnie nie jest w twoim stylu. Pomyśl, jak wiele przez to tracisz.
- Jakoś do tej pory nie było mi to potrzebne. – odgryzłam się.
- To prawda. – Zuźka usiadła na łóżku i spojrzała na mnie poważnie. – Zrozum, Klara, jestem twoją najlepszą przyjaciółką od zawsze i chcę dla ciebie jak najlepiej. Rozumiem, że jesteś rozgoryczona po zawodzie miłosnym, ale to nie oznacza, że masz się zamykać na wszystkich facetów. Przecież nie każę ci się z nikim wiązać. Chcę po prostu, żebyś nie marnowała młodości i korzystała z życia.
Aż usiadłam z wrażenia. Patrzyłam na nią z szeroko otwartą buzią.
- No co? – uniosła ręce. – Raz do roku to i ja powiem coś mądrego. A na facetach znam się akurat jak mało kto.
Nie mogłam nie przyznać jej racji. Faktycznie mówiła naprawdę mądrze. Może w końcu nadszedł czas, żeby przestać analizować wszystko i tylko się bawić? W końcu byłam jeszcze młoda i całe życie stało przede mną otworem. Może los tak chciał, żeby Krystian zostawił mnie przed ślubem? Przecież już byłabym żoną, a przecież miałam dopiero 22 lata.
- Może i masz rację. – wydukałam w końcu. – Ale! Muszę jeszcze coś załatwić zanim na dobre zacznę się bawić. 


 “Thank you in advance, I don't wanna dance (nope)
I don't need your hands all over me
If I want a man, then I'mma get a man
But it's never my priority”

