środa, 21 grudnia 2016

Chapter twenty-one




“But it would mean I would wanna let you go
And I don't wanna let you go”

WSZECHWIEDZĄCY NARRATOR

Hotel L’Ermitage, La Baule, Francja, poniedziałek, 13.06.2016r. godz. 11:00
Bartosz Salamon właśnie mył zęby i przeglądał się w ogromnym łazienkowym lustrze. Sprawdzał wygląd swojej twarzy i włosów i stwierdził, że są w naprawdę dobrej kondycji. Na swoje nieszczęście jego sokoli wzrok nagle dojrzał przyszłą przyczynę nieszczęścia – na czubku głowy znajdował się jeden jedyny siwy włos.
- Tu jesteś maleńki… - pomyślał Bartek i przybliżając twarz do lustra chciał ująć go w palce i najzwyczajniej w świecie wyrwać.
Niestety ta sztuka mu się nie udała, bowiem miał zbyt śliskie dłonie. Po chwili z ust wyleciała mu szczoteczka do zębów malowniczo przyozdabiając białymi śladami reprezentacyjną koszulkę. Bartek zaklął po cichu, jednak to nie był koniec nieszczęść, ponieważ po chwili usłyszał donośne pukanie do drzwi. Podniósł głowę, jednak zapomniał o swoich stu dziewięćdziesięciu sześciu centymetrach i uderzył ze sporym impetem w sam kant drewnianej ramy lustra.
- Kurwaaa! – po całym piętrze rozniósł się ryk zranionego mężczyzny i jakby tego było mało piłkarz niechcący strącił z umywalki porcelanową mydelniczkę, która w kontakcie z podłogą robiła się w drobny mak.
Rozcierając bolącą część głowy Bartek podszedł do drzwi i szarpnął za klamkę.
- Czego? – jęknął nawet nie patrząc, kto stoi za drzwiami.
Tymczasem Piotrek Zieliński, bo to właśnie on stał w progu zamrugał kilka razy oczami ze zdziwienia i przyjrzał się uważnie koledze, który wyglądał delikatnie mówiąc, tragicznie. Nie odpowiedział na pytanie obrońcy tylko bez słowa wpakował się do jego pokoju i usiadł na fotelu. Rozłożył się wygodnie i skrzywił się patrząc na Salamona.
- A tobie co?
- Gówno. – odburknął obrońca i ciężko klapnął na łóżku. – Przyszedłeś tak po prostu pogadać?
- Powiedzmy… - zawiesił się Piotrek. – Stary, musimy poważnie porozmawiać.
- O czym? – blondyn uniósł brwi w geście zdziwienia.
- O twojej relacji z Klarą.
- Nie ma o czym. Przyjaźnimy się i tyle. – Salamon wzruszył ramionami unikając wzroku kolegi.
- Taaa, a ja jestem napastnikiem „Czerwonych diabłów”. – Zielu nie dał się zwieść odpowiedzi obrońcy włoskiego Cagliari.
- Wszystko przed tobą. – zaśmiał się nerwowo Bartek. Zbyt nerwowo.
- Możesz nie robić ze mnie debila? – wściekł się pomocnik Empoli. – Zakochałeś się w dziewczynie kumpla z drużyny! Wiesz, czym to pachnie?
- Ja nie… - próbował oponować blondyn, ale niestety Piotrek miał rację. Wstał nagle z łóżka, podszedł do okna i zapatrzył się w dal. – To nie jest takie proste.
- Oczywiście, że nie. Bo, gdyby Teo dowiedział się o tym, nie miałbyś życia.
Bartek odwrócił się w stronę kolegi.
- Zielu, ja zdaję sobie z tego wszystkiego sprawę. Ale zrozum, mi zależy tylko na tym, żeby Klara była szczęśliwa. Ja odsunąłem się w cień.
- I nie zamierzasz o nią walczyć?
- Nie jestem samobójcą. – uśmiechnął się smutno obrońca.
Zieliński miał teraz nielada zagwozdkę. Bardzo żałował kumpla, że znalazł się w takiej beznadziejnej sytuacji i nie był w stanie mu pomóc. Nie zachęcał go do tego, żeby walczył o Klarę, ponieważ wiedział, jak ważne jest utrzymanie odpowiedniej atmosfery w kadrze. Gdyby zaczęli kłócić się o dziewczynę mogłoby to wpłynąć negatywnie na ich grę na EURO. A dodatkowo znając wybuchowy charakter Teodorczyka, Bartek na pewno miałby z tym ciężką przeprawę. Czy warto było tak bardzo ryzykować dla jednej dziewczyny?
- Nie martw się, nie ta to następna. – Piotrek uśmiechnął się do niego pokrzepiająco, a Salamon tylko skinął głową. – A właśnie… Co to za dziewczyna zaczepiała cię po meczu? Była bardzo… Efektowna.
- Nastka? To moja najlepsza koleżanka z dzieciństwa. – odpowiedział po chwili namysłu blondyn.
- Fajna dziewczyna… - powiedział znacząco patrząc na kolegę Zielu, jednak Bartek nie reagował. – Co ja mówię. Mega laska.
- Tak? Nie zauważyłem.
- Jesteś ślepy?! Widziałem, jak na ciebie patrzyła. – Piotrek nadal podpuszczał kolegę.
- Po prostu dawno mnie nie widziała. – odpowiedział stanowczo obrońca, a Zieliński uniósł ręce w geście obronnym i zakończył swoje zabiegi. Według niego Salamon był beznadziejnym przypadkiem.