WSZECHWIEDZĄCY NARRATOR
 
Zostawiła zdziwioną Zuźkę, bo przypomniało jej się, że przecież musi pogadać z Piszczkiem o Mariolce. Zbiegła na dół, zajrzała do wszystkich zakątków hotelu aż w końcu dopadła go w pokoju rozrywki, tj. pomieszczeniu, gdzie znajdowało się kilka kanap i telewizor z PS. Jak nie trudno się domyślić chłopaki grali w FIFĘ. Klara odszukała wzrokiem Piszczka i gestem zawołała. Piłkarz wolnym krokiem i z wielkim uśmiechem na ustach podszedł do niej.
- Co tam? – zagadnął.
- No i co narobiłeś? – rzekła bez zbędnych ceregieli.
- Ja? Wygrywam z tymi młokosami w FIFĘ, nic więcej. – odpowiedział z dumą w głosie.
Klara niecierpliwie potrząsnęła głową.
- Nie, głupku. Mariolka tu jest.
Łukasz przeczesał dłonią włosy i głośno westchnął.
- Wiem.
- Chciałam ci oznajmić, że Aśką płakała dzisiaj przez nią.
- Coooo? – zapytał skonsternowany. Gdy kilkadziesiąt minut temu przyprowadził Amelkę do pokoju, Joanna wyglądała pięknie jak zwykle i nawet do głowy by mu nie przyszło, że jego żona mogła płakać.
- No tak, faceci. Wy niczego nie widzicie. – stwierdziła niecierpliwie. – Masz to jakoś załatwić. Nie zamierzam więcej patrzeć, jak moja siostra płacze przez jakąś lafiryndę. Zrozumiano? – klepnęła go w ramię.
- Tak jest, generale! – Piszczu zasalutował i oddalił się z pokoju. Wiedział, że musi najpierw poważnie porozmawiać z Mariolką i jakoś rozwiązać ten problem.Zdawał sobie sprawę z tego, że łatwo nie będzie. W końcu jego była dziewczyna już od dobrych 10 lat prześladowała ich.
- Nie do wiary, żeby Piszczek słuchał się kobiety i to bynajmniej nie swojej żony. – Kuba nie mógł wyjść z podziwu. Już sam chciał zwrócić kumplowi uwagę, żeby w końcu załatwił sprawę z Mariolką, ale Łukasz miał za miękkie serce i wydawało się, że nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji. Cieszył się, że Klara go w końcu zmobilizowała. – Jak ty to robisz?
Klara wyszczerzyła się w odpowiedzi:
- Po prostu mam zbawienny wpływ na facetów.
Arek słysząc jej słowa poruszył się niespokojnie na kanapie i mruknął pod nosem coś niezrozumiałego.
- Mówiłeś coś? – zagadnął Teodorczyk ,który zdążył już rozgościć się w hotelu i teraz korzystał z uroków zgrupowania.
- Nie, wydawało ci się. – odpowiedział Milik, jednak poczerwieniał aż po czubki uszu, co nie uszło uwadze Klary. Ta zachichotała w duchu, jednak nie dała poznać tego po sobie.
- To co, Klara? Może dołączysz do nas, skoro masz taki zbawienny wpływ, a mi i Wojtkowi coś nie idzie? – zaproponował Krychowiak poruszając śmiesznie brwiami.
- Mów za siebie! – oburzył się Szczęsny.
- Nie, dzięki, chłopaki, może innym razem. – Klara uśmiechnęła się i zniknęła z pokoju.
- A ty co tak poczerwieniałeś, Aruś? – Teo szturchnął łokciem Milika.
- Nieprawda, nie jestem czerwony. – zaoponował szybko.
- Stary, bo ja jestem ślepy, tak? Z daleka widać, że twoja twarz nie odróżnia się od koszulki reprezentacyjnej. Klara tak na ciebie działa? – zaśmiał się i dodał po chwili namysłu. – W sumie to się nie dziwię.
- A od kiedy ty jesteś taki mądry?
- Od wtedy, bracie, gdy ją pocałowałem. – odrzekł dumnie Teo i rozłożył się wygodnie na kanapie.
- Ty też?! – wykrzyknął Arek. Wkurzył się nie na żarty. Klara zdążyła już całować się z Teodorczykiem?
- Tak, szkoda tylko, że miała wówczas 13 lat. Ale już wtedy była dobra w te klocki.
Milik dosłownie zagotował się na te słowa. Chcąc ukryć wzburzenie wybiegł z pokoju jak z procy zostawiając zdziwionego Teodorczyka.
- Jędza, a co on taki nerwowy? – zagaił Łukasz.
- Tajemnica poliszynela. – odpowiedział obrońca, a Teo nie dociekał dalej o co chodzi, tylko skupił się na grze.
***
Klara udała się do swojego pokoju mając nadzieję, że Piszczek jakoś załatwi sprawę z Mariolką. Wiedziała, że jej siostra jest silna, ale tylko na pozór, w rzeczywistości była niezwykle wrażliwa. Wierzyła jednak, że jej szwagier pokaże, że jest prawdziwym facetem i w końcu pozbędzie się tej blond-flądry.
Zamyślona weszła do pokoju, jednak zastała ją głucha cisza, Zuźki bowiem tam nie było.
- Ciekawe, gdzie ją znowu poniosło. – mruknęła. Wyszła na korytarz, jednak głupio było jej szukać przyjaciółki po pokojach piłkarzy. Na jej szczęście jej uwagę zwrócił głośny śmiech dochodzący z jednego pomieszczenia. Łudząco przypominał rechotanie Zuźki. Klara niewiele myśląc zapukała tam i pociągnęła za klamkę.
- Co do…? – zaczęła przechodząc dalej i widząc przyjaciółkę w towarzystwie Kapustki i Zielińskiego. – Dlaczego oni siedzą w samych gaciach? – wykrzyknęła oburzona widząc niepełną garderobę piłkarzy.
Zuzia bezradnie rozłożyła ręce.
- Cóż, gramy w rozbieranego pokera. – oznajmiła spokojnie, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. – Nic nie poradzę, że jestem taka dobra.
- Wiesz, że oni mają dziewczyny? – zapytała retorycznie Klara. – Swoją drogą, gdzie one są? – zwróciła się do chłopaków.
- Poszły na zakupy. – odrzekł Bartek wymieniając dwie karty.
- Zdajecie sobie sprawę, że one mogą się tutaj w każdej chwili pojawić i zacznie się trzecia wojna światowa?! – Klara nie dawała za wygraną.
- Poker. – Zuzanna rozłożyła karty zdając się nie słyszeć uwagi przyjaciółki.
- Znowu! – oburzył się Piotrek. – Kareta.
- Ja mam tylko trójkę. – rzekł niepewnie Kapustka i już miał zamiar ściągać bokserki.
- Dość! – wrzasnęła Klara i pociągnęła przyjaciółkę za rękę. – Wychodzimy!
- Pa, chłopaki! – Zuźka przesłała im buziaka w powietrzu. 

KLARA

- Chyba zwariowałaś! – syknęłam, gdy tylko zamknęły się za nami drzwi do pokoju.
- Nieee, to dopiero początek. – oznajmiła z uśmiechem moja przyjaciółka sprawdzając przy lusterku, czy aby nie rozmazał się jej makijaż. Chciałam nakrzyczeć na nią, że przecież tak się nie robi, ale znałam ją od dziecka i wiedziałam, jaka jest, toteż ta sytuacja w sumie nie powinna mnie dziwić. Może i  potrułabym jej jeszcze trochę, gdyby nie fakt, że usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę. – powiedziałam i po chwili moim oczom ukazał się Bartek.
- Nie przeszkadzam? – uśmiechnął się.
- Nie, co ty. – odwzajemniłam uśmiech i zaprosiłam go do środka. – To moja przyjaciółka, Zuzia. – zapoznałam ich ze sobą.
Widziałam, że Zuźka ukradkiem uśmiecha się do mnie porozumiewawczo, ale starałam się nie zwracać na to uwagi. W końcu Bartek był tylko moim kumplem.
- Miło mi, Bartek. – piłkarz uścisnął jej rękę i usiedliśmy. – Co robisz w życiu? – zagadał Zuźkę chcąc włączyć ją do rozmowy.
- Studiuję matematykę. – odparła, a na twarzy Bartka pojawił się grymas bólu.
- Ojjj, tylko nie to. – roześmiał się. – Matma to moja pięta achillesowa od zawsze.
Rozmawialiśmy tak we troje może z pół godziny, godzinę? Nie wiem, spędzając z nim czas przeważnie nie patrzyłam na zegarek. Widziałam, że Zuźka naprawdę polubiła Bartka, a on ją. W sumie, gdy nie stosowała tych swoich flirciarskich sztuczek była niezłym materiałem na kumpelę dla faceta. Problem w tym, że ona nie wierzyła w przyjaźń damsko-męską.
- Chyba powinniśmy iść na kolację. – przerwałam w końcu tę sympatyczną pogawędkę. Zuzia i Bartek zgodnie skinęli głowami.
- Cóż nie ukrywam, że już trochę mi burczy w brzuchu. – Zuźka wymownie położyła rękę na żołądku. Ona była wiecznie głodna, a przy tym zawsze taka szczuplutka. Od zawsze zastanawiałam się, gdzie giną te tony jedzenia, które wpycha w siebie.
- To ja jeszcze skorzystam z toalety. – oznajmił Bartek i zniknął za drzwiami łazienki.
Zuźka od razu skorzystała z okazji i szepnęła mi do ucha:
- Boże, jak on na ciebie patrzy…
- Kto? – zapytałam udając głupią.
- Jak to kto? Bartek. – odpowiedziała i to wystarczyło, żeby zasiać we mnie ziarno niepewności. No bo jak to tak? Taki Bartek miałby patrzeć na mnie w inny sposób niż na kumpelę? Przecież ja z miejsca przeznaczyłam go w moim sercu na przyjaciela. Moje przemyślenia przerwało jego pojawienie się.
- I jak? Gotowy? – zapytałam i spojrzałam na niego trochę inaczej.
- Tak jest. – odpowiedział.
Zuźka jako pierwsza wstała, otworzyła drzwi i podniosła kartkę, która leżała na progu.
- No, no. – mruknęła. – To chyba do ciebie. – oznajmiła i podała mi ją.
Wzięłam kartkę do ręki i było na niej tylko jedno zdanie: „Jutro o 18.00 – romantyczna altana.”. Czyżby ktoś zaprosił mnie na kolację? No cóż, zapowiadał się kolejny, niezwykle ciekawy dzień. 

----------------------------------------------------------------------------------------------- 
Cześć dziewczyny! :*
Witam się po 1,5 tygodniowej przerwie z nowym rozdziałem :)

Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia przed egzaminem, ocen jeszcze nie mam, ale mam nadzieję, że zdałam.

Dajcie znać, czy odpowiada Wam muzyka do rozdziałów, bo zawsze staram się dobrać odpowiednią do sytuacji :)

No i wyjaśniło się, dlaczego Klara tak bardzo nie lubi piłki nożnej, a w zasadzie to samych piłkarzy. Wiem, że Teo tak naprawdę nie chodził do liceum w Warszawie, ale przecież opowiadanie nie musi odzwierciedlać wszystkiego jak jest w rzeczywistości.

Co Wy na to, że każdy kolejny rozdział pojawiał się w czwartek wieczorem? 

Nie będę się więcej rozpisywać, jestem ciekawa, jak podoba się wam rozdział :)

Łapcie Teo! 



P.S. KOMENTUJESZ? --> MOTYWUJESZ!