Hotel Mercure, La Baule, Francja, poniedziałek, 13.06.2016r. godz. 12:00
- Sama już nie wiem, co o tym myśleć. – westchnęła Joanna patrząc na swojego męża. Amelka grzecznie bawiła się na dywanie i wydawało się, że znajduje się w innym świecie.
- Ja też nie. – przytaknął jej Piszczek, który leżał rozłożony na łóżku, gdy tymczasem jego żona siedziała naprzeciwko w fotelu.  – Najpierw byłem przeciwny temu związkowi, bo wiadomo, jaką opinię ma Teodorczyk, ale z drugiej strony… Traktuje ją naprawdę bardzo dobrze.
- Dokładnie. Wysyła jej kwiatki, dba o nią i widać, że jest w niej naprawdę zakochany.
- A ona? – Łukasz zmrużył oczy.
- Co ona?
- No pytam, czy twoja siostra też jest w nim zakochana?
- Nie… - odpowiedziała brunetka, jednak po chwili szybko się zreflektowała, że przecież nie może wyjawić mężowi tajemnicy Klary. – To znaczy nie wiem…
- A ja wiem. – wtrąciła się nagle Amelka. Przecież za długo siedziała cicho. – Ciocia kocha wujka.
Joanna i Łukasz spojrzeli po sobie, a piłkarz starał się z całych sił nie wybuchnąć gromkim śmiechem.
- Gdy ciocia na niego patzy, tak mocno macha zęsami, ze az ma selca zamiast ocu. – powiedziała rezolutnie dziewczynka. – A wujek ciągle ją całuje. To musi być miłość.
Matka dziewczynki właśnie upiła łyk kawy i od razu tego pożałowała, ponieważ słysząc słowa córki aż się zakrztusiła. Piszczek od razu przybiegł jej na pomoc i zaczął klepać po plecach, tym samym ratując żonę od niechybnej śmierci.
- Tata nie całuje tak cęsto mamę. Nie kochas jej? – zapytała ojca ze łzami w oczach, a ten przeraził się pytaniem córki.
- Ależ co ci przyszło do głowy?! – uniósł się nagle. – Kocham twoją mamę najbardziej na świecie.
- A nie mnie?! – oburzyła się Amelka i uderzyła w głośny ryk.
- Czysta desperacja. – Piszczek wzniósł oczy ku niebu szukając ratunku, po czym ukląkł na podłodze i wziął dziewczynkę w ramiona. – Ciebie też, Kochanie.
Joanna natomiast pokręciła głową z uśmiechem na ustach całkowicie rozczulona tym widokiem. Była bardzo szczęśliwa z Łukaszem, który był idealnym mężem i ojcem. Miała piękną córeczkę, którą kochała bezgranicznie, a w jej brzuchu rozwijało się drugie maleństwo. Prowadziła iście bajkowe życie i codziennie dziękowała Bogu za to. Chciała, żeby jej siostra była równie szczęśliwa.
Tymczasem Amelka uwolniła się z objęć ojca, podeszła do mamy i pogłaskała ją po brzuchu.
- Dzień dobly, dzidziusiu. – przywitała się z rodzeństwem, które znajdowało się pod sercem Joanny. - Pamiętaj, ze mamy najlepszych lodziców na świecie. – powiedziała dziewczynka głaszcząc brzuch matki.
Brunetka spojrzała na męża i zobaczyła w kącikach jego oczu łzy wzruszenia. Ich córeczka była niesamowita.
- Mamusiu, a kiedy dzidziuś zacnie kopać? – zapytała.
- Jeszcze musimy poczekać parę tygodni. – odrzekła kobieta głaszcząc córkę po głowie.
Tymczasem Piszczek zamrugał gwałtownie chcąc powstrzymać łzy wzruszenia, a po chwili wszyscy usłyszeli pukanie do drzwi. Klara, bo to ona przyszła właśnie do siostry, nie czekała na pozwolenie i od razu pociągnęła za klamkę. Widząc wzruszonego szwagra, aż zatrzymała się w progu.
- Ups, chyba przyszłam nie w porę. – stwierdziła.
- Nie, no co Ty, siadaj. – uśmiechnęła się Joanna, Klara posłusznie usiadła na łóżku, a Amelka podeszła do ciotki i spojrzała na nią poważnie.
- Ciociu, właśnie lozmawiałam z dzidziusiem i tłumacyłam rodzicom, że kochas wujka. Bo kochas, plawda?
Klara spojrzała z przerażeniem na siostrę i szwagra, jakby szukała w ich wzroku ratunku, a oni jak na zawołanie wzruszyli tylko obojętnie ramionami. Brunetka przełknęła ślinę i widząc pełne nadziei oczy siostrzenicy, wiedziała, że nie może zaprzeczyć.
- Ttttak. – wydukała, jednak stwierdzenie „kocham go” już nie przeszło jej przez gardło.
- To cudownie! – dziewczynka rzuciła się jej na szyję. – Bo ja go baldzo lubię, wies?
Bajkowska tylko uśmiechnęła się słabo i pokiwała głową. Jej siostrzenica była naprawdę niemożliwa.

 

„And our eyes are crossing paths across the room (oooh)
There's only one thing left for us to do”

Hotel L’Ermitage, La Baule, Francja, poniedziałek, 13.06.2016r. godz. 11:30
Łukasz Teodorczyk obudził się w miękkiej, białej pościeli i już wiedział, że będzie to piękny dzień. Mimo że wczoraj zasypiał w poczuciu, że jest totalnym frajerem, dzisiaj czuł w kościach, że wraca w nim prawdziwa męska pewność siebie i, że świat należy do niego. Uśmiechnął się do siebie, przeciągnął, żwawo odrzucił kołdrę i postawił stopy na dywanie. Podszedł do okna, a widok był iście bajkowy – morze rozciągało się aż po horyzont i zlewało kolorem z niebem, na którym nie było ani jednej chmurki. Wyszedł na balkon, oparł się o drewnianą barierkę i głęboko zaczerpnął morskiego powietrza. Czuł się naprawdę cudownie.
Co prawda, jeszcze wczoraj późno w nocy, gdy wrócili po meczu do hotelu czuł się paskudnie, ale teraz jego samopoczucie było zgoła inne. Nareszcie mógł się porządnie wyspać i to sprawiało, że czuł, że jest w stanie przenosić góry.
Cały czas wisiało nad nim widmo wyznania Klarze swoich prawdziwych uczuć, ale teraz był pewien, że oto nadszedł ten moment, że w końcu nie stchórzy i pokaże, na co go stać. Już nie wyrzucał sobie, że w beznadziejny sposób stracił czujność i zakochał się, tylko wręcz cieszył się z tego, że jego uśpione jak do tej pory serce nareszcie zabiło dla kogoś mocniej.
Dzisiaj na szczęście piłkarzy czekał tylko trening na siłowni popołudniu, a poza tym mieli wolne. Teo zdecydował, że wykorzysta dzisiejszy wolny wieczór jak najlepiej i, jak się potem okazało, możliwość realizacji planów przyszła wcześniej niż się tego spodziewał.