14 komentarzy:

  1. Święty rozdział jak zwykle. Piszesz naprawdę bardzo dobrze. Życzę Ci weny. Pozdrawiam serdecznie 😗

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział (zwłaszcza początek), a muzyka naprawdę zawsze jest dobrze dopasowana.👍😊✋

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział (zwłaszcza początek), a muzyka naprawdę zawsze jest dobrze dopasowana.👍😊✋

    OdpowiedzUsuń
  4. Teo mi się tu podoba! :D I w ogóle wszystko mi się tu podoba. :p
    Czekam na kolejne rozdziały i też mam nadzieję, że egzamin poszedł Ci świetnie ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę ci powiedzieć, że z rozdziału na rozdział zmieniam swój Team xDD Po dzisiejszym jestem obecnie w TeamTeo :D Wiem, że kawał chama był z niego, ale podoba mi sie jakoś wizja miłości Klary ze szkolnym oprawcą po latach :D
    A jak nie to chociaz niech sie nim zabawi tak jak Zuźka mówiła.
    Ta dziewczyna wie co mówi pomimo iż jej pomysł brzmi niezwykle brednie... ale kto by się tym przejmował :D No i akcja z pokerem :D Genialne!
    Ja mimo wszystko czekam na konfrontacje Piszczka z Mariolką... albo Mariolki z Aśką... albo Klary z Mariolką.. ech, daj wszystkie na raz! :D Już wiem, że rozdział, w którym to nastąpi będzie epicki :D
    Weny kochana i motywacji na nadchodzący rok akademicki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. AAAAAA!!! ŚWIETNE!!! CUDNE!! MEGA!!! Nie wiem jak jeszcze mogę wyrazić swój zachwyt nad tym rozdziałem:D Już nie wiem z kim bym chciała, żeby Klara byłaxd Dzięki Tobie polubiłam (tak bardzo, bardzo) Bartka i Teo (chodź tego drugiego lubiłam, ale teraz to za nim szaleję:D, jak i za resztą piłkarzy xd
    Buziaki:** życzę weny i powodzenia na studiach!! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana rozdział, cudo, mega i w ogóle epicki. Lubię Teodorczyka i nic tego nie zmieni. Nawet jego zachowanie w przeszłości.
    Czekam na kolejny kochana, życzę weny i powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ech... Mam nadzieję, że wybaczysz, że zjawiam się dopiero dziś. :(
    Wszystko nadrobiłam, ale nie mogłam zjawić się wcześniej, bo od samego początku nauczyciele narzucili takie tempo, że sama nie wiem jak żyję... Dziś mam troszkę więcej luzu, więc jestem. :)
    Rozdział jest naprawdę świetny! ^^
    Wiesz kto mnie oczarował? :D TEO!! :D Tak! Uwielbiam gościa! ^^ I myślę, że ma niesamowity potencjał, ale nieważne, nie o to chodzi. :P Wykreowałaś go tutaj na bardzo ciekawą postać... I chyba (nie wierzę, że to mówię) poprę Zuzię. :P
    Mariolka... Ach, też niezwykle intrygująca postać...
    W sumie to nie wiem, co jeszcze napisać... Po prostu cudeńko! ♥
    Czekam na kolejny! ^^
    Buziaki :*
    PS. Wybacz, że jakiś taki nijaki komentarz, ale od dwóch godzin siedzę i czytam zaległe rozdziały i mój mózg chyba chce już odpocząć... :( xd

    OdpowiedzUsuń
  9. Bosko :3 Jest Teo, jestem tutaj jeszcze bardziej :3 Coraz bardziej zaskakujesz. Teraz to się może dziać nieźle. Popieram Zuzię, polać jej! Mam nadzieję, że Mariolka szybko zniknie, bo małżeństwo Łukasza i Asi jest udane, ale przez jej powrót wszystko może się zmienić... Super! Weny. Zapraszam do siebie! Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Lekki poślizg, wybacz! :)

    Ojj, też bym się wkurzyła na miejscu Klary. Ale odegranie się na nim nie jest w cale złym pomysłem ;)

    Mariolka - czy tylko ja mam przed oczami Igora Kwiatkowskiego w blond peruce, kolorowym sweterku i przy akompaniamencie hitu Denzela - Pump It Up? Bo nie wiem czy mam ograniczyć oglądanie kabaretów 😂😂😂😂😂

    Coś się szykuje! Nie mam pojęcia kto może być autorem liściku ale czekam niecierpliwie na kolejny rozdział :)

    Pozdrawiam i weny życzę! :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejku już nie mogę się doczekać jak dodasz następny.Jedyne ff w którym zakochałam się od samego początku. Piszesz znakomicie. Oby tak dalej. Pozdrawiam cieplutko ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuję bardzo za komentarze! :*

    OdpowiedzUsuń