KLARA

Hotel L’Ermitage, La Baule, Francja, poniedziałek, 13.06.2016r. godz. 18:30
Joanna cały dzień była zajęta Łukaszem i Amelką, Zuźka najpierw smęciła pół dnia, że nie ma co robić, a potem wybyła nie mam pojęcia dokąd w efekcie czego zostałam sama. Po zjedzonej kolacji usiadłam na łóżku, włączyłam francuskie MTV, jednak puszczali tam prawie non stop Kendjego Giraca. Nie żebym nie lubiła tego piosenkarza, ale ile razy można słuchać „Toi toi ma belle Andalouse”? Nosiło mnie totalnie i musiałam coś zrobić i gdzieś iść. Błąkanie się samej po La Baule odpadało, ponieważ dzisiaj i tak przemierzyłam wystarczającą ilość kilometrów po miasteczku. Przebrałam się i nogi same zaniosły mnie do hotelu reprezentacji.
Nie wiem, dlaczego ubrałam się się dosyć seksownie, jakbym szła na randkę, co w tej sytuacji było naprawdę absurdalne. Nie wiem dlaczego narzuciłam się na siebie ten cholerny sweter, który nijak nie pasował do beżowych szpilek. Nie wiem też, dlaczego poszłam akurat do hotelu L’Ermitage? Może dlatego, że znajdował się blisko mojego hotelu i stęskniłam się za chłopakami? Nie wiem. W tamtym momencie byłam jednym wielkim znakiem zapytania.
Weszłam do holu hotelowego, a tuż za drzwiami stał ochroniarz w eleganckim garniturze. Zlustrował mnie do stóp do głów, a ja tylko uśmiechnęłam się słodko, żeby uniknąć pytań, kim jestem i po co przyszłam. Swoją drogą przy takiej ochronie, każdy głupek z ulicy mógł tutaj wejść i przeszkadzać piłkarzom.
Skierowałam się na wprost, gdzie w dalszej części holu znajdowało się sporo stolików kawowych i sof, na których siedzieli hotelowi goście. Rozejrzałam się w poszukiwaniu kogoś znajomego i dostrzegłam na jednej z kanap siedzących Jędzę i Mączkę. No, lepiej trafić nie mogłam.
- Klara! Co tutaj robisz?! – uśmiechnął się na mój widok pierwszy z nich i uściskał mnie.
- Ja… Po prostu nudziłam się i postanowiłam was odwiedzić. – uśmiechnęłam się niepewnie i usiadłam na fotelu naprzeciwko nich.
- Dobra, dobra. – zaśmiał się Krzysiek. – Jędza, leć po Teo.
Artur, nader posłuszny wobec kolegi, zerwał się z sofy i pobiegł w stronę windy.
- No to opowiadaj, co tam u ciebie słychać. – wyszczerzył się pomocnik Wisły Kraków. Pogadaliśmy chwilę, jednak już kilka minut później zobaczyłam, że Jędrzejczyk wraca w towarzystwie Łukasza.
Nie wiem dlaczego, ale ręce zaczęły mi się pocić, serce przyspieszyło i zrobiło mi się momentalnie gorąco. No dobra, może i wiem dlaczego – gdy zobaczyłam Teodorczyka od razu przypomniały mi się nasze pocałunki i jego dziwne zachowanie ostatnio.
Teraz już po jego pewnym kroku było widać, że wrócił dawny Łukasz i byłam ciekawa, jak tym razem będzie zachowywał się wobec mnie. On tymczasem podszedł do mnie, objął jedną ręką i pocałował w policzek. Niczego nie dało się wyczytać z jego twarzy.
- Widzisz, Teo, nie przyszła góra do Mahometa… - zachichotał Mączyński.
- Zamknij się! – syknął do niego Łukasz, a ja nie rozumiałam, co tam się dzieje, chociaż ewidentnie coś wisiało w powietrzu.
- Okej, okej. – Krzysztof uniósł ręce w obronnym geście.
- Dobra, Mączka, chodź, zostawimy zakochanych samych. – zaśmiał się Jędza, puścił do Teodorczyka oczko i zostaliśmy tylko we dwoje.
- Fajnie, że przyszłaś. – uśmiechnął się blondyn, gdy usiedliśmy razem na kanapie.
- Strasznie mnie nosiło. Asia siedziała z Łukaszem, Zuźkę gdzieś wywiało i zostałam sama. – wzruszyłam obojętnie ramionami.
- Bardzo dobrze, że pomyślałaś, żeby nas odwiedzić. A może „mnie” odwiedzić? – zbliżył się do mnie i specjalnie zaakcentował słowo „mnie”.
- Może i tak. – spojrzałam mu wyzywająco w oczy. – A widziałeś, że znowu o nas napisali? – szybko zmieniłam temat.
- Serio? – zdziwił się napastnik, a ja od razu wyjęłam z torebki telefon, odszukałam odpowiedni artykuł i pokazałam mu go. – „Wspólni znajomi”… Ciekawe, kto puścił farbę.
- Nie mam pojęcia. – odrzekłam zgodnie z prawdą. – Szkoda tylko, że wtedy to było uwielbienie jednostronne…
- A teraz takie nie jest? – Łukasz ponownie pochylił się nade mną. Czułam jego bliskość i zapach perfum, co sprawiało, że coraz bardziej zaczynało mi się kręcić w głowie. Co ten facet ze mną robił.
- Mam nadzieję, że nie. – wyszeptałam mu prosto do ucha. Cóż, najlepszą obroną jest atak.
Piłkarz uśmiechnął się do mnie tajemniczo.
- Stara miłość nie rdzewieje, tak tutaj napisali.
Przewróciłam oczami w odpowiedzi, wstałam nagle i zapytałam go:
- Może pokażesz mi swój pokój?
I w momencie wypowiadania tych słów poczułam podświadomie, że był to gwóźdź do trumny. Już wiedziałam, co się stanie, gdy znajdziemy się sam na sam w jego pokoju z ogromnym łóżkiem, na którym spokojnie zmieszczą się dwa rozgrzane do czerwoności ciała.
„Och, Klara, jesteś taką idiotką.” – powiedziałam do siebie w myśli.
- Jasne. – oczy Teodorczyka nagle rozbłysły, ujął mnie za dłoń i poprowadził do windy.
Kilka chwil później Łukasz otwierał przede mną drzwi do swojego pokoju. Wnętrze naprawdę robiło wrażenie. Było to idealne połączenie elegancji i nadmorskiego stylu.
- Jak tu pięknie… - zachwyciłam się.
- Rozgość się. – polecił mi Łukasz, a ja niewiele myśląc usiadłam na brzegu łóżka, zamiast zapobiegawczo na fotelu. No brawo ja.
Piłkarz usiadł obok mnie, ujął za rękę i spojrzał poważnie w oczy. Poczułam się naprawdę dziwnie i głośno (zbyt głośno) przełknęłam ślinę.
- Klara, ja… - zaczął i poczułam się, tak jak wtedy na plaży i ostatnio przed stadionem. Wiedziałam, że za chwilę wydarzy się coś przełomowego. Takie rzeczy się po prostu czuje. – Ja nie wiem jak to się stało, ale nie potrafię przestać o tobie myśleć… - oj, chłopaku, słyszałam już to kilka razy, zmień płytę. – I teraz wiem dlaczego. Ja się w tobie zakochałem.
COOOOOO?!
Zaraz, co on przed chwilą do mnie powiedział?! Że się we mnie zakochał. Jezusie, Mario i wszyscy święci, ratujcie mnie.
Gdy po kilku sekundach dotarło do mnie znaczenie tych słów moje serce kilka razy przekoziołkowało w środku, w głowie wybuchło stado sztucznych ogni, a w dole brzucha poczułam ciepło i łaskotanie. Łukasz Teodorczyk zakochał się we mnie, w Klarze Bajkowskiej. Nie no tego jeszcze nie grali.
Pewnie pomyślicie, że w tym momencie powinnam zacząć skakać z radości, ponieważ mój plan się spełnił, ale ja ucieszyłam się nie z tego powodu, a dlatego, że nieoczekiwanie dla samej siebie stwierdziłam, że czuję do niego to samo. Zwariowałam.
I możecie mi nie wierzyć, ale ja wtedy wcale nie miałam ochoty go z zimną krwią porzucać i sprawiać, żeby poczuł się tak jak ja 9 lat temu. Zamiast tego, gdy spojrzałam w jego pełne nadziei i oczekiwania oczy, wpiłam mu się w usta i całowałam długo i namiętnie, jakbym chciała bez słów przekazać mu, że odwzajemniam jego uczucia.
Nawet wtedy, gdy chwilę później poczułam, że jego dłonie wślizgują się pod moją bluzkę, nie odpychałam go, tylko poddałam jego dotykowi. A on ściągnął ze mnie top, ułożył powoli na łóżku i patrząc mi głęboko w oczy zapytał:
- Jesteś pewna, że tego chcesz?
- Tak. – wyszeptałam, a pożądanie zaczęło mnie rozsadzać od środka. Piłkarz nie zastanawiał się dłużej tylko zaczął całować moje ciało począwszy od szyi schodząc w dół i sprawiając, że zaczęłam wić się z rozkoszy.
Zdawałam sobie sprawę z tego, że to wszystko zaważy na moim życiu, ale to nie było w tej chwili ważne. Najważniejsze było to, co czułam w tej chwili do Łukasza, a on do mnie i, że od tej chwili należeliśmy do siebie. 

------------------------------------------------------------------------------------- 
Cześć Kochane! :*
Jest po północy, a ja dodaję rozdział :D Ale nie mogłam czekać z nim do rana :)

Mam nadzieję, że po tym rozdziale, żadna z Was już nie będzie miała sceptycznego nastawienia do Łukasza. I nie, wcale nie zaciągnął Klary do łóżka specjalnie :D

Dziękuję za tak ogromną liczbę wyświetleń - przekroczyłyście już 15000 wyświetleń :)) Mam jeszcze zaległości w odpisywaniu na Wasze komentarze, ale wkrótce je nadrobię :)

Nie wiem też, czy kolejny rozdział pojawi się za tydzień czy dopiero w nowym roku. Niczego nie obiecuję, ale postaram się :)

Życzę Wam miłej i emocjonującej lektury! :*

 Dzisiaj na deser Łukasz i Joanna :D


P.S. Wesołych Świąt 🎄 😘

15 komentarzy:

  1. Jestem!
    Kurczaki.
    No nareszcie Teo! Brawo Ty!!!
    Cudny rozdział.
    Będę czekać na następny.
    Buziak. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo to było urocze 😄💖
    Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt 🎄

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział przecudny i przesłodki. Amelka jest taka słodka, że aż do zjedzenia. Cieszę się, że Łukasz zebrał się w końcu na odwagę i wyznał Klarze swoje uczucia. Mam nadzieję, że wszystko się między nimi ułoży. Żal mi trochę Bartka, ale czasem tak jest w życiu. Pozdrawiam i życzę Ci radosnych i spokojnych świąt, a w nowym roku wszelkiej pomyślności.

    OdpowiedzUsuń
  4. Woow! Tylko na tyle nie stać. :D
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiedzmy, że wątek Łukasza i Klary jest dość bliski mojemu sercu i w jakimś sensie uwielbiam tutaj Łukasza i moje serce zaczyna być rozdarte po między temu komu tutaj kibicuję. Chcę wierzyć, że Łukasz szczerze kocha Klarę i mam nadzieję, że ona na nim się nie zawiedzie, a on naprawdę się zmienił, ale jeju co teraz z Bartusiem? Boże on jest taki kochany, że aż serce mi się łamię! Rozumiem, że teraz nastąpi atak Anastazji na Bartka i liczę, że jednak Klarę to ruszy, jeju już sama nie wiem co bym chciała i czego mogę się spodziewać. Piszczowie najlepsi! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam wielką nadzieję, że ta wielka miłość nie zakończy się po wspólnie spędzonej nocy. Jestem zadowolona, bo sądzę, iż do siebie pasują najlepiej. Arek będzie miał szansę u Alicji, a Bartek u Nastki i wierzę, że wszystko się ułoży. Amelia wygrała cały rozdział :3 Możesz mi powiedzieć, jak nazywa się w życiu prywatnym Joanna? Wszystko mi się podobało :) Życzę Wesołych Świąt; zapraszam do siebie i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Co to się porobiło🤔
    Dzięki Tobie zmieniłam zdanie o Teo🙄
    Czekam na następny rozdział i rozwój akcji😚

    OdpowiedzUsuń
  8. Awww *.* Już pewnie wiesz, że mi się podobało! :D Świetny rozdział. No i w końcu nasz Łukasz się przełamał! Och, jak się cieszę. <3
    Wesołych Świąt ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Melduję się!
    No, kochana, rozdział pierwsza klasa, naprawdę fajny! Bardzo przyjemnie mi się go czytało ^^
    W pewnym sensie był też taki... przełomowy, szczególnie, jeśli chodzi o Łukasza. Cieszę się, że w końcu znalazł w sobie tą zaginioną odwagę i zebrał się na szczerość, żeby wyznać Klarze swoje uczucia. Nie wszyscy faceci są zdolni do takich rzeczy :D Mam tylko nadzieję, że to, co mówił, było szczere, że za jakiś czas nie okaże się, że ta zmiana na lepsze wcale nie była na tak bardzo lepsze... oby jej nie zawiódł w żaden sposób. Trzymam za nich kciuki :)
    Amelia po prostu... dla mnie dzisiaj wygrała ten rozdział. Jest cudna! Szkoda mi też Bartka. Jestem ciekawa, jak to się wszystko u niego dalej potoczy.
    Czekam, życzę weny oraz wesołych świąt i masy prezentów pod choinką ^^
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem, późno bo późno ale jestem.
    No nie co to ma być co? A Arek to gdzie? XDDD Nie no, tak naprawdę wątpię, żebyś go tu gdzieś wplątała, ale z Tobą wszystko jest możliwe.
    Klara wpadła w swoje własne sidła. A ostrzegałam! :D
    Buziaki i z niecierpliwością czekam na kolejny przy którym postaram się być bardziej punktualna...

    OdpowiedzUsuń
  11. W 2 dni przeczytałam całą opowieść i juz nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! Masz wielki talent!

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochane, bardzo dziękuję za komentarze! 😘
    Informuję, że wracam do świata żywych i jutro wieczorem pojawi się nowy rozdział ☺

    OdpowiedzUsuń